Ja właśnie jestem na etapie "zrzucania". Nie stosuję konkretnej diety, ani suplementów, bo już się parę razy tak skrzywdziłam. Moją największą pompą ostatnio jest dieta Szangri-La. Możecie jeść wszystko, wystarczy, że przed posiłkiem zjecie łyżkę oliwy lub wypijecie szklankę wody z cukrem - płakałam ze śmiechu czytając książkę o tej diecie. Nie ma co się łudzić, pewnych rzeczy trzeba sobie odmówić i trzeba ruszyć tyłek z fotela!
Zawsze byłam totalnym "kanapowcem", nienawidzę sportu, nieznoszę się ruszać i w ogóle nie do końca rozumiem ludzi, którzy to lubią (wolę jeść :P). Ale po długich bojach, koleżanka namówiła mnie na treningi z Chodakowską. Dobra, wiem. Wszyscy z nią ćwiczą i w ogóle to takie mainstreamowe. Ale jeśli ktoś nie lubi ćwiczyć i ma zasiedziany tyłek to polecam z całego serca. Widzę efekty w postaci modelującej się sylwetki. I jestem w stanie się przemęczyć to 30min dziennie, żeby czuć się piękną, zdrową i przede wszystkim wytrwałą w swoich postanowieniach ;)
Kama ma rację z nie jedzeniem po 18 :) Rano nasz organizm będzie wygłodzony. Ja nie jem max 2h przed snem, a pierwszy posiłek wciągam do pół godziny po wstaniu z łóżka. Też jem małe porcje - co 2-3h, bo tak mi kazali (jestem endomorfikiem). Na wiosnę pochwalę się efektami! :D