Skocz do zawartości

magdzik

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    294
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez magdzik

  1. wrocilam z pracy, usmazylam mielone dla Marcina, obskubalam porcje rosolowa, a zaraz mam zamiar zrobic jakis serniczek protalowy. sasiad sie uspokoil... chyba dostal list z urzedu ze mieli skarge na niego bo my dostalismy potwierdzenie przyjecia zgloszenia :( wiec narazie mamy swiety spokoj :) nie wiem co on sobie myslal ze jak polacy to sobie nie poradza i beda cicho siedziec i cieszyc sie ze on sie dobrze bawi... o!!! niedoczekanie jego :) z samopoczuciem u mnie rzeczywiscie lepiej i nie wiem czy to wyjazd do polski czy moze cale to zamieszanie ze slubem (mimo tego ze jeszcze duzo czasu zostalo to teraz juz musimy wszystko zalatwic). najbardziej sie ciesze z tego ze moj tatko bedzie w domu na swieta, bo czesto zdarza sie tak ze go nie ma (pracuje na statkach wiec czesto zdarza sie ze jest akurat w rejsie i nie ma go na rozne swieta i uroczystosci) no ale w tym roku bedzie i juz sie ciesze ze go zobacze bo ostatnio widzialam go w styczniu jak akurat przyplyneli do angli w okolice londynu... co do pracy, to nadal jest du du...y ale ... to tylko prraca... ide tam robie swoje, wracam do domu i zapominam o wszystkim. w koncu mam swoje zycie i nie bede go marnowac na martwienie sie jakimis oslami z pracy. Bozenko mi wlasnie Mikolaj przyniosl takiego malego laptopa 11'6 cala, ma wyjscie hdmi, 250GB pamieci, ogolnie maly, poreczny i taki jak chcialam :) Jolciu ale bym takiego torcika zjadla... ale, zaraz sernik bede robic to moze jakos zaspokoje mojego malego gloda. jeszcze tylko makrele wciagne bo termin ma tylko do jutra :) no to narazie zmykam bo "pierwsza milosc" leci :) hahaha moj tasiemiec i jedna z nielicznych rozrywek :) trzymajcie sie
  2. dzien dobry.... :) okaze sie dzisiaj kto byl dobry przez caly rok i kogo Mikolaj odwidzi :) u mnie juz byl :) przyniosl mi nowego laptopa :) warto byc grze(sz)nym :( hehehe milego dnia pieknosci :) ja lece do pracy
  3. czesc chudzielce... troche mnie tutaj nie bylo bo jakos czasu coraz mniej, wyjazd do polski coraz blizej a jeszcze tyle do zalatwienia zostalo ze szkoda gadac. dietetycznie to u mnie niesety bez rewelacji bo 0.5 kg wiecej niz na suwaczku (mam nadzieje ze to przez @ i warzywka) sporo pracy ostatnio mialam bo przenosili moj dzial w inne miejsce i trzeba bylo wszystkie stoly, sprzety i czesc przewiezc i ustawic w nowym miejscu. tak wiec caly zeszly tydzien i weekend spedzilam w pracy a pozniej zakupy sprzatanie i proza zycia codziennego... ale jestem z Wami myslami :( Iriss przede wszyskim ciesze sie strasznie ze dostalas @ . to bardzo wazne. ja juz nie moge sie doczekac wyjazdu do pl i wizyty u gina. Jolciu ciesze sie ze o mnie pamietasz to bardzo mile. i gratuluje wszystkim spadkow... mam nadzieje ze jak u mnie @ sie skonczy to tez w koncu cos ruszy... milej niedzieli i postaram sie czesciej zagladac
  4. witajcie chudzielce... u mnie wagowo to tak jak na suwaczku plus malutkie 0,5 ale jestem na warzywkach wiec chyba wybaczalne... boje sie tylko co bedzie jutro bo czuje sie dzisiaj tak okropnie ze nie moge nic do ust wsadzic bo mnie na wymioty bierze :) nie wiem czy to jakis wirus czy zatrucie (chyba zabialkowaie :) ) mam nadzieje ze waga mi wybaczy dzisiejsze niejedzenie. a poza dieta to milo zobaczyc ze coraz wiecej dzieczyn sie odzywa... oby bylo nas tutaj jak najwiecej (i nie wazne czy poczatkujacych czy juz tych w koncowych fazach diety) bo to wieksza mobilizacja (przynajmniej dla mnie). za miesiac bede juz w domku... nie moge sie doczekac. troche mnie droga przeraza i ciagle zastanawiamy sie czy zabierzemy psiaka ze soba czy zostawimy go tutaj u mojej kuzynki ale juz sie ciesze ze zobacze rodzinke i znajomych :lol: lece narazie zrobic sobie herbatke moze chociaz troche sie napije bo zjesc napewno nic nie dam rady... trzymajcie sie moje slicznotki... do nastepnego :grin: ahh... i troszke sie musze wytlumaczyc ze nie odzywalam sie w tygodniu, ale mialam nocna zmiane, a po pracy czekalam na Marcina, gotowalam obiadki i kladlam sie do lozka o 5 rano wstawalam okolo 12 i na 14 musialam znowu do pracy chodzic, wiec czasu za wiele nie bylo :cry:
  5. witam w sobotni wieczor :lol: zmienilam suwaczek moze mnie to bardziej zmotywuje... w sumie to zrobilam nowy bo stary nie chcial dzialac :) Jolciu owszem troche wolnego bede miala ale przez caly rok pracowalam i mialam w tym czasie tylko 2 tygodnie wolnego wiec mysle ze teraz mi sie troche nalezy :) a jako ze Boze Narodzenie to jedyny okres w roku jak jade do polski wiec chcialabym tam byc jak najdluzej.... nastroj u mnie podly bo babci drugi maz ma raka i jest z nim juz strasznie zle. juz nie dostaje chemii ani nie robia mu naswietlen a na bol daja mu morfine :grin: zaczelo sie od oskrzeli a teraz pojawily sie przerzuty na kregoslup i juz tez mial operacje ale lekarze daja mu tylko 6 miesiecy zycia :cry: chodze przybita bo w sumie jest mi blizszy niz prawdziwy dziadek ktory od kiedy pamietam pije wiec praktycznie nie mam z nim kontaktu :lol: i w sumie nie mielismy w planach ale chyba jadac do polski zajedziemy do nich (mieszkaja w niemczech) bo to moze byc nasze ostatnie spotkanie... tylko ze ja bede ryczec jak szalona, bo jak mozna spojrzec komus w oczy wiedzac ze umiera i co powiedziec :lol:
  6. hej hej... jutro ostatnmi dzien w pracy (mam nadzieje- bo po cichu mowia o nadgodzinach w sobote, wiec grzech nie isc) waga leciusienko rano poszla w dol, ale nie wiem jak bedzie jutro wiec narazie nic nie zmieniam. w koncu zaczelam warzywka to moze nie ma narazie sensu zeby nie zapeszac, tym bardziej ze i tak nie moge wlaczyc stronki ze swoim suwaczkiem i zastanawiam sie czy nie zrobic nowego :) upieklam sobie kotleciki kurczakowe na jutro do pracy, rano zrobie salatke z pomidorkow i bede miala co jesc. a u Was dlugi weekend, ale ja wam zazdroszcze... ja do 15 grudnia do 22 musze pracowac, a pozniej wolne az do 10 stycznia :) :grin: :cry: milego wieczorku slicznoty pa
  7. hej... narazie u mnie bez zmian... co do sasiada... to w tym tygodniu jeszcze nic glupiego nie zrobil. az mnie to dziwi. ale moze dlatego ze pracuje na nocki wiec ja moge sobie spokojnie pospac :cry: za 35 dni bede miala urlop... juz odliczam dni :) ale sie ciesze.... i pozniej do polski na 3 tygodnie... ciekawe czy mi czasu na wszystko wystarczy. bedziemy zalatwiac juz czesc spraw na wesele. ale ceny mnie przerazaja :/ dziewczyny ktore niedawno braly slub lub te ktore niedlugo beda taki wyprawiac powiedzcie mi ile placicie/ placilyscie za orkietre fotografa i kamerzyste...bo u mnie to wydaja mi sie ceny z kosmosu... chociaz moze tez przesadzam. ale orkiestra chce 3750, fotograf 1600 a kamerzysta sie jeszcze nie kontaktowalam. a facet od cateringu chce 170 zl od osoby. fakt ze w cenie jest juz wszystko razem ze strojeniem sali, kwiatkiami i innymi pierdolami tak ze nas bedzie obchodzilo tylko kupno alkoholu. no i nie wiem czy to duzo czy malo. chociaz jak tak sobie pomyslalam ze nie musialabym sie przejmowac strojeniem, balonami i ciastami i tortem a pojechalabym praktycznie na gotowe to jakos mnie to zacheca. no ale napiszcie jak to bylo u was... bede bardzo wdzieczna :grin: aha... znalazlam tez jedna fotografke ktora chce 1000 zl za cale wesele od blogoslawienstwa a do tego jest fryzjerka i kosmetyczka wiec w tej cenie dolicza juz makijaz i czesanie pary mlodej i 3 dodatkowych osob... a widzialam jej fotki i powiem ze bardzo mi sie podobaja. wiec bede jeszcze o niej myslala. Tashi ty mieszkasz w coventry czy w daventry? wybacz ale wypadlo mi z glowy... a jak u was wagowo? ja jutro zaczynam warzywka :lol: i wlasnie ide sobie cos szykowac na jutro do pracy... makrela mi juz zbrzydla :) milego wieczoru i wybaczcie ze prawie caly post nie na temat.
  8. brrrrrrrrr jak zimno.... dzien dobry :) okropna pogoda i strasznie wieje :/ az sie nie chcialo z lozka wychodzic, no ale do pracy trzeba isc.... tak sobie ostatnio myslalam, ze czlowiek najpierw musi chodzic do szkoly, pozniej pracuje do starosci i jezeli wogole dozyje do emerytury to i tak jest ona tak niska ze czlowiek musi czesto wybierac miedzy jedzeniem, rachunkami i kupnem lekow. co za zycie.... :/ wagowo u mnie narazie bez zmian... ale licze ze w koncu cos ruszy, @ zbliza sie do konca wiec mam nadzieje ze choc troszke pojdzie w dol. zmykam narazie szykowac sniadanko bo w koncu sie spoznie.... milego dnia
  9. co za dzien... szaro buro i ciagle pada deszcz... typowo po angielsku :) dzieki kochane za cieple slowa pocieszenia, a co do sasiada to niestety nasze domy sa polaczone tylko ze soba. wiec inni sasiedzi pewnie wogole nie slysza jego wybrykow muzycznych :/ polozylam ta belke obok jego wejscia do ogrodka bo inaczej ciezko byloby mi zaparkowac auto i zobaczymy co bedzie dalej.... narazie uciekam... trzymajcie sie :)
  10. widze ze dziewczyny zrobily sobie wolne w weekend od forum, ale dzieki temu nie musze duzo nadrabiac. u mnie z sasiadem problemow ciag dalszy, juz dzwonilam po policje bo znowu zrobil impreze w srodku nocy i jak zwykle jak poszlam go uciszyc to nawet nie otworzyl drzwi. a w piatek wieczorem poklocilam sie z nim bo jak wrocilismy z pokazu sztucznych ognii to na moim podjezdzie stal jakis samochod wiec ja zaparkowalam przed jego drzwiami. sasiad zaraz przyszedl i powiedzial zebym przestawila auto bo on nie ma gdzie swoim zaparkowac a jak go zapytalam czyj jest samochod na moim podjezdzie to powiedzial ze nie ma pojecia. Marcin przestawil auto (ja bym nawet sie z domu nie ruszyla bo ten prostak tak mnie wkurza) i doslownie 10 minut pozniej widzialam na kamerze ze laska wychodzi od sasiada i wsiada w auto zaparkowane u mnie na podjezdzie. myslalam ze eksploduje!!!! wrrrr.... do tego jak powiedzialam mu zeby zabral ta belke ktora wyrzucil i obecnie lezy na trawniku to mi powiedzial ze on ja wrzucil do swojego smietnika a my mu ten smietnik ukradlismy i trzymamy w ogrodku, wiec spytalam go gdzie jest nasz smietnik to powiedzial ze sasiedzi z drugiej strony nam ukradli (starsi ludzie ktorych ani nie widac ani nie slychac). co sie okazalo.... nasz smietnik stoi u niego za domem z wymalowanym ogromnym numerem jego domu a w niedziele rano belka lezala pod naszym autem.... brak mi slow... co za burak (nie obrazajac burakow) od dzisiaj zaczynam 3/3 mam nadzieje ze bedzie dobrze, ale mowilyscie ze na tym systemie tez chudlyscie wiec musze sprobowac... lece teraz do pracy, milego dnia lasencje. Marudko jak sie malenstwo dzisiaj czuje.... mam nadzieje ze juz wszystko w porzadku... no i to malenstwo w brzuszku tez :) trzymajcie sie chudziny :)
  11. Miszka dzieki za podpowiedz... wiec zaczynam 3/3 bo inaczej chyba juz nie dam rady co do swinki morskiej to mialam kilka jak bylam mala.... moja pierwsza swinka "kasia" :lol: tak sie nazywala jak ja adoptowalam od dziewczynki ktora wlasnie byla uczulona wytresowalam ja jak psiaka :lol: chodzila mi za noga po ulicy, prosila na dwoch lapkach i spala ze mna w lozku :lol: :D :D a na koniec okazalo sie ze to chlopak :D no i byl kasiek :) a jesli chodzi o shar-pei to powiem tylko tyle ze sa to psiaki ktore wymagaja bardzo duzo zabiegow pielegnacyjnych. szczegolnie latem skora w zmarszczkach ma sklonnosci do pocenia sie i odpazen i wtedy niestety psiak bardzo brzydko pachnie :) ale ogolnie uwazam ze psiunie same w sobie sa sliczne :cry: tak samo jak buldogi francuskie i angielskie :D chociaz wszyscy mowia ze to brzydale. ale numero uno u mnie to dog niemiecki :D moje najwieksze marzenie ktore chyba nigdy sie nie spelni niestety :grin:
  12. no i u mnie nieszczesc ciag dalszy :/ ehhh zycie :) boli mnie zab, ale boli tak okropnie ze musze brac tabletki. dziwne to tylko bo zaczyna mnie bolec zawsze gdzies tak kolo14:30 - 15:00, no i nie wiem moze to takie nerwobole jak do pracy ide i musze z tymi oslami tam siedziec. no ale... jako ze panicznie boje sie dentystow i przez cale moje zycie odwiedzam tylko jedna dentystke bo kazdy inny to dla mnie rzeznik to musze czekac az do grudnia i dopiero bede mogla cos poradzic. poza zebem to nastepne.... zepsul mi sie laptop i narazie korzystam z laptopa Marcina a nie chce kupowac nowego az do powrotu z polski bo chce jak najwiecej oszczednosci zabrac ze soba. jedziemy dzisiaj na pokaz sztucznych ogni. juz sie nie moge doczekac. co roku od ponad 400 lat robia tutaj wielkie ognisko i puszczaja fajerwerki. a pozniej do kuzynki na parapetowke bo odbieraja dzisiaj klucze od domu. jesli chodzi o diete to zastanawiam sie czy nie zaczac robic sobie 3/3 bo ciezko mi pelne 5 dni wytrzymac na samych bialkach. tylko nie wiem czy nie bede przez to wolniej chudla. co wy myslicie dziewczyny? bo do mnie przemawia te wersja z tego wzgledu ze moglabym wytrzymac te 3 dni na bialkach, a jak mam 5/5 to czasami mi sie zdarzy wciagnac pomidora w 4 lub 5 dzien. no, to narazie tyle. lece sprzatac i bede miala weekend. a wam wszystkim milego i sloncznego dnia zycze. bo u mnie dzisiaj szaro i pochmurno choc na termometrze wciaz 15 stopni :)
  13. no no.. laski ale zescie sie rozpisaly... po pierwsze...Misza jak milo ze mnie pamietasz :-? witaj znowu u nas :) Jusia odzywaj sie czesciej :-) Iriss ja mam nadzieje ze ty nie skurczasz swojego zaladka na kopenhadzkiej ? ;> bo jak ja gdzies spotkam twoj tylek to skopie... obiecuje... bo to najgorsza dieta :P a tak wogole to mialam pytac czy ty masz mozliwosc u siebie w pracy kupic wieksza ilosc kurczakow w jakiejs nizszej cenie? calej reszcie dziewczynek dziekuje bardzo za slowa wsparcia i pocieszenia :-) troszke mi lepiej bo dostalam @ wiec nie bedzie zastrzykow, ale za to waga az jeknela jak weszlam na nia rano :) trudno.... jakos bede z nia walczyc jak juz bedzie po wszystkim. narazie mam takie bole brzucha ze ledwo sobie z nimi radze. przed praca bede musiala zarzucic jakas nospe albo inne tabletki zebym dala rade 10 godzin przepracowac. narazie lece jakis obiad robic, Marcinowi rybke na jutro usmazyc a sobie upiec jakiegos cyca. trzymajcie sie slicznoty.,, papa
  14. dzien dobry... rzeczywiscie pustki tu straszne... ale... wy macie dzisiaj swieto, a ja musze isc do pracy :/ takie zycie.... od 5 lat nie bylam w polsce na swieto zmarlych :) ale zawsze odwiedzam groby bliskich w grudniu jak przyjezdzam... Gosiulek no wlasnie sie zastanawiam czy ja gdzies jakiegos lustra nie zbilam przypadkiem ze takie historie mi sie przytrafiaja :/ ale jakos sobie nie przypominam... moze poprostu taki zly okres mnie dopadl a wszystkie nieszczescia sie kumuluja w czasie... licze jednak na to ze w koncu to wszystko sie odmieni i bedzie sie ukladac... Goszja witaj w naszym gronie. trzymam kciuki zebys nie grzeszyla a waga poleci w dol jak blyskawica jak u naszej Jolci, ona ledwo zaczela a juz na 3 faze przeszla :-) wzor do nasladowania!!! a wogole to sie wam nie pochwalilam, Marcin kupil mi platforme wibracyjna i tak 10-15 minut dziennie sobie "cwicze". fajna sprawa. cwicze od niecalych 2 tygodni (kupil jak bylam w szpitalu) i powiem wam ze szczegolnie rece zrobily sie jedrniejsze ale i brzuszysko juz nie jest takie sflaczale i galaretowate... zobaczymy jakie beda dalsze efekty... Marudko jak szczurek? mam nadzieje ze juz wszystko ok? mam sentyment do tych zwierzakow bo sama mialam 2. bardzo inteligentne zwierzaczki. tylko ze moj jeden byl kleptomanem :-) jak go puszczalam w domu to zawsze biegl do kuchni, kradl sciereczke i uciekal z nia za lodowke :) noi uwielbial krasc psu jedzenie z miski :P ale tylko pod warunkiem ze pies nie widzial. czasami zdarzalo mu sie ukrasc cos z miski jak pies patrzyl ale wtedy szybko chowal sie za szafke :-? trzymajcie sie lasencje.. ja zmykam szykowac jedzonko do pracy i suszyc glowe....
  15. czesc chudzielce...:) ale mialam tydzien... zalamka... w pracy totalna masakra. ludzie wrogo do mnie nastawieni, nikt ze mna nie rozmawia i wszyscy sie krzywo patrza, a jak zrobia cos zle to tlumacza sie z ja tez tak robie :/ a wszystko przez to ze nie chcialam zmiany godzin pracy i po ktorejs z kolei plotce na temat szefowej powiedzialam ze nie obchodzi mnie kto z kim sypia i kto z kim sie w krzakach sciska... no coz... wyszlo na to ze skoro nie jestem z nimi to jestem przeciwko nim, czyli jestem wrogiem. w sumie mam to gdzies, ide robie swoje, wracam do domu i staram sie zapomniec. poza praca to tylko sasiad ktory mnie dobija swoja angielska glupota i najchetniej zakopala bym go w ogrodku :P wyobrazcie sobie ze w nocy z wtorku na srode puscil znowu tak glosno muzyke ze sie obudzilismy. poszlam do niego i jako ze nie ma dzwonka to "zastukalam" :-) niestety chyba pomyslal ze skoro polacy przychodza o tak poznej porze to pokojowych nastrojow nie mamy i moze wbijemy mu srubrokret w kolano czy "cuś" innego :-? generalnie skonczylo sie na tym ze wylaczyl muzyke ale drzwi nie raczyl otworzyc. no wylaczyl... na 10 minut:mad: nie wiem czy myslal ze zdazylismy juz usnac, ale muzyke puscil nawet glosniej niz pierwszym razem... no wiec nie mialam wyjscia i zadzwonilam na policje, tam niestety powiedzieli ze to nie jest nagly wypadak i mam dzwonic na numer nie alarmowy, a jak zadzwonilam to wlaczyla sie sekretarka i nie pozostalo nic innego jak zostawic wiadomosc. posluchal sobie sasiad "kochany" muzyczki jeszcze przez jakas godzinke i chyba poszedl spac. no a w piatek zdemontowal ze swojego ganku sporych rozmiarow drewniana belke i wrzucil nam ja do smietnika, cale szczescie ze jakis papierek byl w ogrodku i chcac go wyrzucic zauwazylam to. wyciaglam grzecznie ta belke i wsadzilam mu ja do ogrodka. i wiecie co... w sobote rano mialam ta belke w swoim ogrodku :-) pierwsze co to chcialam z ta belka isc do niego i walnac go w ten pusty angielski leb... ale szkoda mi tej belki bylo :) wsadzilam mu ja znowu do ogrodka. skonczylo sie na tym ze belka lezy teraz pomiedzy naszym a jego wejsciem :/ niby nie jest to najlepsze miejsce i smieciarze tego nie zabiora, ale zawsze lepszy taki kompromis niz belka w moim smietniku. poza tym wracajac do diety... to caly tydzien bylam na warzywkach, waga leciusienko w dol. @ dalej nie ma i boje sie ze jak do konca tygodnia nie dostane to czeka mnie kolejna porcja zastrzykow :/ auć... juz mnie boli na sama mysl... no a co tam u was piekne .... ??? chudniecie??? mam nadzieje ze tak :? buziaki, mam nadzieje ze bede miala troszke wiecej czasu to bede sie czesciej odzywac...
  16. I26 nie wiem czy o te bulki chodzi ale to te najlepsze co wszyscy chwalili :) http://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/w_id/1190510&offsetk=1
  17. oj dziewczyny... tutaj szpital to nie to co w polsce. pamietam jak w polsce kiedys mialam operacje i lezalam tydzien w szpitalu to myslalam ze naprawde umre z glodu. a tutaj to powiem wam ze przynosza sniadanka, do wyboru, owsianka (zaliczalam codziennie), kanapki, i typowe angielskie sniadanko czyli jajka sadzone, bekon, tosty, pomidory i fasolka po bretonsku albo kielbaski smazone. na lunch cos lekkiego dawali do wyboru jakies kanapki, salatki z kus-kusem albo makaronowe lub ryzowe, no i salatki owocowe na obiad a raczej wczesna kolacje jakies miesko, gotowane warzywa, albo coleslaw i do wybory, frytki, ryz albo purre ziemniaczane. deserek (zazwyczaj jakies ciasto z polewa waniliowa). i jak tuschudnac w takim szptalu :-) pogrzeszylam troche ale teraz trzeba sie wziasc za siebie, za niecale 2 miesiace do polski jedziemy to chcialabym jakos wygladac :) trzymajcie sie laseczki :) ja godzine temu zaczelam weekend :-)
  18. hej laseczki... rzeczywiscie jestem gotowa na dzidzie i nawet bardzo bym chciala miec taka malutka kopie zapasowa samej siebie albo Marcina, ale wiem ze mam problem z zajsciem i odlozylam leczenia na czas po slubie, wiec nie wiem dlaczego moja psychika zgotowala mi taka niespodzianke. Tashi a moze Ty powinnas zabrac corke do lekarza niech jej tez hormony zbadaja. bo skoro sie rusza i nie obzera sie to jej waga jest niewytlumaczalna. ja tez tak mialam, zawsze bylam wieksza niz kolezanki. nie otyla ale grubsza niz normalne dziecko. no i okazalo sie ze winne sa hormony. a wczesniej wszyscy lekarze mowili ze mam za malo ruchu... bez zadnych badan stawiali diagnoze ktora byla bledna. i dopiero jak sie okazalo ze nie zachodze w ciaze to zaczeli sie mna zajmowac. waga jak na suwaczku, ale idac do szpitala mialam prawie 93 wiec biorac pod uwage to ze chyba dostane okres to nie jest tak zle... tzn jest, ale... moglo byc gorzej. wazne ze wrocilam na dietke i jesli te ich zastrzyki zadzialaja to moze pozbede sie troche wody z siebie... musze sie do pracy szykowac. buziaki :) i milego dnia
  19. jestem dziewczynki... wrocilam!!!! wypadaloby sie troszke wytlumaczyc... no wiec.. (wiem nie zaczyna sie od no wiec) poszlam do lekarza zeby powiedziec ze nie mam okresu i ze chce zrobic wszystkie wyniki. pani doktor mnie przebadala, pobrala krew, obmacala (zbadala piersi) i powiedziala ze wyczuwa jakiegos guzka w lewej piersi. myslalam ze zemdleje jak to uslyszalam bo 3 siostry mojego dziadka zmarly na raka piersi. wiec jak jej to powiedzialam to doktorka skierowala mnie na przeglad szczegolowy z trybie natychmiastowym. az mnie to zdziwilo ze nie musialam czekac miesiac jak zazwyczaj tylko wszystko zalatwili praktycznie na nastepny dzien. no wiec lezalam sobie w szpitalu i robili ze mna prawie wszystko. nawet nie wiem jakie badania i na co one byly bo tyle tego bylo. najgorsze bylo jak mi kazali codziennie o 5 rano wstawac i sikac do sloika :/ nie mam pojecia po co im to... w kazdym badz razie okazalo sie ze guzek to nie guzek tylko jakies zgrubienie gruczolu czy cos takiego (nie rozumiem dokladnie tych medycznych stwierdzen po angielsku) ogolnie nic groznego. a teraz uwaga.... rewelacja, ja sama nie moge w to uwierzyc, no ale... wyniki hormonalne jasno stwierdzily ze............. jestem w ciazy.... moja radosc trwala az do USG kiedy to sie okazalo ze nie jestem w ciazy a jedynie moje hormony sa w takim stanie. i dlatego waga mi skakala i bolaly mnie piersi i wogole... az sie dziwie ze cos takiego moze sie dziac w ciele kobiety. zaroponowali mi pomoc psychologa... ale odmowilam. czytalam ze ciaza urojona wymaga opieki nawet psychiatrycznej, ale z definicji wynika ze to jest jedyne o czym kobieta mysli. ze tak bardzo pragnie byc w ciazy ze wszelkie objawy ma tak jak by byla w ciazy naprawde. ale ja az tak bardzo tego w tym momencie nie pragne. owszem nie mialabym nic przeciwko gdyby sie okazalo ze bede mama, a nawet bym sie ucieszyla, ale jak narazie odkladam ten czas do slubu. nie mam obsesji na punkcie dziecka i nie wiem skad to sie wzielo. dostalam okropnie bolesne zastrzyki na wywolanie okresu i powiedzieli ze powinnam w ciagu 14 dni dostac @ i pozniej zglosic sie na ponowna kontrole hormonow. no i to powod dla ktorego tak dlugo mnie nie bylo. a wiecie co jest najgorsze? to ze w tym szpitalu musialam jesc to co dawali :-) rano sprawdze ile waze ale jest napewno duzo wecej niz na suwaczku. trudno. trzeba zaczac po raz kolejny. a jeszcze gorsze jest to ze to ich angielskie jedzenie jest obrzydliwe i moze nawet bym sie ucieszyla z ponad tygodniowego obzarstwa ale nie ma z czego sie cieszyc bo to okropne bylo. (mamus... jak ja tesknie za twoim jedzonkiem!!!) i to tyle. Olinko ja wiem ze duzo spoznione ale naprawde szczere zyczenia urodzinowe wszystkiego naj naj naj... Jolcia dziekuje Ci kochana za pamiec o mnie i bardzo bardzo gratuluje 3 fazy. przelecialas przez pierwsze dwie jak blyskawica i nawet nie wiem kiedy te twoje kilogramki polecialy. Szyszunia i Justyska wy tez o mnie pamietalyscie, to bardzo mile :-) Gosiulku Twoje zdjecia slubne sa przepiekne. normalnie jak je ogladalam to az lezka mi sie w oku zakrecila. Iriss Twoje widoczki z meksyku tez super. zazdroszcze takiej wycieczki, ale dawaj wecej fotek. Tashi swietnie Ci dietka idzie i kg uciekaja oby tak dalej. no i zapomnialam jeszcze co i komu chcialam powiedziec, trudno ale jak sobie przypomne to napisze. Marudko sliczny brzuszek. ja mam taki sam :) mimo braku ciazy :) hahaha witam nowe protalki a starym gratuluje spadkow bo cos mi sie o uszyszy obilo ze chyba Bozenki jest troche mniej, ale gratuluje oczywiscie wszystkim ktorym waga poszla w dol. no i teraz to juz powiem wam dzien dobry bo wiekszosc przeczyta tego posta w dzien a calej reszcie dobranoc. trzymajcie kciuki zebym miala teraz sile wrocic do diety, bo po ponad tygodniu laby moze byc ciezko :/
  20. Tashi trzymam kciuki, nie wiem jak w Daventry, ale w Banbury coraz gorzej cos znalezc. cale szczescie ze ja narazie nie mam tego problemu. daj znac jak ida poszukwania. a ja dzisiaj postanowilam ze zrobie sobie tydzien wolnego. nie mam juz sil. zadzwonilam do pracy i powiedzialam ze chora jestem. od 3 lat nie bylam na chorobowym wiec w koncu trzeba skorzystac z okazji ze nalezy mi sie tydzien platnego zwolnienia na telefon :wink:
  21. Jolus kochana trzymam sie diety i juz mi twarozek i kurczak bokiem wychodzi, a kaze sie kopac bo coraz czesciej wlasnie mysle o grzechach i o tym zeby zostawic ta diete w cholere :wink: motywacja gdzies znika i dlatego moze kopniak na zachete by sie przydal... Tashi no to rzeczywiscie niedaleko. meza pewnie nie znam bo po klubach nie bardzo mam czas chodzic a nawet jesli czas sie znajdzie to wole domowki niz imprezy masowe. takie ze mnie dziwadlo. zreszta angielska mlodziez mnie przeraza i to jak latwe sa tutejsze dziewczyny. wole tego unikac :) lece do pracy laseczki... Bozenko pomysle o tym co powiedzialas. wytrzymam jeszcze tydzien i zobacze co bedzie i co mi lekarz powie. milego dnia ;)
  22. Witaj Tashi w naszym gronie. trzymam kciuki zebys szybko doszla do swojego celu. z jakiego miasta w uk jestes jesli mozna spytac ? dziewczyny ja normalnie sie zalamie, waga znowu w gore. w przyszlym tygodniu mam nocki ale za dwa tygodnie napewno wybiore sie do lekarza. nie wytrzymam tego dluzej.... normalnie coraz bardziej trace chec na diete :wink: kopnijcie mnie mocno zebym sie trzymala diety ;)
  23. Bozenko tez mi sie wydaje ze to hormony i wiem ze mam z nimi problem, ale nie wiem co mam zrobic. lekarka tutaj wciaz stara sie mnie wyslac do kliniki w oxfordzie a oni dalej przysylaja mi odmowe :wink: ale dzisiaj w pracy rozmawialam ze znajoma ktora leczy sie tutaj bo miala cyste na jajniku a pozniej usuwali jej czesc jajnika razem z ta cysta. i chyba wybiore sie tam gdzie ona, moze tam mi cos poradza. a ja narazie zaciskam zeby i staram sie nie myslec o tym ze waga skacze jak szalona ;)
  24. ja wpadlam sie tylko przywitac i zyczyc wszystkim milego dnia, bo u mnie dalej klapa. nie wiem co sie dzieje. w nocy obudzil mnie bol jajnikow i myslalam ze umre. bolalo jak cholera. na wszelki wypadek wzielam do pracy tabletki zebym jakos wytrzymala. jutro zaczyna sie nowy miesiac, moze i mi uda sie nowy etap, tylko co tu zrobic zeby waga w koncu ruszyla w dol ? :wink: trzymajcie sie cieplo i sloneczka wam zycze bo u mnie szaro, zimno i ponuro
  25. czesc :) u mnie zalamka .... ale co tu duzo gadac, waga o prawie 3 kg wyzsza niz na suwaczku. a ja wciaz nie wiem dlaczego. i juz prawie sie zalamalam, ale wymyslilam sobie ze sie nie poddaje i ciagne dalej. robie sobie akcje: 10kg w 80 dni :) mam nadzieje ze sie uda, a wrocilam wlasnie z pracy i mam tyle energii ze zaraz jak tylko troche dom ograne to lece na orbitreka posmigac troszke. w pracy mamy ogromne zamieszanie i tak mnie to wszystko wkurza ze normalnie az mnie nosi w srodku :/ normalnie pracuje na dniowki 5 dni po 8 godzin, a na "nocki" 4 dni po 10.5 godziny. od marca jest u nas kilka nowych osob i te wlasnie osoby stwierdzily ze sa bardzo zmeczone praca po 10.5 h no i ze oni chca pracowac caly czas tylko po 8 godzin. wiec nasz menager powiedzial ze w takim razie beda 3 zmiany po 8h a to znaczy ze 6 tygodni pod rzad nie bede sie widziala z Marcinem jak nam sie zmiany nie beda zgadzaly. wsciekla jestem jak osa.... ehhh... przyjda nowi i mysla ze swiatem zawladna. jak nam w styczniu robili druga zmiane to stara ekipa specjalnie walczyla o to zeby robic 10.5h i miec caly piatek wolny, a teraz klapa. ale moze jeszcze cos sie zmieni. jutro maja o tym rozmawiac i zobaczymy co z tego wyjdzie. a dodam jeszcze ze jak nam zrobia 3 zmiany to nie bedzie juz szans na nadgodziny wiec wyplata bedzie golusienka i nic wiecej nie zarobie. :) no to tyle marudzenia.... :wink: lece teraz ogarnac domek i pocwiczyc. a pozniej upieke rybe i zrobie jakis obiad dla Marcina. witam Krona w naszym gronie i obys wytrzymal dluzej niz poprzednicy ;) no i jeszcze gratuluje Ci swietnego wyniku... 13 kg w 2 tygodnie, to niesamowite. :) cos jeszcze mialam napisac ale zapomnialam, najwyzej odezwe sie jak mi sie przypomni :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.