Skocz do zawartości

magdzik

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    294
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez magdzik

  1. czesc dziewczynki...

    odzywam sie... my juz po przeprowadzce i w koncu podlaczyli nam internet.... troche z tym zamieszania bylo bo najpierw dostawca stwierdzil ze zebym mogla nadal miec od nich internet to musze zaplacic 3 razy wiecej niz do tej pory. no i zaczelismy szukac, a wtedy znowu do mnie zadzwonili i powiedzieli ze to jednak jakas pomylka i bede placila w sumie mniej niz placilam ale ze musze poczekac 10 dni. dom... no coz... nie jest jakis nadzwyczajny, ale grozilo nam naprawde ze zostaniemy bez dachu nad glowa...

    w pracy bez zmmian, dalej pracuje z tym leniem i chyba juz nic sie nie zmieni, ale tak dlugo chodzilam na skargi do menagera ze w koncu sa efekty i teraz sie zamieniamy i co drugi tydzien on robi moja robote, a ja sie obijam :) hahahaha.... ale on jest wtedy wsciekly :grin:

    dieta.... juz nawet nie wiem co to jest... waga wraca jak szalona a wielki dzien coraz blizej.... najgorsze dla mnie jest to ze wcale nie szaleje za bardzo z jedzeniem, tyle tylko ze jem duzo owocow.... wiec moze jednak choroba tez ma jakies znaczenie i wplyw na to ze ciezko mi utrzymac wage. a chyba musialabym caly czas byc w drugiej fazie zeby nie tyc... mysle ze po slubie postaram sie ostatni raz wrocic na diete (jak to mowia do 3 razy sztuka) a moze tez stres spawil ze jadlam troche wiecej niz zwykle...

    Olinko szczerze Wam gratuluje ciazy.... mam nadzieje ze maluszek zdrowo sie rozwija i nie dokucza jeszcze za bardzo :D

    dziewczynki... odzywajcie sie... nawet na chwilke, tylko dajcie znac ze jest u was ok...

    pozdrawiam was wszystkie ....

  2. czesc kochane protalki.

    na poczatek powiem wam ze nawet przez mysl mi nie przechodzi dieta... za duzo problemow na raz zwalilo nam sie na glowe... i nie moge sie zmobilizowac. przede wszystkim... musimy znowu sie przeprowadzic bo nasz wlasciciel prawdopodobnie bedzie musial wrocic z chin wiec dal nam wypowiedzenie. no i zaczelo sie poszukiwanie domu, a teraz jak na zlosc strasznie malo ofert jest i nie mozemy nic znalezc co by nam pasowalo wielkosciowo albo cenowo. bo cos co nadaje sie wielkosciowe kosztuje ponad 800 funtow a jak jest cos tanszego w okolicach 700-750 funtow to jest strasznie malutkie i polowa naszych rzeczy sie tam nie zmiesci :) normalnie masakra...

    druga sprawa to praca... ciagle pracuje z tym leniem i z tego co juz zdazylam sie dowiedziec jestem na niego skazana i ciegle bede musiala za niego robic bo nie chca mi przydzielic nikogo innego... no ale pocieszam sie faktem ze chociaz bede pracowac z Marcinem na tej samej zmianie.

    nastepne ... ale to juz nie problem to kupilam sobie suknie slubna... jest piekna... jak ja przymierzylam to az poplakalam sie ze szczescia bo chyba o czyms takim zawsze myslalam.

    teraz jeszcze suknia jest w drobnych przerobkach bo trzeba bylo troche wyzej zabudowac biust zeby mi nie wyskoczyl w trakcie zabawy i doszyc ramiaczka.... zdjecia beda, ale dopiero po slubie... narazie nie robilam fotek wiec nie moge sie pochwalic....

    Iriss kochana ty moja... nie poddawaj sie... i pamietaj ze jestes piekna i wartosciowa kobietka... i ze po kazdej burzy wychodzi slonce i ze do ciebie tez sie usmiechnie los i wszystko ulozy sie po twojej mysli a w twoim sercu zagosci jakis przystojniak.

    trzymajcie sie dziewczynki... pozdrawiam was cieplutko... do nastepnego razu...

  3. ja tez chcialam wam wszystkim serdecznie zyczyc spokojnych i wesolych swiat. smacznych jajeczek ktore w tym okresie powinny smakowac calkiem inaczej niz na codzien, mokrego poniedzialku i wspanialego zajaczka...

    ja narazie tez odpuscialam nie radze sobie z niczym wiec nie chce sie jeszcze katowac dieta bo troche problemow nam wyskoczylo przed samym slubem, ale opowiem wam wszystko po swietach... no i obiecalam sobie ze po swietach tak jak rok temu znowu zaczne dietke i to tak ostro jak wtedy.... bawcie sie dobrze, odpoczywajcie i cieszcie sie wolnym i piekna pogoda... bo u mnie dzisiaj o 8 rano termometr pokazal 22 stopnie :)

    buziaki

  4. casiopaea ja nikomu choroby nie zycze i nigdy zadnej z was bym nie zarazila :) przykro mi strasznie ze teraz ty sie meczysz z choroba ale mam nadzieje ze przejdzie ci szybciej niz mi...

    w pracy... za tak powiem-dupa- i to przez duze D :/

    zawsze zartowalam ze moje lenistwo mnie przeraza... ale trafilam w pracy na mrzyna (nie jestem rasistka) ktory jest tak leniwy ze plakac mi sie chce.... przez pierwsze 3 dni pracowalismy w 3 osoby, pozniej zwolnili jedna dziewczyne i teraz ja musze robic jeszcze jej robote bo leniwy murzyn nie raczy ruszyc swojego czarnego dupska i mi pomoc... jestem wykonczona....

    mam nadzieje ze mi wybaczycie to w jaki sposob o nim napisalam ale plakac mi sie chce, juz rozmawialam z menageram o przeniesieniu na inny dzial bo nie dam tam rady chyba....

    milego weekendu, ja zmykam bo po nockach jestem i jeszcze nie spalam... :grin:

  5. czesc kochane dziewczynki...

    widze ze nie tylko moj swiat staje na glowie... Iriss trzymaj sie cieplo kochana, wysylam ci wirtualne usciski i buziaki, mam nadzieje ze wszystko ci sie pouklada i znowu bedziesz pisac powodujac nasz usmiech :)

    u mnie wielkie zmiany, szczegolnie w pracy... Honda znowu ma problemy, tym razem w zwiazku z trzesieniem ziemi i tsunami w japoni. zalalo nam fabryke ktora robie elektryke do samochodow wiec nie mozna budowac aut. do tego ponoc pigment do czerwonego koloru pozyskuja z jakiegos kwiatka ktory rosnie tylko w japoni i tez cala plantacje zalalo wiec jak narazie czerwonych aut nie bedzie. tak wiec honda zmniejszyla produkcje do 2 dni w tygodniu i odbilo sie to na nas. pozwalniali troche osob, i czesc musiala zostac przeniesiona. z dwoch zmian zrobili jedna i odbilo sie to na wyplatach., traci sie 200 funtow miesiecznie. no wiec postanowilam sie przeniesc na inny dzial tym razem land rover i od poniedzialku przyuczam sie tam... ogolnie nie jest zle, ale jednak to juz cos innego. u siebie w hondzie bylam zalezna sama od siebie, teraz jestem zalezna od robota ktory wypuszcza czesc i nie moge odejsc od niego na dluzsza chwile bo cala produkcja staje... no ale z dnia na dzien jest coraz lepiej.

    dietowo lepiej nie mowic, a pocieszam sie tym ze chociazz waga stoi w miejscu a nie szybuje w gore... z dnia na dzien coraz ciezej sie pozbierac do kupy i normalnie funkcjonowac jak rok temu... ehhh.... sama sobie winna jestem, gdybym w tamtym roku nie przerwala diety jak mama przyjechala to pewnie do teraz byl by sukces..

    pozdrawiam

  6. Maragretko strasznie mi przykro z powodu twojego taty... zycze Tobie i Twojej mamie duzo sily na ten ciezki czas...

    Jolciu dziekuje juz mi troche lepiej. odzyskalam glos, gardlo juz nie boli tylko katar mnie meczy i zastanawiam sie czy to nie jest katar alergiczny. chociaz nigdy w zyciu zadnej alergii nie mialam.

    co do diety to lipa.. jest fatalnie... a usprawiedliwic sie moge tylko tym ze lekarka powiedziala ze tak dlugo sie leczylam to przez brak witamin. i kazala mi jesc wiecej warzyw i owocoe. no i znowu siegnelam po zakazane... i ciezko mi wrocic na lono Dukana :razz:

    no i to tyle narazie... pozdrawiam wszystkie cieplo

  7. Ewelinak troche mnie to juz trzyma i jak by nie patrzec to juz 2 tygodnie. niby goraczki nie ma tylko to gardlo i niestety jest gorzej niz bylo... jak pisalam mowic nie moge bo glos prawie stracilam a Marcin sie smieje ze brzmie jak skrzypiace drzwi.

    a jesli chodzi o zycie w polsce to niestety uwazam tak jak ty.... ludzie jesli nie maja naprawde dobrej pracy to tak jak napisalas wegetuja i mysla na co wydac pieniadze.... moja przyjaciolka i jej maz zarabiaja razem cos w okolicach 3-3.5 tys i jest im strasznie ciezko. bo po wszystkich oplatach jakie maja to juz pozniej niewiele zostaje i widze jak sie mecza. i mimo szczerych checi pomocy im niestety nie moge nic zrobic bo nie znaja jezyka. gdyby chociaz podstawy znali to moglabym na jakis czas ich tutaj sciagnac zeby poszukali pracy. zycie tutaj naprawde jest o wiele latwiejsze. moze powinnas pomyslec i wyjezdzie do kuzynki. jesli tylko mialaby taka szanse zeby Ci pomoc... to ja bym sie nie zastanawiala.

    Pozdrawiam wszystkie ... :razz: buzka

  8. dziewczyny!!!! stracilam glos... nie moge mowic a jedyne dzwieki jakie jestem w stanie wydac przypominaja skrzypienie starej zardzewialej taczki :/

    gardlo... lepiej nie gadac... napuchniete i az ciezko mi przelykac.... poprostu tragedia... ide spac... dobranoc...

    i dziendobry :razz:

  9. czesc piekne.

    troche mnie nie bylo, ale niestety wciaz nie jest dobrze, chyba za szybko wrocilam do pracy, ale myslalam ze jak juz nie mam goraczki i czuje sie lepiej to moge isc. no i wczoraj znowu mialam goraczke, gardlo boli caly czas, ciagle kaszle i mam okropny katar. :razz: juz mam dosyc tej choroby a do tego dzisiaj rano Marcin wrocil z pracy i tez chory. normalnie szpital w domu i jak ja mam dietkowac. nic mi nie smakuje a do tego ten okropny cukier - waga stoi i mnie demotywuje...

    caly tydzien bylam taka zmeczona ze chodzilam spac o 18 :) jak dziecko... i spalam do rana... dlatego nie bylo czasu zeby na forum zajrzec....

    teraz Marcin poszedl spac a ja siedze pod grubym kocem i ogladam tv... mam nadzieje ze po weekendzie bedzie lepiej.

    trzymajcie sie, pozdrawiam

  10. czesc dziewczynki. wcale nie jest mi lepiej. niby nie mam juz goraczki, ale ciagle mam straszny kaszel i katar. a jutro juz do pracy ide i nie wiem jak to bedzie. do tego mam @ i syrop na kaszel jest z cukrem wiec waga poszla w gore... juz mi sie odechcialo :razz:

    ale narazie sie nie poddaje... wy tez sie trzymajcie.

    pozdrawiam

  11. casiopaea dziekuje za pomsyl na uzycie miesa i wlasnie tez pomyslalam o zapiekance jak szperalam w necie. zrobie to troche inaczej tzn. bez tego sosu. udusze mieso z cebulka i pieczarkami pozniej posypie twarogiem i ewentualnie zaleje ciastem takim jak na nalesniki, ale jeszcze zobacze podczas gotowania, bo nie moge sie zdecydowac jak to w koncu zrobic :)

    dziekuje wszystkim za zyczenia powrotu do zdrowia... kaszel mnie wykonczy. wiem ze to za krotko trwa zeby cos stwierdzic ale przeraza mnie wizja gruzlicy tym bardziej ze przeciwko gruzlicy bylam szczepiona tylko raz w zyciu, a moj organizm w miejscu szczepionki wyprodukowal sobie ogromna blizne ktora wyglada jak blizna po oparzeniu :razz: juz mnie pluca bola i caly brzuch od kaszlu. i zadne pastylki i syropu nie lagodza tego stanu :)

    Maragrete nie przejmuj sie tym ze waga stoi. masz dosc duzo problemow w domu i moze stres tez powoduje ze waga nie spada. zycze Tobie i Twojej Mamie duzo sily do opieki nad Tata. ,musicie sie bardzo wspierac i razem napewno dacie rade.

    co do deserku o ktorym pisalam rano to powiem wam tylko tyle ze napoleonki nie chcialo mi sie piec, ale zrobilam sam krem, rozlalam do szklanek i do lodowki... mniam... smakuje jak pannakota :) a nastepnym razem moze zrobie dwa kolory i jak mi sie uda to pstrykne fotki :) w kazdym razie ochota na slodkie zaspokojona...

    jeszcze raz milego dnia

  12. witam wszystkie piekne panie :)

    chodzi za mna cos slodkiego i nie wiem co zjesc zeby nie zgrzeszyc... musze przeszperac kuchnie i moze cos wykombinuje... ale poczekam az Marcin wyjdzie do pracy bo on jak widzi ze ja chodze po domu to dostaje bialej goraczki i krzyczy ze mam do lozka wracac. a ja juz mam odlezyny :/ znalazlam gdzies w necie przepis na dukanowa napoleonke ale troche z nia roboty i nie wiem czy nie bede szukala czegos co sie szybciej robi.

    casiopaea biore lekarstwa. ogolnie biore witaminki, czosnek w tabletkach, i polopiryne na zmiane z lekami lagodzacymi objawy grypy. juz teraz odstawie leki obnizajace goraczke bo juz nie mam ale dalej strasznie kaszle i z nosa mi cieknie.

    powiedz mi co Ty robisz z tego mielonego quorna? bo ja chcialabym go dzisiaj sprawdzic ale nie wiem co z niego zrobic a raczej na kotlety to on sie nie nadaje :razz: no i myslalam zeby udusic to niby mieso z cebulka dodac troche koncentratu pomidorowego i nafaszerowac nalesnika. ale nie wiem wogole jak to mielone smakuje i czy bedzie sie nadawalo do takiego nalesnika :)

    zmykam szykac przepisu na cos slodkiego, pozniej do was zajrze i moze cos jeszcze napisze.

    milego dnia laski

  13. aaaaaa!!!! MARUDKO kochana. gratuluje malenstwa oby zdrowy byl maluszek i grzeczny :razz: mamy Dukanowego bobasa :)

    Malinak na ja mam platforme wibracyjna i powiem szczerze ze jak uzywalam jej regularnie to napewno cialo robilo sie gladsze i cellulit malal w oczach. co do quorna to takie bezmiesne wyroby. kotleciki, mieso mielone i roznego rodzaju inne jedzonko. nie wiem czy w polsce dostepne, ale jest smaczne.

    a ja leze w lozku i juz wszystkie cieple ubrania mam mokre, poce sie jak dziki chomik... mam dosyc... a Marcin krzyczy ze mam nawet palca u nogi nie wystawiac spod koldry... i ciagle popijam goraca herbate z cytryna.

    nie mam pomyslu na jutrzejszy obiad... poradzcie cos... co wy bedziecie jesc???

    trzymajcie sie :)

  14. poszlam do pracy, ale wrocilam, przed samym wyjsciem mialam juz 39 stopni. szefowa nie byla zadowolona i powiedziala ze jak musze to moge isc. a ja sobie pomyslalam ze jak o 14 mialam 39 goraczki to wieczorem moge miec jeszcze wiecej. Marcin powiedzial ze zdrowie najwazniejsze i nawet jak mi nie zaplaca to lepiej zebym zostala w lozku. siedze teraz w polarze pod grubym kocem. popijam herbatke z cytryna. wzielam wszystkie mozliwe leki jakie byly w domu i dostaje odlezyn. strasznie bola mnie miesnie.

    zjadlam 2 kotleciki z quorna i zostal mi jeszcze wedzony losos. a z kuchni dochodza takie zapachy ze mnie zaraz skreci. Marcin robi pikantne babeczki z ciasta francuskiego.... mmmmm... pyszne sa... ale moge sobie pomarzyc tylko ... :razz: a ponoc choremu sie nie odmawia...

    Khalidek ja mysle ze wlasnie szyszunia ma racje i to serduszko jest z cukrem. wiec zakazane dla nas... teraz widzialam ze reklamuja jakis deser ktory ma niecaly 1% tluszczu i zero cukry. chyba z bakomy. satino czy cos takiego. moze lepiej zebys jadla taki rodzaj deserkow zamiast tych jogurtow. ja bym sprobowala to zmienic i zobaczyla czy bedzie jakis efekt. no i rzeczywiscie moze nie jedz na noc otrebow, lepiej zjesc je rano na sniadanie. zamien kolacje ze sniadaniem i powinno byc dobrze.

    Jolus kochana jak ja sie za Toba stesknilam :)

  15. hej dziewczynki... zaczynamy... ja to juz w sumie wczoraj zaczelam i po pierwszym dniu jest spadek... nie chce zapeszacz, ale jest dobrze. do suwaczka (ktorego chyba nie widac) jeszcze troche brakuje i ale mam nadzieje ze bedzie dobrze.

    rozchorowalam sie na calego. dzisiaj rano wstalam z goraczka 38.4 i boje sie tego co bedzie w pracy wieczorem. faszeruje sie tabletkami i pije goraca herbatke z cytryna. zmuszam sie do jedzenia ale jak wsadze cos do ust do mi niedobrze.

    a dzisiaj mi mama powiedziala ze wczoraj zaproszenia slubne doszly, wiec to mnie cieszy. bo balam sie ze beda dluzej szly :razz:

    w sobote jak bylismy u ksiedza podpisac protokol przedslubny to Marcin powiedzial ze podpisalam wyrok :) a wczoraj po pracy czekal na mnie wielki bukie roz :)

    zmykam teraz piec quorna do pracy. bardzo mi smakuje... mam nadzieje ze mi sie nie znudzi. :)

    trzymajcie sie i mam nadzieje ze chociaz wy zdrowe jestescie...

    pozdrawiam

  16. wiem szyszuniu ze dopiero sie zaczyna ale chcialam sobie taiki ladny wstep naszykowac i nic z tego nie wyszlo.... boje sie ze pojde do slubu gruba jak wieloryb... dobrze ze jednak nie bedziemy brali slubu gdzies na plazy w tropikach bo jeszcze ktos by po greenpeace zadzwonil ze wieloryba na brzeg morze wyrzucilo :razz:

    do tego spadlam wczoraj ze schodow :/ boli mnie tylek, nerki i lopatki.... w takiej kolejnosci uderzalam o kolejne stopnie schodow :/ i jak na zlosc jakies przeziebienie mnie chyba dopada bo gardlo mnie strasznie boli i zasmarkana chodze. cale szczescie na gardlo mam strepsils i udalo mi sie znalezc bez cukru wiec jest ok.

    na targach slubnych nic ciekawego nie znalazlam... wszystkie te suknie jakies takie nie w moim guscie... moze jeszcze pochodze tutaj po wszystkich slubnych sklepach i cos znajde, a jak nie to poszukam czegos w polsce ewentualnie jest u nas w miescie swietna krawcowa ktora zajmuje sie szyciem sukni slubnych.

    zmykam teraz szykowac jedzonko i zrobic ciepla herbatke. pozdrawiam

    P.S Olinko gratuluje prawka... ja na swoim sie stresowalam ale udalo mi sie za drugim razem zdac :)

  17. szyszuniu nawet nie pytaj.... w piatek i w sobote bylo bardzo dobrze, ale jak pojechalismy wczoraj na te targi to Marcin faszerowal mnie tortami slubnymi no i znowu wszystko na marne... narazie dzisiaj jestem grzeczna... mam nadzieje ze juz tak zostanie... chyba musze sobie jakas pokute wymyslic... trzymajcie sie. ja lece ogaranac troche domek i szykowac sie do pracy :razz:

    pozdrawiam

  18. Cieszę się Magdzik, że spróbujesz quorna. Ja szczególnie lubię mielone, paróweczki są chyba najgorsze z całego wyboru. Jem je tylko kiedy muszę. Jako wegetarianka muszę sobie jakoś urozmaicać dietę :)

    ja kupilam mielone, fileta z kurczaka i fileta w czarnym pieprzu. mam nadzieje ze mi posmakuje... od poniedzialku bede sprawdzac :) mysle ze jesli bedze mi pasowalo to na moje nocki w sam raz, bo nie trzeba sie za duzo meczyc z gotowaniem :razz: a ja lubie takie szybkie i proste dania :)

    dam znac jak mi smakowalo. a teraz dobranoc pienkosci :)

  19. ale ja wam dziewczynki zazdroszcze tych zdolnosci. bo jak wam cos w oko wpadnie to same mozecie sobie udziergac jakis golfik albo sweterk czy cos innego. ja bym nawet nie wiedziala jak dobrac oczko czy co tam sie robi :razz:

    bylam na zakupach... znalazlam quorna ktorego polecila casiopaea i mam zamiar w poniedzialek testowac. przyznam szczerze ze nigdy sie nie przygladalam takim produkta a tam jak byk napisane ze duzo protein i malo tluszczu zawieraja. mam nadzieje ze beda dobre :) bo wybor w sklepie byl spory a jak mi posmakuje to dietka na tym zyska :)

    znalazlam tez jogurty smakowe. no i jedno mnie tylko niepokoi ze one sa slodzone syropem fruktozowo glukozowym, no i jakos to do mnie nie przemawia. co wy o tym sadzicie dziewczyny? moze raz na jakis czas nie zaszkodzi??

    lece sie teraz szykowac bo za chwilke wyjezdzamy do ksiedza podpisywac protokol. a jutro na targi slubne do oxfordu. moze jakies suknie beda to sobie poogladam.:)

    pozdrawiam

  20. ja tak tylko na chwilke wieczornie wpadlam do was... gratuluje wszystkim ktore przezyly dzien bez paczka... moj Marcin kupil ich 12 a ja pozarlam jednego ale na usprawiedliwienie (choc watpliwe) dodam ze byl z serem czyli prawie protalowy :razz: hahahah

    mam pytanko do casiopaei gdzi ty kochana takie jogurty kupujesz? mmmmmmmmm az mi slinka pociekla na mysl o takich smakowych jogurcikach, naturalnych juz nie przelkne :) no i tez bede sie musiala za tymi produktami "meet free" rozejrzec. moze upoluje sobie cos nowego co pozwoli mi troszke urozmaicic dietke :) a widzialyscie moze w marketach mielona soje (zastanawiam sie czy to wogole zjadliwe jest) niby napisane ze smakuje jak mieso mielone no ale oczywiscie parametry inne. i ostatnio sie zastanawialam czy tego nie kupic i wyprobowac... moze jutro kupie.

    zmkykam teraz na serial i czekam na Marcina bo o 22 konczy prace. trzymajcie sie... raczej w weekend sie juz nie pokaze bo musimy jechac do ksiedza spisac jakis protokol no i ucze Marcina tanczyc a to jak walka z wiatrakami :) ale chociaz sie dobrze przy tym bawimy... :) a ja czasami placze ze smiechu, takie z niego beztalencie

    pozdrawiam...

  21. Iriss dziekuje za tego kopa... gdyby tak mogl mi ktos codziennie w tylek kopnac to moze cos by z tego bylo. bo u mnie to tak jak u szyszuni w tygodniu jakos sie trzymam ale jak tylko przychodzi weekend to juz puszczaja mi hamulce i wciagam polowe zawartosci lodowki jedna dziurka od nosa :razz: dlatego mam nadzieje ze jak teraz tak na ostro zaczne od piatku to jakos weekend przetrzymam i pozniej jak juz pelny tydzien minie i efekty beda to jakos dalej pojdzie bez podjadania. tym bardziej ze post to i postanowienie mocniejsze- przypomina mi sie jak jednego roku schudlam 8 kg w 40 dni tylko cwiaczac-bez zadnej diety.

    mysle ze Iriss ma racje i jakies nowe pomysly na jadlospis by sie przydaly bo u mnie to tez monotonia powoduje te grzechy.

    moze tez powinnysmy sobie postawic jakies konkretne cele- moze zeby chociaz te 40 dni bez grzechu wytrzymac.... jej... ja juz nie wiem co gadam... mam nadzieje ze uda nam sie jeszcze raz znalezc motywacje i wygrac z naszym nadbagazem... :)

    pozdrawiam...

  22. powrocila corka marnotrawna... dziewczyny... wykopalam dol w ogrodku... jesli znajda sie chetni do zakopania mnie tam to ja z pokora przyjme ta kara... nagrzeszylam jak cholera i najgorsze jest to ze nie potrafie wytrzymac dnia bez grzechu... waga leci w gore niczym latawiec na wietrze a ja sobie juz z tym nie radze. nie potrafie sie znowu zmotywowac jak na poczatku gdy z wami zaczynalam. teraz waga idzie troche w dol a za chwile stoi albo leci do gory i zloszcze sie przez to i podjadam. co ja mam zrobic? obiecalam sobie ze w piatek zaczyna sie post wiec i ja wroce do dietki, ale nie wiem czy dam rade. chcialabym chociaz te 40 dni wytrzymac i wrocic do wagi z sierpnia 2010 :razz: pomozcie mi bo nie potrafie sama sobie poradzic ;(

  23. czesc kobitki...

    nie ma o czym pisac bo Marcin zamowil mi torta na urodziny i ............. poplynelam razem z tortem :mrgreen: wstyd sie przyznac... ale mocne postanowienie poprawy i wiara czyni cuda... a dziure w ogrodku sama wykopie tylko bedziecie musialy mnie zakopac w tym dolku :wink:

    autka dzisiaj odebrane i wszystko poszlo bez problemu... pokaze wam fotki :grin:

    post-19919-036710300 1296414614_thumb.jp

    to moja mala biedroneczka zeby dojezdzac do pracy :grin:

    post-19919-043506400 1296414748_thumb.jp

    a to wieksze zeby jezdzic na wycieczki :grin:

    oby tylko jezdzily bezproblemowo i bedzie dobrze :grin:

    obiecuje poprawe. pozdrawiam

  24. szyszuniu pomalutku waga zaczyna wracac do tej ktora mialam na bialkach. ale od jutra znowu bialka wiec mam nadzieje ze pojdzie w dol. chyba za duzo warzywek wciagam jak mam dni PW i dlatego woda stoi jak w stawie :mrgreen: a rusza dopiero na bialkach. zobaczymy jak bedzie w sobote. chociaz przyznam ze ciezko mi to dietkowanie idzie bo nic mi ostatnio nie smakuje... chyba powinnam cos nowego zjesc zeby zmienic smak :wink:

    a wogole to opowiem wam co wczoraj zrobilismy.... glupki jestesmy oboje z Marcinem i nic tego nie zmieni...

    Marcinowi od poniedzialki zmieniaja sie godziny pracy i nie moglibysmy sie dzielic samochodem wiec postanowil w prezncie urodzinowym ze kupimy jakies male autko dla mnie zebym mogla sobie do pracy smigac... pojechalismy do ogromnego komisu samochodowego i tak szukalismy auta ze w koncu kupilismy dwa :/ masakra... swiry jestesmy i jak jechalam do tego komisu to mowilam Marcinowi ze nie powinnismy tam jezdzic bo zawsze wychodzimy z autem. poprzednio tez tak bylo. poszlismy poogladac, zobaczyc cos co nas moze zainteresowac i kupilismy auto. i teraz bylo tak samo. :/ nie wiem czy sie cieszyc czy nie... to niby dwa prawie nowe samochody a nasz stary coraz czesciej wymagal reki mechanika, ale boje sie ze troche za szybko podjelismy decyzje. no bo przeciez nie codziennie kupuje sie auto... w weekend jedziemy odebrac samochody...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.