Skocz do zawartości

kasiabe

Smakowicze
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kasiabe

  1. Gochna - peelingi kawowe robię co dwa dni. Wczoraj dodałam do kawy i olejek z cynamonu (5 kropli) i odrobinę oliwki dla dzieci - BAJKA! Parę minut szoruję i masuję ciało od stóp po ramiona ze szczególnym naciskiem na uda i zadek. Po peelingu używam balsamu do ciała z olejkiem cynamonowym (2 krople) a po chwili balsam antycellulitowy Eveline 3D - (ten używam codziennie rano i wieczorem w strategicznych miejscach).

    Gosiu - nie wiem jak u Ciebie ale mnie cellulit skutecznie zablokował przed wyjściem na basen, plażę itp. Teraz widzę, że się uda. Zmieniam swoje życie i basta!

    Nie cały miesiąc diety a zmiany takie, że znajomi patrzą na mnie jakoś inaczej :D

    Miłego dnia Paniom życzę :)

  2. Hej kobitki - u mnie waga w dół - czyli razem -6kg :)

    Chciałabym się z Wami podzielić moim nowym odkryciem - nie moim oczywiście - znalezione gdzieś w sieci - ale wartym wypróbowania. Nie wiem jak Wy ale ja mam okropny problem z cellulitem - od jakiegoś czasu robię sobie scruba kawowego z cynamonem (takim w proszku, poza tym kupiłam sobie olejek cynamonowy, mieszam go z balsamem - wcieram w cellulit i mykam pod kołderkę (zawijam jeszcze nogi i pupę folią spożywczą). Stosuję to dwa tygodnie a kondycja skóry naprawdę bardzo bardzo się poprawiła. Fakt - olejek jest bardzo mocny i można się poparzyć - mam mocno zaczerwienioną skórę po takim "zabiegu" ale za to pięknie potem wsmarowywuje się krem! Polecam ze szczerego serca. Olejek jest tani i wydajny. W tygodniu kupię sobie jeszcze grejfrutowy. Piękny zapach! W połączeniu z naszą dietą cellulit się wyprowadza po maleńku :D

    Gratuluję spadków! Trzymam za Was kciuki!

  3. JUGGIN - najlepszego! Niech spełniają się marzenia! :k

    U mnie równo 63kg - zaraz zmieniam suwak, stare spodnie weszły na dupsko, cellulitu połowę mniej czyli ... same dobre wiadomości. Trzęsiemsiem tylko z wiecznego zimna! Lecę zaraz pod prysznic i masować jakimś żelem antycellulitowym (pierwszy raz!) - szkoda, że nie wiedziałam o tej serii Ziaji... ale nic to - następnym razem zakupię.

    Brrr... jutro będzie jeszcze zimniej!

  4. Gochna naprawdę bardzo mi przykro się zrobiło po przeczytaniu Twojej historii. Podziwiam w Tobie tę charyzmę, która pozwala Ci twardo stąpać po ziemi. Na szczęście w nieszczęściu i samotności odnalazłaś następną pokrewną duszę i poukładałaś sobie życie.

    Mój ślub był lekuchno inny od Waszych przebytych i tych przewidzianych w przyszłości. Wszystko schrzanili rodzice, moi oczywiście. Nie chcieliśmy za żadne skarby ślubu kościelnego a 18 lat temu wprawiało to większość dookoła w osłupienie. Dla nas było zwykłym zakłamaniem. Byliśmy szantażowani, że jak nie kościół to połowa rodziny nie przyjdzie na wesele i takie tam. Mama SAMA OSOBIŚCIE kupiła mi białą suknię, któa była moim koszmarem. Do dziś zastanawiam się jak ksiądz mógł nam udzielić ślubu skoro nie byliśmy nawet u spowiedzi...

    Dziś żałuję, że daliśmy się zmanewrować bo uważam, że TEN DZIEŃ powinien być spełnieniem marzeń młodej pary, oczekiwanym szczęściem i ukoronowaniem miłości. Jednak wesele mieliśmy bardzo udane ;) I do dziś dnia dobrze nam się układa, mamy troje dzieci i ciągle wspólny azymut.

    Trzymam za Was kciuki przyszłe Panny Młode - czy w białych sukniach czy bez - spełniajcie swoje marzenia i niech nic Wam nie stanie się przeszkodą. Macie rację - TO JEST WASZ DZIEŃ.

  5. Oj to prawda, że wiecznie mam sucho w ustach. NIe wiem skąd to się bierze, piję ponad 2 litry dziennie nie licząc zup. Moje objawy odchudzania to suchość w paszczy i okrutne zimno. Mąż wiecznie jęczy - "zobczysz chora będziesz" - kracze wron paskudny. Katar dodatkowo wzmaga wrażenia sahary ;)

    Rady chyba nie ma innej niż pić pić i pić.

    Odnośnie czegoś na sen - mam na receptę tabletki "Na sen" - są bardzo dobre - wyciszają a nie ogłupiają. Spokojnie mogę od rana jeździćautem. Po najsłabszym relanium przez kolejny dzień chodziłam jakby mnie ktoś skopał, senna i marudna.

    Pozdrawiam i gratuluję spadków!

    Paciejko - już Ci lepiej?

  6. Paciejko - przecież wiesz, że nie jesteś sama! Każda z nas tutaj toczy walkę piękną sylwetkę. Pamiętam jak zobaczyłam swoją wagę - 104 kg - wiedziałąm, że ważę dużo ale że aż tyle?? Dopadła mnie galopująca dieta czyli głodówki. Zrzuciłam ponad 40 kg w bardzo krótkim czasie (miałam tyle lat co Ty obecnie). Schudłam ale moje ciało wyglądało gorzej niż przed odchudzaniem. Dopiero wtedy poczułam wstyd przed jakimikolwiek czułościami i kontaktami z mężem. Skóra wisiała wszędzie jak na wieszaku. Masakra. Przeszłam liposukcję bioder (bryczesy) bo tam tkanka tłuszczowa nie pozwalała się zredukować. Podklejano mi skórę do pośladków jednocześnie. Na operację brzucha i piersi nie było mnie stać i żyję z tym do dziś.

    Zmierzam do tego, że trafiłaś na bardzo dobrą dietę, gdzie redukcja przychodzi stopniowo i skóra nadąża w znacznym stopniu wracać w całkiem dobrym stanie. Jesteś w dobrym miejscu i w doskonałym wieku. CIerpliwości kochana. Zaglądaj tu codziennie, ba, kilka razy dziennie i nie myśl o jedzeniu jak o przyjemności ale o obowiązku ;)

    Dasz radę, masz motywację. A jak dopadnie Cię dół wielki jak Wielki Kanion to rwij w te pędy i płacz na forum. Kilka dobrych duszyczek wyprostuje poskręcame myśli :D

    Trzymam za Ciebie kciuki!!!

    A co do zimna to też okropnie marznę, nawet śpię w skarpetkach, a przy tym pocę się jakbym tony węgla przerzucała... albo śniegu... jak kto woli :-D

  7. Kobietki kochane - a po jaką cholerę ważyć się codziennie? Od mojego niepotrzebnego podłamania, że waga szła w górę obiecałam sobie - raz na tydzień i to po proteinach!

    Wtedy zadowolenie większe im więcej nam waga pokaże a z pewnością każdemu przez tydzień zejdzie kilogram ... no ... prawie każdemu.

    I tak sobie jeszcze myślę, że musicie mieć niesamowicie silną wolę by już na początku diety dogadzać sobie sernikami itp. Oczywiście, że można ale wolałabym zapomnieć ten kuszący słodki smak- dlatego boję się tknąć czegokolwiek słodkiego, nawet coli light czy też zero.

    Udało mi się w końcu zrobić test Dunkana i powiedziało mi, że nie osiągnę 58 kg... hmm... ten test to mnie jeszcze nie zna!

    Gratuluję spadków, dorych humorów i optymizmu Wam wszystkim. To naprawdę pomaga, przynajmniej mi. Może nie zabieram głosu za często ale codziennie jestem z Wami.

    No i mam w końcu suwaczek - Paciejko - widzę, że mamy podobny "suwakowy" gust

    ;)

  8. Oczywiście macie rację z tym Lidlem - ulotki nie miałam tylko rodzic mój ukochany przekonany był, że w Lidlu nowości wrzucają w czwartki :) Nie sprawdziłam z rana bo latałam by porozwozić troje potomków po szkołach, a każde na inną godzinę - a potem wolna i swobodna pojechałam do cywilizacji. Nowości od poniedziałku ale chociaż serek wiejski kupiłam (light) z tejże oferty. Jogurt - mimo, że miał 0,1 tłuszczu to jest z cukrem. Czy keczup będzie bezcukrowy? Wątpię - nie napisali w ulotce.

    Co do KUSKUSA - nie miałam wejścia na forum by przeczytać Wasze odpowiedzi więc latając po sklepach dzwoniłam do Protalki-weterana - ona się zajada ;) ale faktycznie już jest na finiszu.

    Dziś jest 10-ty dzień mojego dietowania. Chyba zdecydowanie ograniczę ilość jaką pochłaniam by zauważyć te efekty - puki co mam 3 kg za sobą.

  9. Dzień dobry :)

    Wczorajszy NADROBIONY (nie wiem jak) kilogram - poszedł w niepamięć.

    Zarozki lecę do Lidla zobaczyć co za frykasy LIGHT nam przygotował.

    Zdam relację po powrocie.

    Jeszcze jedno: czy Wy ograniczacie posiłki ilościowo?

    Jeszcze drugie - doczytałam, że dozwolona jest kasza KUSKUS - więc chyba spokojnie można do gołąbków dodać tak?

  10. Dzień dobry :)

    Solenizantkom wszystkiego co najlepsze - niech spełnią się marzenia!

    Saga - pamiętam jak pierwszy raz założyłam cywilne spodnie (zawsze byłam wbita w workowate dresy najniższej jakości) - mimo, że był to jeszcze rozmiar 44 czułam się jak bogini - piękna, zgrabna i powabna :) Potem nawet nie zauważyłam kiedy wskoczyłam w 36 - akurat na jakąś rodzinną imprezę, byłam najdumniejsza z dumnych. Jesteś niesamowita - zrzuciłaś 30 kg - wyobraź sobie, że codziennie dźwigasz tak ciężki plecak na plecach! Mi bardzo pomagają takie wizualizacje. Gratuluję.

    Gochna - super wynik! Trzymaj się.

    Ja zaliczyłam 1 kg w górę ale nic to - coś zatrzymało wodę bo nie grzeszę ;)

  11. Fruktoza jest cukrem owocowym (WĘGLOWODANY!!!!) droga Kasiube stanowczo zabronionym w naszej diecie. Jest co prawda znacznie wolniej wchłaniana niż glukoza i sacharoza ale..... jej metabolizm w naszym organiźmie nie różni sie od zwykłego cukru czyli wchodzi w nasze biodra i odkłada sie w tkankach tłuszczowych jak i inne węglowodany....... nietsety........ Fruktoza jest m.in. składnikiem owoców i miodu.

    Szkoda.... inaczej ja tez rzuciłabym sie na wszystkie owoce bo po pół roku diety juz i sie tęskni do nich.... chyba bardziej niż do słodyczy...............

    :)??:  dziękuję Ci bardzo. Bardzo żałuję ale ....... APAGE fruktozo! 

  12. Gosiu, absolutnie NIE MOŻNA ALKOHOLU!!! Nie miałam wyjścia ale nie zamierzam po raz drugi grzeszyć. Już nauczłam się smacznie gotować i niczego mi nie brakuje oprócz regularnych wypróżnień :) ;)

    Kochane specjalistki - ponawiam pytanie o fruktozę. Chcę zrobić rybkę w occie a bez słodkiego się nie da bo niesmaczne. Cukier odpada, słodziki też.

  13. Dziewczyny, jak to jest z fruktozą? Jest o niebo zdrowsza od słodzików wszelkiej maści i smaczniejsza - nie da się ukryć. W każdej dotychczas diecie jest ona dozwolona. Jest ogólnie dostępna i niezbyt droga.

    Gratki dla spadkowiczek :)

    Ja mimo kilku drinków i colą light (obowiązkowo bo okazja nie byle jaka!!) nie zaliczyłam zwyżki a wręcz przeciwnie - wskazówka i tak drgnęła w dół.

    Obecnie odchudzamy się we trzy kumpelki, od jutra dokoptowuje czwarta - zarazimy Szczecin protalem ;)

  14. Zaczynam szczerze wierzyć, że się uda! Dziś rano waga pokazała -3kg. Ślubny wrócił z pracy i ostudził mój zapał: "to tylko woda z Ciebie zeszła" - sam z figurą rozpasanego hipopotana będzie mnie tu w doły wciągał!!! "To nie woda - wrzasnęłam - to MOTYWACJA!!"

    Masz babo placek. Tym bardziej się będę starać by mu udowodnić, że jak zrzucę 10kg WODY to będzie przy mnie wyglądał jak beczka piwa :)

    Żałuję tylko, że nie zmierzyłam swoich odwodów.

    Trzymajcie się dziewczyny! Miego dnia!

  15. Wow - rzeczywiście sporo nas ze Szczecina, mieszkam na prawobrzeżu. JUGGIN - napisz proszę o tych smakołykach biedronkowych i Lidlowych :mrgreen: Obecnie spędzam w sklepach dużo czasu czytając etykiety a same wiecie, że idzie od tego zwariować :grin:

    Dziś mój piaty dzień uderzeniówki - od jutra warzywa, Lidl zaopatrzył mnie w cukinie, brokuła, sałatę lodową i czerwoną cebulę. Rosól już ugotowany czeka na jutrzejszy obiad. Dzieciaki wyjadają mi z talerza kurczakowego gyrosa z sosoem czosnkowym - życie jest piękne :grin:

    Czy koniecznie mam się zmuszać do kolacji? Bo absolutnie jestem pełna po obiedzie i utopiona od środka w czerwonej herbacie, którą piję z kielicha na wino :grin:

  16. Paula35 dasz radę :mrgreen: Tylko nie spiesz się bo same kłopoty potem. Co nagle to po diable. Ja zrzuciłam w pół roku ale z całego serca NIE POLECAM galopowania z kilogramami! A protal jest fajny, zapomnijmy po prostu o pokusach a nagradzajmy się za sukcesy :grin:

  17. Serdecznie wiatam wszystkich w niedoli.

    Podczytuję Was od jakiegoś czasu, a wcześniej zauważyłam wątek o Protalu na Wielkim Żarciu - tam też są super dziewczyny. Dziś kończy się czwarty dzień mojego protalowania i muszę przyznać, że całkiem bezproblemowo mi idzie. Mam pełną zamrażarkę ryb i cycków kurzych, a i te i drugie uwielbiam. Nie kuszą mnie słodycze więc jestem w trochę lepszej sytuacji - rozumiem lasuchy bo sama taka byłam ale zabijcie mnie - nie wiem co się stało, że przestałam objadać się czekoladą, ciasteczkami itp. Owszem, raz na jakiś czas zjem kawałek tortu czy sernika ale nie będę za nimi tęsknić.

    Trochę o sobie: jestem Kaśka, mieszkam w Szczecinie (a raczej pod), mam 40 lat i wieeele diet za sobą. Ważyłam ponad 102 kg ale udało mi się zrzucić ponad 40 w bardzo krótkim okresie czasu co było masakrą dla mojego ciała; wisząca skóra nigdy się nie wstąpiła więc możecie sobie wyobrazić mój brzuch, pośladki i uda. Grunt, że ubiór to maskował. Tak było po pierwszym dziecku - potem urodziłam jeszcze dwoje i znów przybrałam na wadze. Obecnie ważę 66 kg (waga wyjściowa 68). Marzy mi się 57-58 kg ale i 60 będzie ok. Więcej nie chcę :mrgreen:

    Jeszcze raz Was wszystkie witam. Uczciwie powiem, że zapoznałam się szczegółowo tylko z fazą uderzeniową i naprzemienną - reszty nie czytam coby nie zazdrościć lepszego żarełka. Po prostu kocham jeść.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.