Skocz do zawartości

adam

Smakowicze
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adam

  1. Pytanie dotyczyło Pań... przepraszam za ten męski głos: Moim zdaniem istnieje tylko jeden wzór na średnią ocen - sumujemy wszystkie oceny i dzielimy przez liczbę ocen. Nie sądzę, by wskazane było zmienianie wzoru i sztuczne uzależnianie oceny od liczby oddanych głosów. Jeżeli jedna osoba ocenia przepis na "5" to system dysponuje wyłącznie taką właśnie informacją: "jest jedna osoba, która bardzo dobrze oceniła przepis"... jedyne co system może zrobić, to opublikować subiektywną ocenę tej jednej osoby... w miarę zbierania kolejnych głosów średnia ocena zyska wartość obiektywizmu. Kwestią drugą jest prawo głosowania autora przepisu. Czy w naszej niedoskonałej demokracji kandydaci wyborów powszechnych nie mają prawa głosu? A oni - skoro kandydują - śmiało można założyć, że chcą zebrać jak najwięcej głosów. Co do publikowanych przepisów nie jest to aż takie oczywiste. Mądry forumowicz publikuje różne przepisy, także te, co do których ma mieszane uczucia... te oceni niżej niż 5 i z zainteresowaniem prześledzi oceny innych forumowiczów. Osoba, która umieściła przepis jest moim zdaniem z największym prawdopodobieństem najbardziej kompetentną osobą do oceny publikowanego przepisu - bo mamy pewność, że nie tylko dokładnie go przeczytała, ale także napisała na forum :razz:... co do pozostałych głosujących nie wiemy nic. Ja raczej zastanawiałbym się, czy nie dać głosowi autora jakiejś wyższej wagi, niż głosom pozostałych forumowiczów. Blokowanie możliwości głosowania dla autora przepisu wydaje mi się zupełnie niezrozumiałą koncepcją, dla której nie znajduję żadnych argumentów ją popierających. Serdecznie Was pozdrawiam i życzę spokojnych snów. Adam
  2. Basga, serdecznie dziękuję za wybudzenie! :-)
  3. Miuriel, tutaj masz absolutną rację - osobiście też nie widzę sensu podejmowania dyskusji opartej na prośbach o zmianę zdania. Raczej preferuję wymianę argumentów, których efektem może stać się zmiana sposobu myślenia warunkowana własnymi odczuciami. Czekam z zainteresowaniem na argumenty zachęcające mnie do rezygnacji z pomocy sąsiadom. Zacznijmy od następującego argumentu mojego: W psychologii społecznej funkcjonuje reguła wzajemności, która stanowi podstawę naszego rozwoju cywilizacyjnego. Umożliwia nam jako istotom społecznym prowadzenie wymiany towarów i usług i osiąganie postępu dzięki współpracy. Każda przysługa udzielona sąsiadowi generuje społecznie wytrenowaną w nim potrzebę rewanżu. Mogę więc odważnie czynić innym przysługi, mając przekonanie graniczące z pewnością, że na tym wcale nie stracę... Jestem więc przekonany, że pomaganie innym niesie nie tylko osobistą satysfakcję, ale także wymierne korzyści.
  4. Dziekuję za częściowe zrozumienie.
  5. Od dawna o to prosze moich znajomych z Księżyca. Oni jednak mówią, że wieczorami zwykli wyć do Kuli Ziemskiej i obawiają się, że tutaj nie będą mogli kultywować swoich zwyczajów. Ja jakoś dobrze odnajduję się w moim toku myślenia i wszelkie prośby, bym go zmienił konsekwentnie staram się ignorować. Tak zwany Osioł :D.. Pozdrawiam i życzę jajek na twardo...
  6. ...chyba, że jego obowiązki przejmie kochany sąsiad. Nie piszcie ze "nie da rady". Takie słowo nie istnieje. Wesołych Świąt!
  7. A ja sobie maggi będę dolewał do każdej potrawy - bo lubię - nie ważąc na pozytywne, bądź tez negatywne tego procederu konsekwencje. :D
  8. Z mąki upiekę ciasto i zaproszę na kawę sąsiada. Mąka mnie zaskoczy. Nie będę się jej spodziewał kożystając z uroków darmowej siłowni. Ale jak bedzie w praktyce, to masz Agnieszka rację - okaze się jak będzie mi dane spełnic takie marzenia.
  9. nie wiem gdzie to jest, ale jak przestanie padać, wsiadam na rower i jade tam się pouśmiechać
  10. "Przetwory z lubczyka stosuje się przede wszystkim w lekkich zaburzeniach czynności nerek oraz zmniejszonym wydalaniu składników mineralnych i szkodliwych produktów przemiany materii, a także w stanach zapalnych nerek, cewek nerkowych i pęcherza." http://www.akupresura.akcjasos.pl/lubczyk.html
  11. ja się tylko uśmiechne: :D , bo mi bardzo wesoło... Tylko, czy to nie przypadkiem temat na inny "temat"? :D
  12. to chłopcy się różnią od dziewczynek? poproszę o szczegóły albo jakiś odnośnik, gdzie mógłbym takie informacje zweryfikować i doczytać więcej na ten temat... chciałem napisać jeszcze coś o żurku, ale co?
  13. ryż zrobiłęm następnego dnia... całkiem nowe doświadczenie, bo nie znalazłem ani pomidorów, ani cebuli... Ale nie było źle - ogromna ilość czosnku, aż nikt ze mna przez nastepne dwa dni nie chcial rozmawiać. Zdecydowałem się tak to rozwiązać - jest mało składników, to trzeba zrobić ciekawie. Zmniejszyłem jeszcze także ilość ryżu (bo nie miałem toważystwa do posiłku). Wkroiłem sporo marchewki i pietruszki, jakies dzine grzybki z takiego ogromnego słoika, na którym nie umiałem odnaleźć daty ważności... czosnku to było naprawde tyle, ile chcialo mi się obrać i pokroić... kostka knora, tylko jeden woreczek ryżu, kukurydza. Wyszło jak zwykle - najlepsze na świecie. Ale pomidorka brakowalo, to dodalem keczupu (prosze nie poprawiac ze ketchap'u bo bede polemizował)... No i oczywiście wywaru z lupczyka. A co dalej? Dalej zjadłem i udałem się na poobiednią sjestę. Przyjaciele z Księżyca mnie olali, zawsze tak robią, ale i tak ich lubie, bo ja lubie wszystkich! Pozdrawiam Aga :D
  14. adam

    Kwaśne mleko

    Wiem, ze to nie odkrycie ameryki, ale pomyślałem sobie, że jutro zamówie pizze. Ale tym razem bede sprytny i nie zamówie dużej tylko małą. Wrzucę ją do mleka. A mleka kupie sporo. I podziele się tym co powstanie ze wszystkimi znajomymi z Księżyca :D.
  15. eee, dzisiaj pielęgnujemy własne lenistwo - zamówiłem pizze :D... tyle że przez internet i nie wiem czy przywiozą? czekam juz prawie godzine :D! Smacznego zarówno tym bardziej pracowitym ode mnie, jak i tym równie leniwym... Drodzy koledzy z Księżyca, nie czujcie się urażeni, że Agnieszka Was nie lubi. Pewnie nie lubi, bo nie zna - na pewno jak pozna to szybko zmieni zdanie. Pozdrowienia dla Agnieszki :D
  16. na szczęście ja mam możliwości silnie ograniczone... wiec może to dzisiaj czas na ryż z lodówką? Pozdrawiam serdecznie wszystkich znajomych z Księżyca!
  17. Jestem zdania, że stosunki z sąsiadami to najważniejszy element w ocenie miejsca zamieszkania. Środowisko, w którym się żyje stanowią ludzie a nie mury. Ponadto nawet przyjaciela o wiele ławiej zmienić, niż sąsiada, bo o tym pierwszym decydujemy samodzielnie, na drugie wpływ mamy niewielki. Jeżeli nie będę prowadził gospodarstwa to z pewnością sąsiadowi traktora nie będę w stanie pożyczyć. Jednak zamiast chodzić na siłownię, zdecydowanie będę wolał pomóc mu pozbierać snopki z pola, tym bardziej, że pewnie za to z nieba spadnie mi spory worek mąki za dni kilka :D. Sąsiedzi - fajna rzecz! Płot - to by mnie nie satysfakcjonowało - nie lubie się odgradzać przesadnie wysokimi murami od świata. Przynajmniej w tym fizycznym tego słowa znaczeniu. W metaforycznym różni ludzie różnie mnie oceniają. Stracona pozycja daje pewien nieosiągalny w żadnym innym przypadku komfort - gorzej być nie może - zazwyczaj potem notowania się tylko poprawiają. Ale zostawmy tę politykę :D PS: tak sie zastanawiam czy maślankę zrobić samemu, czy kupic w TE--O?
  18. mimo, ze generalnie uwazam prace inetlektualna za zdecydowanie bardziej wyczerpujacą od fizycznej... ... macie racje - na duzych gospodarstwach jest co robic. Ja rolnikiem zostac nie chce, bo wydaje mi się to mało interesujące. Jednak chętnie będę pomagał mojemu przeyszłemu sąsiadowi - rolnikowi. Wieś jest piekniejsza od miasta, a życie na niej nie jest droższe. I to mnie przekonuje do wsi. Oczywiście wystarczy prowincjonalna mieścinka, nie musi to być wieś w pełnym tego słowa znaczeniu.
  19. a wiecie ze potraktuje to jak wyzwanie? ugotuje ją i już! potem może przyprawie, albo zrobie maślankę wściekłej krowy... coś wymyśle... Ale coś tak sie obawiałem, ze jak napisze "Pani" to sie nie skonczy dla mnie dobrze - a chcialem sie tylko troszke zemścić :D. Wnioski z gotowania maślanki mam nadzieje, ze kiedys przedstawie. Pozdrawiam Agnieszka, pozdrawiam Marcin
  20. heh! jajek nie "znosze"! ale uwielbiam ich smak :D Nie raz rano biegłem do kurnika u babci śniadanka poszukać na sianku, na którym wylegiwało się kilka kur babci. Babcia fermy nie miała, za to tym lepsze jajka jej kurki "znosiły". Kur było kilka i radośnie biegały po sporym sadzie. No, nie zawsze radośnie, bo czasem moj piesek tez tam zaglądał :D Niestety wszystkie te radosne stworzonka juz pozjadalismy i obecnie po jajka chodze raczej wieczorami do TESCO :D Utrzymuje decyzję - wieś. I myśle ze po sprobowaniu swojskiej wędzonki zdania nie zmienie :D Pozdrawiałem już? jesli tak, to pozdrawiam ponownie :D
  21. ...polonistą sercem i lewym łokciem... :D najtrudniej mi się ustosunkować do sformuowania: , bo: 1. Bardzo nie lubie być zbywany. 2. Jeszcze bardziej nie lubie, gdy ktoś mysli, ze ja go zbywam. Nie zgodze się wiec z tym, ze wiem dobrze, ze Panią zbyłem, poniważ: 1. Mam nadzieje ze nie zbyłem. 2. Jeśli tego dokonałem to absolutnie nieświadomie i nadal pozostaje w mojej błogiej (albo i nie) nieświadomości 3. Mój ostatni post był całkowicie poważny i szczery :D Być może nie właściwie zrozumiałem pytanie? PS: dziekuje za pierwszy głos oddany na mnie! Pozdrawiam wszystkich głosujących :D
  22. Mieszkam w miescie i nie znam wszystkich mankamentow mieszkania na wsi... i moze miedzy innymi dla tego moje zdanie jest takie: wieś - bezkonkurencyjna dla miasta!
  23. "Są ludzie, paniusiu kochana, Co jajka już jedzą od rana. Nie dla mnie są takie rozkosze, Bo jajek po prostu nie znoszę!" Kura na to: "Kud-ku-dak, A ja - owszem! A ja - tak!" Kumoszka oswiadczyla, ze jajek nie lubi uzywajac sformuowania "nie znosze"... Tutaj nie ma dwuznacznosci :D... z kontekstu jednoznacznie wynika co miala na mysli. Dwuznacznosc dostrzegam w odpowiedzi kury: "A ja owszem, a ja tak". Trudno powiedziec co kura mogła sobie myslec, czy miała na myśli walory smakowe jajka, czy tez moze fakt ze codziennie rano pod soba znajduje obudowane skorupką jajeczko, co oznajmia głośnym gdakaniem :D. To mi nasuwa temat na nowy wątek, ktory za chwilke wystartuje - jezeli nie macie nic przeciwko :D. Pozdrawiam serdecznie
  24. adam

    Kwaśne mleko

    babcia zawsze dodawala do mleka, ktore chciala miec skwaszone odrobinke juz skwaszonego mleka... takie dzialanie moim zdaniem wydaje się byc logicznie uzasadnione, ponadto moja babcia jest kochana i zawsze ma racje! problem w tym, zeby miec taką odrobinke juz skwaszonego mleka. Babcia zawsze miala, bo u babci zawsze bylo wszystko :D :D zastanawiam się, czy nie warto sprobowac z kefirem... dolac odrobinkę, resztę wypić, bo kefir - pyszna rzecz! :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.