Skocz do zawartości

Klamerka

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    317
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Klamerka

  1. Cóż, nie będę się kreować na mistrzynię kulinariów, bo niestety nią nie jestem. Przyznam szczerze, że kaczkę jem najwyżej kilka razy w roku. Obowiązkowo w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. To taka nasza domowa, wieloletnia tradycja, taka kaczka z jabłkami, śliwkami, podlana winem... Gdzie cała rodzinka bliższa i dalsza chodzi po kuchni i sprawdza czy już dobra, czy już się upiekła ;) Samym zapachem można się najeść! ;) No ale na co dzień to jednak wybieram kuraka. Pończochy czy rajstopy?

  2. Całym sercem cieszę się na takie akcje! Zdaję sobie sprawę jakimi ignorantami w kwestiach przyrody są Polacy więc każdy, nawet drobny gest jest na wagę złota. Może idąc za ciosem, zaczniemy w końcu puszki po farbach, klejach, itp wyrzucać do specjalnie przeznaczonych do tego pojemników. Może w końcu pojemniki na baterie będą też przy śmietnikach osiedlowych albo chociaż w każdym punkcie sprzedaży a nie tylko w co niektórych szkołach i marketach. Albo chociażby pojawią się przy każdym śmietniku pojemniki do segregacji szkła, papieru i plastiku. Teraz np. u mnie musimy z takimi śmieciami chodzić na inną ulicę... Taka "ekologia" po polsku...wrrrr... A co z metalem?? Dlaczego nie ma kontenerów na puszki? No i dlaczego nikt nie mówi, że kartonik np. po mleku przed wyrzuceniem go do kontenera należy wypłukać? W przeciwnym razie i tak nie będzie się do niczego nadawał? Może w końcu ktoś pomyśli, by śmietniki były w kocu zamknięte, bo czasami nie sposób koło niektórych przejść. Maluje się na potęgę bloki ale zapomina o zabudowaniu śmietników. To tak jakby się nie myć ale popsikać dezodorantem. Co do samych plastikowych torebek- to nie one są złe, tylko brak świadomości ludzi czyni te hałdy plastiku na wysypiskach. Jak widzę w marketach, że ludziska potrafią jedną marchewkę czy banana zapakować do worka, to normalnie aż mnie skręca... Zobaczcie, dopiero, jak pomyślano, by wprowadzić zakaz lub opłatę za te worki, dopiero ludzie zaczęli myśleć. Niestety do rodaków docierają tylko i wyłącznie przesłanki finansowe, które będą dotyczyć tylko ich portfeli. Nikt nie myśli o tym, że gdybyśmy już od dawna ograniczali ten foliowy szał, to nie trzeba było by budować, powiększać kolejnych oczyszczalni, wysypisk...Zamiast tego gmina mogłaby te pieniądze zainwestować w poprawę dróg, chodników, place zabaw... Naprawdę i szczerze boli mnie serce jak o tym pomyślę. Jak sobie porównam to z Norwegią, Szwecją, Danią to aż mnie ściska z zazdrości i wstydu za nasz kraj i jego mieszkańców... Dużo nam jeszcze zostało do nadrobienia. Choćby to czym zastąpić te foliowe woreczki. "Moda" na ekologię spowoduje pewnie podwyższenie cen na torby i woreczki papierowe. Wydać zakaz to jedno. Ale co w zamian? Ciekawe czy jakikolwiek samorząd w tym kraju podejmie się dofinansowywania takich opakowań? A jeśli nie, to dlaczego za ekologię ma płacić tylko pan sprzedający w warzywniaku albo pani w sklepie z cukierkami? Pewnie i tak skończy się na tym, ze to my, klienci będziemy za to płacić. Podsumowując: akcja fajna, choć patrzę na nią z gorzkim uśmiechem. Zostaje jednak pytanie co dalej? A mam dziwne wrażenie, że w tym kraju nie potrafimy niczego przemyśleć i dokończyć. Taka nasza "ułańska fantazja" ;)

  3. ;) to zależy jaka zupa i co na drugie ;) Jak to będzie gęsta, aromatyczna zupa, najlepiej jeszcze z czosnkową grzanką to niech będzie zupa. Ale jak na drugie będzie jakiś aromatyczny befsztyk w sosie z zielonego pieprzu to wówczas jestem rozdarta ;) Jeśli jednak trzeba się na coś zdecydować, to wybieram zupę. Krakersy czy herbatniki?

  4. To mięso to tylko z "Misia" pamiętam ;) Za to pamiętam (trudno zapomnieć, jak do tej pory Mama to wspomina) jak będąc małą dziewczynką byłam z Mamą w mięsnym. I rozglądając się po sklepie krzyknęłam, "Mamo, ja to w tej siatce chcę!". Nie wiedząc oczywiście, że Mama nie ma już kartek na baleron i nie wiedząc nawet po co i na co te kartki są...Masakra... Jak to teraz jakimś małolatom albo osobom z zagranicy wytłumaczyć? Ale zgodzę się z Wami. Mimo, iż nie było różowo, i na pewno dorośli patrzyli na tamta sytuację inaczej, na pewno było im ciężko, to jednak ja i osoby z mojego otoczenia nie narzekają na swoje dzieciństwo. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Wydaje się mi, że to teraz dzieciaki mają ubogie i takie płytkie to dzieciństwo. Od małego zamiast do parku na spacery chodzą do centrum handlowego. Nie chodzą z rodzicami do kina na poranki z bajkami animowanymi bo po co? Wystarczy kupić któryś z dekoderów i bajki "lecą" na okrągło, 24 h na dobę. A teatrzyk lalek? Które z dzieci uwierzyło by w takie cuda? Teraz trzeba mieć "prawdziwy" tylko, że mały samochód i "prawdziwą" szminkę. Ja sobie wyobrażałam, że lalka sika, teraz dzieciaki nie muszą sobie tego wyobrażać, ona naprawdę się moczy. Dość wcześnie nauczyłam się czytać i pisać (miałam niecałe 4 lata, gdy Mama trochę już chyba z nudów zaczęła mnie uczyć, nie przypuszczając, że dość szybko załapię o co w tym chodzi ;)). Pamiętam jak dziś, jak już chodziłam do przedszkola i w drodze powrotnej często zachodziliśmy z rodzicami do księgarni. Normalnie aż kipiałam ze szczęścia na kolejną nową książkę. A potem ją wertowałam aż do bólu nie mogąc się nią nacieszyć. A teraz? Które dziecko ucieszy się z wizyty w księgarni, w której są tylko książki? Oooo! Albo gry planszowe! Pamiętam "Na grzyby" albo później już "Eurobiznes" albo chińczyka. Grałam w to z rodzicami do upadłego! :) Teraz gra się w sieci... Że już nie wspomnę o życiu "podwórkowym" (tak na marginesie, to wcale się tego nie wstydzę, i nie sądzę, że przez to nie mam oporów by łgać... ;)). To były czasy! Drabinki, pajda chleba z pasztetową, trzepak, kolejka do piekarni, boisko, koszyk z malinami, nooo, jest co wspominać. Podejrzewam jednak, że to tylko moje widzenie jest tak "wypaczone". Że dzisiejsze dzieciaki, też będą mile wspominać swoje dzieciństwo :)

  5. Odnośnie antybiotyku naturalnego już jakiś czas temu podawałam na niego przepis, bo Moja Mamuśka od dawna go praktykuje ;) Z tym, że my robimy i zażywamy go nieco inaczej. Jak czujemy, że jakieś przeziębienie chce nas "rozebrać" to wówczas sok+miąższ z jednej cytryny łączymy z utartymi 3 ząbkami czosnku(najlepiej trzeć od razu do miseczki, w której przyrządzamy "miksturkę"), do tego dajemy 2-3 łyżeczki miodu. Mieszamy. Wypić i skiknąć do łózka by się wygrzać i rano wstać zdrów jak ryba! ;) Można do tego dodać przegotowanej wody (by łatwiej się piło) oraz utarty kawałek imbiru. Ale nie jest to konieczne. Z kolei w ostatnim numerze "Samego Zdrowia" (11/121/listopad 2007) znalazłam przepis na: "Syrop chrzanowy na drapanie w gardle: Duży korzeń chrzanu obierz i zetrzyj na tarce o drobnych oczkach. W szklance ciepłej wody rozpuść 4 łyżki płynnego miodu. Roztworem tym zalej chrzan i odstaw na kilka godzin. Następnie przefiltruj miksturę przez gazę i wlej do butelki. Gotowy syrop pij trzy razy dziennie po 1 łyżeczce do herbaty. Zofia z Zelowa" ("Samo Zdrowie"; Ekspert medycyny domowej; str. 45) Przepis wydaje się bardzo prosty. A chrzan to przecież tak jak czosnek naturalny antybiotyk więc można spróbować wykorzystać tą recepturę (choć oczywiście wszystkim życzę zdrowia, i tego by nie musieli korzystać z żadnych leków!). Fajnie, że podałaś też inne pomysły na takie naturalne kuracje. Mimo, iż co niektórzy są zdegustowani i przerażeni na myśl o zażyciu czosnku, chrzanu czy cebuli (ja też kiedyś byłam), to jednak uważam, że jeśli można sobie pomóc w inny sposób niż farmakologiczny to myślę, że warto tego spróbować ;)

  6. Kolejny link do śmiesznego, wg mnie filmiku.

    Pewnie już to widzieliście, bo jakiś czas temu na swoim blogu umieścił go Bartosz Węglarczyk, a i w Szkiełku też pokazali.

    Nas powalił na kolana i bawi do łez ;) więc jeśli ktoś wstanie lewą nogą, to proponuję taki mały seansik na poporawę humoru.

    PS: rzeczywiście, bez tego małego akcentu na końcu filmiku, to wypisz wymaluj nasze ogony! ;)

    Wake up Cat!

  7. Kasiu, dokładnie ta cukiernia! :) Mogła sobie działać, a teraz tylko obleśny płot stoi... Lody Calipso!...Mmmmm :D A pamiętacie taką czekoladę, która z braku "sreberek" była pakowana w te sreberka od calipsiaków? Była okropna ;) A ja sobie przypomniałam jeszcze śliwki w czekoladzie :razz: nie wiedzieć czemu, bo ich nie cierpię :razz: I wafelki "Andruty" :razz: ze szkolnego sklepiku. Kasiu a pamiętasz jak na przeciwko dworca, na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej z Mickiewicza (tam, gdzie dziś stoi mała, budka z pieczonymi kurakami) powstał pierwszy w Elblągu kebab czy też gyros? To było wydarzenie! "Zachód" zawitał do naszej mieściny ;) Pamiętam jeszcze placki ziemniaczane sprzedawane niedaleko wejścia na plażę w Stegnie. Kolejka po te placki chyba nigdy nie miała końca. I pomidorówkę w tym PRL-owskim barze prawie jak z "Misia", zaraz koło PKS-u w Krynicy Morskiej też pamiętam. Choć byłam tam na różnych obiadach, to ta pomidorowa jakoś mi utkwiła w pamięci. No i nieśmiertelne gofry z każdego miejsca nad naszym morzem :) Uwielbiałam (i nadal lubię) gofry z bitą śmietaną. Podobno uwielbiałam chodzić na nie po niedzielnych porankach w kinie, na które zabierał mnie Tata. One podobno były koło kina "Światowid", tam gdzie był sklep dla dzieci "Kacperek". Ale tego niestety nie pamiętam :) Za to doskonale pamiętam rurki z kremem i "ciepłe" lody :D Za rurki mogłam się dać pokroić! Jakie one były smaczne! :) A co do lodów to pamiętam lody włoskie, "z maszyny". Otwarcie punktu z lodami (który był kilka kroków od mojego dawnego domu) to było święto na całym podwórku!! Wydarzenie oznaczające niezbicie, że jest już lato, wakacje, i w ogóle zabawa na całego! :) Pamiętam, że po jednej ze stron ulicy, którą się szło po te lody, nie było chodnika z płyt, tylko taki "miękki" asfalt wylany. Wyglądał jak smoła i latem zawsze pełny był odcisków różnych obcasów, bo można było tam nieźle "wdepnąć" ;) Ale po tej stronie te lody lepiej smakowały, bo szybko się topiły, i zmiękczały wafelek :) Fajnie powspominać :)

  8. Mojego zdjęcia nie wkleję, bo takowego nie posiadam. Nie chcemy, nie planujemy ślubu. Może kiedyś ze względów praktyczno- formalnych zdecydujemy się na ten krok, ale to już musielibyśmy być albo "pod ścianą" albo na duuużym haju ;)

    Za to szukając inspiracji dla naszych przyjaciół przewertowałam mnóstwo zdjęć ślubnych. Pozwolę więc sobie je tu zamieścić. Baaardzo się mi podobają, ponieważ wyraźnie odstają od tych nudnych, ustawianych fotek na sesajch (na sianku, pokazanie podwiązki, zachwyt nad obrączką, buziak...bleeee ;))

    Dołączona grafika

    strona ze zdjęciem

    I jeszcze jedno, tym razem z polskich stron. Jest tak fantastyczne, para jest tak urodziwa, szczęśliwa i cudowna, że jak je pierwszy raz zobaczyliśmy z moim partnerem, to nam szczęki opadły, bo dotychczas takie sesje widzieliśmy tylko w "zachodnich" magazynach. Moim zdaniem jest to jedno z najpiękniejszych zdjęć ślubnych jakie do tej pory widziałam (a tych, jak wspomniałam na początku trochę obejrzałam). Moim zdaniem cudo!

    Dołączona grafika

    właściciel fotki; strona ze zdjęciem

    Poproszę o coś, co chciałabyś/ chciałbyś dostać na prezent

  9. Jeśli to taka zwykła łódka, to zdecydowanie kajak! Uwielbiam kajakowe "wycieczki"! Do tego stopnia szaleję za kajakami, że w każde wakacje stajemy na głowie i wymyślamy naprawdę cuda i różności z moim przyjacielem , by móc się wyrwać z pracy choć na chwilkę nad kanał, do naszych kajaków ;) Kubek czy szklanka

  10. Już po prysznicu, serii cotygodniowego rzucania okiem na CSI i Ekipę :roll:

    Teraz zamiast słuchać Kaczkowskiego (którego od lat podziwiam i uwielbiam :grin:) "katuję się" Radiohead na przemian z Coldplay :mrgreen:

    Np. teraz słucham tego:

    Radiohead "Karma Police"

    A przed chwilką było:

    Coldplay "Talk"

    Ale zamierzam dziś wycisnąć tych panów jak cytrynkę :lol: więc nie tylko te najpopularniejsze pieśni będą.

    Aaaa, no i może na lekkie odsapnięcie od tego zaserwuję sobie Zauchę.

    Może to:

    Andrzej Zaucha "Byłaś serca biciem"

    I tak sobie odpłynę w swoje myśli i tylko swoje światy...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.