Skocz do zawartości

Nuta_Cynamonu

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    283
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nuta_Cynamonu

  1. hej Kobitki! :) Jak Wam minęła niedziela...? U mnie śniegowo się znowu zrobiło, ah już mam dość tej zimowe aury, czekam wiosny i słońca.... bo zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie potrzebuję juz jakiejś pozytywnej energii - póki co cierpię na nostalgie zimową (mieli racje na tej psychiatrii z tą depresją indukowana brakiem swiatła słonecznego....) U mnie waga pod znakiem zapytania (nie ważyłam się dziś), ale dam sobie głowe obciąć, że bez zmian... w ogóle po dzisiejszym obiedzie czuję się jakaś pełna (jestem na warzywach, jadłam sałatkę brokułową z sosem jogurtowym i kawałek pieczonego udźca z indyka - dozwolony prawda?). Natomiast jest jakoś dziwnie, czuję sie nadmuchana... spodnie jakby ciaśniejsze... nie wiem co się dzieje - a jestem zaledwie tydzień po okresie :). Ah Sandra! - widzę, że u Ciebie też jakieś dziwne rzeczy z wagą się dzieją... Niemniej na uderzeniówce choc spadły Ci te 2 kg... ja "zostałam zaszczycona" zaledwie kilkuset gramami :(. Od ponad tygodnia nie jem owsianki rano, w ogóle nie jem otrąb. Zastanawiam sie czy "już do nich wrócić", czy żyć dalej bez nich.... Jakoś ich odstawienie nie dało spektakularnych efektów wagowych, więc może nie zaszkodzi to, że wrócę.....? - jak myślicie? ....bo ja juz nic nie myslę :) Jak patrzę na Wasze suwaczki to wyjść z podziwu nie mogę... To, że te z Was z dużą nadwagą rzędu 20 kg lub więcej chudną w dobrym tempie to dla mnie zrozumiałe, organizm chetniej oddaje taki balast... ale jest tu masa nas takich, które chudną w zakresie 10-12 kg... i jestem naparwdę zadziwiona, że pozbywacie się tego tak sprawnie na przestrzeni np 5 miesięcy..... a że ja za cholerę nigdy takiego tempa nie osiągnęłam :D ah jjoj..... ....mówie Wam, mój obecny stan to głębokie analizy swego istnienia.... czemu jestem taka a nie inna, czemu mnie nikt nie kocha, czemu ćwierćwieczne urodziny będę musiała obchodzić bez kogoś bliskiego przy sobie, czemu nie mam "swojej" osoby towarzyszącej na bal dyplomowy w maju.... czemu natura wzbrania się i nie chce ni pomóc choćby przez stratę kg by kogoś sobą zainteresować.... skoro mój umysł i duchowość są niewystarczająco atrakcyjne :) .....No i znowu Wam posmęciłam :) alez mam denne te nastroje.... eh... chyba zacznę rozważać jakieś antydepresanty... :/ do miłego usłyszenia!
  2. oj coś kręcę z postami, przepraszam....
  3. Ah dziewczyny... zawsze mnie tu jakoś próbujecie podbudować... no oby oby... oby to jakos ruszyło :(.... dziękuję Wam za cierpliwośc... ale prosze też o pzresyłanie jakiś "spalających kg mocy"... bo jak nigdy potrzeba mi teraz czegos na zachętę... Sliweczko - dziękuję Ci za wsparcie, podziwiam Cię niezmiernie za upór w dietowaniu przez ponad rok już! Niemiej choc długo to juz trwa to jednak zobacz ile zgubiłaś... wynik piękny, należą się brawa za chęc walki o swoje zdrowie :D Iriss1 - ah no studia studia... wiesz do czerwca jest jeszcze chwila, pzrede mną jeszcze 5 egzaminów by zakończyć tą edukację medyczną... niemniej powiem Ci, że wcale mnie nie ciągnie do "stania się lekarzem" :). Nie żebym żąłowała wyboru, bo to absolutnie, ale jednak poczucie spadającej na Ciebie odpwoiedzialności, tego, że niby wiesz dużo ale tak naparwdę "wiesz że nic nie wiesz" i mnóstwa rzeczy wykutych musisz nauczyć się pzrekładac na praktykę... ah, nie jest to łatwe i dylematów i strachów jest mnóstwo :) Jeśłi chodzi o Twoje objawy to owszem, jest to zakażenie grzybicze (owszem wywołane drożdżakami) - to jedna z diagnoz którą można pewnie po opisanych objawach postawić :). Resztę pozwól, że skrobnę na PW, bo jak dla mnie owszme nic co ludzkie nie jest mi obce, ale może na forum niekoniecznie aż tak pisać o tym :) [na PW mozna mnie też zawsze o wszystko zagadnąć] Ja własnie z takiego twarogu piekę ostatnio tylko sernik (tzn jak piekę). Zmodyfikowąłam go zupełnie i robie tak: - 1 kg twraogu Oetkera 3% tł. - 7 jajek - słodzik w proszku na oko aż będzie słodkie (z 7 łyżek lub więcej) - aromat pomarańczowy/cytrynowy (lub dowolny) Zółtka ze słodzikiem ucieram, dodaje twraóg, aromat. Ubijam białka na pianę i łącze wszytsko, a potem do piekarnika na 180st. na termoobiegu ok. 60min. :) NIE DODAJĘ ANI OTRĄB, ANI MĄKI KUKURYDZIANEJ, ANI PROSZKU - wychodzi cudnie, rośnie jak na proszku, a potem owczywiście opada (ale na proszku tez opada), jest bardzo smaczny i chyba najbardziej dukanowy z możłiwych z powodu braku tych dodatków. spóbujcie! (najelpszy jak juz dobzre wystygnie) spokojnego wieczoru!
  4. Hej dziewczyny.... Witam przedpołudniowo... w trójmieście wrociła zima :( Generalnie miałam trochę przebojów znowu, po egz z ginekologii (szczęśliwie zaliczonej na 4; teraz w piatek będzie egz z medycyny rodzinnej) odchorowalam i niestety postanowienie dietowe ścisłe oddało honory na rzecz mleka z miodem i syropu z celubli - musiałam coś wziać już, bo umierałam od kaszlu... i żaden specyfik mi nie pomagał :). Nawet antybiotyk już wzięłam, bo zapalenie krtani nie dawało się inaczej wytępić... Od zeszłej soboty wzięłam się w karb i rozpoczęłam ścisłe białka, tak jak na uderzeniówce. Nawet odstawiłam owsiankę z rana. Dziś jest 8 dzień i po stanięciu na wagę ważę NIECAŁE 500g mniej niz w zeszłą sobotę. Nie mam co mówić jak wielce przykre jest to dla mnie. Jestem zła i na siebie, i na dietę... na siebie za głupotę, że w ogóle pozoliłam sobie na pzryrost wagi (niestety ale suwaczek jest prawie aktualny, bo jestem tak naparwdę trochę ponad 70kg.... dawno nie ma śladu po 67,8 kg :) ), a na dietę, że jest dla mnie tak ciężka w realizacji, że nie daje mi nic powera do wiary w to że mi się uda.... Moja mama (która gdzieś od połowy stycznia weszła na dietę) straciła już załozone 7 kg i od dziś zaczęła III fazę. Skończy ją 14 maja, w dniu swoich urodzin... może to głupie ale... - to się nazywa pozytywne odchudzanie... a ja będę siedzieć i kwiczeć dalej wcinając serek wiejski zagryzany piersią z indyka :D eh.... Niestety ale morale dukanowe mam niskie, nie zaglądam tu by Wam nie marudzić jak jest u mnie kiepsko, bo nie chciałabym jako pzryszły lekarz wykazywac tu takiego zachowania... tym bardziej, że widzę iż u Was dieta skutkuje i zapewne będę ją polecać ludziom w potzrebie. Co nie zmienia faktu, że ja osobiście niezbyt się czuję z tym wszytskim.... i nie cierpię patrzeć juz na moja wagę, najchetniej wyrzuciłabym ją pzrez okno :)... Tyle u mnie.... Obawiam się, że dukano-oporność podniosłąm w sobie do kwadratu odpuszczając te kilkanaście dni dietę na nartach i po nartach... boję się, że może mi nie starczyć woli do walki... a jeśli dukan mnie nie odchudzi, to nie wiem juz co.... :) Trzymajcie się dziewczyny... byle lepiej niż ja...
  5. Ostatnia Szanso - dziękuję! 8-) A teraz pierwsza porada po powrocie, bo widzę, że problem powraca jak bumerang i chciałabym Wam powiedzieć, jak sobie z nim raz na zawsze poradzić! A więc "JAK PORADZIĆ SOBIE Z UTRUDNIONYM WYPRÓŻNIANIEM W CZASIE PROTALU" Kochane zalecam stosowanie NA STAŁE preparatu DICOMANN w tabl lub COLON C (ten drugi jest bardziej powszechny i łatwiej dostępny). Ostatnimi czasy na zajęciach z chirurgii i geriatrii nasłuchałam się o konsekwencjach diety niskobłonnikowej i zdecydowanie stwierdziłam, że tak jak raczej można powiedzieć, że zdrowym ludziom (bez niewydolności nerek, problemow metaboliczncyh etc) protal nie szkodzi, tak akurat kwestia tego, że jest to żywienie MEGA-BOGATORESZTKOWE to problemy jelitowe (a także idące za tym z czasem kwestie hemoroidów, uchyłków powodujących krwawienia, ból i perforacje, nietrzymania moczu, obniżania dna miednicy mniejszej, wypadania narządów rodnych etc etc etc) mogą dotyczyć każdej z nas (szczególnie jeśli ktoś dietuje wiele miesiecy już). Tak więc w pewnym sensie apeluję do Was - to jest takie moje dukanowe pzremyslenie dietowe i się w nim z każdym dniem utwierdzam - abyście włączyły dodatkowy błonnik do diety (szczególnie w II fazie, która jest jak wiemy fazą przewleklą...) Dukan oferuje tylko otręby, one zawierają część błonnika niewchłanialnego i porcję wchłanialnych weglowodanów też... nie można więc się nimi opychać.... Stąd te 2 preparaty które wymieniłam... Colon C to nasiona babki plesznik + bakterie jelitowe, bardzo dobre połączenie, działa łagodnie, w zasadzie nie ma czegoś takiego jak zbytnie rozluźnienie stolca, po prostu jest regularne 1x/1-2 dni wypróznianie... Pierwszy efekt przy stosowaniu 1 łyżeczki wymieszanej ze szklanką wody i popitej dodatkową szklanką wieczorem przychodzi po ok.2 dniach, ale jak zazywa się regularnie to jest naparwdę fajnie... DICOMANN zaś jest w formie tabletek, ja osobiście po spróbowaniu obu form wybrałam właśnie tą, bo jest mi wygodniej łykać tabl i popijać je 2 szkl. wody, niż cos tam rozpuszczać (COLON C w sumie się nie rozpuszcza tylko te nasionka tak sobie pływają... nie jest to jakieś niesmaczne, raczej takie bez smaku... zalezy kto co woli). Łykam 2 tabl (lub 1) regularnie codziennie na noc... w ten sposób rano dostaczam błonnik na cały dzień z porcji owsianki, a na noc dodaję już czystą porcję błonnika niewchłanialnego z tych preparatów... i w jelitach wszytsko idzie sobie płynnie ;) NAPARWDĘ POLECAM Wam takie działania... w zasadzie jestem pewna, że nie zakłoca to naszej diety... a wręcz wspomaga uczucie lekkości gdy jelita nie są przepełnione. No i do tego zdecydowanie chronimy w tym moemncie nasze jelita, bo te wszystkie chude mięsa i twarogi po prostu zdzierają z naszej śluzówki jelitowej wszelkie ochropnne warstwy... strach mysleć jak to wygląda pod mikroskopem :-). Tak wiec zaopatrzcie się w COLON C lub DICOMANN (nie każda apteka go ma, jest też w formie saszetek do rozp ale one zawierają subst, pomocnicze dla nas niewskazane, wiec jak ktoś chce rozpuszczać to lepiej zwykły COLON C). W razie pytań - piszcie :D... Ściskam! PS. ....i znowu się czuje potrzebna :)
  6. Witam dziewczeta z rana.... Gochna, Maragrete, Sago i Bożenko - dziękuję Wam dziewczyny.... :-) Kurczę miło było usłyszeć, że pamiętałyście o mnie podczas mojej niebytności... i że Wasza wiara w moje możliwości się nie kończy.... Lekarz protalowy postara się słuzyć radą ponownie... jak coś pytajcie :) - na uczelni przede mną aktywny okres (mam rozpisane na najbliższe 1,5 miesiąca egz 1x/2 tyg), ale postaram sie TU BYĆ 8-)... Może faktycznie muszę porządnie co nie co popracować nad własnym samowyobrażeniem ;). Wiecie... za 42 dni kończę 25 lat... ćwierćwiecze - chcę jakoś lepiej przezyć i uczcić te urodziny... Akurat w w tym roku wypadają w Wielką Sobotę.... będę też chciała zrobic imprezę dla znajomych, ale z przyczyn uczelniano-egzaminacyjnych planuję ja dopiero po 2 tyg od prawdziwej daty ur... W każdym razie... chciałabym do tego czasu coś jeszcze w sobie zmienić, coś poprawić... i niech to będzie kurcze m.in. PROTAL! Ah ah... no nic nie mam co pisać więcej o spadkach formy... Postaram sie być fair, wobec siebie, Was.. i Dukana... spróbuję... poszukać w sobie Nutki-Zmobilizowanej jaką znacie... bo skoro miałyście okazje mnie taką poznać, to znaczy, że musi to we mnie wciąż gdzieś drzemać! :D Dzięki że jesteście tu i można szukać pomocy w chwilach nie-lekkich... Tymczasem uciekam.... ginekologia przede mną... masa ginekologii i położnictwa (nie macie pojęcia jakie to rodzenie się dzieci jest w istocie skomplikowane)... Buziaki niedzielne! PS. Masz rację Sago.... jakoś dzis jak otworzyłam oczy zapachniało wiosną w pokoju... WIĘCEJ SŁOŃCA! :D
  7. Hej dziewczyny... Witam po długiej nieobecności.... naparwdę długo mnie tu nie było, i realnie nie miałam jak i kiedy zaglądać... a i pewnie mojemu sumieniu nie było tu po drodze bo.... nagrzeszyłam ostatnimi czasy ;) ....nawet nie ma co się tłumaczyć, nawet nie ma co...na pewno nie zeszłam z Dukana calkiem, ale zdecydowanie w ostatnich 2 tyg zbyt łatwo moje ręce siegały po produkty zdecydowanie NIEDOZWOLONE. Należy mi się za to lanie, ba.... ukamieniowanie :-). Niedobrze. Zaczęło się od mojego wyjazdu do Szczyrku... wzięlam zapas protalowego jedzenia, ale... na stokach w ciągu dnia zdarzyło mi się zjeść to i owo "nie naszego", wieczorami jakieś grzańce, jeden raz nawet kaszanka z grilla :grin: . MASAKRA!!! Co z tego, że narty mi pzrypadły do gustu i nawet nieźle sobie radziłam, jak zaburzyło to całkiem moją mocną wolę protalki.... Ostatni tydzień od powrotu ubiegł mi na podskubywaniu... waga szczerze mówiąc od czasu jeszcze pzred wyjazdem waha się wokół 68,5-69,5 kg, od 2 dni się nie ważyłam... trochę się boję stanąć na wagę, choc ciuchy tak samo leżą... ale ja czuję się PEŁNA... jakaś NAŻARTA a mimo to wciąż coś za mną chodzi... dziewcyzny normalnie mam jakieś "chcice" i zachcianki, i nie wiem czym protalowym je niwelować... :) Ehh... Do tego mam ciężki ginekologiczny egzamin w poniedziałek o 18:30 (świetna godzina jak na poważne egz nie sądzicie?), siedzę w książkach.... wiem że nic nie wiem bo zamaist ryć przez ferie ja siedziałam w górach... no i ogólnie to jakieś nastroje depresyjne mnie biorą... bo zimno wciąż i śniegi wszędzie, bo zawalam dietę, bo osłabła mi wola... bo diabeł w głowie mi mówi: "skubnij, nic Ci nie będzie".... mówie Wam źle mi tak naparwdę jakoś w środku. Jest niedobrze. Nie planowałam tu zagladać dziś, i pisać tego co pisze... nie jest łatwo pzryjść do swoich jako ta "marnotrawna"... przyznac się do grzechu i słabej woli. W tej chwili właśnie jednak pomyslałam sobie, że chyba tylko to miejsce jest w stanie pzrywrócic mnie do pionu... jakos pokazac że dam radę... tyle się dzieje na około, wyjścia z pzryjaciółmi, okazje do spożywania alkoholu, zjedzenia czegoś na mieście... uciążliwe dla mnie staje się szukanie obejścia tych sytuacji... a mimo to jestem nieszczęśliwa jak odstępuję od diety, bo wciąz bardzo bardzo bardzo chcę zrzucic jeszcze te 10 kg... miesiące mijają, od początku roku akademickiego na diecie... utracone kg niewielkie choc do końca stycznia byłam ściśle Dukanowa... ....czemu tak ciężko mi to szło? 8-) w teście w październiku Dukan pisał, że do połowy stycznia osiągnę moją wagę :D(.... I nastał luty, i pękłam.... :D :grin: :grin: Ehhhh.... kobietki poratujcie mnie.... zaczął się Wielki Post, tak od 3 dni próbuję sobie powiedzieć, że WRACAM AN PROSTĄ, a mimo to od środy i tak skubnęłam to i tamto "spoza listy" :grin: Normalnie mi wstyd.... i tak mi źle :grin:... dukanie pomóż... jak wzmocnić swoją wolę i motywację...? jak postawić na nogi swój organizm...? to moje chudnięcie jest takie wolne... minęło tyle miesięcy a ja mam wrażenie że nie wskoczyłam jeszcze na protalu w fazę "spadków na łeb na szyję"... chyba jest coś takiego jak lekkie przyspieszenie procesu w pewnym moemncie... ja do niego nie dotarłam... ...muszę zrobic tak, by mieć jeszcze na to szansę... :grin: Ehh... nie proszę byście mnie spowrotem przyjęły do swego grona, bo nie czuję bym kiedykolwiek z niego odeszła... natomiast proszę Was o rady, o wsparcie, o "słowo".... bo potrzebuję mobilizacyjnego kopniaka by osiągnąć swoje w październiku ustalone wagowe marzenie.... Dziewczyny... help.... Smutna Nutka...
  8. Śpieszę Ci Ivonko z radami.... Otóż podstawowe pytanie: czy teraz czujesz się dobrze? Czy ostatnio chorowałaś może? Czy owe pół roku temu robiąc te badania byłaś już na diecie naszej czy nie? czy wówczas działo się z Tobą coś dziwnego, jakieś krwawienia z przewodu pokarmowego, obfite miesiączki...? Twoje wyniki z opisu (nie znam bowiem wartości dokładnych i trudno mi powiedzieć, czy niedobory były duże i znaczące dla organizmu tak naprawdę) wskazują na niedokrwistość po prostu... Podwyższone OB... też najpewniej wówczas było powodowane niedokrwistością właśnie, bo tak jest że w niedokrwistościach OB rośnie. Jako wskaźnik stanu zapalnego OB jest obecnie mało specyficznym wskaźnikiem, wiec o tym bym tu nie myślała... Moja rada - nawet jeśli czujesz się nieźle to powtórz morfologię. Wyniki tak stare nie mogą stanowić wartościowego dowodu na to, jak Twój stan wygląda teraz. Już dawno mogłaś wyrównać te niedobory, a jeśli powtórzysz te badania i wynik znowu będzie tak słaby jeśli chodzi o układ czerwonych krwinek (RBC, HCT, HB, MCV) to wówczas musisz się koniecznie zgłosić do rodzinnego na konsultację bo możłiwe, że trzeba będzie zasuplementować żelazo (ale w takiej dawce jaka dostępna jest tylko na receptę) lub wykonać dalszą diagnostykę. Nie panikuj proszę, ale zrób morfologię raz jeszcze. I nie zwlekaj z jej odbiorem więcej niż tydzień!!! Będę czekała na wieści, więc melduj mi tu wszytsko, zgoda? :) Motylku - dziękuję! :grin: miło słyszeć takie słowa :D niemniej jak bym się Wam pokazała w stroju kąpielowym to byłoby co jeszcze ze mnie ściagać :D AH TE MOJE NOGI!!!! chyba nic im nie pomoże prócz odessania tłuszczu... :D A ja chcę kozaki, a ja chcę spódnice do kolan...! Pozdrawiam ciepło dziewczęta!
  9. hej Protalinki! Jeny jeny... zachodzę czytam i CO TO SIĘ POROBIŁO!? Jusiu!!! - ah przykro mi, że Twój organizm zmusza Cię to takiej decyzji... w pewnym sensie jestem w stanie to zrozumieć, być może powrót na czas niezbyt długi do normalnego jedzenia i później powrót będzie znowu szokiem metabolicznym dla organizmu i zacznie on znowu "czuć", że musi brać od siebie by przeżyć... tzrymam kciuki by tak było... i pzrede wszytskim teraz trzymam kciuki za to, byś miała siły wrócić wkrótce na protal bo wydaje mi się, że może to ni ebyć takie wcale proste.... a jednak życzyłabym Tobie, byś osiągnęła tą swoją upragnioną wagę... U mnie z wagą też nie jest dobrze... owe 67,9kg z suwaczka zniknęło zaraz na drugi dzień po tym, jak je odznaczyłam na suwaku... przez kolejne dni waga rosła i rosła i rosła... reeeety miałam wczoraj "na liczniku 69,5 kg!!!!!! z przerażeniem patrzyłam na wagę! Natomiast dostałam wczoraj wieczorem okres.... dziś 69,3 z rana... Nie wiem, czyżby w ciągu ostatniego tyg taki wzrost był spowodowany tą miesiączką?! generalnie maaaasakra.... zmartwiłam się... ogólnie jakoś tak chwilowo jestem zmartwiona tą moja wagą i dietą jako taką... bo zastanawiam sie jak to zakombinować by GUBIĆ jednak te kg.... za dwa tygodnie strzelą mi 4 miesiące na diecie, wg testu zrobionego na stronie Dukana do 14 stycznia miałam osiągnąć juz swoją wagę a tu..... końca nie widać :D Martwię się.... że do lata to może mi się nie udać :D... ehhhh.... niektóre z Was (nawet te które nie mają dużo do zgubienia) w ciągu 2 miesięcy traca po 5kg... a ja :-D :D Ehh.... Jeśli chodzi o moje narty Kobitki... to faktycznie i ja jestem rada że jadę! To juz za dwa tygodnie! :-D [mam tylko małą zagwostkę jak tam przetrwać dietowo, bo w miejscu gdzie nocuję nie ma kuchenki żadnej, jest tylko mikrofalówka dostepna... więc owsiankę sobie zrobię... ale kurcze piersi nie usmaże, jajka nie ugotuję... kurcze klops... bede sie musiala w kanjpach zywic prócz nieskończonych ilości twarogu na zimno, pewnie skonczy sie na rybach, choc obawiam się ze takich z grilla moze nie byc wszedzie i wtedy cóz... chyba po prostu smazone bede jesc :D Bede robic co w mojej mocy by kombinowac tak by sie wyzywic jakos, ale moze nie byc latwo - do tego większosc pobytu od pon-pt tam mam same białka...]. Jeśli chodzi o strój narciarski to ja osobiście bym się nie zdecydowała na kombinezon, własnie z takiego powodu że jak tzreba iść do toalety to trzeba się ze wszystkiego rozbierac... czy tez gdzies posiedziec... wydaje mi się ze spodnie + kurtka sa duzo duzo wygodniejsze (kurtkę można też samą nosić przy innych okazjach), a teraz te kompelty są tak robione ze nie idzie "zmarznąc w plecy" i tak. Spodnie te które mam sięgają wysoko do talii + szelki mają skrzyżowane na plecach, siedzą na mnie wręcz nieruchomo, mogę kucać siadac etc... i nic mi z tyłu z nich nie wyłazi i nie odsłania pleców... super! Do tego kurtka z fartuchem śnieżnym i NIC A NIC nie ma prawa dostac sie w bliskie sąsiedztwo naszego ciała... serio dziewczyny... ja jak się cała ubiore to czuję się jak w jakiejś izolacyjnej paczce... wszędzie cieplutko i wszystkie "styki" wiatroszczelne ;D Ja kupowałam cały komplet w tym roku bo nic nie miałam do ubrania... i jestem z mojego wyboru mega mega zadowolona, choc nigdy wcześniej nie myśląlam ze zdecyduje sie na taki ciemny zestaw :-D Niemniej czuję sie w nim dobrze i... chyba dobrze wyglądam :D - smieję sie, ze jak umiejetnosci zabraknie to choć wygląd się będzie miało na stoku :) :-D Zresztą.... pokaże Wam jak będę wyglądać :-D Wczoraj przymierzałam wszystko wieczorem i stałam na balkonie w -20st by zobaczyc czy mi ciepło :grin: [było ciepło!] Poza tym na uczelni dni chirurgiczne mijają... jest stosunkowo spokojnie... Gratuluję wszystkim spadków małych i dużych! ... a takim jak ja, stojącym albo nawet PODSKAKUJĄCYM w górę ( :D ) zycze upartości i siły, by trwać dalej i wierzyć w sukces... ja niestety od poczatku muszę walczyć z tą dietą i moją na nią małą wrażliwością :-D... żeby tak choc ze 3-4 kg lekko mi zeszło i szybko... :-D Zmykam tymczasem, buziaki! PS. Marudko.... Ty mi nart nie zazdrość tylko skup się na sukni ślubnej! :-D Jak tam postępy w wyborze....? Hm...? PS2. Sandruś! - uściski! :D nie bój się wracać, po prostu WRACAJ! :-D
  10. Ahoj! melduję się na stanowisku PROTALINKI! ;) Przywołałyście mnie myślami! Sandra - to kiedy ta Wasza uroczystośc, hm? bo ja mam chyba skleroze... PS. Nie zapominajcie o PAJACYKU mimo iż nie ma mnie tu codziennie....! PS 2. Ale numer.... przekroczyłam "dychę"! :-D do zgubienia zostało mi mniej niż 10 kg! jeeeeny... obym mogła się juz cieszyc tą "7"... precz z "8"...! :D
  11. Witajcie Kochane! :) Sandra Ty to mnie potrafisz zwołać myslami! ;) Ah naprawdę moje dni ostatnio mijają aktywnie... jakoś tak szybko.. a przy tym jest tak zimno, że juz 2x nie zmobilizowałam się by pójśc na moja siłownię :) porażka... robię w domu przysiady na te moje narty, ale nie wiem czy to jakkolwiek mi pomoże.... Żałuję, że nie jestem na bieżąco z forum... ale tyle postów się tu produkuje ostatnio, że strach we wszystko się wczytywać bez sprzetu do nurkowania, bo można utonąc :D Dobra wiadomośc nr 1 - medycyna sądowa ZDANA! Jeeeny kamień spał mi z serca uwierzcie, bo obawiałam się naparwdę, że jednak tego egzaminu nie pokonam. Dostałam liche 3, ale patrząc na to jaki ten egzamin był naparwdę cieszę się, że jest choć to "trzy"... [generalnie nie mam teraz sesji, bo od IV roku obowiązuje nas system sesji ciągłej, a więc ustalamy sobie terminy egz w ciagu całego roku dowolnie z egzmainatorami... teraz kolejny egz mam w lutym (ginekologia i polożnictwo), potem w marcu (chirurgia)... a dalej jeszcze nie wiem] Dobra wiadomość nr 2 - BAL BAL BAL DYPLOMOWY! :D Sprawa się realizuje, VI rok Wydz.Lekarskiego GUM bawi się 8 maja w hotelu 4* :oops: Dziś wpłacałam osobiście zaliczkę... :-D Pozytywna wiadomosc nr 3 - dziękuję Ci Jusiu za propozycje, myślałam o tych skaczących piłeczkach dla Kondzia już na święta, ale jakoś cena mnie nie przekonywała... a jednak obawiałam się, że Szkrab może nie korzystać z zabawki zbyt długo (choc sama idea tych piłeczek jest świetna). Rowerek - bardzo mi się ta wersja spodobała... ale uwierzcie mi, że teraz ciężko o rowerki dla takich dzieciaczków w sklepach dziecięcych! porażka! sanki tak, ale nie rowerki! Dlatego postanowiłam kupić hustawkę na te 1-sze urodzinki Konrada - co myślicie? :) Taką stojąca na podłodze, tego typu: http://cokupic.pl/i/c_big2264611.jpg Mają one wytrzymałość do 20-25 kg, czyli dla średniego dziecka do wieku 3 lat. Pamiętam, że ja sama uwielbiałam hustać sie na hustawce jak byłam mała, mielismy wtedy w mieszknaiu taką na sznurkahc wieszaną na futrynie w drzwiach... pzresiadywałam tam godzinami! Może te huśtawki wyglądają inaczej ale... dzieci się lubią huśtać, prawda!? :-D Póki co jestem zadowolona z pomysłu, mam nadzieję, ze mi tu moich złudzeń nie rozwiejecie :D... Pozytywna wiadomość nr 4 - coś sie dzieje z moją wagą... pozwoliłam sobie dziś nawet to odnotować na suwaczku, choc pojawiło się to pierwszy raz... i po dłuższym czasie "skakania" w przedziale 68,3-69,1... Otoż zdradzam Wam, że dziś rano na wadze było 67,9kg! :twisted: ...i już koniec tematu, bo wiecie jak u mnie jest... waga strachliwa :) Widzę, że tu na forum dużo się dzieje... SPADKI WIDZĘ! - i ich gratuluję! :D Stojący niech się uzbroją w cierpliwość bo jak nie kijem to go pałą i waga w końcu polegnie :-D Marudko - straaaaasznie spodobała mi się ta łacińska sentencja którą chcecie wygrawerować na obrączkach! Piękna! :) A jak tam sukienkowe sprawy? przepraszam że pytam jeśli o tym już pisałaś, ale ja czytając wstecz nie zdołałam dobrnąć do tcyh informacji :)... Na kiedy ten termin...?:) Ja jestem w ogóle jakaś podziębiona... chyba nocne hulanki w sobotę wyłażą ze mnie. Gardło wprawdzie nie boli, ale drapie... pokasłuję tak jakby na sucho, jakbym chciała chrypkę sobie zniwelować tym kaszleniem. No i nos i katar - aż dziś zakupiłam Otrivin by trochę podziałac na tą obrzękniętą błonę śluzową. No i wycfaniłam się, i wiem już jak obejść takie środki lecznicze jak różne cukierki na gardło! :-D - trzeba kupować te w wersji dla diabetyków! BEZ CUKRU! są one wówczas słodozne słodzikami :D Powiem Wam że jest to dosć zbawienne, bo wiaodmo, że czasem na bolące/rozdraznione gardło nie pomoże nic, jak coś zastosowanego miejscowo doustnie. Póki co wyczaiłam, że cholinex jest w wersji bez cukru, strepsils, isla casis (swietne cukierki na nieżyty gardła, gdy jets suche i podrażnione... ja dziś właśńie takie kupiłam, doskonale osłaniają). Ja wprawdzie przeciwzapalnie bezwzględnie polecam TANTUM VERDE w sprayu, ale cóz... to jeszcze nie wyczaiłam czy jest w wersji dla diabetyków :-D... No.. to tyle u mnie... Dziś upiekłam serniczek Jusi bo jutro wybieramy się na Dzień Babci do babci, no i coś do kawy postanowiłam zrobic :evil:... Ściskam mocno! dobrej nocy! :D
  12. Witam niedzielnie :-D Forum tętni życiem mimo weekendu widze ;) Super! Ja po wczorajszej imprezie z "uszczerbkiem na zdrowiu" powiedzmy - w tańcu zostałam z łokcia przygwożdżona brzydko mówiąc w okolicę dołka podnosowego i zdaje się, że dośc sowicie odczuła to moją szczęka, górna warga i przegroda nosa :-D BOLI.... :D obmacuję się z każdej strony by wyczaić ewentualne pęknięcia chrząstki, ale - choc boli - nic takiego nie wyczuwam więc mam nadzieję, ze kilka dni i minie.... ...to się nazywa pójśc potańczyć w karnawale, ehh.... Dzis poranne wazenie pokazało równe 68,3 z suwaczka. Ostatnie dni bujałam się trochę pod tą górą granicą bliżej "9", ale jak widać po zarwanej nocy waga lekko popuściła i wróciła do stanu "zero". Mam CICHUTEŃKĄ nadzieje, że może zapoczątkuje to proces przekształcania "8" w "7" w tej zacnej acz niemile widzianej sześćdziesiątce... Wiecie co... zdaje się, że moja mama od jutra się pode mnie podłącza ;] ma do zgubienia zaledwie jakieś 5kg, jak to mówi: "chce sie pozbyć fałdków 50-latki z pasa"... Ja bym szczerze mówiąc jej nie odchudzała, uważam ze w tym wieku tak powinna wyglądądać zadbana kobieta no ale... nie mogę jej już tego z głowy wybic.. zresztą jak ona się upzre to i tak to zrobi :D. Boję się tylko, że w między czasie ja zapadnę na depresję, bo spodziewam się że mama zgubi te 5kg w bardzo szybkim tempie (zawsze jak coś sprawnie gubiła zbędne kg), a mnie zajęło to całe 3 miesiące :) eh... i jak tu się z tym będzie pogodzić... (wiem wiem wstrętne gadanie, o własną mamę będę zazdrosna no ale... se tak pomyślałam dziś i się tym z Wami dziele..) Dostałam dziś też zaproszenie na 1-sze URODZINKI MOJEGO CHRZEŚNIACZKA na przyszła sobotę! :) Kurczę muszę jakiś prezent wykombinować... ale tcyh zabawek/bajerów dla dzieci jest tyle, że jak człowiek ma kupić coś od czasu do czasu to głupieje... Może mi młode mamy coś podpowiedzą co fajnego można podarować takiemu "jedno-roczniakowi" płci męskiej? :-D. Będę wdzięczna za pomysły :-D. Jeszcze pozostaje kwestia obiadu... dotychczas jak u nich bywałam to tak tylko na kawce i dało radę nic nie skubać, ale teraz juz zapowiedziano, że będzie obiad i tort i takie tam... i jak rozmawiałam z kuzynka z rana to nie miałam sumienia powiedzieć jej, że niech nie przygotowuje dla 2 osob (bo jade z mamą) bo jestesmy "na diecie" :) Będzie kilka osób z rodziny i nzajomcyh pewnie, no i tak nie wiem.... ah joj... No nic, trochę Wam poopowiadałam co u mnie :evil:. Mam nadzieję, że Wam niedziela upływa pzryjemnie... w trójmieście mróz i wiatr więc jest mało przyjemnie na dworze... a ja jeszcez jestem dzis po południu umówiona na miescie wiec pewnie trochę zmarznę... Do miłego usłyszenia! Sciskam!
  13. Hej Kochane! Powiem to jeszcze raz! - ale Was tu nowych mnóstwo, już chyba tych nowych znajomości nie nadgonię! :) Cieszę się, że sie "mnożymy", a mimo to razem jesteśmy coraz lżejsze ;)... gratuluję wszystkim spadków, bo widzę, że takowe się dokonują.... Nowym Protalkom życze POSTAWIENIA NA SWOIM!!! - to najważniejsze w tej diecie by pokonać wagę :) Kurczę, aż chwilami cieżko mi uwierzyć, że to sama mówię bo moja waga jest dosć nieustępliwa ale.... wciąż wierzę, że zgubię ten nadmiar który jeszcze mi został... Kartofelko!!! - dziś jak przeglądałam posty zwróciłam uwagę na Twój suwaczek.... toć to jakaś rewelacja..... kiedyś te te 10 kg zgubiła! skąd masz takiego powera? może masz radę jak Cię dogonic? :) Wkrótce zaczniesz III... :) Super, gratuluję! Sago - oczywiście pzryjmuje baty na własne plecy! Święta racja, że podgrzeszanie do nizcego dobrego nie prowadzi, a na pewno nie posuwa diety na przód... postaram się poprawić, nie grzeszyć cywilnymi kąskami... jakoś tak mi kurczę po świętach zostało :-D Wcale nie jem słodyczy, ŚNIEŻNEJ Owcy nie robiłam od 2 miesięcy! ostatni sernik na święta jadłam... tak tylko ewentualnie jakiś twarożek na słodko... natomiast owszem, był alkohol 2x... podjadanie warzyw na P, skubnięcia pierogów z mięsem u babci... takie tam na jeden gryz, ale zawsze :-D :oops: Moja wina, moja bardzo wielka wina.... trza sie ogarnąć, bo lato coraz bliżej a ja mam cel do czerwca wejść na III fazę także! No i chciałabym móc znowu kliknąc na suwaczek i go przesunąć... a nie kręcic się tak na 9/8.... Zmęczył mnie ten tydzień... a juz szczegółnie dni od śr do dziś.... uczyłam się po nocy tej sądówki, a dziś za pzreproszeniem odwalili taki egzamin że się można było pzrekręcić... że liczne pytania o analizy DNA i dochodzenie ojcostwa to rozumiem, że pytania o zatrucia też rozumiem (choc i tak były one na wyrost), ale egz był wręcz przesiąkniety orzecznictwem lekarskim... a my kurczę po 2 tyg zajęć nie za bardzo "czujemy" kiedy jakie uszczerbki na zdrowiu się stwierdza... w jakim stopniu etc, kiedy cos sie kwalifikuje na długotrwały uszczerbek na zdrowiu, kiedy na ciężkie inwalidztwo, kiedy na rozstrój zdrowia etc etc etc... szkoda gadać. Nie wiem jakie będą te wyniki, ale boję się.... :evil: Tak więc średniawy mam dziś humor z tego wszystkiego... miałam iść na siłownię, ale czuję się jakaś taka opadnięta z sił, że już się nie zmobilizuję... Pochwalę się Wam, że wybrał mój rocznik hotel na BAL DYPLOMOWY, który odbędzie się albo na początku maja albo na koniec kwietnia (jeszcze ustalamy datę). Cieszę się jednak, że do niego dojdzie... bo uważam to za bardzo fajną tradycję, a jednak wiem, że nie każdy wydział to sobie organizuje. Na szczęście u nas na lekarskim zawsze były bale absolwentów i tak też my zadośćuczynimy tej tradycji w tym roku... :D Jutro wybieram się z pzryjaciółmi na imprezę do klubu w Sopocie... trochę trzeba skorzystać z karnawału, tym bardziej, że sylwester był u mnie raczej nasiadówkowy... ciągnie mnie więc na tany!:D Powiem Wam też że dużo lepiej się juz czuję z tą moją wagą, jakoś tak może nie pewniej ale... ale jednak pewniej :-D Mam wrażenie, jakbym siłą rzeczy wzbudzała trochę lepszej jakości zainteresowanie społeczne niż "wcześniej"... ciekawe zjawisko... albo to sobie tak ja, "dusza pączusia", wmawiam dla lepszego samopoczucia :D... W każdym razie nie jest źle... choc mogłoby być lepsiej! :) Paciejko... nasze ciała niestety są bardzo nieidealne. Hormony kobiece odpowiedzialne są za cellulitis, kobiety z większą ilością tkanki tłuszczowej mają jeszcze wiecej estrogenów w sobie i to wszystko jeszcze bardziej wpływa na to niekorzystne zarówno rozłozenie tkanki tł. jak i na sam jej wygląd. Schudniesz na diecie na pewno... czy cellulit zniknie? - tego niestety nie obiecamy... ja juz osobiście też bardziej wierzę w jakieś zabiegi na ciało pod tym względem, bo cellulit to po porstu nieprawidłowo usieciowana tk. tłuszczowa i często sama jej redukcja go nie zniweczy jeśli już raz powstał... Niemniej na pewno będzie Cię on mniej raził gdy będzie Cię mniej.... Głowa od góry... będzie dobrze... a co do kwesti damsko-męskich... nie wzbraniaj się pzred bliskością Twojego chłopaka, to wspaniale, że chcesz być szczupłą i coś w tym kierunku teraz robisz, ale... pzrecież on zdecydował się byc z Tobą w momencie gdy miałaś te swoje nadmierne kg więć po prostu TAKĄ CIĘ ZAAKCEPTOWAŁ, taką własnie obdarzył Cię uczuciem... Faceci są owszem wzrokowcami, ale każdego wzrok jest inny... i część z nich też patrzy "głębiej". Natomiast jest jedna prosta zasada a'propos facetów - nie będzie on się do Ciebie tulił, nie będzie chciał być blisko i dzielić z Tobą pewnej fizyczności jeśli nie będziesz mu się podobać/nie będziesz go pociagać. Tak po prostu jest... facet ni ejest masochistą, który zwiąże sie z panną, która go w ogóle nie kręci w żaden sposób :). Tak więc uwierz w siebie, pomyśl, że trafił Ci się Skarb w jego postaci, skoro chce i jest z Tobą mimo tego, że nie jestes laską z pierwszych stron gazet... a jak juz się odchudzisz to i taką laską sie staniesz.. i wtedy dopiero będzie Ci wierny! :-D No... to się napisalam juz co chciałam :) Idę teraz zrobic sobie herbatki... ściskam mocno! PS. A słuchajcie... Maho chyba jakos na dniach ma studniówkę!!! Czyż nie prawda?! PS2. Babciu Madziu wróć... Polu wróć...
  14. Dziewczęta.... jestem.... dyżurny prawie-lekarz melduje się na forum :) Żyję :grin: i protaluję wciąż... choc moja waga przekornie kręci się pomiędzy 68-69 kg niestety nadal. Musze też przyznać, że ostatnio (mam na myśli ostatni tydz) trochę mi się pogrzeszyło... głównie w ten sposób, że poskubałam warzywek w dni kiedy były niby same P, no i w weekend wypiłam 2 drinki z przyjaciółmi... na szczęście nie skacze waga w górę, ale też niestety mnie nie ubywa.... ...w weekend też wybieram się na imprezę, w końcu jest karnawał... i pewnie też coś wypiję... eh... chwilowo mam jakis taki aktywny okres, w pt egzamin z sądówki, straszliwie nie mam weny do tego.... no ale cóz - trzeba przeżyć... Strasznie się tu mnożycie na forum Protalinki :-D w pewnym momencie zgupiałam i juz nie nadązyłam "wyłapywać" wszystkie te nowe kobitki które dołączyły... cieszę się jednak, że jesteście i że wierzycie w to, że z protalem osiągniemy lepsze sylwetki :-D Sama zastanawiam się jak tu wziąć byka za nogi jeszcze by znowu ubłagać tą moją wagę o 1kg w dół... jeeeeny marzy mi sie widzieć 65 kg! a to i tak będzie jeszcze aż 7 kg do mojego celu... tak bym chciała by do wakacji mi się udało.... Dziś rozmawiałam an GG z koleżanką z Warszawy, od które tak naparwdę dowiedziałam się o diecie... ale Olcia to się tak odchudza wszędzie po trochu... niemneij oświadczyła mi że jest na protalu 10 dni (5 uiderzeniówki) i że juz na białka nie może patrzeć... i jak się dowiedziała, że ja przez 3 miesiace (bo juz mi 3 m-ce strzeliły kobitki w ostatni piątek!) schudłam ledwo 6kg to.... niemalże się załamała! że jak to tak wolno, że jak to tak mało... że może powinnam sobie hormony zbadać heh... - kumacie, laik leczy lekarza :) ;) No cóz, ja jestem pewna, że moje horomony sa w jak najlepszym porządku, niemniej cóz.. taka juz jestem że tak pomaleńku idę w dól... Olcia w każdym razie stwierdziła, że masakra bo ona planowała w lutym tą dietę zakończyć - jak widać każdy ma inne podejście, jeden chce zgubic ciut tylko, inny chce osiągnąc to, co dotychczas było nieosiągalne... tak jak ja. W życiu nie ważylam 58kg! - no... może w podstawówce.... :) U mnie teraz najwięszy problem - kwestia oddania tłuszczu z ud i pupy i łydek, miejsc dotychczas nietykalnych. Mimo tego że schudłam moje obwody w tych miejscach na centymetrze nie zmieniaja się... aż sie dziwię, chyba się jakoś krzywo mierze bo nogawki w niektórych spodniach są sporo luźniejsze... niemniej te 6 kg to sporo zabrało ze mnie z góry, a ten dól tak liznelo tylko... gdyby tak poszły sobie te kg z nóg... tak po 3kg z każdej nogi out.... ah joj... No... to się sentymentalnie pożaliłam Wam tutaj :-D Chcę tylko dodać, że nawet jak mnie nie ma to duchem jestem z wami i na pewno protala nie odpuszcze... a jesli juz odpuszcze to na pewno Wam to zakomunikuję... z nadzieją że nakrzyczycie na mnie i nie pozowlicie mi odejść :) Sandra - super super super że ten koncert na WOŚP tak super się udał, cieszę się bardzo że pokazały sie pewne perspektywy. Może SŁONECZNIKI w końcu rozkwitną w pełni! :-D Ściskam mocno i gratuluję! Ostatnio czytając Was też sie zastanawiałam gdzie jest Babcia Madzia i Pola... No nic, uciekam... pozdrawiam... ba - ŚCISKAM NAJMOCNIEJ moje "stare" koleżanki dukanowe: Maliszkę, Maragrete, Sagę, Jusię, Tryolcię (finitujesz kochana! brawo!), Benka, Maho, wspomniane wyżej dziewczyny, Andzię, Kasias, Marudkę, Bożenkę, Kartofelke, Juggin... i wszystkie inne mi bliskie których nie zdolałam odtworzyć z imienia w mej pamięci.... i uściski także dla tych, z którymi zbytnio się jeszcze nie znam :razz: do miłego usłyszenia! mam na Was oko :grin: Buziak!
  15. Hej Kochane! Na chwilkę wpadam, dziś chyba nawet wszystkich postów dokładnie nie przejrzalam - aktywny dzień! Byłam po raz drugi na siłowni - jest ok. Poza tym na uczleni toczy się intensywna dyskusja nt. miejsca organizacji BALU DYPLOMOWEGO i jestem tym dość zakrzatnięta... stąd nie mam zbyt czasu by tu zaglądać.... Jeśli komuś miałam coś odpowiedzieć to proszę niech mnie ponownie upomni :grin:. Maragrete dziękuję za ciche gratulki :mrgreen: witaj Paula! Niekoneicznie 10 dni na zrzucanie 33kg... ja radziłabym jednak zostać przy dniahc 7 - to daje najlepszy efekt przy generowaniu najmniejszych skutków ubocznych (w tym obrzydzenia do białka juz na starcie diety, a białko trza u nas niestety POKOCHAC). co do PŁATKÓW OWSIANYCH - A FE, nie wolno! wyrzuć je! (no może nie wyrzuć ale ugotuj na nich zupke mleczna mężowi czy dzieciom, ale na pewno nie sobie owsiankę!). Dukan wyraźnie mówi o OTRĘBACH, bo sa to łuski z nasion zbóż pełne błonnika i zawierają DUŻO DUŻO MNIEJ weglowodanów niż płatki owsiane (te nzowu błonnika wcale nie mają tak dużo w przeliczeniu na gram)... jesli zjesz płatki to tak jakbyś sobie ugotowała porcję kaszy jęczmiennej niemalże... a nam tyle CHO (węglowodanow) NIE WOLNO! Tylko na poczatku trudno znaleźć otręby, nie mów więc że na pewno ich nie znajdziesz bo znajdziesz! :grin: Każda z nas znalazła! jak juz wyczaisz który sklep w okolicy u Ciebie je ma to będziesz kupowała od razu większa ilosc :grin:. Otręby pszenne są dośc popularne i na pewno łatwiej ej spotkasz niz owsiane (tylko kumuj czyste, bez dodatku jabłka czy śłiwki bo takie tez są), ale i owsiane można znaleźć. Ja kupowąłam w AUCHAN pszenne, owsiane i pszenne w BOMI, w sklepach osiedlowych tez znalazlam. trzeba szukac na stoiskach nie z kaszą, ryżem i własnie płatkami owsianymi, a na stoiskach z bio żywnością, albo eko, albo taką dietetyczną (np tam gdzie chlebki ryżowe sa, wasa etc). Nie poddawaj się a znajdziesz! :grin: Uciekam bo jeszcze musze pod pryszic a za 7h trza juz spowrotem byc na nogach! A jeszcze jutro mam kolędę! Dobranocka!
  16. hej hej! u mnie waga dziś wskazała 68,5... czyli nie najgorzej :mrgreen: niemniej nie gadam o tym za dużo bo jak juz wiecie moja waga do płochliwych nalezy :grin: Entera - ja na zaparcia nasze protalowe polecam albo COLON C (dostępny raczej w każdej aptece, jets w postaci proszku, który dodaje się do płynów i wypija... ponoć nie najlepsze w smaku bo my raczej możemy to w herbacie rozpuszczać tylko bo soków nam nie wolno... a nie jestem pewna czy można do jogurtu to dodawać, musiałabyś zerknąc na ulotkę), albo też DICOMAN w tabl dla dorosłych. Ja osobiście od jakiegoś czasu (od 2-3 tyg) używam tego drugiego regularnie "profilaktycznie", bowiem DICOMAN w wersji tych tabl jest to praktycznie czysty błonnik, a więc materiał całkiem nie wchłanialny (nie ma taka tabl węglowodanów)... i zażywam sobie 1-2 tabl dziennie profilaktycznie jako powiedzmy dodatek do porcji 2 łyżek otrąb. Przyznam szczerze, że odkąd to stosuję w takiej formie załatwiam się wręcz fantastycznie :grin: -> codziennie, co dla mnie jest zbawienne bo zawsze miałam taki cykl wypróżnień przed dietą, dopiero te nasze białeczka mnie zapchały (ale wtedy na raz łyknęłam zalecane 4 tabl DICOMANu i się wszystko poluźniło... :grin: ). Jedna uwaga jeszcze - DICOMAN nie jest tak całkiem łatwo dostać, ja kupuję go np. w dużej sieci aptek SUPERPHARM, tam zawsze jest, w moim takich przydomowych nie ma go (tzn musieliby go sprowadzać), tak wiec nie zrażajcie się jeśli od razu go nie dostaniecie. Ale na serio warto, choc koszt to ok. 25zł za 45 tabl. Jeśli chodzi zaś o COLON C to jest to także porcja błonnika ale dodatkowo zawiera naturalne szczepy bakterii Lactobacillus, a wiec uzupełnia naszą mikroflorę jelitową. Marudka to stosowała właśńie i efektem była tez zachwycona... :grin: Generalnie chcę jeszcze uświadomić, że oba te preparaty mają całkowicie naturalny efekt działania poprzez swoiste "zaśluzowywanie" jelit, a nie poprzez bezpośredni wpływa na zwiększenie jej motoryki czy wchłaniania wody, dlatego są zdecydowanie nie groźne przy przewlekłym stosowaniu i na pewno nie zaszkodzą naszym jelitom... idem zrobic familii jakąś kolację i przygotować sobie moją porcję twarogu chudego z kefirem i słodzikiem :grin: Buziaki!
  17. ja tylko na chwilkę bo mam jeszcze co nie co do zrobienia.... chciałam tylko zwrócić się do Juggin (którą ściskam serdecznie po długeij nieobecnosci!! :grin:) - Ty chyba Kochana wstawiłas to zdjęcia tak specjalnie na poprawę własnego humoru :grin: Wyglądasz fantastycznie, zgrabniutka młoda kobitka! Nie wiem gdzie są te 2 kg, ale na pewno nie w żadnym istotnym miejscu! :grin:) Niemniej rozumiem psychikę "wiecznego pączka" :mrgreen: i trzymam kciuki by te 2 kg szybko poszło precz! i tzrymaj się dzielnie w tej IV fazie! dobranoc Kochane! :grin:
  18. Ah joj wróciłam z siłowni jakiś czas temu... rety, jest ryzyko, że jutro nie podniosę się na nogach bo poćwiczyłam "co nie co" na rożnych sprzętach obciążających nogi.... tak to jest jak człowiek se narty wymysli :mrgreen: Maliszko... czytając o Twoim odczulaniu zastanawiałam sie, czy ja tu kiedyś na forum nie pisałam o tym, że na kota mozna się odczulać właśnie za pomoca szczepionek. Temat jest mi znany, mąż mojej pzryjaciółki będzie sie odczulał... zdawało mi się że Was oświecałam w tej kwesti, ale może... się mylę :grin:. Niemniej dobrze słyszeć że sie odczulasz i że jesteś zadowolona z efektów :grin:. Co do Szczyrku - mi polecono GÓRSKI ZAUŁEK (wpisz w google, łatwo znajdziesz)... póki co maja tam wolne pokoje na termin kiedy chcę jechać, ale ja będę najpewniej jechac sama, a pokoje sa min. dwuosobowe... więc mam taką małą zagwostkę jak tu zrobic by płacić nie podwójnie, a jednak pojedyńczo za pokój.... Spokojnego wieczoru tymczasem :grin:
  19. Hej dziewczyny! :grin: Ja tak na chwilkę... odpowiem tylko to co mi się szybko nasuwa... Marudko - suknia za 200zł?! wow toć to naparwdę za grosz! Kurczę... wiem, że możesz myśleć na prawo i lewo o kosztach, ale zastanów sie... to TYLKO JEDEN DZIEŃ w życiu, ale tez TYLKO JEDEN RAZ będzie taki dzień... czy nie chciałabyś wyglądać PIĘKNIE dla siebie samej i dla ukochanego? Może warto tak na to spojrzeć i jednak popatrzeć za sukienką, która Cię usatysfakcjonuje... ktora Ci się spodoba... :grin: Pomyśl! Joj Sandra to Ty malusia jestes faktycznie! :) Czyli jak zgubisz te jeszcze 3kg to będziesz mieć 48? Teraz masz 51? :grin: Wiesz co, ja się wczoraj pochwaliłam moimi 6,5 kg a dziś znowu zobaczyłam 69,1 na wadze rano... cholera :grin: MAm nadzieję, że to może były pełne jelita czy cos :D Albo woda, bo wczoraj zjadłam cały słoik papryki konserwowej :D - może trochę to było za słone jak na nasze wymogi.... Niech idzie precz, bo już mam dośc tej "9"..!! Co do PICIA to słuchaj.... na pewno maślanek, koktajli mlecznnych, jogurtów nie możesz traktować jak "pełnowartościowego nawadniania" organizmu. Już bardziej się do tego nadaje cola, bo jednak jest prawdziwym płynem a nie zawiesiną mniej lub bardziej gęstą białek (bo taka maślanka to własnie taka zawiesina białkowa, a więc zamiast te białka rozwadniać dalej je w siebie wlewasz...). Powinnaś jednak trochę więcej wody czy herbaty lekkiej pić (te owocowe napary wg mnie ok, ja je pijam czasem w ogóle bez dosładzania słodzikiem), bo cola mimo wszytsko zawiera dużo substancji aktywncyh osmotycznie i nie koniecznie może super dobrze spełniać swoje zadanie jako "nawadniacz". Tak więć spróbuj mimo wszystko dopajać się czymś... żadszym :grin: Albo rozrzedzaj colę wodą... ja tak robię przeważnie jeśli juz piję colę light/zero - wlewam do szklanki trochę więcej niż pół szkl coli i resztę dolewam wody. Taka opcja jest też bardziej nawadniająca niż czysta stęzona coca-cola :-D Uciekam teraz zamarynować sobie sznycelki z indyka, które mam zamiar potem zjeść z brukselką! No i może się dziś wezmę w garść i ruszę na siłownię.... tylko przetrawię jeszcze ten twarożek który właśnie wciągnęłam, i dopiję kawę... :mrgreen: Ściskam!
  20. Motylku nowa ksiażka wygląda tak i została wydana w 2009: http://www.empik.com/metoda-doktora-dukana...,prod22060067,p Nie ma tam wcale tylu nowości ilu można by się spodziewać, smiem twierdzic, że jak ktos ma pierwsze wydanie to mu to starczy... ja kupiłam nową ale nigdy jej całej ni eprzejrzałam.. jakieś tam fragmenty... a z przepisów też nie korzystam bo brzmią egzotycznie... a ja i tak mogłabym żyć wcinając tylko ryby pieczone i wędzone na tej diecie :mrgreen: A Twoje przestoje to nie przestoje niestety jeśli po 2-3 dniach spada całe kilo lub więcej w dół :grin: My tu czasem stoimy po kilka tygodni w miejscu... :grin: Dziś niemniej dziewczeta jadłam leczo (ja daję tylko pieczarki, cebulę, pomidory z puszki, paprykę, cukinię i mięsko) które zrobiłam sobie na święta i którego całe mnóstwo zostało w słoikach! powiem Wam że pyyyychota (zamaist parówek użyłam bardzo drobno pokrojonej, na takie mini mini kosteczki kawałkó piersi kurczaka), to jest naparwdę świetne ciepłe danie na takie zimowe dni jak teraz!
  21. Oho... KTOŚ MI PODKRADŁ SUWACZEK! :mrgreen: Witaj Motylku :) Słuchaj kobitko... jaki spadek motywacji, o czym Ty mówisz?! W ciągu 2 miesięcy 10 kg to BARDZO DUŻO, ja w ciągu trzech straciłam zaledwie 6kg... i to nie masz pojęcia jak opornie to szło przez pierwsze 2 miesiące! Więc żadnych spadków motywacji, trwaj w diecie i nie marudź :grin: :) Co do otrąb - ja na początku II fazy jadłam owsiankę z 3 łyżek otrąb dziennie, ale generalnie było wtedy kiepsko, waga mi stała, wszytsko stało, nawet zaparcia się pojawiały... Potem kupiłam nową książkę Dukana i tam się doczytałam, że w II fazie zaleca się jedzenie 2 łyżek otrąb dziennie (1 owsianych i 1 pszennych) bo to jest też bezpieczniejsza (mniejsza) ilośc CHO jakie podajemy organizmowi. Tak więc ja wtej chwili zjadam 2 łyżki otrab codziennie na II fazie... nie wazne czy jestem an P czy na P+W... Czytałam też o waszych sposobach gotowania otrębianki... no cóz, mój jest NAJPROSTSZY a nie narzekam na smak i też jestem zdecydowanie uzalezniona :D Otóż zazwyczaj w tyg wstaję tuż pzred 6:00 i wszystko robię w biegu, więc wstawiam tylko porcję mleka (taką porcję na malą miseczkę, mam już miarę w oku ) na gaz, nasypuje 2 łyżi otrąb do miseczki i odrobinę słodzika/soli i lecę sie myć. Po umyciu zalewam kawę (woda się w miedyz czasie zagotowała), i mleko też zazwyczaj już prawie wrze. Więc zalewam miseczkę otrab i zostawiam lecąc z kawą do pokoju by sie ubrać - i zważyć :D Potem włosy, tusz na rzęsy, przypudrowany nosek i siadam do owsianki, która zdążyła w tym czasie zmięknąć pzryjemnie... i tak wcianam dopijając kawę :). I potem to już tylko wybiegam z domu wrzucając do torebki serek wiejski 3% by mieć co na uczelni zjeść :D [dziś też wrzuciłam sok pomidorowy bo jestem na P+W...]. Endofme - jakbym słyszała siebie jakiś czas temu :grin: Choć prawdę mówiąc ja małym spadkeim wagi na uderzeniówce się tak nie pzrejmowałam, gorzej było potem jak przez pierwsze 3 tyg II fazy stałam w miescu. Jak napisala Maragrete ja na uderzeniówce (7 dni) straciłam 1,9 kg... no i co? - kiepski wynik, co nie? Z własnego doświadczenia wiem, że upartej wadze daje radę tylko uparty jej właściciel :grin: Choc wiem, że jest to trudne i co wieczór teraz modlę się, by moja waga znowu się nie pzrestraszył ai nie wyhamowała... powolutku powolutku, ale niech sobie lecę w dół cały czas... :) Cała przyjemność po mojej stronie Tina :D Sandruś stęskniłam się za Tobą! :D Kurczę widzisz... widzisz te moje 6,5? :D aż mi się wierzyc nie chcę :grin: ale ciiiii.... nie wolno mi się cieszyć zbytnio bo wiesz, ja wciąż nie wiem czy ta moja waga oswojona do końca... :D Niemneij faktycznie jako tako pzrez święta mimo grzeszków cos poszło w dół, potem okres i teraz od dzis bez okresu ale P+W więc zoabzcymy jak będzie... Kurczę szykuję się na te narty, muszę być lachon hahaha! :grin: Muszę też ruszyć tyłek na siłownię, bo boję sie że po pierwszym dniu nie wstanę jak nogi dostana w kość. Wymyślilam więc sobie, że pochodzę trochę na stepper i coś tam jeszcze cardio, i może trochę na jakis obciążeniach popracuję... wiesz, co by wstydu nie było :-D. Owszem dietę zaczęłysmy w podobnym czasie, Ty z tego co widzę to chyba tydzień szybciej :D. Ale co Ty tu piszesz o 50kg! wow... co to za waga... dla mnie totalnie abstrakcyjna.... :D ile Ty masz wzrostu Dziewczynko? :D Poza tym Kochana bądź co bądź Tobie zostały do utraty 3 kg, a mi 10.... troszkę trudniejsza droga przede mną niż pzred Tobą juz :D Niemniej podpisuję się pod stwierdzeniem, że chyba jednak w październiku te planety nie były dla nas zbyt pomyślnie ustawione... :D Sandra Ty tam na nowy rok szykuj wogóle obrączki a nie kursy angielskiego! Trzymam kciuki! :) No... to tyle ode mnie :) Dzisiejszy dzień na sądówce spokojnie, sekcja zwłok pewnie jutro lub dopiero w środę... dzis same podstawy prawne, ustawy, artykuły... słuchałam, notowałam... i dziękowalam Bogu, że 6 lat temu nie zdecydowałam się jednak na Wydzial Prawa :) Spokojnej nocy! PS. Pozdrwiam wszytskie nowe Praotalinki, duuuużo się Was tu narobiło :) Od razu widać jak nowy rok wyzwala w ludziach postanowienia poprawy :)
  22. Uciekam już spać, ale zajrzałam jeszcze by nie miec jutro nadmierncyh zaległosci.. :mrgreen: Maliszko - ah joj dziękuję Ci za te komplementy dotyczące mojej osoby! :) Kurczę dziewczyny, ja chyba mam zdolnośc wybierania dobrych ujęc na te fotki na NK :grin: Naparwdę w październiku nie było tak różowo, jak byłam na Mazurach w tym roku to wazyłam jakieś 70kg... stąd może te zdjecia nie najgorsze, w Chorwacji też miałam jakos tyle.... choc przecież 168cm i 70kg u PRAWIE 25letniej dziewczyny to wcale nie mało :-D. Muszę zejśc niżej niż mam teraz i tak, bo cholera wczoraj w ogóle pojechałam na zakupy nie tyle po cos na narty, ale po jeansy (bo jedne mi się w kroku przetrały :D ) i CHOLRA JASNA nie wcisnęłam tyłka i ud w żadne, a przymierzyłam ze 3 pary (na więcej nie miałam siły, wkurzyłam sie!) - a na moje nieszczęście model który własnie mi się "popsuł" nie jest juz w kolekcji i klops... będę chodzić w samych majtkach.... :) Niemniej bardzo mi miło za to Twoje "ładniutka" :) - prawdę mówiąc nigdy nie uważałam siebie za zbyt atrakcyjną, a tu taki emiłe słowa :D Dziękuję! Co do nart Maliszko - ja kupiłam tylko spodnie i kurtkę, bo tego niestety nie miałam a nie chciałam pożyczać od nikogo.. zakładam, ze naparwdę narty mnie wciągną a wiec strój to była tylko kwestia czasu. Kupiłam też sobie komplet bielizny termoaktywnej bo w moim przypadku uznałam ją za koniecznosć :grin: - w czasie aktywności fizycznej dość mocno się pocę i po prostu potrzebowałam czegoś, co skutecznie odprowadzi wilgoć od ciała.... Nart i butów i inncyh osprzętów nie kupowalam, bo nic o tym nie wiem i zdecydowanie na pierwszy raz będę polegac na tym, co z wypożyczalni da mi instruktor :). Słysząłam też wlaśnie opinie, że tak jak buty warto (a wręcz nalezy) mieć sowje, tak narty to juz nie taki niezbędnik... Więc myślę, że jak coś to tylko też buty będę kupować... ale to może dopiero jak wrócę i juz tego bakcyla złapie :grin: i może jak będą jakieś posezonowe przeceny na Wielkanoc :grin: Wykładami informacyjnymi będe służyć w miarę potrzeb :) Uciekam teraz spać, buziaki! PS. Wszystkie nowe Panie i Panów PROTALOWYCH przywołuję do pionu i wołam o SUWACZKI! Proszę robić suwaczki, odchudzanie bez suwaczka sie nie liczy! :grin: Dobranoc!
  23. Cholera jasna, miałam meeeeeeeega posta napisanego i coś wcisnełam i sie skasowało :grin: :-D :D juz chyba nie dam rady go odtworzyc :D.... no ale: Marudko! - mowisz ze będzie ze mnie narciarka po 6 dniach?! :D No mam taką nadzieję! Moje ferie trwają od 8-14 lutego, kurs zaczynam w niedzielę 7 lutego w szczyrku, a kończę w pt 12.02. Przewidziane jest po 5h nauki dziennie! - a wiec DUŻO! Dlatego też licze na to, że faktycznie zdoła sie posiąść pewne umiejętności i zostanie to mi już w głowie na zawsze :). Przyznam Ci się też, że ja takz epo raz pierwszy nie wyglądalam jak mega bałwan w stroju narciarskim wczoraj! :D Głownie mysle tu o spodniach, bo to one były moja zmorą zawsze.... wielkie gruuuuube nogi! A teraz nałożyłam te puchate portki i... i nawet fajna ze mnie dziewczyna :mrgreen: :). Łukaszu - do Ciebie miałam najbardziej rozpisana odp ale juz nie mam siły jej powtrazać, skrócę co nie co mój wywód więc... Tłumacze od razu (żeby nie było, że "mędrkuję" bez podstaw), że jestem na ostatnim roku Wydz. Lekarskiego i co nie co o "zdrowiu" wiem :). A wieć OWOCE - no nie wolno tak długo jak trwa I i II faza. Ale idzie bez tego przezyć, bo mamy warzywa. Na fazie gdzie je jemy powinno się dbac o to by jeść rożne rodzaje warzywa, by mieszać, bo to gwarancja największej różnorodności witamin i soli mineralnych. Jeśli jednak mimo to martwisz sie, by się nie zdewitaminizować to możesz sobie kupić jakieś Centrum, czy BodyMax i łykać po 1tabl co drugi dzień przy głównym posiłku (chodzi o to by posiłek zawierał mięso/ryby, bo tam będą jakieś ilości tłuszczu zawsze a w tym się lepiej te wszystkie suplementowe tabl wchłaniaja). Co drugi dzień a nie codziennie w zupełności wystracza jako profilaktyka niedoborów witamin :). WEGLOWODANY - ah ah... piramida żywnościowa może i jest podstawą żywienia, ale raczej wciąż dla ludzi pierwotncyh którzy by zdobyc kawał mięsa musieli pzrebiec kilka km i powalczyć z niedźwiedziem przez 2h :grin: [tudzież dla ludzi pracujących naparwde intensywnie fizycznie]. Pewnie, mnie tez o niej uczono na studiach, ale... prawda jest taka, że CHO (węglowodany) jako podstawa żywienia energetycznego nie nadaje się zbytnio dla ludzi, którzy mają jakiekolwiek zdolności do pzrybierania na wadze/tracenia kontroli nad tymi przybraniami. Tak więc jak chcemy schudnąć to nie, CHO nie są zbyt dobrą opcją, bo to zbyt prosta droga pozyskiwanai energii - organizm zjada, wchłania, troszkę traci na funkcje życiowe i resztę SRU - magazynuje "na potem", na gorsze czasy, które.... nigdy nie nastają i nigdy nie ma się okazji naturalnie tego stracić w tzw. "czasie głodu" (bo GŁÓD obecnie jest czymś wręcz nieosiągalnym - poza krajami trzeciego świata, tudziez rozwijającymi się). CHO bezkarnie wg piramidy żywności mogą wcinać tylko wieć Ci, którzy mają hiper-mega-aktywny metabolizm od urozenia i którzy po prostu nigdy nie mieli problemow z nadmiarem kg.... Pytasz się skąd będziemy czerpać energię, czyli glukozę... Otóż ZEWSZĄD! Nasz organizm jest tak skonstruowany, że oprócz czystego, najprostszego pozyskiwana glukozy ze zjedzonej kostki gorzkiej czekolady (a to kosztuje najmneij energii, bo tylko cukry złozóne trzeba rozłozyć do cukrów prostych) potrafi też z łyżki masła i z białka jajka kurzego wyprodukowac cukeir. W jaki sposob? - nie pytaj :D Biochemia tych przemian metabolicznych spędza sen z powiek studenta każdego II roku medycyny :grin:. Mogę Cie jedynie zapewnic, że z kwasów ttłuszczowych i białek nasz organizm potrafi wytworzyć energię potrzebną do funkcjonowania, z tym, że wyprodukowanie 1 cząsteczki glukozy z jakiegos kwasu tłuszczowego czy aminokwasu złożonego kosztuje nas duuużo więcej energii niż rozłozenie skrobi ziemniaczanej na Glc. Na tym własnie zasadza sie dieta Dukana - by dużo energii tracic na produkcję glukozy w organizmie, a by skąś brac energię do produkcji glukozy trzeba też pozyskiwać inny rodzaj energii (juz nie będę tłumaczyć jakie związki za tym sie kryją, w każdym razie chodzi jakby o "prąd" do pzreprowadzenia reakcji) z tego, co organizm ma do dyspozycji - a do dyspozycji ma depozyty tłuszczu hodowane u nas na brzuszkahc, pupach, udach etc etc. Może też czerpać z białek (stąd zaniki mięśni na niektórych dietach), ale raczej nie będzie tego robił, bo biąłko dostaje do żołądka i i tak ma duzo roboty z jego rozkładem, egoistycznie (by sie nie przepracowac) organizm będzie wybierał tłuszcz by to go zamienic w ten "prąd". Moze Ci sie jeszcze nasunać pytanie co do tego, jak tam "z mózgiem", bowiem mózg porafi się żywić tylko glukozą a tkanka mózgowa nie ma zdolności zamiany aminokwasów i tłuszczy na Glc. Otóz będzie czerpać z zapasów glikogenu w wątrbie (który łatwo sie przekształca w glukozę), poza tym mimo wszystko z jedzenia, bo śladowe ilosci glc mozna znaleźć wszędzie, nawet w protalowym jadłospisie... (a jak juz są warzywa to w ogóle i jest glukoza/fruktoza). Tak wiec nie martw się, nie główkuj... zaczynaj diete bo daje naparwde efekty. Aa... tylko pamiętaj - naparwde nalezy PIĆ dużo... na poczatku byw cieżko wlewać w siebie te 2l, ale trzeba to wziac na rozum i po prostu NA SIŁE pić... chodzi o ochronę nerek, które są ważne by nie doszło finalnie do kwasicy (o której juz parę razy trąbiono pzry okazji tej diety). Białka to duże cząsteczki i dla nerek ich filtracja z zagęszczonego osocza będzie trudna, jesli będzie dużo płynow w organizmie to osmoza wspomoże pracę nerek i będzie im łatwiej oczyszcac organizm z tego, co sie nie wchłonie. Nie dopuści to do "zatkania" się neerk białkami. tak więc pamietaj - PIC PIC i jeszcze raz PIC. Mimo tego, że w nocy będziesz na pewno biegał do toalety :grin:.... Tyle ode mnie, mam nadzieję, że trochę twoich znaków zapytania i wątpliwosci rozwiałam :). Ivonka! - dawaj na narty! będziem mieć zgrabne nogi, bo to one ponoć najbardziej dostają na nartach w kość! :D A tak w ogóle to masz też PIĘKNE PODSUMOWUJACE WYNIKI! :) Sago - w południe byłam w kościele i nadal było +1 :) samochody wprawdzie całe w sniegu były też, ale mrozu niezbyt... natomiast teraz jest prawie -4, a wieć najwyraźneij pogoda sie zmraża. Zdaje się zresztą, że znowu czekają nas mroźne i śniegowe dni.... szkoda tylko, ze czas wolny się kończy, bo jakoś jak trzeba iśc na uczelnie to snieg wcale nie ułatwia życia :grin:. Pozdrawiam ciepło wszystkcih!
  24. hej Dziewczynki-Proteinki! :grin: Jak tam poranek niedzielny u Was? U mnie w Rumi sniegu napadało, wprawdzie teraz jest +1 i świeci słońce piękne i jest ryzyko, że w związku z tym śnieżek się zbyt długo nie utrzyma, ale.... choc trochę zimy! - może się dziwicie, że się tak cieszę, ale mimo tego, że święta spędziłam w górach śniegiem się tam nie nacieszyłam bo zwyczajnie go tam nie było... :grin: Muszę Wam sie pochwalić, ze wczoraj zakupiłam sobie UBRANKO NARCIARSKIE :grin: - normalnie wyglądam w nim jak rasowa narciarka!!! :-D Śmiac mi się trochę chce, bo na nartach nigdy nie stałam, nie umiem jeździć, jednak w tym roku mam mocne postanowienie zmiany tej sytuacji - zapisałam się na 6cio dniowy kurs w Szczyrku na pocztku lutego (mam wtedy ferie, jenyy..... OSTATNIE FERIE STUDENCKIE!) i mam nadzieję, że posiądę wiele narciarskich umiejętności :mrgreen:. W każdym razie nie miałam nic, co mogłoby się nadawać do ubrania na narty, wiec musiałam sobie coś kupić... Choc może nie musiałam, mogłam popożyczać etc, ale... ja należę akurat do osób które lubią miec pewne rzeczy po prostu swoje i stąd ta decyzja. Wdzianko jest naprawdę fajne, ku mojemu zaskoczeniu - czarny komplet! choc zawsze chciałam kurtkę w jakis jaskrawych barwach...! ale jak się tak odziałam na czarno to mi się naprawde spodobało (kurteczka ma troche czerwonych wstawek i wygląda bardzo fajnie z tym). Tak wiec BĘDĘ NARCIARKĄ! :D To tyle z wieści u mnie.... Od jutra juz spowrotem uczelnia, mam 2 tyg bloku z medycyny sądowej a wiec oprócz zajęć seminaryjnych czeka mnie kilka sekcji zwłok takich powiedzmy "kryminalistycznych", a więc wrażenia mogą byc różne... Aaa... i jeszcze jedno - dziś moja waga pokazała rzekomo 600g mniej... dawniej może bym nie zmieniała suwaczka ALE... z okazji jeszcze początku roku porozpieszczam się trochę :grin: - tak więc zmieniam na 68,3 kg! Od jutra P+W, mam nadzieję, że nie będę "dobierać" gramów.... Buziaki! PS. Witam nowe Proteinki i gratuluję wszystkim spadków, bo czytałam że takowe były. Saga faktycznie staje się juz troche nudna z tym swoim tempem :grin: - idziesz Kochana jak BURZA! Matko, giniesz w oczach, ja też tak chce! :D Gratuluję Cio serdecznie! Natomiast stojącym życzę wytrwałosci, w która i ja się wiecznie uzbrajam....
  25. Ostatnia Szanso, Grazzio, Bożenko i Maragrete - dziękuję Wam za te słowa pociechy w moim kierunku :twisted: Pewnie macie rację, że te spadki widać dopiero wtedy, gdy "pyknie" dziesiątka... wcześniejsze są zaś widoczne albo dla "wprawnego oka" albo hm.... trzeba by paradować nago by ktoś dojrzał, że brzuch się tak nie marszczy gdy się siada :-D... Dziękuję Wam tymbardziej za te wypowiedzi, że na NK "wyglądam normalnie i nie wiecie z czego ja chce się odchudzać" :lol: - ah kobitki... wiemy jak jest :-D Każda z nas, która nie cierpi na otyłosć taką "na pierwszy rzut oka" ma i tak jakieś swoje defekty, wiecznie skrywane okolice, wiecznie odchudzane etc etc. U mnie takim mankamentem sa biodra, pupa i w zasadzie całe nogi. Marzę o tym, by bez skrupułów nosić spódniczki do kolana albo i przed, by nosić krótkie spodenki takie "mini", które nie będą mi się zwijały wstrętnie w kroku przez moje stykające się uda w tym miejscu, by mieć szczupłe łydki mieszczące się w kozaki i by spodnie biodrówki w końcu pomieściły mój tyłek - takie me marzenia wagowe :D Zdaje się, że do ich osiągnięcia muszę osiągnąć wagę niestety ale przynajmniej tych 60kg, bowiem wszystkie wyższe "kategorie" nie niwelują defektów tych okolic na których mi zalezy ... a więc sporo jeszcze przede mną. Może macie racje, że powinnam nam nimi popracować.... hm... z tym, ze ja zbytnio czasu nie mam :). Z aerobiku wodnego chyba zrezygnuję od teraz (od stycznia), będę chodziła 1x w tyg w soboty na basen (mama wtedy chodzi na naukę pływania, a ja się dołączę na "zwykłym torze"), chciałabym 2x w tyg włączyc siłownie z jakimiś ćwiczeniami cardio, ale... siłownia kradnie za jedym razem min 2h, a to juz sporo :grin:... tak więc nie wiem jak to wyjdzie... :D Życzę dobrej nocy i do usłyszenia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.