Należę do osób, które mają ciągłe problemy z nadwagą. Chwila zapomnienia, okres grillowania, mała wódeczka i na wadze sporo więcej niż u innych, którzy dosłownie obżeraja się, a są szczupli jak przysłowiowe patyki.
Gdy stwierdzam, że waga podskoczyła, czuję się żle, podejmuję próbę walki ze skutkami chwil zapomnienia.
Ta dieta jeszcze nigdy nie zawiodła mnie i dla Pań w szczególności w związku z okresem karnawałowym /te bale, zabawy i przyciasne sukienki/ polecam w szczególności.
Składniki nie sa zbyt drogie. .........Ja postępuję w ten sposób:
Torebka lub pół mieszanki warzywnej wiosennej /mrozonki/, pół torebki kalafiorów, tyleż brokułów, pokroić pół kapusty pekińskiej, może byc jedna cebula, kilka ząbków czosnku /jak kto lubi/. Wszystko do gara /5-6 litrów/. Zalać wodą. Gotować. W trakcie gotowania dodać trzy do czterech rosołków drobiowych, solić /wegeta, kucharek/, pieprzyć do smaku. Dodać łyżkę octu winnego, 2 do 3 łyżki kurkumy. W końcowej fazie gotowania dodać słoiczek przecieru pomidorowqego. Mieszać do czasu ugotowania.
Jemy conajmniej przez siedem dni. /nie więcej/. Kiedy tylko czujesz to nieprzyjemne ssanie w żołądku-zupka. Rano, w pracy, wieczorem-zupka. Do dwóch litrów wody niegazowanej. Po trzech dniach spostrzeżesz, że organizm oczyszcza się. Żołądek nie przyjmuje więcej, a wypróżnianie się jest znikome.
To nic, że na trzecim dniu po otwarciu lodóweczki, po spojrzeniu na gar z zupką masz odruchy wymiotne.
Spójrz na wagę i pełna dalsza moblizacja pewna. Czwarty i nastepne dni dopuszczają niewielkie ilości razowego pieczywa, koniecznie z siemiem lnianym.
Pamiętaj: lyżka cukru, ciasteczko, cukiereczek, słodzony napój - kilka dni wyrzeczeń na NIC.
Na koniec kąpiel w wannie z solą jodowaną /10-15 minut/, nie moczyć lewej strony klatki piersiowej.
Życzę powodzenia. Efekt murowany. Aha. Gdy zupka skończy się na 3 lub 4 dniu gotujemy nową.