Skocz do zawartości

ewelinak1

Smakowicze
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ewelinak1

  1. Wiesz Sandro, możesz mieć rację z tym objadaniem. Jednak wcześniej jak waga mi ładnie leciała to faktycznie aż tak się nie objadałam. A co do Twoich skoków wagowych to rzeczywiście zaskakuje, trochę za bardzo Ci to skacze. Może woda Ci się odkłada. Fakt, że jak organizm przyzwyczaimy do diet to potem trzeba bardziej uważać. No i dziękuję Jolci za dodanie słów otuchy, mam nadzieje że to w końcu jakoś ruszy.
  2. Witam wszystkich, ja jestem załamana, bo jak zaczynałam diete waga szła mi jak burza, a teraz mam wrażenie, że ktoś mi ją zaklął. W weekend nie grzeszyłam, od poniedziałku mam same białka. Od zeszłego tygodnia mam tak 74,8 dzisiaj miałam 74,6. Zastanawiam się co robię źle. Wczoraj co prawda objadłam się, ale białkami. Czy wy jecie proteiny do syta ? Zastanawiam się tylko czy ja za dużo nabiału nie jem, no i postanowiłam jednak nie jeść jogurtów nawet z ilością 1,5 % tłuszczu, bo kompletnie nic nie chudnę. Czy wy tez tak macie? Chyba przeczytam sobie książkę raz jeszcze.. A może mój organizm zwariował przy moim ostatnim jedzeniu, bo raz jem dukanowo, raz mocno grzesze. Może potrzeba mi chwili stagnacji, żeby to wszystko jakoś ruszyło. Pozdrawiam
  3. Witam wszystkich :( Magdzik niestety masz racje, co do sposobu życia w Polsce. Jestem księgową po studiach, nie zarabiam nędznie, ale tez bez większych rewelacji. Nie szaleje z wydawaniem pieniędzy i ciągle mi ich brakuje. Momentami to głowa mi pęka od tej gimnastyki co kupić, co mogę sobie podarować, bez czego obejdę się, a i tak co miesiąc kończy się tak samo, brak kasy do przysłowiowego ostatniego. Ciuchów raczej nie kupuje bo przecież dziecku trzeba kupić, rośnie jak na drożdżach i ciągle wszystko ma za małe, a ja jeszcze w zasadzie oblatam w tym co mam kolejny sezon. Wiem, że tam tez tak kolorowo nie jest, są pieniądze ale i tęsknota olbrzymia. Jednak mimo wszystko żałuje, że w pewnym momencie mojego życia zabrakło mi determinacji i nie wyjechałam. Miałam nadzieje na lepsza Polskę, ale jak widać tu się dalej nic szczególnego nie dzieje co pozwoliło by sądzić, że będzie lepiej. Ehhh.. Także głowa do góry dziewczyny i korzystajcie z tego co tam macie :( pozdrawiam
  4. Mnie tez się chce płakać, bo ja podobną ilość tłuszczu chce zrzucić jak I26 i tak naprawdę zaczęłam od 15.02.2010r. z tym że tak po dwóch miesiącach zaczęłam sobie trochę wrzucać na luz i częściej sobie jakiś alkohol wypiłam potem truskaweczki ostatecznie skończyło sie na piwie i w końcu dostałam za swoje!!! Konsekwencji mi brakowało, tylko akurat tego to mi w wielu sferach mojego życia brakuje, nie tylko przy odchudzaniu :( Nie mniej jednak Tobie I26 serdecznie gratuluje, bo naprawdę jest czego! Natomiast mnie nie pozostaje nic innego niż tylko wyciągnąć wnioski i ostro wziąć się do roboty. Pozdrawiam tych mniej i bardziej konsekwentnych :()) Ps.: Nutko, a może tobie chodziło o adipex?? ale to chyba było na recepte, to z czech się sprowadzało, albo zelixa ale to na recepte jest (choć podobno ma takie samo działanie jak meridia i też nie mam pewności czy zelixa jest jeszcze)... hmmm.... Ciekawe o jaki to lek chodziło??!!?? Jednak cokolwiek by to nie było to nie ma to jak odchudzanie bez tabletek, trochę sie już tego w swoim życiu nałykałam, bo chciałam szybko i łatwo i nic nie dało mi tak trwałych efektów jak dukan mimo to że troche mi wróciło to i tak uważam tą dietę za rewelacyjną. Nie doprowadziłam jej do końca i mocno nagrzeszyłam, stąd ten powrót tłuszczu :(
  5. Witam wszystkich, Solenizantkę również, choć się nie znamy :() bardzo jestem zaskoczona wypowiedzią Nutki, sama przeszłam przez Meridię i troche ją "studiowałam". Osobiście nigdy więcej jej nie wezmę, jak ktoś pierwszy raz ją bierze to ona działa, ale ten lek nie uczy nawyków żywieniowych i potem gdy skończy się brać często tłuszcz wraca. U mnie tak było! Sięgałam kilka razy po te tabletki i dzisiaj uważam, że byłam mega durna! W każdym bądź razie tam jest subitramina (pochodna amfetaminy) hamuje uczucie głodu i dlatego się chudnie, natomiast w alli nie zauważyłam tego składnika, jest natomiast Orlistat, który zupełnie inaczej działa, za zadanie ma wchłaniać tłuszcze z przewodu pokarmowego. Pisze o tym, bo może producent coś ukrył, a ty Nutko może masz lepsze informacje. Jeśli tak to podziel się, moja przyjaciółka chce sobie po wakacjach kupić ten "wspomagacz", bo próbowała Dukana i w ogóle nie przypadł jej do gustu. Woli jeść zdrowo i rozsądnie i myślała, żeby sobie dopomóc alli. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życze miłego dnia.
  6. Justynko bardzo gorąco Ci gratuluje!!! Nie ukrywam, że od rana spoglądałam na forum by przekonać się o twoich osiągnięciach!!! Naprawdę masz powód do dumy :( Właśnie takie posty mnie bardzo nakręcają. Czuję, że tym razem mi się uda osiągnąć swoją wymarzoną wagę ;P
  7. Witam wszystkich, wczoraj w końcu wytrzymałam cały dzień na białku, bez żadnego podjadania warzyw, bo z tym w zasadzie mam największy problem. Głupio by mi było napisać dzisiaj, że znowu dałam ciała. Nie ukrywam, że dla mnie największym wyzwaniem jest weekend, choć tym razem będzie już inaczej, bo jak zbocze z drogi to będę musiała się do tego przyznać, a ja nie znoszę porażek!!! Natomiast co do ciąży to ja właśnie w ciąży tak popłynęłam, syn ma już 3,5 roku a ja dalej zmagam się z zasobami tłuszczu. Brak konsekwencji jest moja zmorą i kusi ciągle do złego!!! Marudko polecam Ci trochę ruchu, bo jak ktoś ma tendencje do tycia to kilogramy lecą jak szalone, może jakieś niedzielne spacery z mężem, bo w tygodniu wierze, że masz wszystko w nosie, jednak zmęczenie robi swoje. Basen też gorąco poleca, ja dopiero na szkole rodzenia zaczęłam chodzić na basen, czyli pod koniec ciąży i żałowałam że tak późno spróbowałam. Samo siedzenie w wodzie przynosi ogromną ulgę. Natomiast co do płci to masz racje za wcześnie jeszcze będzie w 11 tygodniu, tak koło 18 tygodnia dopiero można powiedzieć czy to będzie dziewczynka czy chłopczyk. Wcześniej niestety za słabo narządy płciowe są rozwinięte i można pomylić penisa z łechtaczką. Życzę Ci dużo dobrego samopoczucia i jak najmniej kilogramów na plusie :smile: Wszystkim walczącym i utrwalającym miłego dnia życzę :smile:
  8. Dziękuję bardzo za przyjęcie mnie do Waszego grona :smile:) justyska100519991 - błąd poprawiony, nawet nie zauważyłam, że zmieniłam sobie płeć ;P No i już czuję, że dobrze zrobiłam pisząc tu. Sądzę, że teraz zdecydowanie łatwiej będzie mi wytrwać. No i z tym alkoholem czułam, że tak mi odpiszecie, ale chyba musiał mi ktoś to uświadomić. Dziękuję.. Życzę miłego po południa wszystkim, bo ja dopiero jutro będę mogła tu zajrzeć :smile: A i jestem ze śląska, mieszkam niedaleko Katowic
  9. Witajcie :smile:) Od jakiegoś czasu Was czytam, w ten sposób próbuje odbudować swoją motywację na dalsze odchudzanie, bo gdzieś ją posiałam. Swoją przygodę z dietą rozpoczęłam 15.02.2010r. Początkowo było rewelacyjnie, waga spadała w zawrotnym tempie, z 81 kg miałam już nawet 71,8 kg. Ale zaczął się sezon truskawek, a że mam bzika na ich punkcie zaczęłam je normalnie jeść. Na początku była to niewinna degustacja a potem to już była prawdziwa masakra, całkiem spore porcje. Jadłam je bez cukru i śmietany, no i jeśli chodzi o resztę zasad protalowych to się trzymałam ich, ale zdecydowanie dni białkowe poszły do lamusa, zwyczajowo znikły!!! Po sezonie truskawek się zważyłam i miałam 73 kg. Uznałam że nie jest źle, truskawki się skończyły wracam na właściwy tor! Jednak nie do końca, bo potem przyszedł czas na urlop. W czasie dwóch tygodni koszmarnie dużo piwa wypiłam, protalowo do końca nie jadłam, bo wiadomo nikt obiadów nie przyrządzał pode mnie, choć kartofli i chleba nie jadłam, surówek zawierających olej też starałam się unikać. No i jak wróciłam weszłam na wagę, ależ to był cios dla mnie 76 kg. Teraz mam koło 75 kg, ale cały czas mi ciężko jest wytrzymać na samych białkach. Kiedyś przychodziło mi to zdecydowanie łatwiej. Zaczęłam trochę szukać jakiegoś wsparcia na necie, coś co by pobudziło mnie do działania i natrafiłam na Was. Czytam Was już jakieś 2 tygodnie, ale mimo wszystko różnie mi idzie, no i te weekendy. Lubię sobie wypić wino czy jakiegoś drinka. To raczej tez mnie gubi...... Nie mniej jednak postanowiłam się dziś ujawnić, bo myślę że z Wami będzie mi łatwiej i wtedy tez będę czuła większy bat nad sobą. Powiedzcie mi jak tam u Was z alkoholem, zupełnie nic nie pijecie na protalu?? Nie mówie oczywiście o piwie bo to jest niedopuszczalne, ale jakieś czerwone winko czy drink, np. z colą light?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.