Skocz do zawartości

Klamerka

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    317
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Klamerka

  1. Jagodka! Oczywiście, że pamiętam chińskie gumki! :mrgreen: One tak owocowo-słodko pachniały! Mazaki to z kolei jakimś spirytusem zajeżdżały :roll: I plastikowe okładki na książki pamiętam jak pachniały. A pamiętacie jak z tych okładek robiło się choinkę?? Ja byłam chyba w drugiej klasie podstawówki jak ją zrobiłam, a mój Tatko ukochany, do tej pory kitra tego drapaka w piwnicy, bo nie chce go wyrzucać :lol: A przypomniałam sobie jeszcze gumy donald i turbo :grin: Sękacze ze szkolnego sklepiku. I "amerykanka" z cukierni, koło kina. Teraz kino zamknięte, a cukiernia wyburzona. Ale było pycha!! Czasami z Tatą chodziliśmy odbierać Mamę z pracy, i potem zachodziliśmy wszyscy na taką "wypasioną" amerykankę :) Długaśne eklery, najlepsze pod słońcem z ciastkarni blisko parku, której tez już nie ma. I jeszcze pamiętam, jak jako dzieciak razem z innymi małolatami uwielbialiśmy latem w piątek wieczorem chodzić do piekarni, która była kilka kroków od naszego domu. Każde z nas zanim dotarło do domu, to "wyżerało" pół bochenka :) Kolacja była już niepotrzebna! Ale ten chleb to było "niebo w gębie"! Nie dość, że miękki wewnątrz, na wierzchu chrupiąca, złocista skórka, to jeszcze był tak rozpływający się w ustach... I ten zapach... W ogóle to moje podwórko było pełne fajnych zapachów :) Piekarnia koło mojego bloku "ogrzewała" podwórko fajnym, domowym zapachem. A browar ulokowany kilka ulic dalej też nie dawał o sobie zapomnieć. A jak ten chmiel czy tam jęczmień słodko pachnie! :) A pamiętacie watę cukrową?? U nas pan z wózkiem do robienia waty przyjeżdżał prosto na podwórko :) Ale zapach! A smak! A jakie to słodkie!

  2. Hanula... Nie wiem co mam napisać. Serce mnie boli jak czytam takie rzeczy... I głowa boli od zastanawiania się nad niesprawiedliwością tego świata... Niestety my w tym miesiącu jesteśmy pod taką kreską, że nawet jej nie widzimy:( Może dopiero w przyszłym miesiącu uda się nam coś wpłacić. Chciałam jednak napisać w innej sprawie. Nie myślałaś by zrobić baner informujący o apelu i stronie Kuby (coś takiego jak u mnie w podpisie)? Nawet jeśli Ty nie umiesz tego zrobić, może masz zaprzyjaźnionego informatyka- netowego grafika, który by to Wam wykonał? Z takim podpisem łatwiej "chodzić" po forach. Nawet jeśli ktoś nie zwróci uwagi na Twój apel, to może właśnie taki podpis przykuje jego wzrok. Poza tym- Allegro. Dowiadywałaś się jak urządzić tam akcję charytatywną? One zazwyczaj są umieszczane w kolorowych ramkach, by przyciągnąć wzrok. Może spróbuj się o to dowiedzieć? Idą święta. Część z nas dostanie prezenty, które może będzie chciał oddać właśnie Wam? A może od dawna ma w domu coś, co mógłby oddać, tylko nie wie gdzie i jak? Bądź tez, ktoś robi coś sam, np. jakieś "dekopaże" , obrazy, witraże, itp i mógłby Wam coś ze swojej kolekcji ofiarować? A zbiórka reszty od zakupów? Macie jakieś zaprzyjaźnione sklepy? Wystarczyłoby zrobić kilka puszek z opisem dla Kogo i na co prowadzona jest zbiórka, i poustawiać przy kasach w zaufanych sklepach, barach, itp. Pamiętasz jak taką akcję przeprowadziła żona byłego prezydenta Francji, Bernadette Chirac? Nie piszę tu o tak szeroko zakrojonej akcji, ale pomysł uważam za na tyle dobry, że wart jest rozpatrzenia. Lokalne media. Działacie jakoś z nimi? Ulotki dodawane do prasy, wywiad na portalach, w radiu. Plakaty w przychodni, urzędach, bibliotekach, komunikacji miejskiej, itp? Choć to zapewne jest dość kosztowne. Ale może chociaż wydrukować kilka ulotek. Rozdać je np. znajomym, by wzięli je do pracy? Ludzie z pracy niech przekażą je dalej, itp. Poza tym, ulotki można by wydrukować od razu z zaadresowanym przekazem. Wystarczy tylko wpisać kwotę. To np. ułatwiłoby wpłatę, tym wszystkim, którzy nie mają konta internetowego, mogliby zapłacić taki przekaz w banku czy na poczcie razem z innymi rachunkami. Kurczę, brak mi na razie już innych pomysłów :roll: Pomyślę jednak nad tym. A tymczasem życzę Wam duuuużo sił i pogody ducha! Powodzenia!!

  3. Nie będę oryginalna:) Z wakacji u Babci na wsi pamiętam chleb domowej roboty. Mmmmm... Do dziś czuję ten zapach! Skórka brązowo- "beżowa", dość chrupka a w środku miękki, pachnący miąższ! Jakie to było dobre! Obowiązkowo taką pajdę chleba Babcia albo Ciocia serwowały z gęstą śmietaną i cukrem :) REWELACJA! Z takich wakacji pamiętam jeszcze jak moim kuzyni nauczyli mnie, miejską babę :roll: pić mleko prosto z wiaderka do którego Ciocia doiła krowę. Piło się je przez słomę. Jeszcze takie cieplutkie. Na samą myśl o takim mleku dziś robi się mi niedobrze a wtedy... :) Do tego pieczone ziemniaki z ogniska. Niby nic, ale te ogniska były dla nas, małolatów niebywałym wydarzeniem, stąd też i jedzenie z takowych dobrze pamiętam. Wakacje u Babci to oczywiście obowiązkowy odpust. U Babci to było "na Bartłomieja". A stamtąd pamiętam obwarzanki (twarde ale dobre :)), makowe irysy (są jeszcze takie??) i małe, słodkie kuleczki, coś jak drażetki. Poza tym wakacje na wsi to morze jagód :) W dodatku zbierane z narażeniem życia, bo po kryjomu jeździłam na nie motorem wujka z moim niewiele starszym kuzynem... Trzeba mieć fantazję :grin: A z tych jagód to albo pierogi (u Babci) albo zmiksowany koktajl (u Cioci). Ooooo! Jeszcze grzyby (w niedzielnej jajecznicy) albo złowione przez Wujka świeże ryby. Jak byliśmy już nieco starsi z moimi kuzynami, i zamiast siedzieć w domu jeździliśmy na biwaki, to często Wujostwo dowoziło nam prowiant (bo oczywiście pieniądze rozeszły się na wszystko inne tylko nie jedzenie :mrgreen:) i właśnie te smażone ryby z domowym chlebem...Pycha!! A inne smaki to m.in. Vibowit jedzony na sucho, chlorochinaldin, kinder biovital do picia (piszę jak mała lekomanka :lol:). Albo przywożone przez rodziców gumy kulki lub Mamby :) Pierwszy banan... :) Napój Ptyś. Lody płonące :) Co ciekawe bardzo często z rodzicami jedliśmy niedzielny obiad w leśnej restauracyjce, po dniu spacerów. I nie pamiętam stamtąd nic oprócz tych lodów właśnie :) Byłam tak monotematyczna i tylko im wierna, że rodzice mówią, że przez to już mnie tam rozpoznawano... Chyba chciałam się dorobić jakiejś karty stałego klienta w wieku 5 lat :) Przedszkole to zupa mleczna z kawałkami bułki. Albo zupa owocowa z małym makaronem. Mleczna zupa z ryżem na śniadanie. Już chyba wiem, dlaczego nie przepadam za tego typu jedzeniem :) Napój "Tropic" :) a wcześniej napój "pomarańczowy" w woreczkach ze słomką. Albo oranżada w proszku. To okropne świństwo do fluoryzacji zębów też pamiętam, niestety. Zapach pomarańczy przynoszonych do szpitala. Pomidorówka Taty. Ojejjj... Ale tego jest! :) Na razie, by nie przynudzać już skończę pisanie :)

  4. A ja znów opatulona kociakami :mrgreen: "grzebię" w necie. I znów gra Trójka ma ukochana :roll: Tym razem Wojciech Ossowski, dzięki któremu polubiłam folkowe granie. To niebywałe jakie on zespoły i pieśni wynajduje! Piękna podróż po świecie z cudną muzyką! Polecam :lol: Dlatego też pewnie szybko spać nie pójdę :) A tak poza tym to zaglądam na swoje ulubione strony, a że jest tego trochę :grin: to i czasu mi to pewnie trochę zajmie :) Rano prysznic, śniadanie z małżem, wyjście po gazetę i można już wskakiwać do łóżka na poranną prasówkę w tle słuchając TokFM :) Trochę się mi czas poprzestawiał :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.