Skocz do zawartości

Rewelacyjna Dieta Protal !


Dorotaxx

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj Polu, ja też się cieszę, że dzisiaj wolne.

Witajcie Protalinki!!

Nutko, PRZYKRO MI!! Trzymaj się kochana.. Kto jak kto, ale lekarz

wie bardziej niż zwykły zjadacz chleba, że taka kolej życia.. Choc

czasami cieżko się z tym pogodzic.. :mrgreen:

Odpoczywajcie.. bo następne dodatkowe wolne dopiero na święta..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam moje Protalinki :?

Doczekałam się! Dziewczyny, normalnie nie wierzę ale doczekałam się! Dziś ostatni dzień warzyw a moja uparta waga w końcu się poddała. Spadło mi -0,6kg. Nie wiem o co chodzi ale nie ważne, nie będę wnikać. Ważne, że spadło. Świętuję dzisiaj :o

Nutko, bardzo mi przykro z powodu Kici. Trzymaj się dzielnie.

Bożenko, ja już sama nie wiem i nie rozumiem mojego organizmu :neutral:??: wp... za siedmiu i dzisiaj na wadze szok :-? spadło - mimo 5. dnia warzyw.

Saguś, na chwilę cię porzucam z tym zastojem i jutro czekam na ciebie :mrgreen:

Trzymajcie się wszystkie ciepło i zachęcam do spacerów mimo, że pogoda mało zachęcająca to trochę ruchu powinno przestraszyć parę kilogramów :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Dziweczynki!!! Panowie również!!!

Chciałam się przywitać dziś z Wami ale też doradzić. Doszłam do wniosku że skoro moja waga nie spada to coś trzeba z tym zrobić. Tzn myśłałam o przerwaniu diety a raczej przejściu na utrwalanie bo nie wiem już sama czy jest sens. Jestem chyba najbardziej opornym przykładem!!!! Waga jak stała tak stoi. Początek był tez powolny ale był jakiś widoczny spadek a teraz nic. Może to przez wczesniejsze diety?! Boje się żeby nie było efektu jojo dlatego myśłałam o utrwaleniu. Troche mi szkoda bo jednak te 12kg to coś! Doradzcie mi. W piątek spotkam się z moją koleżanką protalką to może też mi coś doradzi. A póki co to jestem na białkach i nie przerywam. :mrgreen:

Wczoraj byłam na zakupach, chciałam sobie kupić jakąś bluzke  na spotkanie. I jak prawie każda kobieta po przyjsciu do domu miałam wątpliwości co do mojego zakupu. Byłam załamana. Mąż mówi że ładna, że ładnie wyglądam ale ja mam inne zdanie. Nie wiem czy to przez mojego doła czy co?! Bluzka niby ładna ale.....   

A po drugie szkoda mi opuszczać takich kobietek jak Wy. Podejrzewam że nawet jak skończe diete to będe tu zaglądać!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jusiu, a jak długo ta Twoja waga już stoi? Ja też miałam przestój kilkutygodniowy. W książce jest napisane, że im częściej stosowało się drastyczne diety, tym trudniej się chudnie. Organizm się bardzo broni. A może jednak jest coś, co robisz nie tak? Ja bym jeszcze poczekała. Jeśli jednak zdecydujesz inaczej, to koniecznie utrwalaj. W przeciwnym razie będzie efekt jojo, na mur!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Nutko, widzę, że jesteś. Też tak miałam, jak zginęła moja Mini, nie odzywałam się jakiś czas, nie wiedziałam co napisać. Myślałam tylko o niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczynki i chłopcy.

U mnie również nadal nic, raz 100 g mniej raz więcej. Jedyne co jem innego niż na początku diety, to sernik na zimno z żelatyną i czasem to głupie mleko w proszku :mrgreen: chyba odstawię jedno i drugie, no bo ile można się tak katować i nie widzieć efektów. Mam ochotę zmienić suwaczek... ale z innej strony zamiast 62 z prawej wstawić 58 :-? w sumie taką wagę miałam jakieś 10 lat temu.

Kartofelka - brawo brawo brawo - w końcu masz co chciałaś - teraz pewnie pójdzie dalej. Twój organizm pewnie walczył, walczył żebyś mu nie odbierała i w końcu nie dał rady, przy Tobie twardzielko.

Szósteczka wystapi niedługo jestem tego pewna. Sama skakałam z radości, jak ja zobaczyłam, a teraz czekam dalej tym razem na 5 :? Człowiek jest nienasycony z natury swej !!!

Ale też i skłonny do upadku w zaspokajaniu tych nienasyceń. Ostatnio nasyciłam się karpatką i mam potworne wyrzuty sumienia. Teściowa z kolei nakarmiła nas pierogami, z których miałam zamiar zrezygnowac, ale diabeł mnie skusił i tak po dwóch miesiącach zaliczyłam drugie dno.

Muszę przyznac, że czytając o Waszych grzechach miałam zamiar ich nie naśladowac. ZAMIAR . Oczywiście wina jest tylko MOJA. Martwię się, że jak zaszła ZBRODNIA będzie tez KARA i nie wchodze na wagę taki ze mnie tchórz.

Proszę mnie zbesztac!!!

Besztam Cię Malicho niedobra ! Chcesz się zabić ? Karpatka ? Pierogi ? bleee aż mam ciarki :o

Na koniec mam pytanie od siebie. Dlaczego ważycie sie codziennie?? Ja z reguły przy każdej diecie stawałam na wagę raz na tydzień...hm....

Ja się nie ważę codziennie, tylko dlatego, że codziennie nie chudnę, myślę, ze jak komuś waga stoi to nie robi tego tak chętnie jak ten, któremu leci w dół :neutral:

Jusia może jeszcze troche przeczekaj ten przestój, ja też dzielnie czekam i nie zamierzam zrezygnować. Dukan pisze o tym, że osoby w połowie drogi czesto rezygnują bo czują sie już lepiej i mają dość tej diety. Dobrze, że chcesz to zrobić z głową, ale skoro na poczatku założylaś sobie wiekszy spadek, to mozesz potem żałować, że się go nie trzymałaś i za kilka miesięcy będziesz sobie myśleć... "po co przerywałam, pewnie teraz bym już ważyła tyle ile chciałam" No przecież ta waga kiedyś w końcu Ci drgnie.

Nutka - trzymaj się!

Mam jeszcze jedno pytanie, kupiłam ostatnio słodzik z zawartością laktozy bez aspartamu, myślicie, że nie powinnam go używać ze względu na tą laktozę ? Kupiłam, bo wiem, ze tamtego nie powinno się piec, ale moja wiedza na ten temat jest zbyt mała, dlatego będę wdzięczna za odpowiedź.

Śni mi się wino, jedzenie i ostatnio doszły do tego papierosy.... przez 2 miesiące o nich nie myślałam a teraz jakis spadek formy odczuwam w tej kwestii

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i mam nadzieję, ze nie ma wśród nas, dziś pracujących bo to straszne, kiedy każdy dookoła leniuchuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie. Taki wolny dzień w środku tygodnia to świetna sprawa. Powinno być więcej takich.

Kartofelko ja dzisiaj też mam leciutki spadek co prawda 0,5 kg to niewiele, ale biegnę za Tobą.

Nutko pomyśl że w tej chwili Twoja kicia już nie cierpi, na pewno ostatnie dni nie były dla niej też lekkie. Czasami tak jest lepiej. Choć nie dla tych co zostają.

Anulkas przeczytaj uważnie książkę, Dukan pisał w niej żeby nie stawiać sobie celów nie możliwych do osiągnięcia. Zresztą jeżeli tak zrobisz to i tak Twój organizm sam da ci sygnał jaka jest Twoja nieprzekraczalna granica. Przemyśl to. Ja też kiedyś ważyłam 55 kg, ale to nie znaczy że jestem w stanie to teraz osiągnąć. Nasza waga ma też duży związek z wiekiem, nie tylko ze wzrostem. Powodzenia.

Jusiu zgadzam się z Polą, jeżeli już masz dość to przynajmniej to utrwal. 12kg szkoda by było stracić - wtedy to byś dopiero popadla w depresję. Czego Ci absolutnie nie życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aaa....to poprostu zwykła babska ciekawość z ta codzinną wagą :mrgreen: juz rozumiem

co do moich kg to założenie mam na 15kg, ale jeśli po zgubieniu 10kg zmieszczę się w rozmiar ubran 38, to poprzestane na 10kg, potem będę je pól roku utrwalała:) Najważniejsze to zacząć

Utrwalanie to 10dni na każdy stracony kilogram - to nie koniecznie pół roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jusia, na Twoim miejscu przeszłabym do III fazy. To nie jest przerwanie diety, bo dietuje sie przecież dalej. Przy codziennym ważeniu się jest możliwość regulowania tego co się zjada. Przytycie więc nie powinno grozić, a jest możliwość nawet spadku. Jeżeli jesteś tak zmęczona II fazą, to sama wiesz, że psychika w naszej diecie też odgrywa dużą rolę.

Nutko, nic nie napiszę. Tylko przecież czas leczy rany.

U mnie waga w miejscu ale ważę się codziennie i mam wtedy możliwość analizy tego co zjadłam i jak to na mnie wpływa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałam, że chciałam pochwalić Olę. Jestem dla niej pełna podziwu. Tak cichutko, skromniutko nie przechwalając się nasza Ola systematycznie obniża wagę. Do zobaczenia Olu w III fazie :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje dziewczynki! Poczekam do piatku na ostateczna decyzje. dieta wcale  nie jest dla mnie męcząca. Ja lubie takie jedzenia i pewnie nie wróce do całkiem normalnego. Tylko ta waga! Czemu ona nie spada! To juz 2 taki zastój. Więc musze przemyślec to. Może są jeszcze szanse dla mnie,he he he... Tylko czasami mi żal jak patrze na wasze suwaczki a mój nadal w miejscu. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Dziewczyny!

Bardzo, bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy.... Wszystkim Wam bardzo dziękuję!

To prawda, że jako prawie-lekarz zjawisko odchodzenia mam trochę bardziej oswojone niż "zwykły człowiek", niemniej zawsze jak cos odnosi się bezpośrednio do nas to wiecie.... żal i emocje trudno przebić rozsądkiem...

Cieszę się w sumie, że wszystko trwało tak krótko... jeśli miałaby być w takim stanie jeszcze dłużej sami byśmy się umęczyli bardzo, już nie mówiąc o tym jak dla niej byłoby to ciężkie... Cieszę się też, że odeszła sama... usnęła po prostu, oddech jej zgasł... :mrgreen: - naszą sunię przed 6 laty musieliśmy uspać (miała zaawansowaną marskość watroby, toksyny ją zabijały), to naprawdę daje gorsze odczucia niż taka samoistna śmierć.... kiedy wiesz, że to TY zdecydowałeś o czasie i miejscu. Na szczęśćie wóczas też weterynarz przyjechał do domu i mogła odejść przy nas i w swoich "piernatach"....

Byłyśmy już dziś z mamą na tym naszym leśnym cmentarzyku żeby zobaczyć, czy "w miarę bez śladu" udało nam się wczoraj ją pochować - wiecie... przepisy tego zabraniają; idiotyzm że człowiek zaciera ślady jak po jakiejś zbrodni... tylko dlatego, że nie wyobraża sobie oddać zwierzę do kremacji u weterynarza i nie mieć juz do niego dostępu... eh... cmenatrzyki - naparwdę powinny się pojawić. Są potrzebne.

Polu Kochana, my jesteśmy z mamą jak jedna wielka Kocia Misja Miłosierdzia, a nasz dom nazywamy Kocią Krainą :-?. Kicia była nasza pierwsza koteczką, przygarniętą jakieś 11 lat temu... mieliśmy wtedy psa sznaucera i króliczka... Byłam wtedy chyba w VII klasie podstawówki. Potem w klasie maturalnej Rodzice pojechali na Wszystkich Świętych do rodziny na wieś, i wrócili stamtąd z kruszynką... maleńką koteczką wyniesioną ze stodoły dosłownie - i tak pojawiła się w naszym domu Sznurówka :?. Drobna i maleńka do dziś, za to o wielkiej odwadze kociczka... własnie kończy 6 lat. Niecałe pół roku poźniej z podwórka wzięliśmy całkiem dziką kotkę świezo okoconą... To była Malinka, jest z nami do dziś. Co więcej, są z nami 3 jej kociaki: Balbinka, Oczko (2 szylkretowe dziewczynki) i Czarnulek. Nie udało nam się ich nikomu oddać (prócz jednej jeszcze siostrzyczki z tego stadka), a nie miałysmy serca do sklepu zoologicznego ich oddawać... Mniej więcej w momencie urodzenia maluszków zaczęła chorować nasa sunia... którą w wakacje po maturze musieliśmy uspać własnie. Cała miłość z niej została wtedy pzrelana na kociaki... to była ogromna strata, i bez maluchów byśmy chyba wtedy nie przetrwali. W ten sposób żylismy sobie do zeszłego roku... kiedy to spod płota przygarnęłyśmy 3-miesięcznego kociaka którego matkę potrącił śmiertelnie samochód na naszych oczach. Tak pojawił się Tafik - kocurek, który mimo swej maleńskości jak się okazało miał złamaną tylną nóżkę. Mieliśmy go oddać, ale.... kto by chciał takiego "kuter-nożkę" - więc został z nami. Radzi sobie teraz świetnie, chodzi na 4 łapkach, tyle tylko, ze nie może w pełni zgiąć tej tylnej nóżki w kolanie i zawsze siedzi to tą jedną łapkę musi mieć wyprostowaną...

I na tym byłby koniec historii.... gdyby nie to, że w tym roku znowu znalazłam w krzaczkach nieopodal nas kotkę z maleństwem.... straaaaaaaasznie krzyczała do mnie, zaniosłam jej pare razy jedzenie... maleństwo było naprwde maleńkie ale tak głodne, że całe właziło do miseczki z jedzonkiem. Koteczka dawała się głąskac i brać na ręce... więc za długo się nie zastanawiałąm i wzięłam obie do domu - odchowaliśmy, odkarmiliśmy... Maleńką Truflę (była piękna czekoladowa!) udało się oddać do kochającego domku gdy miała 4 miesiące, ale jej Mamci juz nikt nie chciał zaadoptować. Starałysmy się o to jeszcze do zeszłego miesiąca (a była u nas od czerwca), ale juz teraz sie poddałysmy i postanowiłysmy, że jest nasza... Lisiczka :o. Tak sobie nawet myśłę, że "rachunek równa się zero" - odeszła Kicia, a Lisiczka zadomowiła się na stałe...

Tak wiec taka jest nasza kocia historia... ja z mamą szczególnie kochamy zwierzeta... czasme aż nas to za bardzo boli i jak widać można się przez to niezłego stadka w domu nabawić - 7 sztuk. Ludzie mogą myslec że to dziwne, że jak to... że TYLE KOTÓW. Ale "nam to nie robi", my jestesmy szczęśliwe wiedząc, że dzięki nam mają ciepło, jedzonko, i nasza miłość... :(

Wybaczcie mi te kocie wyznania i opowieści... ale miałam taką potrzebę trochę się wygadania... :-) A że jest tu parę kocich wielbicielek także mam nadzieję, że mnie zrozumiecie...

Na koniec moja Kiciunia - już teraz "po drugiej stronie tęczy".... zwykła koteczka, typowy tygrysek... miała takie mądre spojrzenie... moje Miłości...

post-16566-1257936812_thumb.jpg

A teraz muszę się brać za laryngologię, bo mam straszliwe braki przez te sprawy z Kicią.... a za usmiech nikt mi jutro zdania egzaminu nie da.... :neutral:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Wsztstkich :mrgreen:

Nutko, bardzo Ci współczuję. Sama przeżyłam śmierć swojej Kiciusi, więc wiem doskonale jak Ciebie to boli. Ja też długo walczyłam o życie swojego kota, co drugi dzień chodziłam z nią na kroplówki. Mój weterynarz(wspaniały człowiek) nie brał w ogóle pieniedzy za usługę, jedynie za lekarstwa. Wspominm go bardzo dobrze, bo pojechałam z nia na specjalistyczne badania do innego weterynarza i ten zachowywała się okropnie, prawie nie chciał jej dotknąć, bo jej z pyska śmirdziało, ale przecież była chora, więc nie mogła być ślicznym młodym, pachnącym kiciusiem.

Trzymaj się moj droga Nutko, jakkolwiek to zbrzmi, czas naprawdę leczy rany i myśl sobie cały czas, że Twoja kotka już nie cierpi i miała bardzo ładne życie, kochający dom i lekką śmierć. Pozdrawiam Ciebie serdecznie :neutral:

Polu, bardzo Ciebie proszę, daj mi znać gdy będziesz w Warszawie, mogę Ci kupić bilety z połowę ceny. Poza tym bardzo bym chciała się z Tobą spotkać. Co Ty o tym sądzisz?

Jusiu, nie powinnaś przerywać, moim zdaniem Twój zastój to nie tylko sprawa opornego organizmu, ale niestety Twoja słaba wola. Musisz zrobić tak jak Balbinka, obiecać, że nie bedziesz jadła nic zakazanego(żadnych wafelków w czekoladzie), ani tolerowanego w trakcie fazy białkowej i jestem pewna, że waga ruszy. Możesz też zmienić system, czy nadal jesteś na 7/7. Jeśli nie moższ wytrzymać, przejdź na 5/5 lub 3/3. Dukan w książce ostrzegał, że po zgubieniu ok.10kg jesteśmy tak zchwyceni swoim wyglądem i osiągnięciami, że sami sobie odpuszczamy. Musisz przetrwać ten kryzys i nie zagryzać swojego zastoju słodyczami. Jesteś bardzo młoda i moim zdaniem powinnaś ważyć mniej, a nie znajdziesz lepszej diety od Dukana. Pozdrawiam Ciebie serdecznie i zachęcam do walki, ale takiej prawdziwej :-?

Kartofelko, gratuluję, niewazne dlaczego, ważne, że jest spadek :?

Anulkas, dlaczego chcesz utrwalać 10kg przez pół roku? Ja się ważę odziennie, bo chcę wiedzieć po czym moja waga rośnie, a po czym njlepiej spada.

Pozdrawim Wszystkich serdecznie i życzę miłego dnia :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.