Musztardy to daję tak "na oko",z pół małego słoiczka.
Podobno panuje znowu jakiś wirus grypy...ja już jestem smarkata i leżę w polarze pod kocykiem,wypiłam herbatkę z cytryną i imbirem i nażarłam się czosnku.
Wylazłam bo listonosz przyniósł mi kwiatki od Kasi!
Justynko...no to życzę Ci superowego wypoczynku,jak wrócisz to zaraz nam melduj i foteczki dawaj!