A może spróbujecie z mojego przepisu, zapewniam, że są naprawdę pyszne. Jak piekę, to tylko z tego przepisu. Są bardzo puszyste, a tej puszystości, to chyba dodaje ta dodana piana i zaparzane ciasto.
0,75 dag mąki zwykłej ( nie krupczatki)
20 dag cukru pudru
15 dag masła
5 żółtek, 2 jaja
8 dag drożdży
0,5 litra mleka
Cukier waniliowy, sól, 1 kieliszek spirytusu do ciasta, odrobiona soli
Konfitura do nadziewania, olej do smażenia.
10 dag mąki zaparzyć wrzącym mlekiem, rozetrzeć, aby nie była grudek, schłodzić i dodać drożdże rozprowadzone w ciepłym mleku po czym wsypać część mąki , zrobić rozczyn i odstawić aby urósł. W tym czasie na parze ubić 7 żółtek z cukrem, wlać do wyrośniętego rozczynu dodać cukier waniliowy i sól. Wszystko dobrze wyrobić ( co najmniej pół godziny) pod koniec wyrabiania wlać roztopione masło i pianę ubitą z dwóch białek, znów dobrze wyrobić, do momentu aż ciasto zmatowieje i zacznie odchodzić od rąk. Ciasto na pączki powinno być luźne (ilość płynu dodana do mąki zależy od jej suchości i jakości). Po wyrobieniu ciasto odstawić do wyrośnięcia, po czym formować pączki nadziewając je konfiturą lub marmoladą różaną wymieszaną z powidłami śliwkowymi. Uformowane kłaść na deseczce wyłożonej serwetą i posypanej mąką, ponownie odstawić do wyrośnięcia. Aby szybciej wyrosły, układam je na blasze do pieczenia ciasta, wyłożonej papierem i posypanej mąką. Wstawiam do lekko nagrzanego piecyka z uchylonymi drzwiczkami. Wyrośnięte pączki smażyć w gorącym tłuszczu z dodatkiem kieliszka spirytusu. W razie jak tłuszcz będzie dymił, schładzać go plasterkami obranego ziemniaka. Wyjmować na bibułę, żeby ociekł tłuszcz, gorące posypywać cukrem pudrem wymieszanym z wanilią. Można też zanurzać je w lukrze zrobionym ze 1 białka , soku z pół cytryny, i cukru pudru (lukier musi mieć konsystencję gęstej śmietany) i posypać smażoną skórką pomarańczową lub płatkami migdałowymi.
Troche pracochłonne ale pyszne.