Skocz do zawartości

EWA1992

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    331
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez EWA1992

  1. Basiu przepis jest bardzo interesujący,musze go wypróbować ale z pieczarkami jak podałaś... W lesie na razie na znalezienie grzybów jest nikła szansa,może gdzie indziej tak? Panuje susza i mój mąż rzadko znajdzie jakiś grzybek. W tamtym roku o tej porze juz miałąm sporo zasuszonych a w tym roku zupełnie nic. Dobrze,że jeszcze mam z tamtego roku co nie co ;) .

  2. My mieliśmy kiedyś w leśniczówce ( w innym domu) mrówki,to używałam olejku kamforowego i liści orzecha. Tak mi podpowiedziała moja sąsiadka i wypróbowałam i po jakimś czasie się wyniosły. Mam też taki wycinek ze starej gazety jak pozbyc się mrówek (czego nie lubią) i pisze tak: Mrówki - kamfora,nafta,terpentyna,skórka z cytryny,bazylia i lawenda.

  3. Nareszcie zrobiło sie ciepło na dworze wręcz jest upał! Ale ja lubie jak jest taka pogoda aniżeli zimno. Tylko w taką gorączke trzeba pamiętać o wodzie,nie tylko dla nas samych ale także dla naszych zwierzątek i roślinek...W końcu mój mąż może doprowadzić nasz trawnik do ładu,przez te deszcze niestety tak urosła trawa... :-D

  4. Ja tak sobie myśle,że nasze zwierzatka kochane wybierają nas za właścicieli.Moją Pusie przygarnełam w tym roku przypadkowo bo pojechaliśmy na zakupy a przyjechaliśmy z panią koteczkową. Moja była Kicia umarła nam w zeszłym roku akurat przed samym remontem u nas ( w sierpniu). Była chora i bardzo schudła bidulka. Często za nia tęsknie ale mam teraz inną kotke,która jest całkowitym odmieńcem od tamtej.A to jest pani Pusia... :mrgreen:

    post-4828-1179251390.jpg

    post-4828-1179251414.jpg

    post-4828-1179251428.jpg

  5. Macie śliczne zwierzaczki i jakie są kochane przez nas.... Ja chciałabym przedstawić Wam nie pupilke tylko mojego "byłego pupila". Pewnego dnia majowego ,mąż wszedł do mieszkania coś trzymając za pazuchą i tylko wystawała taka malutka głoweczka... :grin: Okazało się (po uprzednim obadaniu :mrgreen: ) iż jest to koziołek-sarny polnej,moja radość była ogromna ale zarazem spadłam na ziemie,bo przecież nie miałam pojecia jak sie tym stworzeniem zająć. Ale zajrzeliśmy do fachowej literatury i poczytaliśmy sobie jak właściwie zająć sie maleństwem. Mąż od razu pojechał kupić mleko Bebiko,butelke ze smoczkiem i tak karmiliśmy go dobry tydzień ale po tygodniu przeszliśmy na krowie mleko bo byśmy poszli z torbami na same mleko.....I zaczął sie problem bo Maciuś dostał biegunki i co zrobić,mąż pojechał do weterynarza a ten mu powiedział aby kupić siemie lniane, ugotować i dać mu z mlekiem. Oczywiście tak zrobiliśmy i niestety jak dostał biegunki to miał całą "białą dupcie" ubrudzoną,więc założyłam rękawice,poszła woda z mydełkiem w ruch i pupucu było... :roll: A żeby było śmieszne, bo po każdym jedzeniu trzeba było mu odbycik"przelizać" robi to matka ale ,że jej brakło robił to mój mąż małym patyczkiem :lol: :roll: . Niestety juz go nie ma z nami (teraz by miał 3 lata) zaczął być wobec męża i syna agresywny,jedynie mnie tolerował . Gdy z jego poroży znikł juz meszek ,zrobiły sie bardzo ostre i atakował właśnie nimi. Męża zaatakował w ręke a syna w noge i bardzo długo nie chciało im sie goić i pozostała paskudna ranka...Zostały po tym awanturniku zdjecia i mamy przemiłą pamiątke. Fotki są jak już był troszke wyrosnięty,jak przyjdzie syn ze szkoły poprosze go o wklejenie jak był mały nasz Maciuś...

    post-4828-1179228054_thumb.jpg

    post-4828-1179228067_thumb.jpg

    post-4828-1179228079_thumb.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.