Skocz do zawartości

kasias

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    404
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kasias

  1. Witajcie, ja tez tu zagladam, ale nawet sie nie odzywam bo po dukanie to przytylam wszystko z powrotem niestety, probuje jakos sama dac sobie z tym rade, ale kiepsko wychodzi :( . Slodycze mnie tak masakruja, ale ciezko mi je rzucic. Od stycznia do kwietnia ich nie jadlam i znowu wsiaklam....ryczec sie chce....

  2. Witajcie niedzielnie

    Iriss no to sie pozmienialo u Ciebie totalnie...czakamy na relacje i ciesze sie ze zakonczenie jest radosne. Co do diety to faktycznie 3 faza mnie przerosla, ale nie chce mi sie wracac juz do dukana...

    Magdzik widze ze sa rezultaty wiec oby tak dalej.

    Szyszuniu ja tez sie nie skusilam na paczka bo nie jem slodyczy i jestem dumna ze tak dlugo wytrzymuje hehe.

    Tashi fajny masz wynik na suwaczku, no i mamy podobny cel ;-)

    Marudko ano zguba te slodycze oj zguba, ale narazie sie ich nie tykam...czasami czuje sie jak alkoholik patrzacy na butelke to ja na slodycze, ale zdrowy rozsadek na razie wygrywa...

  3. Magdzik ja poprostu jem normalnie i zrezygnowalam ze slodyczy, ot cala dieta...narazie waga stoi ale 5 kilo juz ubylo i to mnie cieszy...

    Szyszuniu no walcze walcze bo nie moge na siebie patrzec w lustro juz nie mowiac o zdjeciach...:(

    musze jeszcz znowu na rowerku jedzic moze efekty sie polepsza?

  4. Hej Hej wam wszystkim, ja nie dukanuje, ale znowu zaczelam sie odchudzac bo wszystko wrocilo po Dukanie:( 3 faza mnie pokonala...bede zagladac i trzymac kciuki za was by sie udalo nam wszystkim zrzucic balascik na wiosne...

    zaktualizowalam suwaczek...koszmar jak to widze no ale coz trzeba placic za swoje slabosci...do slodyczy. Od pierwszego stycznie ich nie jem i waga powoli spada ;)

  5. Witajcie Protalinki,

    Nie wiem czy dziś oglądałyście poranny tvn, ale było o naszej diecie. Podobno nasz doktorek został podany do sądu o szkodliwość diety i nieskuteczność 4 fazy, ciekawe co to będzie, bo u nas dziewczyny w 4 fazie nie narzekają na efekt jojo. Ja niestety już nie dukanuję i wróciło wszystko co straciłam na diecie, ale powtarzać jej nie będę bo należę do tych którzy źle się czują na niej niestety. Muszę się postarać inaczej zgubić ten balast...

    pozdrawiam nasze wymarłe forum...

  6. Próba mikrofonu

    Cześć dziewczynki

    Pisałam wczoraj, ale coś mi wszystko zjadło..

    To ja już rozpakowana :razz: i jestem już z Wojtuśkiem w domu - jest o wiele grzeczniejszy niż w szpitalu. W końcu mleczarnia mi się rozkręciła, więc dziecko jest najedzone - choć nie łatwo jeszcze nam idzie przystawianie, ale bywa spokojny - więc chyba jest dobrze. Ważymy się codziennie, żeby nam waga nie zaczeła spadać. Bo w szpitalu musieliśmy się dokarmiać.. Przez to z tym przystawianiem kłopot, bo za nim poznał smak butelki nie było tak źle.

    Ponadto pojawił się roblem z położną środowiskową. Bo ja przy przeprowadzce nie zmieniłam przychodni (i nie mam zamiaru ego robić - bo z jakiej racji ma się mnie do tego zmuszać - tylko przez to, że sie przeprowadziłam..), a tutaj położna przychodzi nie jak się dzidzię zapisze w przychodni, tylko położna tutaj przychodzi stąd skąd mama jest zdeklarowana. I tak zostałabym bez nawet jednej wizyty. Ale na szczęście tata mi załatwił z mojej przychodzni położną, przywiezie ją dziś wieczorem - raz - zawsze cos... Ale mnie zezłościli - bo u taty w przychodzni położna przychodzi właśnie jak się dzidzię do nich zapisze.

    Ciąża niestety musiała zostać rozwiązana cięciem, bo mały tracił tętno.. Szczegółów Wam nie opowiem, ale nie jestem zadowolona do końca z tego wszystkiego. A potem to zamiast na salę pooperacyjną, to trafiłam na salę mam z dziećmi - bo na pooperacyjnej nie było miejsca. Byłam zła, sfrustrowana, denerwowało mnie, że one mają dziecio przy sobie, a ja leże goła jak święty turecki, sama, bo mąż nie mógł przy mnie zostać, bo niby nie ma odwiedzic, a przy jednej po naturalnym to jak nie mąż to jakaś ciotka siedziała - ryczałam całe dwa dni.. Bardzo źle będę wspominać te przeżycia. I do trzech dni po cięciu mówiłam, że nigdy wiecej dzieci.. Ale.. chyba już mi przeszło, terazk jak patrzę na Wojtusia, to można to wszystko jakoś znieść, byle by mieć takiego słodkiego szkraba!!!

    pozdrawiam Was serdecznie, póki co dzień zalezny - i noc - jest u mnie od tego małego stworzonka :) Dobrze, że jesteśmy ju w domciu. A.. urodziliśmy się 4.03.2011r. o godzinie 7:10, 3,070 kg, 54 cm.

    MOJE GRATULACJE MARUDKO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    czekamy na fotke tego skarba no i zycze duzo zdrowka dla was obojga!!!!

  7. Olinko gratulacje kochana :) i witamy Cię po przerwie :)

    Super ,że trzymasz się zasad dietki .

    Lenka gratuluje o.5 kg. Małymi kroczkami dojdziesz do celu :)

    Casiopaea Tobie też gratuluje spadków. Ja jadłam w drugiej fazie po dwie

    jogobelle light owocowe i też chudłam.

    Iriss podziwiam Cię ,że nie skusiłaś się na pączusie :)

    Elkamelka człowiek zawsze chudnie w miejscach najmniej mu

    odpowiadających. Nie ma tak na zawołanie,chcę i mam :razz:

    A swoją drogą to hoola hop to fajna sprawa.

    Kasiu Twoje wyroby są mistrzowskie :) ,miło popatrzeć. Ja niestety

    nie mam takich zdolności. Na nk jestem zalogowana ale nie wiem jak szukać

    Ciebie bo nie znam nazwiska. Gratuluje pomysłów i chętnie coś podpatrzę.

    A ten wzór ptasie oczka jest robiony na drutach czy na szydełku .

    Jest uroczy :)

    Pozdrawiam :)

    Jolcia ptasie sa na drutach...i dziekuje za pochwaly, ja sie ciagle ucze i do mistrzostwa daleka droga, ale lubie dziergac.

    o diecie nie pisze bo jej niestety nie ma....

  8. Kasius - wlasnie rzucilam okiem na Twoje dziela, toz Ty fabryka dzianiny jestes - juz sobie wyobrazam jak niektore wzory wymagaja cierpliwosci i dokladnosi. Bardzo piekna chsuta w "ptasie oczka". A skad to Ci sie wzielo takie zamilowanie do dziergania? Pozdr.

    Elkamelka ja to od dziecka lubilam dlubac, tylko nie mialam tylu mozliwosci, teraz to jest internet i wzory i wloczki mozna nabyc wiec jestem jak w raju...a ptasia chusta to faktycznie byla trudna...

    Olinko witam Cie serdecznie, widze ze sie dzielnie trzymasz dietki...podziwiam no i gratuluje prawka, ja sobie bez prawka zycia nie wyobrazam...

    Magdzik no wiesz jak sie jest nie wymiarowa kobieta i ma sie za duzo gdzie niegdzie to trzeba czasami sobie cos udziergac, bo w sklepach trudno kupic cos fajnego w rozmiarze wiekszym niz 42...

  9. Witam :)

    Kasiu ja też uwielbiam robić na drutach ale miałam długą przerwę

    ze względu na ręce. Teraz powróciłam do ulubionego zajęcia.

    Zrobiłam już sobie dwa swetry rozpinane,siostrzenicy córci ( 2.5 roku)

    sweterek w myszki i teraz też dla niej rozpinany ażurowy.

    Podobno można gdzieś Kasiu zobaczyć Twoje prace. Zdradź może

    gdzie :)

    Pozdrawiam wszystkich :)

    Jolcia jesli masz konto na nk to tam jestem i regularnie wstawiam cos nowego, no albo na blogu :razz:, ja tez bym chetnie zobaczyla co udziergalas wiec proponuje uwiecznianie swoich dziel...

    http://mojesmutkidietaszydekoidrutki.blogspot.com/

    aktualnie zrobilam cosik takiego, kolezanka zamowila

    post-15307-022957600 1299343407_thumb.jp

  10. Witam cieplutko :)

    Przepraszam ,że tak długo milczałam ale jakoś nie mam weny do

    pisania. Czytam tylko i na tym koniec. Nic mi się nie chce .Jedynie

    robienie na drutach sprawia mi radość. Może jak przyjdzie wiosna

    to nabiorę większej ochoty na wszystko.

    Miło,że pamiętacie o mnie :)

    Jeśli chodzi o dietkę to jakoś idzie .Są małe grzeszki :) ale

    daję radę. Też czekam na post aby całkiem wyrzec się słodyczy.

    W środę piekłam faworki i trochę pojadłam. Wczoraj nie ruszyłam

    nic zakazanego.

    Wszystkim życzę spadków wagi i kopniaczki dla tych co się nie umieją

    zmotywować ,szczególnie dla Madzi .

    A nowe dziewczyny niech nie grzeszą bo to wstyd tak od razu łamać

    zasady :razz:

    Pozdrawiam i zmykam popracować .

    Jolcia a co drutujesz? bo ja z tych wloczkoholiczek, ktore zyc bez tego nie potrafia i dzien bez drutow to dzien stracony....

  11. Iriss - te produkty są w każdym markecie, przeważnie w zamrażarach w sekcji "meet free". Robia z tego parówki, filety, mielone. Całkiem znośne to jest, jak się doprawi :) Nie widzę przeszkód w dodaniu ich do ditey, ale wolę mieć poparcie doświadczonej dietowiczki (taka autosugestia, że wtedy na pewno jest ok) he he

    Hej Chocolate - Iriss ma rację, spróbuj ograniczyć jogurty i maślankę, bo poziom węgli jest straszny! Ja dodaje ich tylko do chlebka protalowego a w ciągu dnia jem pyszne jogurty o smaku jabłka z toffi i serniczka (maja duzo mniej węgli i tłuszczu niż odtłuszczony jogurt naturalny :)). tak czy inaczej- powodzenia!

    Chocolate a pijesz duzo plynów? bo to wazne i zacznij juz otreby i warzywka...

    ryzu nie wolno niestety :razz:

  12. powrocila corka marnotrawna... dziewczyny... wykopalam dol w ogrodku... jesli znajda sie chetni do zakopania mnie tam to ja z pokora przyjme ta kara... nagrzeszylam jak cholera i najgorsze jest to ze nie potrafie wytrzymac dnia bez grzechu... waga leci w gore niczym latawiec na wietrze a ja sobie juz z tym nie radze. nie potrafie sie znowu zmotywowac jak na poczatku gdy z wami zaczynalam. teraz waga idzie troche w dol a za chwile stoi albo leci do gory i zloszcze sie przez to i podjadam. co ja mam zrobic? obiecalam sobie ze w piatek zaczyna sie post wiec i ja wroce do dietki, ale nie wiem czy dam rade. chcialabym chociaz te 40 dni wytrzymac i wrocic do wagi z sierpnia 2010 :razz: pomozcie mi bo nie potrafie sama sobie poradzic ;(

    Oj Magdzik ja juz sie nawet w takim dole zakopalam...nie potrafie wrocic na diete, tymbardziej ze jak probuje wrocic to zle sie czuje...kompletnie przestala mi ta dieta sluzyc, ale tyle dzieki niej schudlam...niestety znowu przytylam nawet nie mowie ile bo az strach i wstyd...ciagle sobie obiecuje ze wezme sie w garsc ale jakos mi to nie wychodzi...moze w koncu sie uda???

  13. Witam Dziewczynki. Dawno mnie nie było (chyba z rok niedługo bedzie). Widzę, że "stara ekipa" jest na bieżąco tylko ja sie zapuściłam. No ale wracam od dzis na łono protalowiczów. Niestety przybyło tu i ówdzie a i cel z suwaka nie był osiągnięty. Milo znów Was poczytać. Pozdrawiam wszystkich

    Hej Tyrolcia fajnie Cie zobaczyc...szkoda ze sie nie udalo, ale ja tez tak mam, brakowalo mi 4 kiloski do konca i sie poddalam, ale teraz od nowego roku trzeba sie postarac i znowu zawalczyc...zycze powodzenia...

  14. Witam wszystkich :)

    Niestety rozumiem wszystkich co kochają słodycze . Jak ich nie jadłam

    na drugiej fazie to myślałam ,że się na nie uodporniłam. Niestety :( ,

    wystarczyło parę razy po nie sięgnąć podczas uczty i klapa.

    Wczoraj jak głupia wcinałam. Podczas robienia tortu co chwilę próbowałam

    kremik pod pretekstem czy dobry. Potem miske trzeba było wylizać,potem

    nadziewałam kremem malutkie babeczki i też musiałam pokosztować czy

    na pewno będą dobre. Potem piekłam kawałki kurczaka w cieście

    naleśnikowym i też musiałam spróbować czy aby na pewno dobre.

    Potem kawałek torcika bo przecież nie wypada i wieczorem byłam na siebie zła.

    Dziś i jutro za karę białka.

    Kopnijcie mnie mocno w du.... na opamiętanie.

    Pozdrawiam i życzę abyście były mądrzejsze ode mnie.

    Jolcia niestety ja tez tak mam, na drugiej fazie wiedzialam ze nie moge ich jesc to nie jadlam, ale 3 faza to katusze, bo jak sprobuje slodkiego to jak alkoholik nie umiem przestac i dlatego znowu wracam do punktu wyjscia...dla mnie druga faza nie moze sie poprostu skonczyc, bylam juz tak blisko celu i poleglam...masakra, kopnijmy sie nawzajem...powinni jakis esperal dla slodkojadow wynalesc...

  15. post-19929-025662900 1290339227_thumb.jppost-19929-060546700 1290339203_thumb.jpwitam wszystkich w niedzielny poranek, wyobrazcie sobie ze ja od samego rana pichce protalowe smakolyki kurczaczek rybka wolowinka zaczynam jutro nastawilam sie psychicznie i jestem gotowa 5 kiloskow to i duzo i malo zobaczymy jak mi pojdzie wyobrazcie ze dniu slubu rano mialam 52,80 matko ale fajnie wygladalam, no wlasnie dziewczyny co do mojego slubu wiem ze obiecalam opisac ale tu ciagle cos wypadalo maloooo czasu ostatnio ale w skrocie wam opisze ogolnie wszystko wyszlo super zaczelo sie stresowo bo rodzice mojego meza spoznili sie do kosciola zgubili sie hahahahahah ale dla mnie to byl dramat zaczelismy bez nich ksiadz sie pomylil zapomnial nam zalozyc tej szarfy na rece i musielismy zaczac od nowa hahaha po przyjezdzie do hotelu okazalo sie ze jest przeklamanie w dokumentach i ze sala ma byc otwarta od 5 a nie od 4 cale szczescie pogoda byla piekna i wpuscili nas do ogrodow wiec zaczelismy zycie malzenskie od fotek hahahahahha potem juz wszystko z gorki ogolnie malo kto sie zorientowal ze byly jakies male potkniecia chyba tylko ja bo chcialam wszystko perfekt, znajomi z polski i rodzinka dotarla bez klopotow reszta znajomych rowniez mimo ze byly problemy z transportem bo w ten dzien byl papierz w londynie i czesc transportu nie dzialala ale koniec koncow to byl udany dzien minal w sekunde powiem wam ze z kosciola to ogolnie bardzo malo pamietam triszke wiecej juz z zabawy nie stresowalam sie wogle przed slubem i mysle ze stres dopadl mnie w sam dzien i jeszcze jedno z pokoju wogle nie skorzystalismy buhahhahah padlismy wykonczeni icon_smile.gif w podroz jedziemy w styczniu poniewaz moj paszport jest wazny do lutego a musi byc wazny 6 miesiecy obudzilam sie co ale nie mialam o tym pojecia wiec zszedl mi miesiac z zalatwianiem i jade do polski odebrac za tydzien to w minimalnym skrucie tyle wstawie jakies fotki bo zdjec od fotografa dalej nie mam ale to nastepna dluuuga historia trzymajcie kciuki wracam na dobra droge a i musze zmienic suwaczek szkoda tylko ze nie w ta strone hahahahpost-19929-038345900 1290339166_thumb.jp

    AZ piekne fotki, wygladaliscie super...chudzina z Ciebie, a jakie bedziesz miala piekne dzieciaczki...

  16. Witajcie, wróciłam ja córa marnotrawna, która miała do końca 4 kilo i poległa....

    Maragretko i Sandro ja was rozumiem, ale od dziś się zawzięłam i walczę i za was trzymam kciuki, na wagę też nie wchodzę, bo nie chce się załamywać więc jak tylko zrobią mi się luźniejsze ciuchy to wejdę i sprawdzę ile zaprzepaściłam.

    Iriss piękne zdjęcia z Meksyku...podziwiam, 11 godzin lotu, dla mnie byłoby to 11 godzin paniki hihi...

    Marudko pozdrawiam Ciebie i Twój brzuszek.

  17. hej dziewczyny... jestecie kochane. wszystkie razem i kazda z osobna. dziekuje za pocieszenie. zmienilam suwaczek na aktualna wage z dzisiejszego poranka. ugotowalam 2.5 kg kurzych nozek wiec bedzie na 2 dni jedzonka. humor nie poprawil sie nic a nic, no moze dzisiaj rano bylo troche lepiej bo Marcin wrocil nad ranem z pracy wielkim bukietem roz (dobrze ze tesco otwarte 24 h :wink: ) i taka mila niespodzianke mi zrobil. powiedzial ze to dla jego ksiezniczki ;) no i to byl pierwszy tak naprawde usmiech od dwoch tygodni. obiecal tez ze nie pojdzie do pracy w weekend i ze bedziemy tylko razem. chcialam sie tez umowic z moim fryzjerem ale nie odbiera telefonu i nie wiem czy przypadkiem do polski na urlop nei wyskoczyl :/ a zastanawialam sie zeby przedluzyc sobie rzesy. oczy i dlonie to jedyne co w sobie lubie i chcialam sobie polepszyc patrzalki no ale chyba bede musiala poczekac. mam nadzieje ze jak waga zacznie spadac w dol to i humor powroci. no i brzuszki cwicze. to znaczy raz cwiczylam i mam takie zakwasy ze boli nawet sie siedze :) zaraz zrobie jeszcze pare i nasmaruje sie kremem. a wogole dziewczyny co myslicie o takich maszynach wibrujacych? ciekawe czy to wogole dziala. bo ja sie zastanawiam nad taka ale nie chcialabym wydawac kasy na cos co sie nie sprawdzi. bo w sumie tanie to nie jest.

    ewelinak duzo duzo zdrowia, spelnienia marzen i niech slonko zawsze dla Ciebie swieci.

    trzymajcie sie dziewczyny. postaram sie czesciej zagladac i odzywac moze wtedy zly humor przejdzie. buziaki

    Magdzik gdzies slyszalam ze te maszyny to pic na wode... nie dzialaja, zadne wibry zadne pasy itp...

  18. Chciałam coś dopisać - ale nie mogła m zedytować posta ;) stąd kolejny..

    KasieńkoS to zaszalałas z tym salonem - tam ceny mają z kosmosu - ale chyba przez to są dobrzy. Ja byłam tylko na regulacji brwi - a tam cena 100% wyższa niż normalnie.. jeszcze kazała mi 'zapuszczać' i wszystkiego nie wyrwała - a ja ledwo przed ślubem byłam.. Ale nie poprawiałam po niej.. No i znowu mi się zarosło, jutro to wesele - dzis pewno dom do góry nogami przewrócę zeby pinsetę znaleść - bo nie pójde z krzaczorami.. :wink:

    He he Marudko faktycznie maja drogo, ale w naszej lokalnej gazecie byly metamorfozy i faktycznie maja talent, jeszcze chce sie na makijaz umowic, ale to za miesiac bo musze ten wydatek rozdzielic zebym z torbami nie poszla...

    do fryzjera nie chodzilam bo sie wstydzilam z tymi moimi klaczkami pokazywac, ale juz bylam zdesperowana wiec sie osmielilam i suto zaplacilam...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.