Skocz do zawartości

Kulinarne Wspomnienia Dziecinastwa....


mamalu

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 46
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dla mnie smaki dzieciństawa to zupa zalewajka robiona przez mamę - nie potrafie jej dzisiaj zrobić, zresztą nie wiem czy smakowałby moim domownikom, barszcz biały mojej mauśki, zacierka babci chleb wiejski, masło i podpłomyk z cukrem robiony przez bacię buraczki czerwone jedzone na mnóstwo sposobów ciasta drożdżowe mleko prosto od krowy serwatka serek wiejski kiełbasa ze słoika - pycha - dzisiaj bym duzo dała, zeby taką zjeść kremówka mojej mamy pączki babci Ach,powspominałam .....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomnienia, ach wspomnienia...pamiętam prawie każde wakacje spędzone u wujostwa mojej mamy na kaszubskiej wsi a z nimi smak: krupnika zabielanego śmietaną gęstą jak masło zylc, czyli zimne nóżki prosto ze słoja wędzoną szyneczkę z ogromnym tłuszczem Pamiętam też kolejki w supersamie. Szliśmy całą rodziną po delicje, lizaki serduszka albo bobofruty. To były czasy..... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jagodka! Oczywiście, że pamiętam chińskie gumki! :mrgreen: One tak owocowo-słodko pachniały! Mazaki to z kolei jakimś spirytusem zajeżdżały :roll: I plastikowe okładki na książki pamiętam jak pachniały. A pamiętacie jak z tych okładek robiło się choinkę?? Ja byłam chyba w drugiej klasie podstawówki jak ją zrobiłam, a mój Tatko ukochany, do tej pory kitra tego drapaka w piwnicy, bo nie chce go wyrzucać :lol: A przypomniałam sobie jeszcze gumy donald i turbo :grin: Sękacze ze szkolnego sklepiku. I "amerykanka" z cukierni, koło kina. Teraz kino zamknięte, a cukiernia wyburzona. Ale było pycha!! Czasami z Tatą chodziliśmy odbierać Mamę z pracy, i potem zachodziliśmy wszyscy na taką "wypasioną" amerykankę :) Długaśne eklery, najlepsze pod słońcem z ciastkarni blisko parku, której tez już nie ma. I jeszcze pamiętam, jak jako dzieciak razem z innymi małolatami uwielbialiśmy latem w piątek wieczorem chodzić do piekarni, która była kilka kroków od naszego domu. Każde z nas zanim dotarło do domu, to "wyżerało" pół bochenka :) Kolacja była już niepotrzebna! Ale ten chleb to było "niebo w gębie"! Nie dość, że miękki wewnątrz, na wierzchu chrupiąca, złocista skórka, to jeszcze był tak rozpływający się w ustach... I ten zapach... W ogóle to moje podwórko było pełne fajnych zapachów :) Piekarnia koło mojego bloku "ogrzewała" podwórko fajnym, domowym zapachem. A browar ulokowany kilka ulic dalej też nie dawał o sobie zapomnieć. A jak ten chmiel czy tam jęczmień słodko pachnie! :) A pamiętacie watę cukrową?? U nas pan z wózkiem do robienia waty przyjeżdżał prosto na podwórko :) Ale zapach! A smak! A jakie to słodkie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne ze piorniki chinske pamietam i gumki oczywiscie tez.Jak tak piszecie to przypomina mi sie coraz to wiecej rzeczy nie moze takich kulinarnych smakolykow mojej babci ale takich drobiazgow dnia powszedniego.Ktoras napisala o piekarni kolo domu i tym zapachu, kolo mojej szkoly byla tez piekarnia pamietam jak na dlugiej przerwie biegalismy po koloczyki i cieple lody i bulki.Przypomniala mi sie tez czekolada Pani Twardowaska czekoladopodobna byla-a jakos dobrze smakowala. Tak sobie wspominam i mysle jakie te moje dzieci beda ubogie w wspomnienia wszystko maja niczego im nie brakuje.Czy kiedys im sie przypomni ze babcia piekla dla nich ciasteczka waniliowe.Moze nasze dziecinstwo bylo bardziej biedne (czasy komuny,kolejek braku towaru, pierwszego banana zjadlam majac 14 czy 15 lat a teraz to tonami po sklepach leza)ale za to jakie barwne. Wiecie wpisujac swoje wspomnienia nawet nie pomyslalam ze tak bardzo fajny watek sie z tego zrobi.Wiec wspominajcie dalej moze nawet inne rzeczy mniej kulinarne. Danusia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z dzieciństwa pamiętam drożdżówkę mojej Św. pamięci babci... ta drożdżówka była jedyna w swoim rodzaju- ciasto wyrastało w słońcu, a piekło się w starym piecu... i miała taki smak- nikt takiej nie robił. Pamiętam jeszcze małe cukierki z masy kakaowej- moja babcia też nas nimi faszerowała. U mnie w domu zapamiętałam smak zupy z dyni z kluseczkami. Ah i zupy mleczne... pamiętam, że jako dzieciak zapytałam się dziadka co to jest droga mleczna... a on w tym momencie niósł talerze z zupą mleczną i powiedział nam- kochani to jest wasza droga mleczna i postawił nam talerze w naszym pokoju... Eh- te słowa pamiętam jak dzisiaj. Zawsze gdy szliśmy z moją drugą babcią do piekarni to jeszcze na miejscu prosiła aby sprzedawca odkroił nam piętki z chlebka... chlebek zawsze był cieplutki a te piętki... oh- jak ja dawno takich nie jadłam... Pamiętam lody Calipso... takie pyszne, waniliowe kostki ;) mniam... I zupa którą robiła babcia do placków ziemniaczanych- zupa zwała się kartoflanka... o losie jak ja jej nie lubiłam... była blee ;) Pamiętam wędlinki robione przez moją mamę i przyjaciółkę rodziny... No i ostatnio przypomniałam sobie smak- poczków serowych ;) tak mi się zachciało... ale to i tak nie to samo co kiedyć- najlepsze pączki serowe mięli na "osiedlach" I jeszcze przypominam sobie lody, które moja mama przynosiła w takim termosie do lodów... o jakie one były pyszne... takie smakowe :) Klamerko zy ta cukiernia z amerykankami była w tych baraczkach przy kinie Syrena?! Jeśli tak to w pełni się z Tobą zgadzam... Amerykanki z tamtej cukierni były najlepsze :D Pamiętam jeszcze smak kanapek z pasztetem jedzonych na kasztanowcu- tam mieliśmy swój domek na drzewie i tam najlepiej nam się jadło... drzewo miało z 4 metry wysokości... a my sobie na nim jakby nigdy nic jedlismy kanapki i popijaliśmy mlekiem od krowy babci mojej kuzynki... A i te truskawki zdobyte podczas niesamowitych wypraw... i niedojrzały zielony agrest- który dla zabawy nazywaliśmy "narkotykiem"... O i kukurydza pieczona na kuchni kaflowej... mniem... i smak miodu wytwarzanego prosto z "maszyny do pszczółek" O losie... ale nudzę... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, dokładnie ta cukiernia! :) Mogła sobie działać, a teraz tylko obleśny płot stoi... Lody Calipso!...Mmmmm :D A pamiętacie taką czekoladę, która z braku "sreberek" była pakowana w te sreberka od calipsiaków? Była okropna ;) A ja sobie przypomniałam jeszcze śliwki w czekoladzie :razz: nie wiedzieć czemu, bo ich nie cierpię :razz: I wafelki "Andruty" :razz: ze szkolnego sklepiku. Kasiu a pamiętasz jak na przeciwko dworca, na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej z Mickiewicza (tam, gdzie dziś stoi mała, budka z pieczonymi kurakami) powstał pierwszy w Elblągu kebab czy też gyros? To było wydarzenie! "Zachód" zawitał do naszej mieściny ;) Pamiętam jeszcze placki ziemniaczane sprzedawane niedaleko wejścia na plażę w Stegnie. Kolejka po te placki chyba nigdy nie miała końca. I pomidorówkę w tym PRL-owskim barze prawie jak z "Misia", zaraz koło PKS-u w Krynicy Morskiej też pamiętam. Choć byłam tam na różnych obiadach, to ta pomidorowa jakoś mi utkwiła w pamięci. No i nieśmiertelne gofry z każdego miejsca nad naszym morzem :) Uwielbiałam (i nadal lubię) gofry z bitą śmietaną. Podobno uwielbiałam chodzić na nie po niedzielnych porankach w kinie, na które zabierał mnie Tata. One podobno były koło kina "Światowid", tam gdzie był sklep dla dzieci "Kacperek". Ale tego niestety nie pamiętam :) Za to doskonale pamiętam rurki z kremem i "ciepłe" lody :D Za rurki mogłam się dać pokroić! Jakie one były smaczne! :) A co do lodów to pamiętam lody włoskie, "z maszyny". Otwarcie punktu z lodami (który był kilka kroków od mojego dawnego domu) to było święto na całym podwórku!! Wydarzenie oznaczające niezbicie, że jest już lato, wakacje, i w ogóle zabawa na całego! :) Pamiętam, że po jednej ze stron ulicy, którą się szło po te lody, nie było chodnika z płyt, tylko taki "miękki" asfalt wylany. Wyglądał jak smoła i latem zawsze pełny był odcisków różnych obcasów, bo można było tam nieźle "wdepnąć" ;) Ale po tej stronie te lody lepiej smakowały, bo szybko się topiły, i zmiękczały wafelek :) Fajnie powspominać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamalu, Ty masz racje. Nasze dziecinstwo bylo biedne ale barwne. Moje dziecko, tak jak piszesz, wzsystko ma, czasami az sie zastanawiam, co mu moze sprawic radosc (taka prawdziwa radosc!). Zyjemy w czasach konsumu i chyba sie tego nie da zmienic. Chociaz jak sie czlowiek popatrzy, ze Niemcy biednieja, to i moze tu sie tez tak porobi jak bylo u nas ;) A pamietacie mieso spod lady w kiosku ruchu (prosto ze wsi) zawijane w gazete? Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mięso to tylko z "Misia" pamiętam ;) Za to pamiętam (trudno zapomnieć, jak do tej pory Mama to wspomina) jak będąc małą dziewczynką byłam z Mamą w mięsnym. I rozglądając się po sklepie krzyknęłam, "Mamo, ja to w tej siatce chcę!". Nie wiedząc oczywiście, że Mama nie ma już kartek na baleron i nie wiedząc nawet po co i na co te kartki są...Masakra... Jak to teraz jakimś małolatom albo osobom z zagranicy wytłumaczyć? Ale zgodzę się z Wami. Mimo, iż nie było różowo, i na pewno dorośli patrzyli na tamta sytuację inaczej, na pewno było im ciężko, to jednak ja i osoby z mojego otoczenia nie narzekają na swoje dzieciństwo. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Wydaje się mi, że to teraz dzieciaki mają ubogie i takie płytkie to dzieciństwo. Od małego zamiast do parku na spacery chodzą do centrum handlowego. Nie chodzą z rodzicami do kina na poranki z bajkami animowanymi bo po co? Wystarczy kupić któryś z dekoderów i bajki "lecą" na okrągło, 24 h na dobę. A teatrzyk lalek? Które z dzieci uwierzyło by w takie cuda? Teraz trzeba mieć "prawdziwy" tylko, że mały samochód i "prawdziwą" szminkę. Ja sobie wyobrażałam, że lalka sika, teraz dzieciaki nie muszą sobie tego wyobrażać, ona naprawdę się moczy. Dość wcześnie nauczyłam się czytać i pisać (miałam niecałe 4 lata, gdy Mama trochę już chyba z nudów zaczęła mnie uczyć, nie przypuszczając, że dość szybko załapię o co w tym chodzi ;)). Pamiętam jak dziś, jak już chodziłam do przedszkola i w drodze powrotnej często zachodziliśmy z rodzicami do księgarni. Normalnie aż kipiałam ze szczęścia na kolejną nową książkę. A potem ją wertowałam aż do bólu nie mogąc się nią nacieszyć. A teraz? Które dziecko ucieszy się z wizyty w księgarni, w której są tylko książki? Oooo! Albo gry planszowe! Pamiętam "Na grzyby" albo później już "Eurobiznes" albo chińczyka. Grałam w to z rodzicami do upadłego! :) Teraz gra się w sieci... Że już nie wspomnę o życiu "podwórkowym" (tak na marginesie, to wcale się tego nie wstydzę, i nie sądzę, że przez to nie mam oporów by łgać... ;)). To były czasy! Drabinki, pajda chleba z pasztetową, trzepak, kolejka do piekarni, boisko, koszyk z malinami, nooo, jest co wspominać. Podejrzewam jednak, że to tylko moje widzenie jest tak "wypaczone". Że dzisiejsze dzieciaki, też będą mile wspominać swoje dzieciństwo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.