Skocz do zawartości

adam

Smakowicze
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adam

  1. Mimo wszystko bede sie upieral, ze poezja Mirona Białoszewskiego jest interesująca... chociaz, przyznaje, ze na moją inteligencje nieco za trudna... Podziele się wiec czymś, co rozumiem i mam nadzieje, ze sie Wam spodoba :D KOKOSZKA-SMAKOSZKA Szła z targu kokoszka-smakoszka, Spotkała ją pewna kumoszka. "Co widzę? Wątróbka, ozorek? Ja do ust tych rzeczy nie biorę!" Kura na to: "Kud-ku-dak, A ja - owszem! A ja - tak!" "No, co też paniusia powiada! A taka, na przykład, rolada? Toż nie ma w niej nic oprócz sadła, Już ja bym rolady nie jadła!" Kura na to: "Kud-ku-dak, A ja - owszem! A ja - tak!" "Lub weźmy, powiedzmy, makaron Czy gulasz, czy rybę na szaro, Czy jakieś tam flaki z olejem... O, nie! Takich potraw ja nie jem!" Kura na to: "Kud-ku-dak, A ja - owszem! A ja - tak!" "Są ludzie, paniusiu kochana, Co jajka już jedzą od rana. Nie dla mnie są takie rozkosze, Bo jajek po prostu nie znoszę!" Kura na to: "Kud-ku-dak, A ja - owszem! A ja - tak!" [Jan Brzechwa - zbiór "Sto bajek"] Najsympatyczniejsza wydaje mi się przewrotność ostatniej zwrotki. A Wam? :D
  2. Od razu Panie, adam jestem, milo mi. Moze miedzy przygotowaniami obiadu i kolacji pokusimy sie o analize tego - faktycznie z pozoru bezsensownego wiersza. Wszystko co napisal Białoszewski zawsze sklanialo mnie proby wyobraznia sobie konsytuacji powstawania utworu. Zadanie bylo o tyle ciekawe, że na pozór niewykonalne z mojego punktu widzenia. "Kociunia" zagladała do garnków i zastanawiała się czemu nie gotują maślanki. Później popiła... popiła maślanki? Jak mówili mówiła. Podwójny przekaz. Mówili, że mówiła, że nie sprzedała. I biła żelazkiem. Pewnie kablem od żelazka? No i co z tymi lipami, komu sprzedawała? Kim jest podmiot liryczny? Pozdrawiam i prosze o tolerancję.
  3. "Kociunia" chodziła zaglądała do garnków - nie gotują maślanki? a później się popiła sprzedawała cztery lipy z krzyżem jak mówili mówiła - nie sprzedałam - nie sprzedałam i biła żelazkiem Miron Białoszewski
  4. ja sie przyznaje do snobizmu... mi zawsze smakuje to co ja zrobie. nie dla tego ze jest dobre... wylacznie dla tego, ze to jest moje :D...
  5. a moze zrezygnujemy ze śmietany? Te nasze brzuchy i tak juz wyglądają jak należy :D
  6. Ja zauwazylem, ze facet (zgodnie ze swoim sereotypem) ma wiecej odwagi. Moze stracil jej nieco w zyciu codziennym, jednak w kuchni nie zna barier. I to czyni mężczyznę bardziej kreatywnym od kobiety. Moja teoria jest szowinistyczna nieco: mężczyzna tworzy, kobieta odtwarza. Jednak umiar takze w gotowaniu bywa potrzebny. Na kobiecie mozna polegac. To co zrobi bedzie dobre. Mężczyzna przygotowujacy obiad... trudno przewidziec czym to sie skonczy. UZUPEŁNIENIE: Oczywiscie przepraszam wszystkie panie i wszystkich panów. Wiem, ze nie jest tak, ze kobieta to, mezczyzna tamto... To tylko pewne statystyczne obserwacje srodowiska w ktorym zyje. Z pewnoscia Wy zaobserwowaliscie cos odmiennego i nie czuje sie gotowy z tym polemizowac.
  7. jeszcze napisze ile czego nalezy miec: ryż - dwie torebki lodówka - conajmniej jedna marchew - dwie przyzwoitej wielkosci cebula - trzy spore cebule papryka - jedna średnia pomidor - trzy kostka knora - jedna lub nawet dwie kukurydza - jedna konserwa pieczarki - 3-6 sredniej wielkosci dwia łasuchy sie najedzą na pewno, zostanie jeszcze na kolacje troszke :D
  8. skłaniki: ryż (dowolna ilosc) jedna lodówka Wymienione skladniki zazwyczaj mozna znaleźć w kadym domu. Przepis, ktory stosuje do przygotowania potrawy jest niezwykle prosty. Ugotowac ryz, w miedzy czasie udusic na oleju z wodą zawartosc lodowki. Ugotowany ryz wymieszac z lodowką i (najwazniejsze) zjesc. Przepis powstal w skutek skrajnego lenistwa, ktore niejednokrotnie hamowalo mnie przed udaniem sie do baru znajdujacego sie kawalek od domu. Lenistwo to powstrzymywalo mnie takze od udania sie po stosowne zakupy w celu zaopatrzenia sie w skladniki umozliwiajace przygotowanie obiadu. Stosowalem zawsze jedynie to co znalazlem w najczesciej mocno spenetrowanej juz lodówce. Z tego powodu mialem okazje zapoznac się ze smakiem ryżu oprawionego w najprzeróżniejsze wazywa i inne skladniki. To tym doswiadczeniem chcialem sie z Wami w tym miejscu podzielić. Zacznijmy od oleju. Bez wątpliwosci najlepsza będzie oliwa z oliwek, jednak tradycyjny olej nie zepsuje smaku potrawy. Postarajmy sie zachowac umiar w oleju dodawanym do patelni, pamiętając, że warzywa powinnismy dusić, a nie smażyć. Ciekawym skladnikiem potrawy jest marchew. Jezeli zamierzamy ją dodać, od jej podsmażenia powinnismy zacząć. Dopiero gdy duszona/smażona marchew zmieknie nam na patelni, mozemy zacząć dodawac kolejne skladniki. Kolejnymi skladnikami mogą być: cebula, czosnek... i pamietajmy o dolewaniu do calosci wody. Ważywa dusimy, nie smażymy. Robimy to pod przykryciem z pewna iloscia wody, ktora to patelni wcale sie nie trzyma i bardzo chetnie z tej patelni ucieka. Do potrawy najczesciej dodaje takze kukurydzę z konserwy, takze czesto zamiast wody z kranu, czy tez z czajnika stosuje wodę z konserwy. Gdy cebulka zeszkli nam sie zyskujac smakowity wyglad mozemy dodac wszystko co znajdziemy w lodowce (wszystko drobno pokrojone). Pieczarki, papryka, kukurydza konserwowa (kukurydze dodaje zawsze - jest doskonala), ogórki konserwowe, jakas wędlinka, ktora za dlugo juz lezy w lodowce i wymaga podgrzania przed zjedzeniem,... Odradzam groszek. Groszek w tym wszystkim smakuje wątpliwie. Poczekajmy z pomidorkami. Je dodajmy na koncu. Pomidory to takze bardzo wskazany skladnik. Jednak lepiej zbyt dlugo ich nie dusic, bo nam nikną :D. Calosc staram sie w miare mozliwosci nie podlewac wdą tylko innymi mokrymi rzeczami przechowywanymi w kuchni. Doskonale sie do tego nadaje kostka knora rozpuszczona we wrzątku. Nie mowie, ze koniecznie knora, moze byc i winiary, jak ktos woli, ale polecam, poprawi to smak potrawy. Gdy duszona zupa (bo ja preferuje bardzo wilgotną konsystencje takiego lecza) będzie sprawiala wrazenie gotowej (mozna to rozpoznac po intensywnym burczeniu w brzuchu przygotowujacego potrawe, dowonikow, a nawet sąsiadów)... gdy bedzie gotowa, mozna dodac ryż. Tu mozna sie zastanowic, czy wolimy wymieszac wszystko na patelni z ryzem, czy ryz umiescic na talerzu i przyprawic "zupą". Wszystko zalezy od upodoban, oraz rozmiaru patelni. Nigdy potrawy nie solę, a przynajmniej nigdy nie uzywam do tego soli. Często polewam wszystko (juz na talezu) wyciagiem z lubczyka (ach ta moja męskość [złotopolscy]). Wyjasnie ze wyciag z lubczyka to inaczej magii. Jeszcze ostatnia rada - kupcie dobry ryż, zeby Wam sie nie kleił. Ryż jest głównym skladnikiem i smak potrawy mocno zalezy od jego przygotowania. Niestety przedstawione rozwiazanie na obiad bez zakupow jest jednorazowe, albo conajwyzej kilkurazowa. W koncu trzeba wyjsc z domu i stracic kawal zycia w hipermarkecie. Chyba ze ktos lubi zakupy w sklepikach pod domem? Ja nie lubie ani tych, ani tych. Serdecznie pozdrawiam, przepraszam za lanie wody i zycze smacznego!
  9. PLUSY: + fajny adres + forum + jeszcze ladniejsza strona MINUSY: - brak mozliwosci dokonania konstruktywnej krytyki (wszystko jest juz prawie doskonale)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.