Też tak chyba zrobię. Trochę mnie przeraża myśl, że miałabym wypatroszyć karpia. Brrr. Zastanawiam się dlaczego karp jest chyba jedyną rybą, którą sprzedaje się na taką skalę jako żywą. Czy jest jakieś uzasadnienie tego stanu rzeczy, poza tradycją? Oczywiście kupując żywą mamy pewność, że jest świeża. Ale zależy nam też przecież na świeżości innych produktów, a nie kupujemy przecież żywych krów, świń czy nawet innych ryb. Wyjątkiem są owoce morze, ale to już zupełnie inna sprawa. Więc jak to jest z tym karpiem, dlaczego tak popularne są stoiska z żywym karpiem?
Sorka za off-topic.