Skocz do zawartości

Nuta_Cynamonu

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    283
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nuta_Cynamonu

  1. Witam słonecznie.... w Trójmieście słonko, ale dziś chyba w całej Polsce jest tak ładnie.... WIOSNO ZOSTAŃ! :-D Poza tym u mnie "po staremu".... jeśli chodzi o dietę i wagę. Sandra - wiesz.... duchowo chyba Cię popieram z tym wszytskim... choć obecnie mnie nie stać czasowo i chyba trochę psychicznie na głebsze zastanowienie sie i przeanalizowanie menu... tego jak mogłabym je zmodyfikować pod siebie ale by nadal było to żywieniem redukcyjnym.... niepokojące jest to że tak jak piszesz - my nie chudniemy... nie chudniemy a mimo to nie jemy wszystkiego, waga nie spada mimo ograniczeń żywieniowych... nie mozna w ten sposób cały czas... bo zaczną się niedobory... a jak będzie z efektami nie wiadomo... Hm... ja jeszcze się wstrzymam... poprotaluję... może cos się wydarzy... ale ah.. :-D Iriss... Candida mówisz? Kurczę... coś ten "zwierzak" się Ciebie uczepił.... może powinnaś coś poustnie przyjąć? Albo kup sobie jakis probiotyk i połykaj jakiś czas.... może masz troszkę zachwianą naturalna florę i stąd te pleśniawkowe sprawy zdarzają się "to tu to tam"... Boguniu - niestety ale zmiany skórne myslę, ze mogą być nasilane przez dietę :) to żywienie wysokobiałkowe, białko jest wysoko immunogenne i nawet jesli dotychczas nie miałaś alergii na białko kurze/mleko etc to przy tak obfitym spożywaniu tych produktów organizm może sobie nie do końca radzić z "wypluwaniem" produktów ubocznych metabolizmu białek na zewnątrz.... pamiętaj też że chudniesz, to może wpływać na hormony a one często też dokładają swego jesli chodzi o zmiany i choroby skórne. Jesli łuszczyca na poważnie się zaostrzy odwiedź dermatologa, to co zaś nazywasz "liszajami" może być łojotokowym zapaleniem skóry - moja mama od jakiś 3 tyg męczy się z czymś podobnym (mniej więcej tyle samo czasu jest na III fazie), pojawiło się ni stąd ni zowąd, na początku myślałam, że rozniosła sobie opryszczkę wargową na okolicę zmarszczki pomiędzy policzkiem a trójkątek podnosowym... ale stosowaniem aciklowviru na tą okolice nie pomagało, pomyslałam o czyms alergicznym lub własnie łojotokowym zapaleniu.... no i poszła do dermatologa i owszem potwierdził... Tak wiec uwaga bo zdaje się, że skóra sama w sobie miewa swoje reakcje na tą dietę.... Soko... powaznie i Ty?! ah.... a ile schudłaś... bo napisałas tylko że przez świeta 3kg wróciło.... u mnie waga martwa... eh... Natomiast z tą DIETĄ TURBO to nie wiem dziewczyny uważajcie - moja mama też ją stosowała, też kupiłyśmy w necie... tą wersję 10cio dniową robiła i fakt faktem nie chodziła głodna bo wciaz coś miała w jadłospisie ale i nie schudłą ni grama! i taka z tego turbo dieta... wg mnie ten schemat jest dośc bogaty więc w sumie nie mam przekonania do tej diety... coś za dużo obiecują jak na tak krótki czas i tak bogate menu... Ah Śniezynko - ja już nie krzyczę tak głośno, że protal jest rewelacyjny..... :-o zdaje się, że ma swoje ograniczenia i nie wszędzie jego zasięg sięga... Uciekam... do miłego! PS. Cieszę się dziewczyny, że mogę Wam moim słowem i radą coś pomóc/wyjasnic i że możecie "z tego korzystać"... :-D
  2. Alienko! - bingo! owszem to może być po tym CENTRUM! (ha, oto dowód na to jak ważne jest zbieranie wywiadu od pacjenta - jak to nas uczą: pytajcie i jeszcze raz pytajcie, bo pacjent Wam sam wszystkiego nie powie! :-D) Nie żeby jakiekolwiek suplementy multiwitaminowe były dla Ciebie nie wskazane, ale każde z tych "wiatmino-pigułek" oprócz składników witaminowych i mineralncyh mają jakieś tam składniki nośnikowe, coś w czym to wszytsko jest zawieszone i tworzy tabletkę, dodatkowo jeszcze często oblaną jakąś "kolorową skorupką". Czesto te substancje pomocnicze powoduja u nas różne dolegliwości... typu zgaga, posmaku wszelkiego rodzaju, czasem nawet mdłości i wymioty. Spróbuj odstawic witaminy na jakis tydzień... i poobserwuj czy objaw minie. Jesli tak - znaczy że tabl wszystkiemu winne i możesz oddać je sąsiadce do łykania... lub spowrotem Mamie :D (swoją droga czemu Mama Ci je oddałą? - może miała podobne objawy?). A jeśli nie minie to... będziem się dalej zastanawiac :-o A... dzieki za polecenie NeoMag'u - ja osobiście polecam MagneB6 bo ma doskonały profil wchłaniania (prawda, jak brać magnez to tylko z wit. B, podobnie jak żelazo tylko z wit.C...), ale trzeba go faktycznie łykac 3x/dzień... Może tym razem kupię na próbę ten NeoMag... zerknę na jego parametry w necie :)...
  3. Ah dziewczeta widzę, ze tu same problemy zdrowotne :)... Ale jaka Gochna zorientowana! brawo! :-D owszem ŚWIĄD skóry może świadczyć o zaburzeniach funkcji watroby.... ale nie jest to objaw całkiem specyficzny... Marchew - teraz bezpośrednio do Ciebie... faktycznie nic się nie zmieniło w jedzeniu, balsamie do ciała itp? Nie zrobiłaś się może minimalnie.... beżowa? (żółta)? Świąd jest cały czas czy np nasila się po ciepłej kąpieli? Diety wysokobiałkowe są dość obciążające, wiele razy już to pisałąm i ja i Dukan w sumie też to mowi... białka wymagają dużo pracy do trawienia, szlaki metaboliczne w wątrobie pracuja na wysokich obrotach... Twoja wątroba moze dostała troche w kość i troszkę sie buntuje...(w jakim jestes wieku w ogóle?). Świąd pochodzenia wątrobowego związany jest z odkładaniem się barwnikow bilirubinowych w skórze, stąd pytam o jej ewentualny kolor... Z drugiej strony takie "przebiałczenie" (termin trochę archaiczny :-D ) to bywa po prostu takie tymczasowe nadmierne wysycenie organizmu białkiem, nie związane specjalnie z funkcją watroby, i jego objawy pzrypominają w zasadzie objawy alergiczne, a wręcz zamieniają naszą skórę w skóre atopową - wrażliwą na otarcia, zadrapania, miejscami zaczerwienioną itp. Moja rada to przejście jak najszybciej na III fazę (jesteś i tak juz w sumie u celu) i wprowadzenie do diety zalecanego chleba pełnoziarnistego (2 kromki/dzień) i makaronu (2x/tydz), bo te produkty najszybciej pomogą zrównoważyć nadmiar białka, + owoce i warzywa. Chwilowo zarezerwuj sobie takie ścisłe białkowe dnia faktycznie tylko na "proteinowe czwartki", a w pozostałe dni zawsze do białka dodawaj warzywa (+obowiązkowy na III fazie owoc). Mysle, ze to powinno pomóc, choc potrzeba troche cierpliwosci by organizm zareagował... Jesli objawy są dokuczliwe to kup w aptece Zyrtec czy Loratan i łykaj 1tabl rano... powinny poradzić sobie ze świądem, jeśli jego pochodzenie jest histaminowe (jesli to świąd spowodowany odkładaniem się barwników to nie poradzą te tabletki)... Alienko - jaki wstyd?! to wstyd sie mnie o coś pytać?! no coś Ty... przecież przyszłe lekarze są od tego, by udzielać odp na takie pytania... :-D Sandruś Droga - coś się u Ciebie dzieje widze...kurcze mowisz ze swoją wersję wprowadzasz w życie... hm... wiesz, ja się trochę boję :D sama nie wiem co mam robić, mi mimo wszystko tak dużo jeszcze brakuje do celu :-o... boję się po swojemu eksperymentowac, bo boję się ze bedzie gorzej niz jest...a tak żyje jeszcze małą nadzieją, że w końcu coś się przełamie... :razz: Co do posmaku GORZKIEGO to na początku skojarzylam to z "nieprzyjemnym" posmakiem w ustach związanych z protalem... ale chyba chodzi Ci Alienko o coś innego... Tzw metaliczny posmak w ustach mogą powodować niektóre leki, wiec może zweryfikujcie czy czegoś nie przyjmujecie na stałe co teraz wywołało taki efekt uboczny. Czasem też różneg typu dolegliwości z przewodu pokarmowego mogą go powodować - refluks zołądkowo-przełykowy, kamica żólciowa, wrzody zołądka... Może macie jakieś dolegliwości towarzyszące? Uczucie ucisku w nadbrzuszu, odbijania, zgagę...?
  4. Hej Dziewczyny.... Ostatnie dni lecą mi szybko, chadzam na rekolekcje, na aerobik... uczę się do egzaminu wtorkowego z chirurgii.... w w czw pt i sob powiedzmy, że wieczorami mam rozplanowane jeszcze spotkania towarzyskie... tak więc i teraz wpadam tylko by dać znać, że żyję... Żyję i protaluję, dziś jednak niestety waga poranna wynosiła 69,5kg.... czyli bez zmian, tyle ile cały czas praktycznie - wahania są +300-400g w górę ewentualnie. Dziś teoretycznie ostatni dzień miesiączki, nie widzę by to się odbijało pozytywnie na mojej wadze... juz nie wspomnę, że nie opuszczają mnie myśli "czemu na mnie to nie działa"... zupełnie jakbym jadła nie wiadomo co waga stoi i stoi! AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! :D Marudko - jeśli COLON C pijesz cały czas to myślę, że on jakoś specjalnie nie jest winien Twoim bólom brzucha... niemniej tym bardziej nie wiem czemu otręby coś takiego powodują... ale może faktycznie odstaw owsiankę na chwile, upiecz sobie może jakieś cioasteczka z otrąb w to miejsce... moze jakaś mleczna reakcja się u Ciebie wytrwarza? albo zmieniłaś firme z której kupujesz otręby... hm... Tymczasem zmykam.... chyba powinnam jakiegoś baranka na ołtarzu złożyć by mi ta waga ruszyła w dół :) Trzymajcie się!
  5. Witam Dziewczyny! Na Wybrzezu wiosną coś dziś nie pachnie... ledwie koło 5 st. "ciepła", ja ubrałam się dziś zdecydowanie za cieńko i strach mnie teraz bierze, czy nie pzrepłacę tego pzreziebieniem... Sago gratuluję spadku kolejnego...! szkoda, że moja waga nie bierze sobi do serca tego, że jestem na nią obrażona i wciąz pokazuje to samo.... Do lata będziesz na III fazie, i to z jaką figurą w porównaniu do tego, z czego startowałaś! MarzeniaW - Duphalacowi mówię NIE! Kochana, to jest LAKTULOZA, czysta laktuloza, zerknij na skład. Możesz w aptece równie dobrze kupić ot "Lactulosum" też w postaci syropu i chyba to nawet będzie tańsze. Niemniej moje NIE wynika bynajmniej nie z tego, że jest to preparat jakiś szkodliwy czy nieskuteczny, ale jest to środek pzreczyszczający działający na zasadzie osmotycznej, laktuloza to CUKIER niemalże prosty, który ułatwia wypróżnianie się poprzez fermentowanie w jelitach - wydzielający się gaz drażni błonę śluzową jelit i w ten sposob pobudza perystaltykę, plus środowisko robi się hiperosmotyczne w jelitach i ściąga do nich woda... no i "jest wypróżnienie". Prawdę mówiąc ja juz na początku moich problemów z załatwianiem odrzuciłam Lactulozę/Duphalac bo jakby nie patrzeć jest to po prostu czysty cukier a przy przyjmowaniu go przewlekle można tego cukru zjeść sporo... on sie niby nie wchłania tak do końca, ale nie mozna też powiedzieć, ze jest to działanie całkiem miejscowe... No i trzeba owiedzieć, że u niektórych powoduje nieprzyjemne "świdrowanie" w jelitach, uczucie wzdęcia i gazy... Ja nadal na zaparcia w naszej diecie będę polecac tylko suplementy oparte na błonniku (Dukan i jego otreby właśnie na tym się opierają) - ja łykam DICOMANN regularnie 1x/2 dni i nie mam problemów z toaletą, ale nie każdemu on służy także... Polecałam COLON C, ale też nie na każdego działa. Takich preparatów wysokobłonnikowych na rynku jest mnóstwo, poszukajcie w necie, np tu: http://www.i-apteka.pl/cat-pol-208-Uklad-p...e-zaparcia.html Jak coś - pytać jeszcze, będę odpowiadac :) Maliszka - ah... stoisz też mówisz? ;) eh czemu te nasze wagi takie wstretne... choc Twoja i tak łąskawa pozwoliła Ci zrzucić te kilkanaście kg... Myslisz by utrwalać naprawdę? Uciekam teraz... do potem być moze!
  6. Hej Dziewczyny.... Mój wczorajszy koncert szantowy mega super, kurcze normalnie żeglarskie klimaty jak nic... wprawdzie w trakcie imprezy wynikła jeszcze jedna smutna dla mnie kwestia (dobry kolega, którego chciałam wziąć na bal absolwentów okazało się, że w ten akurat weekend jest poza trójmiastem i nie da się z tym raczej nic zrobic.... a ja niestety nie mam nikogo innego "nadającego się" w pełni do wzięcia na taką imprezę....). Boguniu.... ja cały czas chodze na jakiś sport... zaczynając dietę chodziłam na wodny aerobik 2x/tydz, od stycznia/lutego zamieniłam go jednak na zwykły aerobik 3x w tyg po 90min.... Na wiecej sportu niestety ale czasowo sobie nie mogę pozwolić, średnio raz na dwa tyg mam egzamin i kiedyś człowiek musi się uczyć... a zajęcia mimo ostatniego VI roku mam przez 5 dni w tyg. Czasem zawitam też na basenie, teraz może jak się ociepli wskoczę na rower... ale generalnie tryb podstawowy to 3x/tydz po 90min... Ah Sandra ;).... kurcze też tak źle u Ciebie.... ja już nie wiem jak słów pocieszenia szukać.... :-D Eh wiecie... z tą liposukcją to ja tak na pół serio pół żartem.... myslę, że nie miałabym mimo wszytsko odwagi do takiego zabiegu... poza tym co jak co ale ja dużo wiem nt. rehabilitacji i rekonwalescencji po zabiegach plastycznych (nie myślcie że na studiach nie miałam zajęć z chir plastycznej :) nawet asystowałam przy liposukcji i abdominoplastyce), to zawsze chodzi o jakieś wypośrodkowanie plusów i minusów... jedni są w stanie podjąć taką decyzję inni nie.... Po prostu nie wiem jak ogarnąć "ten mój dół" ciała, a jak mówiłam - nie jestem na etapie zaakceptowania siebie w takiej wersji...
  7. Ah no cóż... Boguni nic tylko gratulować..! oby "ta dieta była dla Ciebie".... bo doznań moich i Sandry nie zyczę nikomu ;) Twoje 20 dni = moje jakieś 160 dni.... :-D jakoś wniosek, że każda z nas ma 5kg mniej nie jest tu pocieszający dla mnie.... Sandra - może i dobrze myślisz z tym utrwalaniem... Ja też się zastanawiam, czy ta dieta jest dla mnie... podobnie jak się zastanawiam, czy moje uda, łydki i posladki są w stanie zrzucić zbędny balast w sposob naturalny, czy "taka moja uroda" po prostu... Tyle tylko, że mi się ta moja uroda nie podoba, nie akceptuje jej! Nie jestem jeszcze gotowa poddać się i pogodzić z tym, że "taka mam być". Tym bardziej, że u mnie nie rozchodzi się o 3kg, ale o 9-10kg naparwdę... Ale musi to zejść z DOŁU, bo jak jeszcze ze 3 kg zejdzie ze mnie z góry to będę pzreźroczysta! :) :-D Ostatnio też kieruję trochę myśli w kierunku dietetyka... Może jest jakaś większa siła w tych jadłospisach układanych bardziej pod indywidualną osobę? Bo jeśli nie ma szans by to zgubić, to może faktycznie czas odkładać na liposukcję... w między czasie wdrożyć na stałe żywienie "zdrowe", pozbyć się tej tkanki tłuszczowej i dbać o to, by nie narosła... [własnie ta moja kosmetyczka opowiadała mi o swojej jednej klientce, która też latami walczyła ćwiczeniami i dietami z udami i wiecznie w spodniach chodziła, aż w końcu zrobiła sobie liposukcję ud i pośladków i pomyka od kilku lat w krótkich spódniczkach, a jej samozadowolenie z własnej osoby wzrosło pod niebiosa...! - niestety ale tak jest, że to jak wyglądamy i jak się czujemy we własnym ciele wpływa na to, jak bardzo w siebie wierzymy i w nasze możłiwości... dodaje to bądź ujmuje pewności siebie....] Słoneczko dziś zniknęło - gdzie poszło? Ale ah... i tak dobrze że jest cieplej....!
  8. Dzieńdoberek :-D Witam z rana dziewczyny... Właśnie przyszedł do mnie @, jeszcze się rozkręca no ale... już jest. Waga z rana 69,9kg - normalnie śmiech przez łzy! Boguniu.... ja bym się chętnie pokontrolowała z Toba, ale zerknij Słonko... ja mam 6cio miesięczne opóźnienie w stosunku do Ciebie... Ty w miesiąc schudłaś 8 kg, ja w 5,5 miesiąca nie zgubiłam tyle... :-D Wlasnie sobie uświadomilam, że 8 kwietnia będe mieć równe 6 miesięcy na diecie ;) :) :-D i nie mam się z czego radować i chwalić, ni mówić, że "warto było tyle wytrwać".... Miłej soboty, pozwólcie sobie dziś na relaks Kobitki.... Do usłyszenia! PS. Marudko - super, że uderzeniówka skuteczna u Ciebie :D gratuluję!
  9. hej Kobity.... Nutka się melduje, że żyje... pogoda ładna, humor w związku z tym nie tak "denny" jak to bywało w szarudze wcześniejszej.... I Nutka do tego wybiera sie jutro na koncert szantowy do knajpy żeglarskiej i w związku z tym jest szczęśliwa, bo powieje jej Mazurami i wakacjami... :-D Motylku - widzisz siebie w lustrze i Ty nosisz to 38.. wg mnie to idealny rozmiar dla kobiety ok. 170cm wzrostu, sama do takiego dążę... bo choć u góry z łatwością się w niego mieszczę to na dole... gdzie tam :D. Myślę wiec że jeśli jesteś gotowa by w zgodzie ze sobą skończyć wcześniej i wejść w III fazę to... ja popieram - choc nie namawiam :-D. Gochna - ah joj.... no jak Ty dobrze wiesz, jak to jest :) U mnie wciąż bez zmian.... waga jaka była taka jest, centymetry także... nie jem zadnych budyniów, nie piekę chlebków, muffinek, jedynie sernik się zdarzy (ale tez na samym twarogu, jajkach i słodziku)... Tylko drób, ryby, nabiał.... i klops. Nie wiem jak się do etgo ustosunkować... dieta mnie bardzo nie krzywdzi, mogę se dietować... ale chciałabym zrozumieć skąd tak to wygląda u mnie, skąd tak to wygląda u Sandry... i mimo wszystko widzieć efekty, bo w końcu to "dieta odchudzająca" i nie można całe życie żyć bez owoców i węglowodanów złozonych próbując schudnąc chocby 2kg/rok...! Ah, aż nie chce mi się mielić tego tematu.... Duża część moich "październikowych" koleżanek już w III fazie... a ja 14.01.2010 miałam rozpocząc wg Dukana moją i co...? - nico... Ostatnio byłam u mojej kosmetyczki... rozmawiałyśmy o Dukanie... stwierdziła, że drobna jestem "u góry", ale że z tym dołem.... to po prostu dieta i ruch mogą już nie dać sobie rady, bo ja mam ten tłuszcz z tych okolic po prostu "nieruszalny"... i że może warto szukać męża chir.plastycznego... ;) Uciekam spać.... gratuluję Wam dziewczyny spadków, ogólnych osiągów protalowych... macie szczęście, że Wasze organizmy "chwyciły bakcyla" na białka.... Dobranoc!
  10. Hej Kochane.... Nie wiem jak Wy, ale mimo iż jest dopiero środa ja czuję się co najmniej tak, jakbym zasłużyła już na piątek... Naprawde już mi się przejadło siedzenie na zajęciach czysto teoretycznych przez kilka godzin dziennie.... a niestety ale najbliższy miesiąc na uczelni tak mi się zapowiada i eh.... aż nie chce się rano wyruszać na zajęcia :) . Jak tam pogoda u Was? - ja zerknęłam właśnie na progonozę w necie i widzę, że jakoś w weekend ma nawet być 9 stopni w trojmieście... ah fajnie by było, bo najwyższy czas juz pozbyc sie zimy.... Waga - who knows. Nie ważyłam się dziś... Sandra może spóbuję ograniczyć te godziny posiłków... Dotychczas zawsze jakoś koło 20:00 jadłam twarożek z kefirem/jogurtem... nie kładę się wcześniej niz o północy zazwyczaj zaś. I nie wiem naparwde jak przekonać moje ciało do protalu... przeciez to powinno być takie proste... ja tak niewiele produktów tolerowancyh stosuję (w zasadzie obecnie tylko otręby, choć wczoraj nosiło mnie strasznie i miałam ochotę ugotować sobie budyń na chudym mleku i słodziku... jeszcze nigdy nie gotowałam na diecie! ale w końcu nie ugotowałam). Dziś wieczór aerobikowy, wcześniej zahaczam też o kosmetyczkę bo mama wybiera się na hennę a i przy okazji moje brwi załapią się na regulację. Miłego popołudnia! ;)
  11. Hej Dziewczyny! Jak tam tydzień u Was mija? Ja wczoraj mialam fatalny jakiś poniedziałek, generalnie mam kiepski blok zajęciowy do czwartku (medycyna pracy) i strasznie się irytuję, że musze tam przesiadywać po 7h na dzień na tyłku na seminariach... mordęga! Od piątku zaś med. hiperbaryczna, ale tylko pt i pon, a potem od wtorku następnego tyg medycyna tropikalna... A jak się ten blok zakończy to... zaraz będzie egzamin z chirurgii :D A później to juz Wielkanoc..... Generalnie u mnie nic takiego... chwilowo - trochę w związku z tymi obecnymi "warunkami na zajęciach", ale i trochę "tak po prostu" miewam humory... Wprawdzie w weekend spodziewam sie @, ale czy to już miałabym odczuwać PMS...? :-D Do tego moja waga MILCZY.... chyba mnie prawdziwie nienawidzi... :) Dziś rano ważyłam się i ile pokazała wstrętna jedna? - 79,8 kg!!! Ahhh... nie znam metody jak robic by się na nią nie zezłościć :twisted:... Odkąd wróciłam rygorystycznie po grzeszkach na łono dukana minęło 16 dni, i udało mi się w tym czasie stracić 200g... wynik godny pozazdroszenia. Nie wiem jak to się dzieje dziewczyny... ileż bym dała bym traciła takie 500g na tydzień jak niektóre z Was o wadze podobnej do mnie 8-)... Chwilami już nawet nie myślę, że uda mi się osiągnąć wagę 58kg... ale jeszcze tak do 65-63kg bardzo bym chciała doytrzeć, może wóczas te moje nogi by się w końcu zmieniły... te uda mieściłyby się w powszechnie dostępne jeansy, i łydki w końcu by wchodziły w przeciętne kozaki... :-D Znowu marudzę, wiem... :-D Pozdrawiam mocno i do usłyszenia! PS. Cieszę sie Sandra, że fitness uskuteczniasz! :-D
  12. Witam z rana! :D Znowu SŁOŃCE!!! ah żeby tylko ta temperatura jeszcze tylko zechciała trochę w górę podskoczyć! Urodzinowe party mojej koleżanki niestety Z GRZECHEM (cholera masakryczne będą te ćwierćwiecza... no nie idzie się wykręcić bo to takie "okrągłe urodizny" jak mówią!) ale nałykałam się błonnika jeszcze w trakcie imprezy jak już czułam mega zagrożenie i dziś juz się porządnie załatwiłam wiec mam nadzieję, że strasznego bałaganu to nie narobi... tym bardziej że nie ma opcji bym nie była mega dukanowa teraz... Jak to Dukan radzi - stało się, trudno... patrzę z nadzieją dalej w pzryszłość :) Sandra, jak wczorajsze GYM? 8-) Zaliczone? Ja w pt nie byłam na moim aerobiku bo miałam umówione spotkanie po egz i jak pisałam, wróciłam późno... ale normalnie aż czuje po kościach że mi brakuje tego dnia ćwiczeń.... Uciekam teraz, chciałam się tylko odezwac by życzyc Wam pogodnego dzionka! :twisted: Buźka!
  13. Dzeeeńdobry! SŁOŃCE! Ah faktycznie po wczorajszym szarym dniu słońce z rana działa kojąco... mam nadzieję, że w całej Polsce dziś dla Was zaświeci słoneczko :(. Dziś na 18:00 wybieram się do dobrej koleżanki na 25-te urodziny. Eh... wiecie to ta "sprawa", że oni nie widzą, że dietuje od jesieni... i nie chciałabym by się dowiedzieli. No i o ile alkoholu uniknę juz na bank (powiedziałam, że przyjadę samochodem bo z miejsca gdzie ona mieszka trochę ciężko jest się późną nocą wydostać), o tyle nie wiem co z resztą... modlę się o to by miała pałki z kurczaka w planach hehe :-D Gorzej jak będzie to jakaś lasagne czy cos jeszcze gorszego. Jestem w ogóle na białkach do niedzieli, więć nawet sałatką się nie będę mogła obronic czy jakimś pomidorkiem... JUż nie mówiąc o cieście (torcie)... aaahhh. Nie wiem jak to zrobic... Se nawet pomyślałam... że może już dla świętego spokoju tak zakręcę, że ździebko czegoś tak skubnę tak dla pobrudzenia talerza, ale przed imprezą łyknę sobie 2 tabl DICOMANNU i zapcham swoje jelita błonnikiem... to może to co zjem wchłonie się w minimalnej ilości (wiecie... ten motyw dukanowy z wiązaniem tłuszczy itp przez nasze otręby... może spróbuję zrobic "wiązanie kontrolowane" :D...). Nie do końca fair by to bylo, no ale... zobacze jaki tam będzie klimat... jak się da nie jesć mimo wszytsko to jeść nie będę... A... no i coca-cola... mam jechać z własną butla? bo pzrecież nawet soku się nie napiję... Kurcze troche źle tak dietować po kryjomu :oops: [ale zaznaczam, że tylko ludzie z AM nie wiedzą, że dietuję... reszta moich znajomych "spoza" wie :)] Ostatnia Szanso - cwany motyw z tą skórkową galaretką,... nie pomyślałabym :grin: Może któregoś razu spróbuję :grin:. Wiesz to, że kurczaka przyrządzasz od razu to żadne faux pas kuchenne myślę... kurczak to delikatne mięso, ja nawet mam wrażenie, że jak takie udka poleżą taką dobę w przyprawach to bywają mniej smaczne niż takie robione niemalże od razu :). Ja sama też przeważnie przygotowuję kurczaka, doprawiam i zazwyczaj w ciagu godziny ląduje on w piekarniku. Piekę na 200 st tez opcja grill, i też na otwarto raczej na gratce grillowej, ale krócej, bo przeważnie 55-60 min starcza by takie CAŁE UDA (bioderko i pałka) się u mnie upiekły do miękkości. Trochę się zdziwiłam ajkz obaczyłam Twoje 80min, no ale może to kwestia piekarnika... grunt by było upieczone :grin:. Co do przypraw - udka kurczaka wg mnie (i w ogóle kurczak) zdecydowanie lubią paprykę, wiec możesz jej faktycznie stosować wedle upodobania do woli :roll:. Ja nie mam niestety super przepisu na takie udka, bo lubię je w prostej postaci... z racji tego, że to własnie delikatne mięso, mało intensywne w smaku i łatwo można zabić jego smak intensywnymi przyprawami. Ja używam tylko soli, pieprzu, papryki, i majeranku.... albo rozmarynu suszonego, ale wtedy tylko on bez majeranku (ale daaawno już nie używałam bo mi się skończył a jakoś nie pamiętam żeby kupić). Z tym rozmarynem trzeba uważać, bo też nie każdy lubi jego zapach a faktycznie czuć go w mięsku... Niemniej możesz spóbować :D. Ponoć kurczak smakuje też jeszcze lepiej ze świeżym rozmarynem, ale hm...ja niestety nie miałam nigdy okazji kupić takiego świeżego (wkurzają mnie te zioła w doniczkach bo więdną mi po 3 dniach stania w domu :D więc nie kupuję...) Może wypróbuj też te przyprawy WINIARY o których pisała Sandra... na pewno są smaczne, bo w takich "gotowcach" chodzi własnie o to, by kupującemu smakowało i by wrócił po więcej :twisted:. Ja stronię od takich produktów, bo każdy ma coś EXTRA prócz ziół i przypraw (jak nie glutaminian, kwaski cytrynowe to inne bajery wzmacniające smak). Wolę poczytać z tyłu skład i kupić suche pojedyńcze zioła i samemu w domu zmajstrować coś podobnego :grin:. Zresztą wiesz, że jestem anty takie rzeczy bo już w przepisie na marynatę sojową o tym prawiłam 8-). Sandra brawo za poranną decyzję nt. wieczornego sportu! Tylko mi się nie rozmyślić! :oops: Jak to piszesz - w końcu zapłacone! :-D Eh jak Twoja waga Kochana? Moja w sumie pokazuje dzis 68,9 kg. Jakieś 2 dni temu już tak mniej więcej wskazywała... nic nie mówiłam bo nie chce zapeszać. Bez rewelacji, no ale... suwaczka natomiast nie zmieniam bo taką mam teraz karę, że muszę się na to 70kg napatrzeć by je znienawidzieć raz na zawsze :-D... Sago ah dziękuję :grin: wiesz tymi egzmainami... po prostu po 5,5 roku człowiek już ma jakiś bagaż wiedzy ze sobą i są dziedziny w których łatwiej jest coś pisać... taka medycyna rodzinna to pomieszanie interny i pediatrii tak naprawde, + troche socjologii i psychologii.... i pare detali organizacyjno-prawnych... wiec w pewnym sensie gdzieś juz to było... Gorsze są egz z takiej ginekologii, laryngologii... czy tez onkologii i anestezjologii, które to są wciąż dla mnie bardzo świezymi dziediznami i czuję się w tych tematach troche jak "błądzący w ciemności" :-D Co do IMBIRU - ja wcześniej pzred dietą w zasadzie też nie stosowałam tej pzryprawy.... i niemalże nigdy do mięs. Natomiast w tym indyku doceniam to połączenie pikantności imbiru z jego nutą zapachową... spróbuj, myślę, że będzie Ci smakować finalnie... Najwyżej na pierwszy raz daj tak z 0,75 łyżeczki na 1,25 łyżeczki skórki pomarańczowej :-D Czy piec w worku? - ja bym zdecydowanie piekła bez... wprawdzie nie mam doświadczenia z udźcem z worka, ale wg mnie on wtedy nie tyle nie wysycha, co w pewnym sensie uparowująco piecze się w tym rękawie, a jak dla mnie to mięso jest na tyle treściwe i że "wymaga oddychania"... i naprawdę przyjemnie jest co nie co chrupnąć pod zębami :D. Bożenko - szczęśliwości imieninowe ślę do Ciebie! :oops: Z tymi filetami z udźca kurczęcego masz rację.. są dużo smaczniejsze niż pierś. Ja pzred dietą często podsmażałam je na patelni pokrojone na mneijsze kawałki na oliwie, czosnku i zdaje się rozmarynie i gotowałam do nich makaron penne czy jakiś "nie długi", kładłam na to mięsko i polewaam trochę tą oliwką z patelni i doprawdy pyszniutkie to było... no ale teraz nie ma makaronu... Niemniej mięsko super nawet tak, żeby dodać do sałatki :grin:. Wiecie tak a'propos jedzenia jeszcze.... ja w zasadzie juz długo nie jadłam piersi z kurczaka, żywie głównie piersią z indyka, którą pieczemy w całości raz na kilka dni i jemy na zimno w plasterkach (pieczemu z mamą stosunkowo krótko, na otwarto, na wysokiej temp... też do tego doszłysmy po kilku razach gdy pierś wyszła sucha... teraz juz tak robimy, że piecze się krócej a za to po przekrojeniu jest super soczysta a nie sucha tak, że w gardle staje...), następnie te udźce nowo-odkryte (wkrótce znudzi mi się pewnie ta wersja pzrypraw, muszę myślec nad czyms nowym :D ), i udka z kurczaka... i tak na okrągło + ryby wędzone głównie (makrela rulezzz :D ) i czasem pieczone. No nic zmykam teraz.... czas na otręby po porannej kawce :-D Do potem!
  14. Hej hej! Jestem juz kobitki.... egzamin myślę, że poszedł nieźle :-D Tak wieć dosc spokojna ma dusza, choc wyniki będą... hm, nie wiem kiedy. Pewnie na poczatku najbliższego tyg jakos... Dziękuję za trzymane kciuki :D Sago wybacz, że musiałaś czekac... ale wrociłam do domu po 22:00 dopiero :-D... Przepis juz podaję nizej, następne udźce zrób koniecznie wg tej wersji niżej :-D. Ivonko, fantastycznie, że ćwiczysz... że Ci to służy, i że w związku z tym mnie tu popierasz! Musimy jakos zmobilizowac dziewczyny do działań :) Ostatnia Szansa - haha! popatrz no no poptrz... moj przepis zachomikowany! :grin: Macie racje, to ja podawałam ten przepis na marynatę... nie wiem do jakiej opcji mięsa go stosujesz, ale ja faktycznie robiłam w tym tylko jakby "kotlety", całą pierś z indyka jak piekłam to juz teraz też inaczej pzryprawiam... "na sucho" powiedzmy... Niemniej jeśli chodzi o UDZIEC Z INDYKA to zdecydowanie INNA MIESZANKA ZIÓŁ jest konieczna... NAPARWDĘ! Ja jestem niemalże pewna, że udało mi się opatentować (nie chwaląć się :grin:) opcję aromatyczno-smakową zdolną wydobyc maksimum z tego wspaniałegor odzaju mięsa :D Wkleja przepis tu i do przepisów też dołaczę... PIECZONY UDZIEC Z INDYKA - wyśmienity na ciepło, doskonały na zimno... :-D (ja przeważnie piekę 2 - pewnie jest to ok. 1 kg mięsa, bo te udźce są dość sporawe.. - bo pieczenie samo zajmuje dużo czasu a jak wspominalam można go jeść później jako wędlinę więc warto...) - 2 udźce indycze - trzeba oddzielić od nich kość koniecznie! ("bioderka", górna część , a nie te same "pałki" :D ) - 4 ząbki czosnku posiekane (duuużo czosnku, chyba że ktos nie lubi, ale choc ze 2 warto dać) - 1 łyżeczka suszonej SKÓRKI POMARAŃCZOWEJ "Kotanyi" (nie takiej kandyzowanej!!! suszona, siekana drobno, bez dodatku żadnego cukru) - 1 łyżeczka mielonego IMBIRU (też używam "Kotanyi") - 1 łyżeczka papryki słodkiej - 1-2 łyżeczki majeranku (tu wedle uznania kto woli więcej kto mniej) - (1/2 łyżeczki cząbru - jako opcja.. można dać, ale nie trzeba... ja nie daję zawsze) - niecała 1 łyżeczka pieprzu (nie odmierzam tego, mielę na oko pieprz kolorowy... nie można dać za dużo bo imbir zaostrza juz potrawę) - sól [moje łyżeczki nie są kopiaste, takie płaskie raczej łyżeczki; imbiru można dać ciut mniej, skórki pomarańczowej ciut wiecej :D] Najlepiej wziąć jakieś małe naczynie (ja używam filiżanki) i zmieszać w niej wszystkie suche przyprawy prócz soli - w ten sposób dobrze się je wymiesza i wygodnie później obsypuje udźce. Sól osobno by "mieć pod kontrolą" to jaką jej ilosć użyjemy (tak by dobrze obsypać mięso). Po umyciu i oddzieleniu mięska od kości należy mięso dość solidnie posolić z obu stron, a później natrzeć dobrze posiekanym czosnkiem. Następnie posypujemy "na bogato" mięso przygotowaną mieszanką przypraw (jak zbraknie - dorobic...). Zwijamy takie "rozpłaszczone" kawałki mięsa tak jakbyśmy chciały odtworzyć kształt udka (w taki rulonik), wkładamy do jakiegos naczynia (dobrze jak mają ciasno... lepiej się wtedy pekluja) i przykrywamy folią spożywczą. Wstawiamy do lodówki na dobę (mięso przygotowane po południu jednego dnia najlepiej piec na obiad dnia drugiego, a swobodnie może poleżeć i 2 dni przed pieczeniem... o ile świeżutkie było kupione :D ). Indyk długo "nabiera" wszelkie przyprawy, stąd ten czas... Piekarnik nastawiamy na 200st., ja na opcji GRILL, piekę na drugim poziomie od dołu. Czas pieczenia - 90-100 min raczej minimum, po tym czasie ja nakłuwam mięso i jeśli jest miękkie "na wylot" to kończę, a jak nie... to zostawiam na kolejne 10' i znowu sprawdzam. Lepiej PRZEPIEC niż niedopiec... to mięsko nigdy nie będzie przesuszone, a za to warstwa wierzchnia będzie świetnie chrupać (uwielbiam to chrupanie!) Mięso wyjęte z lodówki układamy do naczynia żaroodpornego - dalej w takiej zwiniętej formie skórą do góry, nie rozkładamy go na płasko. Tutaj dobrze by te 2 kawałki nie miały zbyt ciasno w naczyniu, lepiej jak temp moze z każdej strony do nich dochodzić. Mięso MUSI SIĘ PIEC NA OTWARTO - wiec żadne przykrywanie czy też rękawy do pieczenia nie wchodzą w grę, nie warto :(. Po ok 45-50 min pieczenia (mniej wiecej w połowie pieczenia) trzeba przewrócić udźce do góry nogami, tak by skóra dotykała dna i by tłuszcz spod niej mógł się lepiej wypalić (będzie tego tłuszczu trochę... no ale wycieknie do naczynia a nie do naszych brzuszków :)). W tym momencie może się ono trochę juz "rozwinąć" z tej zwiniętej wersji, ale juz się tym nie martwimy :grin:. Potem juz nie trzeba spowrotem przewracać mięska - w ten sposób własnie ta część nie osłonięta skórą przyjemnie nam się spiecze i będzie chrupać :grin:. I to wszytsko - gdy minie ustalony czas i gdy "na widelec" będzie miękko... wyciągamy i wcinamy! :grin: Warto z całego mięsa zdjąć skórę gdy jest ciepłe, na zimno kiepsko schodzi a kryje się pod nią jeszcze warstwa tłuszczu która na ciepło możemy najskuteczniej oddzielic. Zresztą na zimno też wygodniej kroic jak nie ma juz skóry. Jak dla mnie REWELACJA! Mam nadzieję, że też będzie Wam tak smakował jak i mi :grin:. Aa.... jeszcze jedno - w tej mieszance przypraw mojej uważam, że najważniejsze w efekcie jest połączenie skórki pomarańczowej i imbiru - w żadnym wypadku nie można tego pominąć, bo zdaje mi się, że to w połączeniu z czosnkiem i majerankiem daje te bardzo ciekawe wg mnie doznania smakowe. I nie ręczę za użycie jej do piersi indyczej, to dużo delikatniejsze mięso i te przyprawy mogą być dla niej zbyt intensywną mieszanką... udźcowi za to bardzo służą :roll:. Co do mięska jeszcze - nie warto kupować takich wielkich udźców, bo wówczas naprawdę długo trzeba je piec do miękkości... ja wybieram zawsze takie "średniaki" :D. BON APPETITE! :grin: Przepraszam za tak szczegółowy opis, ale raz, że przygotowanie jest tu bardzo ważne, a dwa - rozmarzyłam sie trochę pisząc go.. aż czuje tego indyka w ustach teraz! :twisted: No... to dobrej nocy życzę i do usłyszenia rano! :grin: PS. Jak coś czekam na "indycze relacje" 8-) Ja chyba jutro też kupię i przygotuję, i na niedzielę będę mieć moją wersję królewskiej uczty :-D...
  15. DZIEŃDOBRY! Kurczę miałam nie zaglądać już tutaj, ale forum PRZYCIĄGA! :D Ah jesteście dzis dla mnie diablikami, bo muszę się szybko wykapać i jeszcze co nie co przejrzeć na egz (ja się zawsze uczę do ostatniej sekundy :-D). Wczoraj było takie piekne słońce w 3-mieście,a dziś szarówka... szkoda eh, bo by się pzrydał na dziś jakiś promyczek słońca... Dziewczyny daaaaawno temu ja tłumaczyłam tu dokładnie jak cytować po kilka osób na raz, odnalazłam ten prehistoryczny post więc zajrzyjcie, przeczytajcie i DO DZIEŁA! :) http://www.smaczny.pl/forum/index.php?s=&a...ost&p=88396 (kliknijcie i poczekajcie chwile a strona "ustawi sie" na odpowiednim moim poscie) Cieszę sie Saga, że bazyliowany pstrąg tak Ci pzrypadł do gustu :twisted: - a to taka prosta rzecz, prawda...? A jednak ta bazylia tak dużo wydobywa z tej rybki... Trzymam kciuki za dobre efekty Twoich starań o pracę! 8-) Pozdrawiam mocno i do usłyszenia późnym wieczorem.... ....niech syzbko rozpocznie się juz ten weekend :-D PA!
  16. Kobitki.... Zaczynam mieć "rajzefiber" przedegzaminacyjne.... jakoś za dużo znaków zapytania mi się porobiło... więc lecę dalej się edukować... zajrzałam tylko co by dać znać, że "jestem na bieżąco" :D Moją wersję na udziec indyczy pieczony podam jutro wieczorem, lub w sobote przed południem, bo jutro po egz mam kilka spraw do załatwienia i nie wiem kiedy w domu zląduję... Ściskam! PS. Makiia - każdy czuł sie obcy na początku, trzeba zacząć tu przebywać... a poczujesz się jak wśród swoich :)
  17. Dzieńdoberek...! Ja juz od rana na forum, ale zrobiłam sobie pzrerwe bo musiałam wyskoczyć po zakupy - dziś moja mama (IV faza!) ma protalowy czwartek, a ja znowu na B wchodze, więc robimy dorszową ucztę! Obkupiłam się w tym sklepie rybnym że hej w ogóle... pstrąg wędzony i makrela, kawałek steka z łososia (to taki łosoś wędzony na ciepło a nie na zimno, pyszność, jest lepszy do jedzenia tak bez chleba niż ten wędzony na zimno, bo mniej wydaje się tłusty) i 3 filety śledziowe marynowane (zauważyłam, że w przeciwieństwie do śledzi solonych te nie wywołują u mnie takiego zatrzymania wody, wiec sobie na nie pozwalam... zjadam je takie "żywe", bez doprawiania cebulką czy czymś tam... mam ochote na sledzia to jem! :( ). Lubie sie tak obkupić rybką, bo mam wtedy co jeść przez 2-3 dni... a że w czw nas w rybnym jest wszytsko multi-świeże to mam gwarancję, że mi to w lodówce polezy. Tylko cholipcia protalki powinny mieć jakieś zniżki na ryby, bo jednak w porównaniu do kurczaków daje to po kieszeni.... A.... chciałam zapytac jeszcze, czy wy dziewczyny jadacie udziec z indyka pieczony? - ja nigdy nie jadłam, nie robiło sie go u mnie w domu... ale ostatnio kazałam mamie kupić i zrobiłysmy... i w rezultacie piekłysmy juz chyba ze 3x! Opatentowałam wyśmienitą mieszankę przypraw (robioną własnoręcznie nie kupną) do niego i upieczony jest BOSKI... mówie Wam smakuje jak karkówka z grilla!!! :D - kapitalna zmiana dla podniebienia jeśłi ktoś żywi się tylko kurczakiem. Mięso jest przepyszne, a mimo to... wg ksiazki Dukana (przynajmniej ten nowej) INDYK jest dozwolony, a więc ja rozumiem, że CAŁY INDYK, a nie tylko pierś... Smakuje extra na ciepło, ja jem bez zadnych dodatków... ale jak wystygnie jest równie smaczny wiec doskonale moze służyć jako wędlina na zimno... co więcej domownikom na chlebku też na bank będzie smakował, mój tata się zachwycał, a on ma też "delikatne podniebienie" :) Polecam... jeśli wykażecie zainteresowanie to podam dokładny przepis... Sandra... pomyśl sobie tak: BYCIE FIT JEST TRENDY :D haha! :twisted: Co z tego, że sobie schudniemy jak będziemy mieć płaskie tyłki bez mięsnia pośladkowego? 8-) [choc mojej pupie chyba to nie grozi, ona nigdy nie będzie płaska hehe]. Wiesz tzreba szukac jakiś takich trików mobilizacyjnych w tej aktywności... żebyś była tu na wybrzezu to bym Cię ciągnęła do mnie na ten aerobik, i nie wazne że musiałabyś pzrejechać dobre 50km zawsze w jedną stronę :-D Słuchaj, a może Ty też się na siłownie niezbyt nadajesz i lepsze byłyby jakies zajęcia grupowe też... na bank coś tam na Wyspach takiego można znaleźć... porozglądaj się, popatrz... moż eto by Ci bardziej pasowało :). Co do dietowania wg własnej wersji to też juz kiedys nad tym myslałam.. ale głównie w kontekście tego, że przecież "nie mozna byc na diecie całe życie"... i nawet jak juz sie zdukanuję z sukcesem, to moja IV faza chciałabym, by nie była jednak totalnym rozpasaniem przez 6 dni w tyg.... bo obawiam się, że proteinowy dzien nie podołałby "obciązeniom słodyczowym" które mogłabym mu zacząc serwować... Myślę, że mozesz spóbować ograniczyć ilość jedzenia... może nie tyle ilość posiłków, co ilość pokarmu pzryjętego na raz... czyli jak np jadłaś udko kurczaka z sosem z jednego jogurtu, to może odstaw ten jogurt... i zjedz samo mięsko... a po jakims czasie zjesz jogurt.... może w rezultacie uda się z całego dnia odjąć ze 2 jogurty, czy z jednego pomidora... moze to da efekt jakiś. Bo trochę sobie nie wyobrażam, abyś miała na protalu kończyć jedzenie o 16:00 (?!) - to MASAKRYCZNIE WCZESNIE!!! Ja np zawsze koło 21:00 wcinam miseczkę twarogu (0% albo 0,5%) rozdrobnionego z jogurtem czy kefirem i słodzikiem (czasem dodam cynamon) i jest mi ciężko zrezygnować z takiej formy kolacji :D... Madziu - skakanka bardzo dobra opcja, tylko uważaj na stawy skokowe by Ci nie dały się we znaki :-D Niemniej taki rodzaj wysiłku dużo daje, więc jak najbardziej SKACZ! Ćwiczenia wzmacniające (te ryskunkowe :D ) też spróbuj jednak wdrozyć w codzienność... naprawdę warto :grin: Iriss! - haha! :D tylko mi tam nie przesadzaj, bo jak się odhamujesz to całe sklep muffinek wykupisz :-D Z tymi urodzinami to faktycznie... kurcze skleroza mnie chyba dosięga... przecież pisałaś ze 14.05... i owszem, wtedy są urodziny mojej Mamci też :grin: I rozwaliłaś mnie tą motywującą pidżamą kocią - BOSKIE :D ja z bielizną nie wiem wcale czy mam się cieszyć z diety czy nie... bo owszem majtki może będą mogła kupować "seksowne" i dobzre w nich wyglądac, ale jeśli chodzi o górę... :D - miałam 75B... takie pełne, ale nie za pełne... teraz wszytsko maleje, i te cycki też! martwie sie, że trzeba będzie się na A przerzucić :-D Marzeniaw - zachęcam jak najbardziej, i mam nadzieję, że uda Ci się ten aerobik uskutecznić pzred tv :roll: Ja wiem z własnego doświadczenia, że mi ćwiczenie w domu nie wychodzi, po kwadransie jak pierwszy pot mi wstępuje na czoło idę odpocząc bo jakoś tak "po co się meczyc" :-D Natomiast jak idę ćwiczyć z grupą to jakąś taka maksymalną frajdę mam z tego, że aż naparwdę się chce :D Jakos obecnosć innych mobilizuje, pojawia się uśmiech na twarzy jak widzi się, że wszyscy męczymy się tak samo... zaczyna jakoś ambicja działać i myślisz sobie DAM RADE :grin:. Wiem, że takie "usługi" bywaja w miastach bardzo drogie, moje koleżanki w Gdańsku płacą za miesiąc 2x/tydz ćwiczenia (60') po jakieś 120 zł, ja znalazłam u siebie aerobik cud miód, za jedyne 55zł za 3x/tydz po 1,5h!!! więc jestem w szoku, bo to tanizna, nawet jak się nie da rady pójść ze 2-3 razy w miesiącu to sercu nie żal pieniedzy... Gochna... no musisz mi wybaczyć, że dalam do wiwatu... ale ja tam się troche cieszę, że "odczułaś" to co napisałam, bo to znaczy że zdajesz sobie sprawę z "problemu"! :grin: Moja Droga... piszesz, że sprzetu w domu nagromadzone... a Ty i tak zamiast siedzieć na rowerku i pedałować siedzić na fotelu... Hm, przyznam się, ze my także swego czasu mieliśmy bieżnię, potem rowerek.... i nawet jakiś taki sprzet do ćwiczenia brzuszków i nóg w jednym... i co? - STRATA PIENIĘDZY! Przynajmniej w mojej rodzinie... po upływie okresu zachwytu sprzętem, czyli po jakis zaledwie 2-3 tyg juz nikt nie miał chęci z niego korzystać... i nikt nie miał zapału. Stało to stało... w końcu zostało wyniesione do piwnicy, a teraz porozdawalismy to innym żeby inni się na to patrzyli :D - bo wydaje mi się, że te domowe sprzeta to naparwdę wymagają nieziemskiej woli i samozaparcia by mając kwadrans czasu wolnego w domu wsiąść na rowerek i pojeździć a nie po prostu usiąść przed tv czy porobić prasowanie... U mnie w domu zakup takich sprzetów był po części tłumaczony oszczędnością i tym, że zawsze ma się pod ręką tą cud-maszynę... ja byłam zawsze preciwna, ale rodzice się łudzili... Dziś tylko moje teorie się potwierdziły... kasa wydana, a nikt z tego zakupu pożytku nie odniósł, ani najmniejszego... Dlatego moje preferencje i stanowisko jest takie, że lepiej wyjść z domu, wyjść do ludzi którzy też ćwiczą... to mobilizuje jak się "należy do jakiejś grupy" (patrz nasze forum! :D ), dziewczyny tam czekają aż przyjdziesz, głupio Ci się po prostu nie wybrać i przyznac do lenistwa... a po powrocie do domu zawsze jest się zadowolonym, że DAŁO SIĘ RADĘ! :grin: ......niemniej oczywiśćie każdy ma swoją teorię na ten temat i będzie robił tak jak woli... ja tylko wspominam o moich osobistych doświadczeniach... radziłabym jednak spóbować gdzieś sie zapisać, przynajmneij będziesz miała (i pozostałe z Was) porównanie, jak to jest mobilizować się samemu, a jak z kimś :-D Sago - aerobik to byłaby świetna decyzja! Poszukaj w internecie... w trójmiescie jest mnóstwo takich możłiwosci, na pewno znajdą się te bliżej Twojego domu i te dalej, te tańsze i te droższe, wiele miejsc ma karnety które można wykozrystać na różne typy ćwiczeń (można wybrać raz aerobik, raz step, raz piłki etc...) i w różnych godzinach, trzeba wziąc grafik i pokombinować :grin: Wiosna idzie, to super czas na takie zmiany :grin: Agabyd - no niestety Ci faceci... dlatego też jest ich tak dużo wśród chorujących :D Jak facet ma sie odchudzić to to się jakieś takie nienaturalne wydaje... a niestety obwód pasa u faceta powyżej 98 cm (jakiś czas temu ta norma wynosiła 102 cm, ale że czynniki ryzyka w społeczeństwie rosną to i progi się obniżają...) to otyłość brzuszna... i nie ma co tłumaczyć tego mięśniem piwnym, bo to nie to... to po prostu tłuszcz gromadzący się nie tyle na zewnątrz w postaci wałków tłuszczu, co wewnątrz, wokół naszych jelit... i jest to - CO NAJGORSZE - rodzaj tłuszczu hormonalnie czynny... który może wprowadzać wiele zaburzen metabolicznych, takich jak insulinoopornosć (a stąd krok do cukrzycy 2 typu), wzrost ciśnienia, miażdżyca... Prostujcie tych swoich chłopaków Kochane, w końcu chodzi o to by dożyć WSPÓLNIE starości! No nic, czas kończyć i brać sie za naukę dalej... Ściskam i do usłyszenia! PS. Jak juz robię propagandę pro-sportową, to chyba muszę nadmienić, że tak samo ważne jak utzrymanie aktywności fizycznej dla nas na "przyszłe zdrowie" jest NIE-PALENIE.... więc Kochaniutkie... jak tam z tym u Was? [wiem wiem wredna jestem, wyciagam brudy.... ale w końcu prawie-lekarz! :D Kto Wam to uświaodmi jak nie ja?]
  18. Ahoj! :D Już jestem po wieczornych sportach (aerobik) i prysznicu i mogę wyklikać kilka słów do Was :D Maragrete - cieszę się, że lepiej się czujesz :( Dbaj o siebie, nawet mi nie wspominaj o tych mytych głowach z rana, nie noszeniu czapki i lataniu w rozpiętym płaszczu po ulicy!!! brrr! Ja "za młodu", w podstawówce i LO szukalam urody i nigdy nie nosiłam czapki, ale teraz na studiach nie potrafię się bez niej obyć w okresie jesienno-zimowym :grin: Zawsze uważałam, że brzydko mi w czapkach, a od paru lat... uważam że mi bardzo w nich do twarzy :). Może też spróbuj do nich zmienić nastawienie... :twisted: Albo chociaż KAPTUR!!! 8-) Winkachce!!! - TY CHUDZINO JEDNA!!! :-D Popatrz jak to zleciało, pzregoniłaś mnie daaaaaaaaaaawno i możesz się juz III fazą upajać... alez wspaniale :grin:. Trzymam kciuki za dobre utrwalanie, obys była mądrzejsza ode mnie w tym "cieszeniu się zgrabnością" :grin: Gratuluję! Dziewczyny wrocę jeszcze na chwilę do SPORTU.... Otóż tak sobie myślę, że powinnam tu małą pro-sportową propagandę wdrożyć.... Co rusz słyszę, że jedna z was chodzi na basen, druga na aerobik, trzecia na siłownie... ale w obecnej chwili nie potarfię powiedzieć jaki jest tu odsetek dziewcząt serwujących sobie jakaś aktywność fizyczną w tygodniu prócz sprzatania w domu i chodzenia po zakupy :-D... Chciałam Wam powiedzieć, a w zasadzie zachęcić Was do tego, by faktycznie znaleźć dla siebie jakiś rodzaj aktywności/sportu, który mogłybyście uprawiać regularnie... dostosowany odpowiednio do Waszych preferencji, do Waszego stanu zdrowia i wieku... W tej chwili zabieram głos jako przyszły medyk w zasadzie a nie jako protalka, choc Dukan w pewnym sensie podobne cechy aktywności ma na myśłi... Wszsytko jest ważne - unikanie windy, chodzenie pieszo zamiast jazdy samochodem itp... ale taka zdrowa porcja aktywności która pozwala się spocić napawde jest też wskazana dla zachowania zdrowia.... Układ mięśniowy i kostny inaczej się starzeje w takich warunkach, ale co więcej - układ sercowo-naczyniowy dzięki wysiłkowi fizycznemu wręcz regeneruje się! Nie macie pojęcia jak ogromna zachorowalnośc na choroby sercowo-naczyniowe panuje na świecie teraz... do wszystkiego niezmiernie przyczynia się siedzący tryb życia, to, że większość rzeczy można załatwić nie wychodząc z domu (internet!) oraz otyłość... która jest po części generowana tym "nic nie robieniem", choć i tzw. hiperalimentacją (po prostu "żremy jak świnie" produkty wysokoprzetworzone i jemy nie myśląc o tym, czyt. chipsy czy popcorn przed tv... można zjeśc tego całe wiadro i człowiek nie bedzie wiedział kiedy to się stało...). Niemniej to nie jest tak, że osoby otyłe są tylko zagrożone... ludzie szczupli a prowadzący też mało aktywny tryb życia mogą mieć również duże ryzyko chorób układu krążenia... a to są naparwdę stany pt. "życ albo nie żyć"... serca i mózgi (zawały i udary!) gdy ulegają uszodzeniu niestety ale niosą za sobą wielkie szkody... ze zwyrodnieniem stawów można żyć, ale jak trafi się zawał - po prostu tego można nie przezyć... :grin: Tak więc posuzkajcie czegoś dla siebie...:grin: jeden woli ćwiczyć sam, inny w towarzystwie, ja mogę jedynie wspomnieć, że preferowane są ćwiczenia takie ogólnousprawniajace aniżeli siłowe (czyli jeśli siłownia to nie tylko ciżary ale jakieś steppery, orbitreki, bieżnie etc)... naprawdę można wybrać coś pod własny gust... na początku moze być ciężko, bo może trzeba podnieśc swoja wydolnosć fizyczną, usprawnic kondycję... ale po krótkim czasie wejdziecie w rytm... Pomyślcie o tym, że wspomożecie swoje diety przez wzrost spalania kalorii, i to będzie efekt taki "na teraz", ale weźcie sobie też do serca to, że to tak naprawdę Wasza inwestycja na przyszłosć w Wasze zdrowie... im bardziej potrzeba sportu wejdzie Wam w nawyk tym macie lepszą gwarancję sukcesu na lata "50+"... A jeśli ktoś juz przekroczył ten wiek to niech niech się nie martwi, każda wprowadzona w życie zmiana w aktywności fizycznej (w sensie zmiana na WZROST AKTYWNOŚCI zawsze będzie działała rehabilitacyjnie na nasz organizm). I nie bać się i nie wstydzić swoich ciał i swojego wieku, LUDZIE NIC NIE POMYŚLĄ... teraz naparwdę każdy ma prawo ćwiczyć i ja osobiście nie spotkałam się z jakąś dyskryminacją osób trochę pulchniejszych czy starszych... ...tak więc... bierzcie się do pracy Protalki! :-D) Nie usprawiedliwiać się, że się nie chce.. że nie ma czasu, że to nic nie daje... I tym oto wywodem mówię dobranoc :roll:.... Mam nadzieję, że zaczerpniecie coś z tej mojej paplaniny... :-D Buziaki! PS. Sandra, te słowa wyżej są też skierowane do Ciebie LENIUSZKU :D Nie marnuj kasy, masz karnet - śmigaj... bierz Lubego pod pache i idźcie razem! :D będzie raźniej :grin: ...i jeszcze chciąłam powiedzieć Ci, że my faktycznie jesteśmy bardzo podobne w tym dietowaniu :D Jak się trzymam to się trzymam, ale jak dać mi paluszek to... jakby mnie ktoś spuścił ze smyczy :D - tracę chyba kontrolę... i stąd mój przyrost wagi też... organizm jakis czas się skutecznie bronił, ale przewazyłam szalę no i mam... Z tą "wodą" to ja też dopiero tak naprawdę na koniec @ ją tracę (tak 3-4 dnia), tak więc myślę, że będziesz mieć spadek za chwilę... przynajmneij tego, co mogłaś z płynów w sobie zatrzymać... ....Głowa do góry Kochaniutka :grin: usmiechnij się do mnie... weź sobie do serca te słowa Dukana które tu któraś z nas przetoczyła wyzej: jak się zgrzeszy nie trzeba sobie rwać włosów z głowy cały czas i pograżać w wyrzutach, tylko wziąć się w garść i iść dalej... spróbujmy tak się jakos zorganizować, co? :grin: Mi tez nie jest lekko... nie ważę się od soboty... nie mam ochoty patrzec na te 70kg... ale dietuję... podietujmy razem :-D [.....nie wiem jak będzie jutro, ale zdaje się, że chwilowo pozytywne nastroje mnie chwyciły :-D i to jest kolejny dowód na to, że aktywnosć fizyczna dobzre rozłądowuje nasz układ nerwowy i stanowi NAJLEPSZĄ formę relaksu dla wszystkich tych, którzy żyją w wysokim napięciu, są nerwowi itd... wyrzut endorfin pzryda się każdemu, więc... myślcie Kobitki :grin:]
  19. Hej Dziewczyny! :-D Jak tam u Was za oknem? bo u mnie piękne słońce świeci! - więc i na duszy trochę raźniej... :grin: NIECH TA WIOSNA PRZYJDZIE! Jak mówiłam wczoraj mam dziś dzień wolny, zaraz siadam już do medycyny rodzinnej, czas się ogarnąc bo w końcu termin egz jest nieubłagany... tylko jeszcze skrobnę do Was słówko :-D A jeśli chodzi o MEETING PROTALEK to... jesli miałby być to lipiec to może i ja bym dała radę... :D Będę mieć to na uwadze, a Wy możecie mnie tak "na marginesie" wliczać do ekipy :D... Maragrete! - cześć Kochana :D Co ja słyszę, czyżbym zaraziła Cię wirtualnie jakąś paskudną bakterią?! Posłuchaj... koniecznie do lekarza! Są infekcje, które można zaleczyć w domowy sposób, i ja jestem tego zwolennikiem (w sensie takim, że większosć z nich to wirusówki więc i tak antybiotyk nie pomoże), ale jeśli juz jest solidny kaszel to raczej idzie to w kierunku czegoś bakteryjnego... i niestety dla ochrony oskrzeli i płuc trzeba udać się na poradę... Ktoś musi Cię osłuchać by jak coś wdrożyć odpowiednie leczenie... Tak wiec proszę - raz raz do lekarza rodzinnego! Mówisz też, że to druga taka infekcja w tym sezonie.... Hm, a ile Ty masz lat dziewczynko? :D (przepraszam, że pytam, ale ja nie do końca kojarzę Wasze lata tu na forum :D ) - wiesz może moglabyś się zastanowić nad szczepionką p/grypie czy przeciwko pneumokokom jeśli te infekcje tak doskwierają... z tym, że o ile "grypówka" ma szersze wskazania, o tyle pneumokoki raczej są zalecane dla dzieci i potem już ludzi w wieku starszym (powyżej 60tki), lub też dla tzw. grup ryzyka, czyli gdy ktoś pali papierosy, choruje przewlekle na astme, POCHP, nerki, nadciśnienie, cukrzyce etc etc... Wiesz, na drogi oddechowe w dorosłości tzreba uważać, bo nie mają one juz takiej odporności jak w młodosci... Tak wieć jak coś to pytaj :(. Bożenko.... jesteś już kolejną osobą, która mówi, że nie warto się spieszyć... Hm... no racja, pewnie racja... tylko wiesz, chciałoby się jednak poznać kogoś i chwilę czasu być ze sobą zanim się na ten ślub zdecyduje, a to też czasmi trwa "te kilka lat"... niemniej cenię sobie bardzo Wasze słowa, na pewno "w mądrości ludowej jest prawda".. :) ...czasmai tylko człowiek chciałby usłyszeć od kogoś: "jak pięknie dziś wyglądasz"... nawet gdy nie jest się mega wystrojonym, tylko po prostu TO COŚ powoduje, że ktoś widzi w nas piękno... :grin: Kasieńko... na III fazie doskwierają Ci zaparcia? a jesz tą porcję owoców dziennie? jabłka? powinnien ten owoc trochę łagodzic sprawę... i nie broń się przed warzywami, przecież zawsze do protalowych (mięsno-rybnych) posiłkow możesz je dołączyć... Jeśli chodzi o ten specyfik na zaparcia o którym ja pisałam w tabl. to jest to DICOMANN ( http://www.domzdrowia.pl/73379,dicoman-dla...5-kapsulek.html ). Ja mam go od dłuższego czasu zawsze w domu... Można go wprowadzic do codzienności na pewno, łykać po 1 tabl co wieczór pzred snem (ale z zachowaniem przerwy po ostatnim posiłku) lub np co dwa dni łyknąć 2 tabl i popić wodą (1 szkl/ 1 tabl). To błonnik w czystej niewchłanialnej postaci, mi naparwdę pomaga, wypróżniam się regularnie praktycznie codziennie niezależnie od fazy P czy P+W (choc chyba Gochna tu pisała, że jej i DICOMANN nie ratuje :-D ). Na początku jak się go wprowadza to tzreba łyknąć tak ze 4 tabl na dobę... żeby "ruszyło", ale później 1/2 tabl. wystarczają, więc mi starcza na dość długo takie 45 kapsułkek. Juggin miło Cię widzieć... twardo dajesz radę na IV widzę LACHONIE :) :grin: Iriss - że co Ty tam będziesz robić?! rozumiem, że z tą muffinka NA TRAWIE się wylegiwać i łapiąc promyki słońca będziesz jeść tą słodkość :grin: Kiedy masz tą cud-wycieczkę? :grin: Jeszcze słówko do Sandry - Kochana rozbroiłas mnie sennymi marzeniami o macierzyństwie :-D Wiesz co ja myślę...? - myślę, że z Ciebie bardzo ciepła dziewczyna, i choć może nie do końca widziałaś siebie w roli mamy wcześniej, to że jednak tą mamą byłabyś wspaniałą! :grin: Więc nie żebym kazała się śpieszyć teraz, ale może zacznij myśleć o odstawieniu tabletek jednak aniżeli o ich braniu, i braniu i braniu... PO ciąży jest szansa, ze i miesiączki będziesz znosić lepiej... :twisted: [swoją drogą należałoby opatentować jakąś zdrową wersję diety protal dla kobiet w ciązy, tych które boją się tego, że w sposob nie panowany będą ROSŁY... dukan o tym wspomina, ale tzreba by sie temu bardziej pzryjrzeć, bo jednak Maleństwu nie może niczego braknąć....] Uciekam teraz.... ściskam gorąco Proto-chiquity 8-) PS. Lipiec.... wakacje... a może zlot nad morzem? :-D
  20. Witajcie Kochane!!! Dziś juz odrobiłam ostatni dzień zajeć w przychodni w ramach med. rodzinnej, dzięki czemu do końca tygodnia mam wolne... Tylko w pt muszę jechać na GUMed na 13:00 na egzamin... Nic tylko się więc uczyć... Słonka Drogie... ależ faktycznie się znowu smutno na forum zrobiło... tak sobie myślę, że aż głupio mi tak pleść że życie jest do niczego bo ma się te kilka kg nadmiaru, bo nie ma nikogo kto by za rękę potrzymał czy by z kimś pójść do kina, czy finalnie powiedział: kocham Cię... jak Wy dziewczyny macie dużo poważniejsze problemy i dylematy w życiu.... Kropelko byłam w szoku po tym co pzreczytałam... :-D Myślę, że miłości Matki nie da się niczym zastąpić, i jest naparwdę źle i smutno, gdy te mamy się na nas "wypinają"... mi również ciężko jest zrozumieć jak to możliwe, że dziecko, które nosiło się pod sercem w pewnym moemncie życia sie traktuje jak swojego największego wroga... Bądź dzielna! - musisz teraz ten stan pzretrwać, zawalczyć o swoje, o dobro swojej rodizny, bo ona jest dla Ciebie najważniejszą organizacją... ten dom, który Ty tworzysz musi być silny Twoją miłością. Niemniej życzę CI też, by sprawy między Tobą a mamą z biegiem czasu się uspokoiły, by mama zrozumiała, że popełnia błąd zachowując się w ten sposób w stosunku do Ciebie... i by dane Wam było jeszcze uśmiechać się życzliwie do siebie... Iwonko dziękuję za życzenia... oby ta wytrwałosć zyła we mnie!!! Gosiulek - czyli znane Ci są trójmiejskie porgi :D Ah fajna ta Twoja historia też :grin: Już w glowie pzreleciałam wszelkie możłiwe opcje męskie i jednak niestety ale nie kojarzę póki co zadnego "potencjalnego kandydata do kochania" :twisted:... nic, pozostaje mi CZEKAĆ. Tymczasem gratuluje Wam decytzji o ślubie, ja uważam że to piękna rzecz zawrzeć taki sakrament... i sama chciałabym aby był "sakramentem dozgonnym", trwałym mimo pzreciwności losu... dlatego może faktycznie lepiej się nie śpieszyć i nie podejmować pochopnych decyzji.... (choc w ostatnimm czasie coraz częściej pzrechodząc obok wystaw sklepów jubilerskich z pierścionkami zareczynowymi zastanawiam sie, czy kiedyś dane mi będzie nosić taki na palcu...) Z dietami masz rację... jesli to twój pierwszy raz to efekt osiągniesz "zaraz"... ja od października dukanuję, ale wcześniej też ze 2-3 lata temu zdarzało mi się dietować (dieta Kopenhadzka, dieta dr Dąbrowskiej... - chudłam, ale wracało... :-D ). Anulko - zdawało mi się, że sobie radzę z tą dyscypliną... a tu widzisz :D... stoję i stoję i stoje... chyba pzrestanę całkiem jeśc... W najbliższą sobotę mam imprezę urodzinową mojej bliskiej koleżanki z grupy.... eh.. owe 25 lat też kończy... alkohol, jedzonko, torty... kurczę... nie wiem jak to zrobic, by nic tam nie zjeśc/nie wypic alkoholu... tzn ja wiem, że dla mnie nie bedzie to problem by się powstrzymać, ale niestety moje towarzystwo akademickie nie wie, ze dietuje od pazdziernika... podobnie jak wy wszytskie nie chcialam sie "chwalic" by uniknac komentarzy ze "po co?", ze przesadzam, albo haslem pt. "mowilam ze nie wytrwasz" jak sie wlansie zalamie w diecie... albo też ciagloego pytania o to ile juz zrzucilam na tej diecie cud.... tym bardziej, ze jak wiecie moje chudniecie zawsze bylo slimacze.... I teraz oni dalej nie wiedza ze jest jak jest... na poczatku pare osob zwracalo uwage co tam zawsze na zajeciach serek wiejski jem, ale teraz juz na nikim nie robi to wrazenia, jem i juz... ale w weekend nie chce robic wyjatku i grzeszyc czymkolwiek, bo cche teraz wage ruszyc... a i tak nie moge tego zrobic... Grzech jakiego sie dopuszcze to beda najpewniej moje wlasne ur (planuje moja impreze ur robic 17 kwietnia, choc ur mam w Wielka Sobote w tym roku). Eh... a nie chce tez jechac tam z moja coca-cola i moimi udkami z kurczaka bo wowczas juz na bank bedzie rozjątrzona cala sprawa.... :roll: Eh, ja na meeting raczej nie chętna :D tzn z chęcią bym się z Wami spotkała, ale do końca roku akademickiego raczej niezbyt mam się jak ruszyć gdziekolwiek... no i szczerze mówiąc straszne sa te połączenia PKP w Bieszczady z trójmiasta... 16h pociagiem :D - wybrałam się tam niegdys na sylwestra, fatalnie wspominam podróż w obie strony.... powiedziałam wtedy ze nie pojade drugi raz w Bieszczady dopoki mnie tak ktos samochodem nie zawiezie 8-) :-D .....pomyślcie bardziej może nad środkiem PL jednak... :grin: Zmykam, bo własnie "piszczy" mi piekarnik - robie po raz pierwszy bakłażana wg metody podanej w książce nowej Dukana... "wbiłam" w niego kilka zabków czosnku i wstawiłam an 200 st. do piekarnika... ide teraz jesc - ponoc ma działać na nadmierny apetyt bo zawiera bardzo duzo pektyny :-D... do usłyszenia!
  21. Ah no racja Sandruś racja... nasz żywot Protalek nie jest lekki heh... jakieś winy mamy do odpracowania z przeszłości czy co? :( A koledzy... eh i Ci z uczelni i Ci spoza... coś ich oczy jednak do mnie nie ciągną... ...a ten YAZ to jest najnowsza powiedzmy wersja tzw. mini-pigułki, tak więc mimo iż owszem jest dwuskładnikowa to ma do minimum obniżone ryzyko działań niepożądanych.... więc z tą wagą nie powinna zawadzać... No nic poczekaj do końca @, mam szczerą nadzieję, że waga Ci odpuści... Chyba już się żegnam bo trzeba się szykowac spać... buziaki dziewczyny! PS. Wrrr... nie mogę patrzeć na te 70kg które musiałam znowu zaznaczyć na suwaczku.... :) :)
  22. Cześć Kochane.... Kurczę jesteście niesamowite... nie mogłam sie odgrzebać w tych wszystkich liczncyh słowach skierowancyh do mnie przez Was dziś! pojęczałam an forum wczoraj, już kilak dziewcyzn mnie pocieszało... ale dziś byłam w szoku, że jeszcze tyle ciepła wysłałyście w moją stronę!!! Dziękuję Wam Kobitki, to mogę chyba podciągnąć pod mój upominem z okazji naszego dzisiejszego święta... nie mam od kogo dostawać kwiatów, ale choc od Was kropelki radosći mogę zbierać do "szklanki w połowie pustej".. :) Bardzo bardzo dobrze mi się zrobiło na sercu jak zobaczylam, że tyle z Was jednoczy się ze mną.... DZIĘKUJĘ!!! Gosiulek... dzięki za wsparcie duchowe :-D Jesli chodzi o dietę, to faktycznie wagowe cele i warunki startu mamy podobne... niemniej Kochana Ty straciłas 4kg w 4 dni uderzeniówki teraz, ja 4 kg traciłam od 8 października gdzieś do Bożego Narodzenia prawie, potem jeszcze jakieś 2 kg udało mi się zejść.... ale jak widać znów mam 70kg na liczniku :) Tak więc życzę Ci jak najlepiej, ale myślę, że nie mam się co z Tobą ścigać w tej diecie, czy choćby mówić, że "poodchudzamy się razem", bo Twoje spadki szybko mogą pzrebic moje... Ja mam teraz za zadanie wywalczyć jakiekolwiek DRGNIĘCIE W DÓŁ mojej wagi.... bo na obecną chwilę dukano-oporność trwa... (cholera!). Tak więc dietkuj zacięcie, a za mnie tzrymaj kciuki :lol: Marudko Droga... To prawda, że sie skumulowało... wiesz czas leci, studia juz prawie przeleciały... nie obrodziły one niczym tak naparwdę prócz medycznej pasji i kilku wspaniałymi ludźmi, którzy stali się bliskimi mi Przyjaciółmi... ale uczucie żadne nie przyszło, nic mnie z nienacka nie dopadło... Powiedzmy, że zbliżajacy się czerwiec i ostatni egzamin na karku zbliża mnie coraz bardziej do przyjęcia do wiadomości, że "dzieciństwo się kończy" i trzeba by wejść jakoś w tą dorosłość... W końcu już za kilka miesięcy jak zapyta się mnie ktos kim jestem będę odpowiadać: lekarzem... A tymczasem wciąż mieszkam w domu rodzinnym z rodzicami, wciąż jestem całkowicie od nich zależna finansowo... wciąż mam warunki cieplarniane... zaczyna mi to doskwierać, że lata mijają, a w moim życiu nic sie nie zmienia. Myślę o tym by wyjść z domu, ale co tu dużo mówić... dobrze mi tu... w zadbanym i ciepłym, w swoim pokoju... ze zwierzakami... Za pensję którą od października otrzymam na stażu nie jestem w stanie wynajać mieszkania sama, szukać współlokatorów... sama nie wiem... Tak wiec widzisz... kilka spraw wpływa na to, że czuję sie jak czuję, ze dylematów mam kilka... że są znaki zapytania etc... i chwilowo nakłada się na to jeszcze brak zadowolenia z siebie samej, ze swojej fizyczności... i w dużej mierze z tego, że ULEGŁAM, że rzuciłam postanowienia dietowe pzredwcześnie, że sobie odpuściłam "bo co mi zaszkodzi"... no i zaszkodziło.. wymęczone miesiącami kg wróciły w tri-miga... Ale Marudko a'propos Ciebie... słyszę, że ślub dopiero w kwietniu? :grin: Którego? Suknia jest? :grin: Opowiedz, bo ja trochę jestem nie na bieżąco :grin:.. hehe Moniko (moja imienniczko :D ) - cieszę się bardzo, że Tobie udało się po ciężkim okresie samotności odnaleźć drugą połowę w sieci :grin: wierz mi, ja też pzrerabiałam juz ten etap kiedyś :) Niemniej od jakis 2 lat odstawiłam całkiem te wirtualne historie, bo żadna nic też nie pzryniosła a ja tylko mialam poczucie, że kupuję znajomości na jakimś jarmarku, spotykam sie, sprawdzam, jest kiszka więc pzreskakuje na inny kwiatek... teraz mam poczucie, że "w moim wieku juz nie pzrystoi", że zdecydownaie wolę poznać kogos w życiu normalnym, na żywo, "na ulicy" i z taką osoba umówić się na kawę... niż szperać w sieci za miłości :grin:. Niemniej w żaden sposób nie odbieram Ci wielkości tego, co Ty w tej sieci znalazłas! To wspaniałe, że tak też mogą sie ludzi odnaleźć... (podobnie jak i Iriss wspominała o NK :grin: ). Mi póki co nie wyszło, i póki co nie chce wracac do tego... Kropelko - nawet proste słowa potrafią przekazać emocje :grin: Bardzo mi miło, że próbujesz mnie doładować energią i (jak to jedna pacjentka w szpitalu psychiatrycznym mówiła) "odciągasz ode mnie czarną nic widmową" :evil: Moje ogólne nastroje, nastroje wagowe w tym, a nastroje miłosne (czy też "z braku miłości") to trochę różne swiaty... ale jak juz pisałam wyżej.. to sie jakos nieszczęśliwie kumuluje teraz.... Dziś chodziłam po ulicy i wszystkie panny z facetami u boku... każda z kwiatkiem w ręce... eh... wiecie jak to jest... jak czegos brak, to wszędzie sie to widzi... :-D Sandra... z tymi tabl to w sumie nie wiem czemu odstawiłaś :D Co bierzesz? tabletki jedno czy dwuskładnikowe? Jeśli jednoskładnikowe (bez estriolu) to one raczej nie wpływają na pzrybieranie na wadze jako takiej, więc nie powinny Ci one utrudniać zrzucania kg jako takich na protalu... ja nie biorę nic i też nie chudnę :) W każdym razie jeśli chcesz stosiować dalej antykonc to po prostu wróć do niej - zacznij brać tabl tak jak zaczynałas po raz pierwszy, zdaje się od 5 dnia cyklu (choc ja nigdy nie jestem tego pewna i zawsze zerkam jeszcze na ulotkę... jeśli łykasz regularnie to na pewno wiesz co i jak te pigułki które bierzesz akurat właczyć). To, że tak spuchłaś hm... nie wiem, ale też wydaje mi się to mało prawdopodobne by po odstawieniu tabl aż tak się to porobiło.. Raczej musiało sie skumulować kilka efektów... możesz mieć fizjologiczne takie z odstawienia więsze zatrzymanie wody... ale w czasie okresu juz powinno "puścić". Generalnie nie pzrejmuj się, poczekaj jeszcze dobre kilka dni, niech organizm sie uspokoi i wtedy zweryfuikuj wagę... ze 2kg mogą spasć jeśli teraz czujesz się taka nadmuchana :grin: Co do "wolności"... wiem o czym mowisz, potrafie sie nią cieszyć... i widząc moje 2 najbliższe pzryjaciółki które latem 2009 wzięły obie ślub myślę sobie, że ja mam fajniej, że mogę wyjść wieczorami z kim chcę, kiedy chce... ze jestem niezalezna etc.. ale potem przychodza dni takie jak te, kiedy co z tego, że jestem wolna, jak okazuje się, że nie mam z kim ze znajomych wyjśc, bo każdy kogos ma i woli spędzić wieczór w domu na kanapie tuląc drugą połowe niz wyjść na imprezę czy chocby gdzieś posiedziec pogadac... no i tak to kółko się kręci... i tak źle i tak niedobrze :) Eh... czekam wakacji... wyjazdu jakiegos... czekam POWIEWU ŚWIEŻEGO POWIETRZA! Ależ się rozpisałam.... mam nadzieję, że któraś z Was przebrnęła przez te wszystkie moje słowa :grin: Aa.... jeszcze jedno Annnullllka! - kurczę zaczynałyśmy razem.... Ty juz finiszujesz dziewczyno.... ah joj... ależ bym pragnęła Ciebie dogonić! Gratuluję! I wszystkim innym Protalkom też gratuluję wszelkich spadków! Brawo! I na koniec: WSZYSTKIEGO DOBREGO Z OKAZJI DNIA KOBIET :-D Uciekam teraz... na 20:00 aerobik... jak wrócę to pewnie zajrzę :-D... pap! PS. Wasze historie poznania przyszłych mężów są doprawdy zaskakujące... :D
  23. Gochna! - wiesz co... te słowa masz rację, są dosć magiczne... aż sobie je zapisałam :D może będą moim mottem na te najbliższe dni i tygodnie... dzięki :) Agabyd - oczywiście Ty i dziewczyny macie pewnie rację z tym czekaniem an swoje szczęście etc... ale ja już tak długo czekam... kilka lat jest tak jak jest.. niestety... jakos nie mam szczęścia do tego by trafił się ktoś, kto chciałby ze mną tak na poważnie podzielic swój czas... jakieś takie znajomości na chwilę, jakieś takie "półśrodki", ale nic na całej linii... nic na długi dystans... bez sensu :)... Mam nadzieję, że te piękne chwile nadejdą faktycznie.... choc wiecie... chciałoby się na nie nie czekać aż zaczną pojawiać się zmarszczki... bo wtedy juz na cellulit i zmarszczki to nikogo nie wyrwe hehehehe :( :) [ah aż się w głos zaśmiałam :)]
  24. Dziewczyny jesteście kompresami na dusze normalnie :) - choć nie ma to efektu rozmycia się wszystkich smutków, to jednak wsparcie jest bardzo pozytywnym odczuciem... dziękuję Wam... małymi kroczkami może coś jeszcze na protalu osiągnę... i to moje Szczęście też pewnego dnia może się znajdzie... (Sandra - ah joj, ale to nie jest tak, że dziewczyny z medycznej sa same wszystkie... jest wiele u nas par, wiele już małżeństw... to chyba nie o inteligencje jednak chodzi :(] Sandra co do wagi to ja od zeszłej soboty do wczoraj (czyli w sumie 8 dni) byłam na samych białkach bez otrąb nawet... jadłamm tylko pierś pieczona z indyka, polędwiczkę łososiową z indyka, udka z kurczaka, makrele wezoną, twaróg, serki wiejskie... i owszem mama zrobiła sernik (ale taki tylko twaróg + jajka + słodzik, bez dodatku otrąb/mąki kukur/sernixa) i jego też troche jadłam... i spadłam zaledwie troche ponad 400g... wyobrażasz to sobie?! :) :) :) jakbym w ogóle nie robiła multi-białek.... a taki własnie miałam cel by taką a'la uderzeniówkę zrobic... Tak więc średnio... Zastanawiam się co robie źle... nie używam do niczego mąki kukur., w zasadzie produktów tolerowanych też nie używam... jem mięsa (kurczak, indyk, wołowina rzadko kiedy bo nie przepadam), twarog chudy (do 0,5% tł) + serki wiejskie PIĄTNICA 3%, jogurty naturalne (żadnych owocowych), serek homo MAĆKOWY 0%, kefir PIĄTNICA 0%.... mleko 0,5% do kawy i owsianki (jak ją jem)... oraz makrela wędzona, surimi, pstrąg/dorsz/łosoś z piekarnika i czasem jajka, choc nie często. Gdy chce mi się słodkiego (a conajmniej kilka razy dziennie mi się chce :) ) po prostu słodzę jogurt/serek wiejski/twarożek słodzikiem i jem... no i sernik ten w mojej protalowej wersji.... Chyba jem za dużo :) chyba mnie nie może dotyczyć hasło: "możecie jeść dozwolone produkty w dowolnych ilościach o każdej porze"... ja zjadam z 5x na dzień raczej zawsze.... chyba powinnam to jakoś ukrócić, bo u mnie dostarzcanie białka wcale nie powoduje, że organizm ma więszy problem z jego spaleniem... doskonale sobie radzi tak, by spalić i nic nie stracić :grin: No... to tyle o "mojej diecie" - jak ktos się doczytał błędów żywieniowych/w produktach to proszę mnie poprawić! A co do facetów to... wiesz jak to jest Sandra - dobrze samemu, ale w pewnym wieku już lepiej z Kimś... ot i tyle :) Boguniu :) - no zima prawdziwie jest długa wtym roku.... menu jak widzisz przeanalizował wyżej... o nastawienie mi teraz najtrudniej, bo jem protalowo ale wiara w to, że kolejny twaróg/mięso spowoduje u mnie zrzucenie iluś-tam gram jest na poziomie zdecydowanie niższym niz być powinna.... niestety wynika to z całego profilu mojego dietowania... protal niezbyt się wcześniej też palił do tego, by mi moje starania jakoś wynagradzać... i waga spadała tak, jakby chciała a nie mogła... Nawiasem mówiąc ja też chodzę na sport... jeszcze pzred nartami zaczęłam chodzić na aerobik 3x w tyg po 1,5h... ale wtedy była tylko z 4 razy, potem narty.... a po nartach miałam egz z gienkologii i chorobe i w rezultacie sumarycznie miałam 3 tyg bez ćwiczeń. Teraz od ostatniego pon wróciłam i mam nadzieję, że czasowo dam radę zawsze się na ten aerobik wyrobic... ćwiczy mi się świetnie, na kondycję nie mogę narzekać... oby cośkolwiek mnie to tylko wspomogło... bo kozaki jak były ciasne na łydkach tak są.... eh... PS. Iriss duszyczko! :-D - ja to nie wiem, ale chyba mam szczęście do "dobrych ujęć" skoro Wy wszystkie mówicie że nie widzicie na mnie tych kg etc (latem wtedy też ważyłam ok. 70kg, potem mi się przybrało po kilku tyg na Mazurach i wakacyjnym "folgowaniu sobie").... tylko nie wiem czemu nie mogę nigdy wcisnąć na swój tyłek i swoje nogi żadncyh jeansów... kupuje takie spodnie raz na rok i noszę aż się poprzecierają w kroku! - a jak mam kupić nastepne to słabo mi na samą myśl, że znowu pzrymierze dziesiątki par i wszytskie zatrzymają siena wysokości bioder bo "wyżej nie wciągnę"... a jak wziać rozmiar na tyle duży, by biodra i tyłek spokojnie tam wlazły to w pasie będę se mogła poduszkę jeszcze upchać... :D I och ach - Mazury my love :lol: - żagle fantastyczna rzecz Iriss, prawda? :grin: tylko gdyby tam człowiek też nie pzrybierał na wadze, eh... ja zawwsze po rejsie mam "coś na wadze do pzrodu" od jachtowego jedzenia,a lkoholu co noc i niewielkiej stosunkowo ilości ruchu...
  25. Zanim sobie pójdę na herbatkę jeszcze przywitam się z Polą, która widzę na dole! - witaj Kochana! :( Jak tam Twój protal.... która to już faza? Jak idzie? waga sie trzyma? .....u mnie jak widzisz WAGA SIĘ TRZYMA OPORNIE, a jej właścicielka zaczyna sie rozsypywać....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.