Skocz do zawartości

Nuta_Cynamonu

Aktywni Smakowicze
  • Postów

    283
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nuta_Cynamonu

  1. Dzięki Balbinka za dobre słowo... może faktycznie trzeba zmienić tryb... niech no Juggin przyjdzie, pomyśli i mnie zaczaruje jak i Ciebie kiedyś :) Jusia! Dziewczynko, tyle już zgubiłaś - zgubisz i więcej! na pewno! organizm się broni, ale schudłaś - wiec wiesz, że mechanizm białkowy napędza w Twoim ciele tryb spalania... tu akurat nie ma co wątpić w to, że waga dalej pęknie i będzie spadać.. Natomiast wydaje mi się, że tryb 7/7 mogłabyś zmienic na 5/5... organizm byłby bardziej bombardowany różnymi "klimatami", zanim zdążyłby zbyt dużo może zaczerpnąc z poszczególnych faz i odkładać na bieżąco w miejsce tego, co własnie spalił. Jeśli chodzi o praktyczność tego trybu to jest naparwdę spoko, ja sobie na dużym ściennym kalendarzu w naszym domu pozaznaczałam kreski co 5 dni i zawsze jak przesuwam date to wiem, w jakim dniu jestem ;). Na pewno też byś sobie z tym poradziła! A teraz powiem Ci coś na poprawę humoru :) - upiekłam dziś Twój SERNIK! z podwójnej porcji! Był ogromny - w piekarniku miał 2 pietra! :) oczywiście opadł, ale mi to nie robi... serniki (nawet te pieczone klasycznie) zawsze opadają... Jeszcze nie próbowałam bo stygnie, ale wydaje mi sie że będzie bardzo aksamitny w smaku... Ależ jutro na spotkaniu rodzinnym sobie zjem! kurcze, tylko co jak będą chcieli mi podkraść? ;)??: a specjalnie z rana robię dla reszty familii drugie ciacho... Dziękuję Jusiu za taką pyszność :) A dodam może jeszcze, że piekłam go w sumie 80 min (w 180 st a ostatnie 10 min jeszcze na prawie 200st), bo po 60' był jeszcze bledziuchny i nie całkiem się podniósł... troszkę skórka przypieczona ale dla mnie bomba :). Oto kolejne etapy i rezultaty mojej sernikowej roboty ;): A do tego jeszcze upichciłam sobie dziś gołąbki - 2 pudełeczka do zamrożenia, + jeden garnek już z sosikiem do jedzenia... pychotność, jutro będę wcinać :) I jeszcze zrobiłam watróbke z cebulką, ziołami i odrobiną kefiru na koniec - pychotka, nie sądziłam, że bez tłuszczu całkiem będzie to takie smaczne! :) - dziękuję Wam wszystkim za wszelkie rady i pzrepisy! :roll:
  2. [coś mi się pokręciło z modyfikacją postu i teraz tego nie moge wykasować... ale właściwa treść jest poniżej ;)]
  3. Jusiu, Bożenko, Babciu Madziu i Sandro - ah zawsze mnie tu wspieracie na duchu... bez Was pewnie bym popadła w marazm totalny ;) . A tak przynajmneij na świeżo mi jakiś optymistycznych myśli napakujecie do głowy! DZIEKUJĘ! naparwdę chcę trwac i chcę wierzyć, że w końcu ruszę... tylko jak mówię - to się wydaje już takie jakby nierealne po tych 2 tyg bez żadnych sukcesów... Może faktycznie powinnam zmienic rytm 3/3.... poczekam na Juggin może jeszcze żeby się wypowiedziała.. od niedz mam warzywka, więc akurat mogłabym je we wt skończyć jak coś... Eh... Słuchajcie Kochane, "JEST SPRAWA" - wiem że są wśród nas Kocie Mamy, i dlatego też wołam tu o wsparcie w tej kwestii (choc liczę też na poparcie osób, które może wielbicielami kotów nie są, ale mają dobre serduszka dla wszelkich Bożych Stworzeń i zlitują się nad tą całą sytuacją...). Dotarła dziś do mnie informacja nt. dość tragicznej sytuacji kotów w gdyńskiej stoczni - tu jest informacja na ten temat: http://pkdt.wordpress.com/koty-ze-stoczni/ (organizacja jest wiarygodna, ja z mamą miałysmy z nią do czynienia wcześniej gdy same pomagałysmy dzikim kotom z naszej okolicy). Do podpisania jest petycja (link: http://www.petycje.pl/petycja/4529/zaglada...ni_w_gdyni.html do Władz UM Gdynia, z tego co się orientuję miejsce zamieszania nie ma znaczenia więc nawet kobitki spoza trójmiasta podpisujcie się!). Jeśli ktoś mógłby też i miałby chęć - na pewno przydałby się każdy grosz wpłacony na konto tej organizacji - suma małych sum może coś dać i pozwolić coś zrobić, a na pewno więcej niż nie wpłacona nawet najmniejsza kwota! Proszę Was Kochane o POMOC ;) Dobre z Was człowieczki i wiem, że wesprzecie moje poparcie dla niesienia pomocy tym kociakom... [będę tu w najbliższych dniach przypominać o tej akcji, tak żeby każdy mial szansę pomóc...] Buziak i do usłyszenia! PS. Możecie wieść rozgłosić oczywiście... przyda się każda pomoc i podpis ;) .
  4. Dzieńdoberek! :) Dziś jakiś taki pochmurny poranek... czyżby słońce nie miało zajrzeć do 3-miasta? U mnie zdrowie ok (o dziwo!), nastrój ogólny ok, za to nastrój protalowy średni - waga dziś rano pokazała tyle ile jest na suwaczku, więc - przepraszam, że przeklnę, ale ręce opadają - do jasnej cholery co jest ze mną nie tak?! Wszelkie spadnięte 200g (co się w ogóle wydaje śmieszne, że je zliczam) wskoczyło do 72,9kg znowu. Dno. Masakra. A okres będzie dopiero za 4-5 dni, choć ja niogdy specjalnie nie odczuwalam zatrzymywania wody przed nim.... Jak myślicie ile mogę czekać, by stwierdzić, że mam kontynuować bądź że mam zrezygnowac i w celu schudnięcia po prostu udać się do dietetyka...? Ja wiem, ze są przestoje... każda z Was je miewa... ale "dokuczają" Wam one juz w trakcie diety, jak organizm nie chce puścić dalej pasa bo już coś stracił.. Mój w ogóle nie odczuł, że jestem na jakimś reżimie żywieniowym. Olewa mnie totalnie. Wcinam otręby (co śmieszniejsze od 2 dni się nie załatwiałam chyba, wcześniej nie miałam problemów; piję dużo wody dalej), ograniczyłam nabiał wieczorem, nie jem ZEBR ani ŚNIEŻNYCH OWIEC.... wrrrr! Kurde, ani nie mogę się prawdziwie cieszyć dietą, że jem smacznie i że działa, ani nie mogę cieszyć się mniejszymi wymiarami, bo zdaje się, że nawet nigdzie żaden cm mi nie ubył - jeansy tak samo leżą na tyłku i nogach ;) . Żebym lepiej znała francuski to chyba bym wystosowała maila do pana Dukana z wielkim znakiem zapytania i prośbą analizy czemu jest tak jak jest.... ;) A Wy tu mi wkrótce kopa w tyłek dacie za to moje marudzenie... niemniej CIĘŻKO pogodzic się z tym, że jest się opornym na dietę-cud, która wydawała się tak bardzo skuteczna.... w tak wielu przypadkach. Medycyna mnie już nauczyła, że są "wyjątki od reguły"... klops - czyzbym była tą jedną na milion...? Babciu Magdo - Tobie i ja biję brawo! W świetnym czasie sobie poradziłaś ze spadkiem, i do tego na Boże Narodzenie będziesz się już żywić jak normalny człowiek ;) . Aż Cie ściskam mocno z tego powodu! Super! Benek - a widzisz... czyli JEDNAK proces chudnięcie wciąż w toku :) Dużo już straciłaś, nic dziwnego że organizm się broni... niemniej mimo być może pewnych zachwiań endokrynologicznych pozwala białkom wymiatać tłuszczyk.. :) Gratuluję! Marudko - ah remonty.... my w mieszkaniu przeżywaliśmy też remont w sierpniu... mielismy świetnego malarza, bardzo sprawnie mu to szło mimo iż był w liczbie jednej osoby na mieszkaniu ponad 70m2. W ciągu 2 tyg wszystko mielismy już na nowo rozstawione i śladu po farbie nie było. Niemniej nawet przy jako takim porządku i tym, że my osobiście pędzlem po ścianie nie machaliśmy i tak bylismy umęczeni totalnie... BĄDŹ DZIELNA - tak jak dziewczyny piosza, efekt końcowy Ci wszystko wynagrodzi! :) No nic, pozdrawiam serdecznie wszystkie me protalowe Przyjaciólki... niech Wam sobota zleci wolno i przyjemnie! Ja dziś będę robic gołąbki (od jutra P+W), ale chyba cały czas będzie mi towarzyszyć myśl, że się ich nażrę i i tak nic mi to nie da ;) ... PS. A może powinnam zmienić 5 P/5 P+W na coś innego..? 3/3? 1/1? :) PS2. PAJACYK! :)
  5. Oj Grazzia dziękuję Ci za te słowa, choc możesz mi wierzyć że na moim roku są osoby mądrzejsze ode mnie i z wiedzą większą ;) - wiecej ryją... ja już jestem trochę zmęczona po 5 latach... A to jednak zawsze jest kawal nauki do pokonania na taki egz... U nas w ogóle nie ma tak na ostatnim roku, że pisze się mgr i jest luz, ma się 2x w tyg zajęcia po godzinę, uczelnię odwiedza się sporadycznie... Ja chodzę przez 5 dni w tyg na uczelnię, zawsze na rano do ok. 13:00... co chwila jakiś egzamin czy zaliczenie. Normalnie czuję się jakbym była dalej w LO :D Zresztą u mnie w domu cały czas mówi sie: "dziecko jest w szkole/ dziecko idzie do szkoły" itd. Ot szkoła, po prostu... regularna i ciągła edukacja ;). I w dodatku kończy się studia bez mgr! ;) A wątróbkę może też spróbuję z kefirkiem... dodałas go do cebulki jako hm... część sosu? Saguś... u mnie w domu tez się indyka raczej nie jadało, ale teraz na protalu ja zdecydowanie więcej jem indyka... Takie sznycelki cieńkie naparwdę super chłoną taka marynatę, nie trzeba ich nacinać ani rozbijać jak schabowych. Smaże na patelni grillowej, lub na zwykłej jak chcę mieć mięsko pokrojone na mniejsze kawałęczki (bez tłuszczu całkiem). Marynatę robię sama... normalnie często używaliśmy marynat KOTANYI w okresie grillowym - takich BEZ SOLI, są to mieszanki samych ziół i moim zdaniem są dużo zdrowsze niż te wszystkie inne które mają w swoim składzie "chwalebny" glutaminian sodu (czy wiecie, że niektórzy bywają na niego uczuleni? bywają nawet śmiertelne przypadki bo większej ilości jego spozycia, są to dość utajone alergie...). Mięsko soliło sie dopiero przed położeniem na patelnię, a smak był fantastyczny i mięsko idealni kruche. Jednak tam używało się oleju+octu... Na diecie nie próbowałam jeszcze robić czegoś na bazie tych ziół bo nie do końca "czuję" czym mogę zastąpić olej (tzn. jakim innym płynem prócz wody...bo woda jakoś do mnie nie przemawia tutaj). Natomiast owszem, czesto sama robie marynaty... tak "na oko i na nos" :) - moja mama zawsze mówiła, że ja mam "dobre powonienie" i chyba faktycznie udaje mi się dopierać różne kompozycje smakowe :). Do indyka robię taką rzadką marynatę (no bo nie na oleju): - 2-3 łyżki sosu sojowego - 1-1,5 łyżki octu (nie należy się go bać, na początku mocno czuć ocet ale po usmażeniu w zasadzie w ogóle go nie ma) - 6 łyżek mleka chudego - 5 łyżek wody - 1-2 ząbki posiekanego czosnku (lub trochę czosnku granulowanego) - pieprz (wedle uznania - ja używam grubomielonego z młynka prosto) - zioła suszone: rozmaryn (szczególnie polecany do drobiu choc nie każdy lubi jego aromat), cząber (mało popularny w spożyciu, a szkoda bo warto! - świetny też do wieprzowiny), bazylia, majeranek - wybieram zawsze jedno zioło tak by mięsko miało "zapach przewodni", daję tych ziół sporo bo w takim "nie tłustym sosie" one mało się przylepiają do mięsa więc jak jest ich więcej to lepiej oblepiają :) a, jak mam w domu ZIOŁA DO DROBIU "Kamis" to też sypnę dodatkowo do tego jednego "przewodniego zioła" [zauważcie, że "Zioła do drobiu" nie mają w swoim składzie NIC prócz ziół, a np. taka "przyprawa do kurczaka/indyka" tej samej firmy jest juz upstrzona glutaminianem i innymi bajerami! szukajcie CZYSTYCH MIESZANEK ZIOŁOWYCH DZIEWCZYNY!]; 'Zioła do drobiu' tez swietnie zdają egzamin jeśli chcemy zrobic taki lekki rosołek na kurczaczku - udko z włoszczyzną i dodatkeim tych ziół i jest fajny aromatyczny rosołek BEZ CHEMICZNEJ KOSTKI ROSOŁOWEJ (z tłuszczem)! :) Polecam! NIE SOLĘ JUŻ takeij mieszanki - jak dla mnie sos sojowy zapewnia wystarczającą słoność i wcale nie jest ona nadmierna - radzę jednak "umoczyć język" w sosie i zweryfikować go na sól, może komuś będzie mało (nie zrażać się tylko ewentualnym dziwnym smakiem marynaty, tak ma być, mięsko z niej jest naprawdę pyszne). Marynata która powstaje ma barwę kawy z mlekiem ;). Wiem, że połączenie sosu sojowego z mlekiem może wydać sie kontrowersyjne, ale... pierwszy raz jak ją przygotowywałam to nie dałam na poczatku mleka, jednak po "umoczeniu w sosie języka" stwierdziłam, że jest on za intensywny i że czymś muszę zgasić ten bardzo aromatyczny ( i SŁONY!) sos sojowy (normalnie radziłam sobie z tym dzięki oliwie, no ale...). Wówczas pomyślałam o mleku... i naprawdę super to zdaje egzamin! Przygotowuję taką marynatę od razu w plastikowym pojemniczku w którym będę trzymała mięsko, mieszam... i potem obtaczam sznycelki i cyk - zamykam i do lodówki... jak przygotuje to jednego dnia wieczorem, to na drugi dzien z rana są juz pyszne kotleciki... a, spokojnie takie kotleciki mogą poleżeć taką noc i jeszcze 2 dni w lodówce, nic się z nimi nie dzieje - można więc przygotować więcej ale smażyć na świeżo każdego dnia :) [ja przewaznie robie sznycelki z połowy piersi indyczej... ważne by pokroic je "wzdłuż włókien mięśniowych" - smaczniej się je chrupie wtedy] Smażę na dość dużym ogniu z obu stron, nie za długo - są cieńkie więc ryzyko nieusmażenia jest nikłe :). Saga gwarantuję, że taki indyk nie będzie suchszy niż pierś z kurczaka :). [prawdę mówiąc przeważnie robię tą marynatę na oko, szczególnie jeśli chodzi o ilośc dodanego mleka i wody - bo sos i ocet w takiej ilości jak podałam wlewam na początek i do nich dodaję resztę... to co jednak tu napisałam zdaje mi się zgodne z prawdą - ma być kolor mocnej kawy z mlekiem... taki bezowy :)] I dzięki Saga za opinię na temat papryki :). Bardzo lubię smak konserwowej więc fajnie, że do mięska będę sobie mogła zjeśc... A cierpliwośc swoją buduję, oj buduję... :roll: do miłego! :) PS. Kurcze byle marynata.... a znowu się rozpisalam! Pzrepraszam!
  6. Witam Dziewczyny w piątek - weekendu początek! Bardzo wam dziękuję za kciuki... egzamin okazał się nie byc najgorszym, po 3 pytania na głowę... a co "gorsze" Pani Dr wpisała nam do kart ćwiczeniowych tylko "ZAL" (zaliczone) a nie ocene?! - troche się zdziwiłyśmy, bo nazywa się to egzaminem a one powinny być wszystkie na ocenę... no ale dowiedziałyśmy się już że wynik egz praktycznego nie wpływa w żaden sposób na ostateczna ocenę z przedmiotu, a ta zostanie wystawiona dopiero po egz testowym z okulistyki który mam w grudniu. Więc chyba dlatego nie wystawiłą ocen po prostu... DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM TRZYMAJĄCYM KCIUKI KOBITKOM! :D Wczoraj jakos przetrwałam wieczór, średnio naprawde było... aspiryna pozwoliła mi położyć się koło półnopcy z 37,2.... za to rano obudziłam się z 36,2 i.... i zimnymi potami! W rezultacie teraz mam 36,6 i zdaje się, że jest wszystko ok ;) . Eh... mówie Wam, lekarza zawsze najdziwniejsze choroby chwytają... ;)??: Nie wiem co mogło mi być, byłam pewna, że rano ani ręką ani noga nie ruszę, a tu patrzcie... oby tak już zostało, mam nadzieję że nic mnie nie przyatakuje w najbliższych dniach. Z okazji weekendu przypominam o PAJACYKU! - klikamy! :shock: Jeny... w ogóle strasznie dużo napisałyście - chyba z dobre 2 strony z dziś tylko! :D Dużo czasu mi zajmie odpisywanie, ale postaram się nadrobić zaległości ;) No proszę proszę Bożenko! super! :) nie ma to jak się dowartościowac od czasu do czasu... szczególnie, kiedy się wie, że faktycznie lepiej się wygląda! :shock: Mi wciąż tylko marzą się jakieś fajne kozaczki - póki co mam wciąz problem z dopasowaniem ich do mojej "masywnej" łydki.... :shock: Hm.. Saga ja też myślę, że na kapuste możemy sobie pozwolić. W końcu to warzywo dopuszczone, kwas wytworzył się naturalnie... sół? - no owszem, ale ryby wędzone też bywają słone... grunt to nie przesalać potraw, które same przygotowujemy - z nich najprędzej największe ilości soli możemy wyeliminować... wiec: raz na jakiś czas - jadłabym bez wyrzutów :) Martuska zdaje się, że po prostu musisz swojej wadze uwierzyć! :D gratuluję serdecznie pirwszych sukcesów :D Dzięki Babciu Madziu za egzaminowe wsparcie! :D I w ogóle gratulacje osiągnięcia swojej WAGI! Na dniach będziesz wdrażać w praktykę trochę bardziej rozpustne jedzenie :shock: Moje kociaki też łażą namiętnie po klawiaturach laptopowych... co więcej - potrafią się uwalić na niej jak zostawi sie otwartego laptopa na biurku (nagrzewa się, a one są straszne piecuchy!) Hehe.. Martuska nie będzie żałowania! Ginekolog to taki sam lekarz jak inny! Nie bać się tylko chodzić, dbać o siebie! :D A widzisz - mówiłam że rękawy "przyszły z zachodu" :) Co do skurczy łydek - moge potwierdzić to, co pisała Ci tu Babcia Madzia nt. potasu, magnezu, cynku itd i ich ewentualnej suplementacji. W sumie nie ma przeciwwskazań byś sobie jakiegoś takiego preparatu nie kupiła... To też prawda, ze otręby mogą część minerałów "łapać", ale w sumie nie zjadamy ich dużo (choc regularnie)... Na Dukanie naszemu ustrojowi też "doskwiera" kwasica, a to znowu działać powinno odwrotnie - w takim stanie przeważnie rośnie stężenie potasu we krwi. Podsumowując - z tymi skurczami mięśniowymi jest tak, że często nie wiadomo skąd się biorą, bywa, że nie ma żadnych zaburzeń elektrolitowych a skurcze są. Tak więc "łyknij" sobie coś... i stwierdzisz czy podziałało czy nie :D. Łojeny Styczniowa jesteś na finicie jakby nie było! Nie czekoladkuj! Jak tak Cię ciągnie do słodkiego to choc ulep sobie trufelków dukanowych, albo taką chałwę z pzrepisów zrób... ale nie czeko-czekoladę! Dasz radę, zgubisz na pewno te troche nadmiaru które pozostało! Saga - wciąz kurczak mówisz... a spróbuj może indyka,co? Czy też bardzo nie lubisz? Ja osobiście na nowo odkryłam indyka teraz na diecie... duzo bardziej mi smakuj niż pierś z kurczaka, mięso jest "treściwsze" w smaku, bardziej przypomina mi schabowego niż drob :). Kupuję kawałek piersi indyczej, kroję "z włosiem" na sznycelki grubości ok 1-1,5 cm, robię marynate i tak tzrymam to nawet do 2-3 dni w lodówce... codziennie sobie smażąc jakąś część tak pzrygotowanego mięska. Polecam! Słuchajcie pytanie o kapustę kiszoną już było, ja teraz pytam o paprykę konserwową w czasie P+W - myślicie że ujdzie? jest na occie, ten roztwór jest tez na cukrze... hm...? W ogole to zrobiłam dziś spore protalowe zakupy, jutro będę z mamcią robić gołąbki dla mnie (też z indyka, do środka dam pieczarki i paprykę tez), trochę ich wyjdzie wiec na pewno coś pomrożę. Kupiłam też wątróbki kurze - coś będę z nich próbować wyczarować :). Plus oczywiście makrela i pstrąg wędzony - super rybki do przechowania ze 2 dni w lodówce, można skubać po trochu. Juz nie wspominając o chudym mleku (jadam też rano owsiankę z 2 łyżek!), jogurtach i twarożkach! W niedzielę mamy "uroczystość" rodzinną - mszę za Dziadka w 5tą rocznicę śmierci i w związku z tym Babcia robi mały poczęstunek dla rodziny u siebie. Obiecałam jej, że zrobię ciacho ("Domowe rafaello" - nawet przeszło mi przez myśl że z naszej wersji budyniu i ciasteczek owsianych upieczonych na słono też by się takie ciacho zrobiło... tylko bez wiórek kokosowych), i zamierzam przy tej okazji upiec (mój pierwszy!) protalowy serniczek żebym i ja mogła coś skubnąć :). Tylko w AUCHAN nie dostałam dziś serków homo naturalnych 0%, innych naturalnych też nie było :shock:. Kochana Babcia dziś tez dzwoniła i dopytywała sie, jak ma zrobić dla mnie rybę po grecku bym i ja mogła ją zjeść :D - kazałam jej na małej ilości wody uparzyć/obgotować dorsza, a potem sosik z marchewki cebulki pomidorków też tylko przy pomocy wody przygotować - myślę, że Babcia da radę :D. A jeśli doda troche koncentratu pomidorowego to będzie tragedia myślicie...? Jeśli chodzi o moją wagę to bez zmian - mija 2 tyg diety a ja jestem wciąż MEGA-DUKANOWO-OPORNA... :D no i klops, i tyle z tego... nie przeszkadza mi takie odżywianie się, ale chciałoby się widzieć tego efekt. Tak sobie czasem myślę, że mnie odchudzić to by dała radę chyba tylko głodówka totalna.... Ściskam Was mocno i zyczę spokojnego, pełnego chill-out'u piątkowego weekendu! Dla mnie osobiście to najcudniejszy wieczór tygodnia, bo w głowie myśl o tym, że cały weekend przede mną jeszcze! :) Do usłyszenia jeszcze dziś, a jak nie to jutro!
  7. hehe Anulka BRAWO! dałaś radę, widzisz! :shock: a ja nawet widzę, że zrobiłaś w zasadzie identyczny suwaczek jak mój :shock: nawet kolor motylka taki sam! ;) zajrzałam i znikam... aspiryna zbiła mi o jakieś 4 kreski temperature - bez rewelacji, no ale.... tymczasem!
  8. Dziewczęta dziś jakoś ledwo dycham... Od rana jak wstałam coś mnie łamało w kościach (a wcześniej NIC, zdrowa jak ryba!), przez cały dzień takie uczucie... policzki mnie pieką, po plecach coś liże, w tyle gałek ocznych ciepło.... mam 38,1 st. :shock: ... normalnie chyba lekarz protalowy się rozchorował :) gardło nie boli, kataru nie ma... typowe bóle kostne.... od lat nie miałam prawdziwej grypy, a to póki co tak wygląda.... :) :D ;) łojeny.... A na dodatek wszystkiego jutro o 10:00 mam egzamin praktyczny z okulistyki i powinnam z nosem w ksiażce siedzieć... ciężko z powodu samopoczucia, już pomijając to że okulistyka mnie niespecjalnie kręci... Eh... wzięłabym sobie jakiś fervex czy theraflu, ale tam jest troche za dużo cukrów chyba... i z przeciwzapalnych rzeczy zainwestuje raczej w ASPIRYNE - mam nadzieję, że stosunkowo niewielkim grzechem się to na mnie odbije. No i łyknęłam sobie troche rutinoscorbinu tez już... to też cukier, eh. Słonka Drogi wprawdzie przeczytałam wszystkie posty ale nie mam sił odpisywać na nie... choc gdzieniegdzie nasuwał mi sie komentarz. Wiedzcie jednak, że Was duchem wspieram... i gdybym była pełniejsza w siłąch miąłybyście tu "tasiemca" ode mnie pełnego cytatów ;) . Wszystkim gratuluję SPADKÓW - zdaje się, że kilka osób podpędziło trochę tempo, extra! Będziecie wszystkie laski pod choinką :shock: (Amazoneczko zachwycasz mnie, proszę zaczaruj mnie bym i ja tak chudła... dietujemy prawie tyle samo czasu a ja dalej jak słoń...) - u mnie dziś teoretycznie 100g mniej tylko (wszystkim dziekuję za doping mimo iż tak oporna jestem i tak tu Wam na ten temat ględząca!) Jeszcze pt i sob na białkach mi został. Uciekam... mam nadzieję, że mój mózg cos przyswoi w takim stanie ;) Buziaki!
  9. ja tylko na chwileczkę... pomogę i znikam ;) MaLiNkO - link który musisz wkleić jako swój suwaczek to musi być link z okienka na stronie gdzie już stworzysz swój suwaczek gdzie bedzie napisane "BBCode", a nie żaden inny... na pewno nie link z górnego paska adresów... to dobrej nocy Kochane! do jutra! - dziś juz nie mogę sobie pozwolić na dłuższe odpisywanie.... PS. Sandro33, czemu wciąż nie widzimy Twojego suwaczka?! :shock: Zrób go!
  10. Wiesz co Sandra... mnie na studiach na żywieniu klinicznym uczono, że ASPARTAMOWI mówimy tak, jeśli są wskazania do obniżenia podaży czystych weglowodanow w diecie (patrz: cukrzyca). Do tego mówiono, że jest to substancja obojetna dla organizmu :shock: - a miałam te zajęcia na V roku, wiec wcale nie tak dawno. To wszystko jest rzecz względna - myslę, że po Dukanie nie można całego życia spędzić na słodziku... ale trzeba wykombinowac jak tu cukier ograniczyć, czy ewentualnei zastapić go czymś. Jest np. taka roślina STEWIA ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Stewia czy tu: http://www.wywar.pl/product-pol-3812-Stevi...CFYOOzAodMEv2uw ) - Dukan o niej nie wspomina, nie wiem jak ma się ona do protalu, ale na pewno jest bardziej dietetyczna niż cukier... posiada ona silne wlaściwości słodzące, teoretycznie powinna być zdrowa (choc na wikipedii coś piszą o jej niedopuszczeniu do sprzedaży w UE...), jest dostępna w Polsce w sklepach z BIO-żywnością bez problemu (w różnej formie - liści, sproszkowana itp). Przyznam szczerze, że kiedyś ją zakupiłam... w formie sproszkowanej (takie po prostu zmielone na pył liście stewii). Jednak po dodaniu do kawy miałam pewne zastrzeżenia - liściowy pyłek unosił sie na powierzchni trunku tworząc niezbyt apetyczne zielone wykończenie kubka (jakby glony mi zakwitły w kawie :shock: ), a poza tym hm... czuć było specyficzny zapach tej rośłiny i to jakoś w całości mi nie pasowało. Niemniej... ponoc można na tym ciasta piec i takie tam. Ja się po tej jednej kawie poddałam, ale może ktoś z Was tu ma doświadczenia ze stewią...? Albo ktoś będzie chciał spobować.... teoretycznie jest to alternatywa dla aspartamu itp.... no i teoretycznie pochodząca z natury ;) .
  11. Witam ponownie wieczorową porą.... Kasias i Amazoneczka - Wasze wypieki CUD! aż chce się patrzeć i co więcej... piec! :) ja niestety póki co zamierzam obejść się smakiem... no może upiekę na niedz serniczek bo mamy w rodzinie roczicową mszę za Dziadka i spotykamy się w kilka osób... to bym sobie zjadła też cos dobrego wteyd przy stole... Hm, czytam też i widzę, że wciąz macie dylematy związane z pieczywem włączanym w III fazie... ten chlebem do którego link podała Maho jest pewnie dobry pod względem "pełnego ziarna" ale... ja osobiście nie jestem zwolennikiem tych "pakowanych chlebków" - nie bez powodu są one dłużej świeże, z datą ważności pzrybitą na folii... można się do ich składów "przyczepic". Nie macie w swoich okolicach jakiś piekarni, gdzie po prostu się takie chleby piecze...? Prawdziwe piekarnie obecnie naprawdę cały ogrom różnych chlebów sprzedają, a zawsze jest to - wg mnie - chleb naturalniejszy... Ja osobiście w moim mieście (a jestem z Rumi) też może sie taką piekarnią nie mogę pochwalić, ale studiując w Gdańsku pzreważnie wracaąłm do domu z chlebem z tutejszych piekarni (PELLOWSKI, SZYDŁOWSKI, CYMES... jest tego sporo) - tak na pewno można znaleźć chleb pełnoziarnisty o dobrych parametrach :shock:. Poszukajcie... myślę, że warto... no chybaże ktos sam piekł będzie chleb to może będzie lepszy i zdrowszy ;). A... i zdecydowanie odradzam kupowanie takich "pełnoziarnostych" wypieków w hipermarketach typu TESCO, REAL, AUCHAN etc etc... tam one sa noby pieczone na miejscu ale egh... więcej tam chemii i spulchniaczy i farbek niz mąki! NIE KUPOWAĆ!!! :shock: Dzięki Sandro za doping :shock:. Jakoś tak jednak jets że różnych sfer życia (dieta vs. studia) jakos nie można porównywać obiektywnie :). To całkiem dwa inne światy... Jeny, a może za bardzo chcę schudnać...? cały czas chodzę i czuję jak jest mnie tyle samo we wszystkim... a tak marze o tym, by raz a porządnie ogarnąć temat wagi w moim życiu, by znaleźć metodę na siebie... ale jak Dukan mi nie daje rady, to juz nie wiem co da ;)... [jem to mięsko jeszcze dziś trochę na siłę, bo jestem dość najedzona... zjadłabym jakiś lekki jogurt ale.. dorzucę kalorii i jakiegos konkretnego białka do spalania...]. Z tymi rękawami to mimo wszystko poszukaj, może nawet w tych polskich sklepach... to produkt hm.. "zachodni" więć powinni go tam mieć :). PS. Ja też stres zajadam słodkim :) PS2. A... doczytałam twoje pytanie o DANIO... ja mówie NIE PODJADAJ! ale nie ze względu na skład tł, CHO i białka, a ze względu na firmę DANONE... jestem pzreciwnikiem absolutnym! Wg naszych pediatrów danonki-sronki to jeden z większych generatorów alergii wszelkich u dzieci... są porządnie naszpikowane "tym i owym"... już nie mówiąc o konsystencji wszelkich produktów tej firmy - są skrajnie mega aksamitne, co wręcz zakłóca u dziecka zdolność tolerowania na języku jakichkowliek grudek :D [powaznie mówię]. Szukaj jakiś prostszych serków, naszej polskiej produkcji.. :) - tak od serca Ci radzę :) Ja też nie chodzę głodna, do tego jestem w stanie zaspokoić moje wszystkie potrzeby smakowe na tej diecie.. nawet mnie do chleba nie ciągnie... (a tak bardzo lubię smak chlebka razowego z masełkiem... mniam!). No ale cóż... może własnie tym, że się nie chodzi głodnym muszę płacić za brak utraty kg... :) [przepraszam Was, że marudzę... stolerujcie mnie jeszcze :D jakieś takie humory mam niesprzyjające ostatnio... do okresu jeszcze tydzien czasu, nigdy PMS mi nie dokuczał jakoś bardzo... a oczekiwanie na spektakularny spadek wagi, który nie przychodzi, mnie wcale nie pociesza...] Byłam dziś z jednym moim kocurkiem u weterynarza po południu też, bo chyba złapał jakąś infekcję wirusową... ma ciepły nosek, stan podgorączkowy, lekko obrzękniętą krtań... dostalismy póki co tylko tabletki na stymulowanie odporności i może się z tego sam wyplącze. W związku z tymi dodatkowymi obowiązkami chyba nie wybiorę się dzis na aquagymnastique..... muszę poczytać okulistykę na piątkowy egzamin praktyczny. No i jeszcze okazało się, że nie jadę jednak na weekend do Warszawy ;)... Ludzie się pochorowali, ktoś tam ma prywatny wyjazd do Poznania, komus się nie chce, ktoś tam coś tam... no i postanowiliśmy przełożyć spotkanie na listopad. Może to i lepiej, bo nie będę mieć pzrynajmneij okazji do alkoholowych grzechów... ale z drugeij strony nie lubię jak w ludziahc tak zapały gasną i odpuszczają zbyt łatwo... szczególnie jeśli chodzi o serwowanie sobie przyjemnośći jakim takie towarzyski meeting by był :D.
  12. Hej Kochane Protalinki.... Wczorajszy dzień minąl jako tako... poczytałam sobie poźną nocą to wszystko co mi napisałyście i cóż mogę rzec - dziękuję Wam Olu, Sago, MaLiNkO, Maragrete i Babciu Magdo za wsparcie i słowa otuchy...! (jeśli kogoś pominęłam przepraszam, niecelowo). Poczytałam zamieszczone rady Juggin no i... postaram się zjadać więcej mięsa wieczorami w ramach nabiału, i generalnie może ograniczyć desery słodkie, a w zasadzie z nich zrezygnować bo wcale się nimi nie objadalam. Mimo wszystko to naparwdę mało motywujące jak waga zwyczajnie stoi zanim jeszcze w ogóle zaczęła lecieć w dół... Piszecie o licznych póbach odchudzania... ja już tu pisałam o tym, że tak naparwdę wiosną 2008 zastosowałam dietę gdzie zgubiłam 7kg, i owszem - do teraz je odzyskałam. Przez cały ten okres jednak raz jadłam normalnie, a potem znowu na jakieś 2 tyg wskakiwałam na dietę Dąbrowskiej... próbując zrzucic choc coś.. Ale mało kiedy tak konsekwentnie się jej wtedy trzymałam. Nie wiem... czyżbym przez to stała się taka oporna?! Moja medyczna wiedza niewiele tu pomaga (lekarzowi najtrudniej o obiektywizm w swoich problemach)... wręcz się zastanawiam czy ja w ogóle nie jjem jakoś nie tak jak trzeba... ale jak słucham co Wy wcinacie to jak najbardziej tzrymam się Dukana! A może za dużo ryb? One chyba mają wiecej tłuszczu niż takie piersi kurczaka czy indycze.. Od wczoraj jem otręby - broniłam się pzred nimi, ale w końcu mnie chyba przekonałyście... mam nadzieje ze nie obróci się to pzreciwko mnie... Dzis na śniadanie zaserwowaam sobie 2 sznycelki z indyka i kubek koktajlu proteinowego (zrobiłam z kefiru + trochę twarogu + trochę mleka + 2 łyżki otrąb) + kawa. Na uczelni jadlam serek wiejski 3% (jest mi go najwygodniej tam zjeść, nie bardzo mam jak kotlety nosić po holach szpitalnych ;) ) i 0,75l wody. Teraz jak wrociłam z uczelni ok. 14:00 też zrobiłam sobie taki koktajl z resztki kefiru z rana i ostatniej mi dozwolonej łyżki otrab + 1 sznycelek wyjęty z lodówki. Postaram się, by to był już koniec nabiału dla mnie na dziś (no chybaże jakiś mały jogurt :)??: ). Własnie teraz skończyłam pić kawę. Idę zaraz oczyścic z łusek dorsza i dziś go zjadam pieczonego na obiad - pewnie koło 16:30. A potem mam jeszcze surimi w lodówce, nowego indyka do smazenia, śledzie w occie (wiem ze może je tez powinnam ograniczyc z racji zatrzymywania soli... ale eh... mam na nie chęć!). Może dam radę... Herbata zielona mi nie pzreszkadza, nawet ją lubię - pijam liściastą bez dodatku zadnych aromatów. Może faktycznie powinnam zwiększyć jej spożycie. Kurczę... choc żeby poniżej 70kg już zejść...! mam 2gi dzień białek dziś.... 2 tygodnie mija jutro a tu takie marne wyniki... :) Ah 100krotko to prawda, na tym kierunku trzeba się niekiedy nagimnastykować by przetrwać. Tak jak na każdych studiach sa pzredmioty, które zdają się całkiem zbędne... i owszem - pierwsze 2-3 lata wydziału lekarskiego można powiedziec, ze w nie obfitują. W pewnym sensie później na VI okazuje się, ze JEDNAK DO CZEGOŚ TO BYŁO POTRZEBNE, no ale... człowiek wtedy nie wiedział... Teraz to juz ostatnia prosta prawie że... coraz częściej myślę o tym, ze w następne wakacje jak będzie się mnie ktoś pytał czym się zajmuję będę "musiała" (no bo co... kłamać mam? ;) ) odpowiadać, że "jestem lekarzem", i jakoś tak to poważnie i zobowiązująco brzmi :D - to o czym człowiek marzy całe studia w pewnym momencie staje sie czymś w rodzaju "brzemienia"... bo OD LEKARZA SIE WYMAGA, a my w pewnym sensie jesteśmy takimi samymi ludźmi jak i reszta świata. Choc ja uważam, że medycyna jak żaden inny zawód uczy człowieka pokory wobec świata i natury - nie ma 2 takich samych pacjentów i 2 takich samych przebiegów tej samej choroby... Mam nadzieję, że znajdę swoje miejsce w tym medycznym świecie, i osiągając spełnienie zawodowe będę też prawdziwie dobrym lekarzem dla moich pacjentów... Esperantia - te zawroty głowy są może wywołane u Ciebie niskim ciśnieniem, hm? Nie masz z tym problemów? może jeśli masz możłiwość pomierzyłabyś sobie je trochę w najbliższych dniach... Ta dieta, a raczej jej skład pokarmowy, nie powinny wywoływać osłabienia jako takiego, więc może po prostu zamień sól dietetyczną na zwykłą morską/spożywczą... i spróbuj trochę więcej solić (jeśli masz tendencję do zatrzymywania wody, wtedy możesz zauważyć niewielki przyrost wagi). Teraz ta aura jesienna sprawia, że są duże wahnięcia ciśnienia atmosferycznego więc układ mikrokrążenia (ten z głowy :shock: ) może to w ten sposób odczuwać jeśli minimalnie ma to swoje systemowe ciśnienie na dolnej granicy normy, bądź po porstu poniżej 90/60 mmHg. To są one ;) -> http://polki.pl/pub/07_2007/07_02/indyk01.jpg Domowym sposobem to bym raczej nie próbowała :shock:. Można je kupić na stoiskach z folią spożywczą, aluminiową, woreczkami etc. [ http://www.gotujmy.pl/rekawy-do-pieczenia,artykuly,1034.html ] Co do sosu sojowego - ja też używam, dodaję do niego trochę wody, czasem mleka, ziól i robi mi się fantastyczna marynata na mięsko - może w niej stać nawet 2 dni. Do tego sos jest słony więc przeważnie juz nie dosalam mięska. Ściskam Kobitki... do potem być moze! Dziś srodowa aquagymnastique u mnie... pap!
  13. Cześć dziewczyny! Słonecznie w trójmieście dziś rownież! choc zgadzam się i tu z rana była mgła... i temperatury były prawdziwie nie zachęcające do wyjścia na zewnątrz.... Przyznam, że dziś mam nastrój trochę depresyjny.... moja waga z rana o 100g mniej niż na suwaczku :) .... smucę się, bo to już 13 dzień diety a ja w zasadzie nie mam spadku :) ... mam wrażenie, że te 1,5kg to mi zleciała woda i tyle... klops :) ja rozumiem, że mogą być przestoje jakoś w połowie diety, taki przestój bym zrozumiała... ale ja tu w ogóle z miejsca nie mogę ruszyć - dziewczyny, czyżbym należała do tych, na których protal nie będzie działał....? Miałyście tu taki pzrypadek? :D Amazoneczko jak widzę Twój wynik to aż mi serce ściska - zaczęłaś dietę 3 dni wcześniej ode mnie i zrzuciłaś już ile kg!!! Fantastycznie!!!! Gratuluję! Ciesz się tym dziewczyno, na pewno po Tobie to widać! a ja mam dalej spodnie tak samo ciasne na tyłku... Pije 2l najmniej dziennie, nie grzeszę, nie spożywam pókic o mąki żadnej, ani otrąb... warzywami też się jakoś mega nie objadałam na P+W... dziś białka pierwszy dzień... eh... ;) Przyznaję, jem wieczorami także - koło 22:00 przeważnie zawsze coś jeszcze sobie zaserwuję - albo jakiś twarożek, jogurt, albo jak mam kawałek wędzonej rybki... może nie powinnam jeść ta późno? tyle, że wg Dukana to nie powinno mieć takiego znaczenia o ile w końcu trzyma się diety - a ja się trzymam... ;) Maho - no niestety takl czasami bywa w naszym polskim szkolnictwie, że są i lepsi i gorsi nauczyciele... eh, trzeba przetrwać, albo zmienic szkołę - wiem wiem, u Ciebie już na to za późno teraz... Ale dasz rade! :D Marudko cieszę się, że druga noc w swoim M była bardziej relaksująca :shock: . Oby z każdym dniem było Ci tam lepiej! Dzięki za link do foremek, przy najbliższej okazji poszukam takich silikonek też to może coś upiekę... (choc jak zjem mąkę to juz w ogóle strach się bać co z wagą będzie ;) ) Maragrete ponownie wielkie dzięki za szczegółową odpowiedź :shock: . Spróbuję któregoś dnia przygotować sobie taką wątróbkę, zdaje się, że to wcale nie dużo pracy przy niej jest :shock: ... Amazoneczko, wagę masz pikną (tzn. jak już pisałam ilośc utraconych kg w stosunku do trwania diety -> super!)... wiec póki co życze Tobie tyle samo szczęścia w szukaniu pracy co w gubieniu kg! :shock: Na pewno się jakoś ułoży, czasem człowiek po prostu musi dłużej poczekać by trafić na coś wartego grzechu :shock: . Zdecydowanie Anulko zrób sobie SUWACZEK POSTĘPU :) -> stąd można je wziąć: http://www.misfitmoms.com/tickers/stepone/weightloss.html http://ticker.7910.org/ http://tickerfactory.com/ No nic, idę sobie... smutno mi dziś, eh... :D
  14. No to już jestem wyplumkana w basenie!... zaraz idę serwować sobie kąpiel jeszcze Cichutko tu dziś w ogóle, spokojnie, widac poniedziałek zwala na nasze głowy multum nowych obowiązkow ;) ... Maho bądź TWARDA! :D Wiem, że szkoła średnia chwilami wydaje się końcem świata, ale naprawdę to daleko jej do tego... studia czasami też wydają się czystym armagedonem, ale de facto w życiu są gorsze i bardziej obciążające psychicznie sprawy... Trzeba zawsze szukać tych jasnych punkcików na horyzoncie - pomyśl o tym, że za kilka miesięcy będziesz mieć swoje najdłuższe w życiu wakacje! :shock: Trzymamy tu wszystkie za Ciebie kciuki! :shock: Przy Twoim niedociśnieniu MaLiNka nie ograniczałabym specjalnie wody... jednak to trzeba łączyć z tym spożyciem soli też. Wg mnie pij po 1,5-2l wody dziennie, to "rozsądna ilość" jak na okres jesienno-zimowy... i tak naparwdę wlicza się w to wszytsko - i woda czysta, i cola, i herbata i kawa... Z tą wodą to jest tylko tak w Twoim przypadku, że ona w dużych ilościach będzie zmniejszać stężenie sodu w Twojej krwi, dlatego też jeśli masz jeść "niskosodowo" (mało soli) i pić tez taką wodę to wtedy powinnaś nie spożywać jej aż 2 l.... Tobie - jako jednej z nielicznych - mozna powiedzieć, że niekoniecznie zaleca się wodę niskosodową po prostu (popatrz na ulotki na wodach miner. i spróbuj wybrać taka, która ma stosunkowo najwięcej Na+...) Jako sól używaj albo zwykłej spożywczej soli kuchennej jodowanej, albo kup sól morską. W ogóle to fajnie by było gdybyś np w trakcie diety gdzieś tam 1-2x w tyg mierzyła sobie gdzies cisnienie... może jak nie masz w domu to wyczaj u jakiś sąsiadów cisnieniomierz :shock: - zobaczyłabyś sama jak te wartości się będą układać na diecie, wtedy byśmy mogły coś jeszcze doradzić :shock: . Co do ważenia to zdecydowanie RANO - wstajesz, robisz siusiu, myju myju i zanim wskoczysz w ubrania -> siup na wagę :) Cześc Jusiu Droga! :D Fajnie, że coś sobie kupiłaś... sezon jesienny w pelni więc warto czasem odświezyć swoją szafę... tym bardziej, że Ty juz mozesz cieszyć się z za luźnych ciuchów leżakujących w niej :) Twojego serniczka jeszcze nie piekłam, ale dziś zakupiłam twaróg! :D Nie piekłam głownie dlatego, że mam jeszcze 2 szklaneczki ŚNIEŻNEJ OWCY :D ... Ale myślę ze jakos w sr czy czw go upichcę... chybaże okulistyka mnie przerazi i będę ryć na potęge... A.. no i jeszcze muszę mąkę kukurydzianą do tego serniczka kupić, bo na tą owsianą to dałam się nieźle nabrać :) Tak sobie myślę, że na początku zrobie tą małą, pojedyńczą porcję - bo wyjeżdżam na weekend i nie dam rady raczej wziać ze sobą... a po co ma się zmarnować ;) . Mam taką małą tortownicę, rozmiar mneijszą od takiej klasycznej... myslisz, że będzie ok? czy za duża? [bo Ty chyba pisałaś że robisz podwójną porcję w normalnej tortownicy....] Marudko a te pojedyńcze tez masz silikonowe? Hm może masz rację, że warto je kupić skoro nie przywiera nawet jak niczym tego nie posmarujesz... :shock:. A te 12 sztuk to wychodzi z pojedyńczej porcji czy podwójnej? Dziękuje Ci za odpowiedź, bądź dzielna z tym remontem! Buziaki dziewczęta i dobrej nocy w razie, gdybym już dziś się tu nie odezwała :) . PS. Jusia widziałam Twój nowy przepis na zapiekankę z kalafiora w PRZEPISACH! - aż mi ślina poleciała... kurcze chyba na najbliższej P+W sobie taką spreparuję...! ;)
  15. Witajcie Kochane! Cieszę się, że w koncu mogę tu do Was zajrzeć! Dzis u mnie jakis taki dzień w biegu, na szczęście pogoda w 3-mieście dopisywała więc choc z tego powodu można było nie mieć depresji :shock:. Na uczelni zaczął mi się 2-gi tydz. okulistyki, co oznacza, że w czw lub pt będziemy mieć egzamin praktyczny :shock: - zaleznie od tego jak się umówimy z naszym egzaminatorem (a akurat moja piątka ćwiczeniowa zdaje u Pani Ordynator Oddz. Okulistyki Dziecięcej, więc raczej pytania "z dzieci" się pojawią...). Eh... nie lubię tych egz ustnych, choc to kurcze juz szósty rok przezywam! Za to pociesza mnie perspektywa wyjazdu na weekend do Wawy do moich żagielkowych pzryjaciól.. :) Stęskniłam się za nimi! Marudko, jakże mógł Cię Twój Luby opuścić na noc?! Nie wiedział chłop, co czyni :shock:... Super, że mimo pewnych niedociągnięć które widzicie w mieszkanku jesteście pełni radości z własnego gniazdka.. ja jeszcze swoich 4 ścian nie mam także, ale wyobrażam sobie czasem cicho taki moment "urządzania wszystkiego po swojemu"... Napisałaś o tych muffinkach i hm... chyba muszę sobie zakupić taką tacę do ich pieczenia... bo zabawa z tymi foremkami papierowymi stawianymi żywcem na blachę chyba nie będzie zbyt fajna... [czy jak Ty pieczesz te muffinki to wkładasz je do papierków też? czy możnaby je do takiej łysej blachy wyłożyć? - chyba nie, przykleją się jak nic na amen ;) ... Michasiu ależ fantastycznie, że Mała złapała z Wami pozytywny kontakt... Boziu... oby te formalności minęły w mig! Teraz jest taki okres trudny i dla Was i dla Julci, bo poznaliście się już i zacznie się tęsknota... te Maluchy nie powinny długo czekac na swoją pełnię szczęscia! Tak więc trzymam kciuki by w mig Julia (śliczne imię!) znalazła się w Waszym domku! :D Witam Anulka! :D (pozwól że tak skrocę Twój nick) Widzę, że tempo chudnięcia na uderzeniówce bardzo dobre! :D Miło Cię widzieć w gronie fanek dr Dukana, na pewno będzie Ci tu z nami dobrze! Tylko SPREPARUJ SUWACZEK! - żeby Twoje posty były kolorowe i żebyśmy wiedziały w czym Ci dopingujemy! :) [jak to zrobic masz tutaj: http://www.smaczny.pl/forum/index.php?show...amp;#entry88365 a jak wklejać mnogie cytaty tutaj: http://www.smaczny.pl/forum/index.php?show...amp;#entry88396 ] Maragrete! - co ja bym bez Ciebie zrobiła! :D DZIĘKUJE NIEZMIERNIE za taki komentarz do moich wyklikanych słów :D. Co do produktów 0% to wiem, że nie jest to wskazanie bezwzględne, jednak w niektórych produktach nabiałowych są i tak podgonione węglowodany więc... choc te tłuszczowe kalorie mozna w ten sposób ograniczać. Jednak owszem, jeśli czegoś nie mozna dostać w tej postaci to.. zje się i normalne i nic się nikomu nie stanie myślę. Zgadzam sie, że ten serek homo OSTROWI jest niebyt smaczny - ja mam wrażenie jakby mi zostawał na podniebieniu nawet jak zmieszam go trochę z mlekiem, dodam czosnek, korniszonka, zioła i zrobie taki sos do mięsa... Za to moja mama (nie-protalowa) ostatnio mi jeden podwędziła, dodała sobie konfiturki z pożeczki i zajadała się mówiąc: "Jaki pyszny ten serek 0%!!" - patrzyłam na nią zdziwiona, no ale cóz... może to dodatek konfitury potrafił tak podnieść jego walory smakowe... :) Nam konfiturki nie wolno, a z samym słodzikiem też mi niezbyt smakuje. Wolę w to miejsce zwykłego twarożu ugnieść widelcem, dodac troche jogurtu czy kefiru i w ten sposob zjesc :). To jest dopiero pychota! W kwesti SURIMI mnie zdecydowanie natchnęłaś :D Muszę tylko popróbować tego surimi z różnych firm, pewnie też są jakieś rożnice w smaku między nimi... W ogóle to jak na nie patrze to sobie myślę, że mogą to być takie moje protalowe kabanosiki :D... ŁOJENY DZIĘKI BOGU, że mnie z tą mąką owsianą oświeciłaś!!! :shock: Gotowa byłam piec na niej wszystko zamaist mąki kukurydzianej! Ale bym się wpakowała! W takim razie będę poszukiwać jeszcze tej skrobi kukurydzianej... ale zdaje się że mozna ją zamiennie z mąką kukurydzianą stosowac, prawda? A przepis na ŚNIEŻNĄ OWCĘ chyba faktycznie umieszczę w przepisach ;).... a co! ;) Hm... Maragrete ale tą watróbkę to taką surową umytą wrzucasz na taką podsmażoną cebulkę? bez opruszania niczym...? Kurczę, ja bardzo lubię wątróbkę... ale zawsze jedliśmy ją albo w sosie uprzednio obsmażoną po obtoczeniu w mące, albo też moczoną w jajku i bułce tartej i smażoną jak schabowe (rety, to dopiero była pychota, watróbka była wspaniale soczysta, tylko trzeba było posolić po smażeniu!). A teraz to tak niezbyt wiem jak się do tej watróbki zabrać... :) Ja też bym chętnie takie aromaty bez-olejowe chyba kupiła... Bo te wszystkie desery na bazie jogurtów itp można swietnie urozmaicac za ich pomocą... wporawdzie to zawsze tylko kilka kropel na taki np litr, ale... - jeśli ktoś tu zlokalizuje link do tych aromatów to proszę niech wklei! :D Sandra, prawie sobie radzisz z tym cytowaniem :shock:... Już Ci mówię gdzie leży błąd - swój komentarz musisz umieszczać POD CYTATEM, a Ty go miejscami zaczynałaś pisać w środku cytatu... Musisz szukać po danym zacytowaniu wypowiedzi dziewczat takiego napisu: "[ / quote]" (bez spacji po /). Jesli po nim będziesz zawsze zaczynać swoją odpowiedź na pewno będzie dobrze :). No nic, żegnam się tymczasowo... Dzis poniedziałek więc czas wieczorem na aquagymnastique! Jeśli chodzi o moją wagę to dziś z rana pokazaa tyle co wczoraj, czyli w sumie o kilkaset gram wiecej niż na suwaczku :) Ale nie zmieniam, bo mam nadzieję, że wkrótce zlituje się nade mną i zejdzie w dól - od jutra zaczynam 5 dni białkowych! :) Wszystkim natomiast gratuluję UBYTKÓW WAGOWYCH, jeśli takie zaistniały!!! :D Do usłyszenia!!!
  16. Benek wysłałam Ci juz wiadomośc prywatną - mam nadzieję, że co nie co wyjaśniłam :shock:. I wracaj do nas szybko - pełna zdrowia i energii! Grazzia... czasem pismo obrazkowe jest najbardziej skuteczne... tysiąc słow a jedno zdjęcie i wiadomo o co chodzi ;). Jesli chodzi o rodzinkę to o szwagra już w zasadzie jestem spokojna, natomiast głodówka u taty...? To by wskazywało jednak bardziej na ostre zapalenie trzustki... bądź faktycznie zaostrzenie (te postacie leczy się głodówką). Daj znać co za diagnozę ostatecznie postawią lekarze. Trzymam kciuki jednak za szybka rekonwalescencję Taty. Jeny Maho ale mnie smaka robisz na ten SERNIK MAMINY! :) Kurcze muszę też upiec, tylko hm... pewnie też wciągnę go połowę jednego dnia :D. Mam słabość do wypieków, pewnie tak samo będzie z protalowymi ;). Kurcze tylko niech mi ta waga DRGNIE W DÓL, bo idzie wpaść serio w marazm jakis.... boję się dodawac cokolwiek nowego prócz tych warzyw i tego co w uderzeniówce... póki system spalania nie ruszy :shock: .....te trufelki to chyba sobie zaserwuję na Boże Narodzenie hehe ;) Albo ptasie mleczko... :shock:
  17. Dzięki Benek - czekają mnie więc 2 serniki w najbliższej przyszłości... musze wypróbować i Twój i Jusi!!! :shock: Hm... czyli jednak WINIARY?! Musze dokładniej popatrzec :shock:.... Dzięki za odpowiedź Kasias!
  18. MaLiNkA - jeśli chodzi o zupki to myslę, że poczekaj z nimi do fazy P+W, wtedy można już swobodnie na udku kurczaka ugotować zupkę bez dodatku kostki żadnej (wrzucisz trochę warzywek i będzie mieć i smak i zapach). Po co dodawać chemię i ewentualny dodatkowy tłuszcz ;) . Niemniej jeśli chcesz teraz kostki rosołowe koniecznie to raczej tylko te o obniżonej zawartości tłuszczu... Jeśli chodzi o Twoje niskie ciśnienie - ja tu powiedzmy, ze reprezentuję świat medyczny więc poradzę Ci, byś była ostrożna :) . Nie żebyś miała się czuć źle, ale po prostu nie ograniczaj tak spozycia soli... zamiast stosować tą sól dietetyczną (z dodatkiem chlorku potasu zamiast sodu) o której wspomina Dukan stosuj normalną sół spozywczą (czysty NaCl). Zresztą sam Dukan też pisze o tym, że osoby ze skłonnościami do niskiego RR (ciśnienia) - a 70/45 mmHg to naprawdę bardzo niskie cisnienie! - nie powinny zbyt ograniczać jej spozycia dla zachowania normotensji. Hm... to jest myśl :D Choc patrze i tam jest tyyyyle jajek, tyle żółtek.. łojeny... Ale w związku z tym pieczeniem mam Kochane pytanie - czy ta mąkę kukurydzianą mogę zastąpić mąką owsianą? (wygląda jak zmielone otręby na pył i chyba tym też jest...). Mąki kukurydz. jeszcze nie kupiłam (już nie mówiąc o znalezieniu skrobi), ale owsianą mam.... Kasias a jakiej firmy takie kostki kupujesz...? bo ja w moich sklepach widzę tylko kostki WINIARY a wśród nich raczej nie mogę się dopatrzec obnizonej zawartości tłuszczu... Kurcze... z powodu głoda na słodkie zrobiłam w mig ŚNIEŻNĄ OWCĘ hehe.... Nie chciało mi się mieszać w dwóch miskach masy ciemnej i jasnej, musiało być NA SZYBKO... teraz polecę do kościoła na 18:00, a jak wrócę to pewnie będę mogła już zjeść :shock:. ŚNIEŻNA OWCA oczywiście jest zmodyfikowana ZEBRĄ - dodałam do 2 dużych jogurtów naturalnych jeden serek homo 0% i jeden serek wiejski PIĄTNICA 3% (zmiksowałam trochę blenderem by granulki się rozdrobniły, ale i tak pozostały fajne drobne kuleczki w masie, więc super jak dla mnie, bo będzie rożnorodna faktura na języku :) ). Do tego porcja żelatyny na 1l płynu rozpuszczona w 0,5 kubka wrzątku, który po rozpuszczeniu żelatynu uzupełniłam do pełna zimnym mlekiem 0%. Plus jakiś tam aromat w ilości kilku kropel - byle zapach był. Słodzik do smaku ;) Eh boję sie upiec ciacho takie na większej ilości mąki (już jakiejkolwiek) bo moja waga niezbyt chce leciec w dół a jak jeszcze poczęstuję ją węglowodanami to już w ogóle sie na mnie obrazi ;) . Choć jak patrzę na te przepisy na muffinki, na piernik, na placuszki, już nie mowiąc o "chałwie"/trufelkach z mlekiem w proszku!... to eh.. no ale nic, jak trochę bardziej schudnę to może wtedy będę się za to brać...
  19. A pozostałe składniki Benek jakie tam dajesz? skrobnij tu plis :shock: jeny chodzi za mna dziś cos słodkiego... ale nie mam twarogu w domu ;) i nie mogę sobie ciacha upichcić... zastanawiam się zrobieniem bez.. hm... próbowałyście je robić?
  20. Amazoneczko to nie jest takie trudne to rozróżnić... wieprzowe polędwiczki będą "różowe" a wołowe sa krwisto czerwone, poza tym średnica takiej polędwiczki - wieprzowe mają jakieś 3-4 max cm średnicy pewnie, a wołowe są sporo większe. Hm... może zdjęcie :shock: -> WIEPRZOWE: http://web.grcc.edu/angus/broadcast_series...preparation.jpg a WOŁOWA: http://www.wielkiezarcie.com/zdjecie.php?id=61067 Jeśłi te polędwiczki sa od przyszłej Teściowej to przypuszczam, że są wieprzowe... sa popularniejsze "do jedzenia" niż te wołowe...
  21. ALCIA myślę, ze te 17kg jest osiągalne jak najbardziej, szczególnie że już straciłaś 4kg! Ja od jakiś 11 dni dietuję, ale wyniki mam słabiutkie póki co... Mam nadzieję też na to, że się w końcu odbiję! :shock: Zainspirowałaś mnie tą wątróbką w sosie jogurtowo-musztardowym... Znalazłaś go w przepisach tutaj? Mogłabyś mi podać na niego namiar, a jeśli jest nie stąd to podaj proszę jak przygotowujesz taką watróbkę.. Bo ja póki co nie mam pomysłu jak przygotowywac podroby ;). Aa... jeśli chodzi o olej parafinowy to prawde mówiąc nie doradzę Ci, bo ja nie używam w ogóle... sosy wszelkie przygotowuję na bazie jogurtów, smażę na patelni grillowej lub na zwykłej teflonowej, wszystko na sucho. Zastanów się, może nie jest Ci on tak niezbędny w kuchni... :shock: Pytaj o wszytsko, nawet jesli sie powtórzysz to my tu odpowiemy :) - ja też jestem tu stosunkowo niedługo i mnożyły mi się swego czasu pytania... dziewczyny bez problemu i z uśmiechem i doradzały :). Pozdrawiam!
  22. Cześć Dziewczęta! Widzę, że niedzielne przedpołudnie też jest absorbujące domowymi sprawami bo coś Was tu za dużo nie widać ;). Ja dziś pozwoliłam sobie na trochę dłuższy sen niż normalnie... nie wiem niby ładna pogoda, ale chyba jakoś ciśnienie nie jest aż takie super chyba... Niestety moja waga wywinęła mi dziś psikusa... w porównaniu do wczoraj CAŁE 300g WIĘCEJ! :shock: A ja akurat wczoraj zjadłam stosunkowo mniej niż zawsze przez te rozjazdy rodzinne. Chyba dziś nic nie zjem w takim wypadku :\. Eh.. a już się cieszyłam że schodzimy w dół... czyżbym dopiero w czwartym dniu warzyw odczuła ich ZŁOWROGI WPŁYW?! :D Jeszcze tylko jutro, a potem już znowu białka... oby były bardziej litościwe bo w tym tempie to ja Was wszystkie Kochane przegoni w tej emeryturze tutaj... Benek witaj! Miło Cie widzieć po takiej w sumie długiej niebytności... czytaj, nadrabiaj... i odpowiadaj! :D Brakuje nam Twoich rad! Witaj ALCIA!!! Dobrze trafiłaś, z nami na pewno będziesz mieć więcej "otuchy w diecie" :shock:. Saga podała Ci już strone z przepisami, tam jest tego naprawdę sporo :shock: - nic tylko pichcić! Poza tym na pewno sporo rzeczy będzie Ci samych wpadać do głowy... tak to już jest z Dukanem - z nim można naprawdę ciekawie i smacznie zjeść :shock:. A... tylko spreparuj koniecznie suwaczek wagowego postępu!... bez tego jakaś taka "goła" się wydajesz :) [w sensie Twoje posty takie smutne bez kolorków w dole :)]. Tutaj masz link do moich tłumaczeń jak go zrobić: http://www.smaczny.pl/forum/index.php?s=&a...ost&p=88365 W razie gdybyś sobie z czymś nie radziła - pytaj :shock:. A by zamieścic kilka cytatów w jednej odpowiedzi instrukcja tutaj: http://www.smaczny.pl/forum/index.php?s=&a...ost&p=88396 (podaję już profilaktycznie bo wiele nowych osób ma tu z tym problem :) ) Dzieńdoberek Amazoneczko! Hm, o jaką polędwiczkę pytasz? - jeśli wieprzową to BROŃ BOŻE!!! (tłuste mięso!) Wolno nam jeść tylko drób i wołowinę (i coś tam jeszcze ale nie pamiętam, na pewno świnki odpadają). Chybaże chodzi Ci o ligawę - polędwicę wołową, wtedy ok. No i smażyc możesz ale bez żadnego oleju, czyli tak naprawdę można ugrillowywać to mięso. Ja tak własnie smażę mięsko na patelni z "grillowym dnem" - na sucho :) [ale na zwykłej teflonowej też da radę]. W ogóle będąc przy wołowinie powiem Wam, że kupiłam wczoraj sobie na spróbowanie 5 plasterków SZYNKI WOŁOWEJ (dorwałam w sieci zakładów mięsnych NOWAK) - wyglądała bardzo apetycznie i przyznam szczerze, że smakowała też bardzo dobrze - jak dla mnie o całe niebiosa lepiej niz ugrillowany stek wołowy! Więc gdyby nie cena (85 zł/kg !!!), to stwierdzam, że byłaby to "moja protalowa wędlina" :D. Póki co ja w ogóle beż wędliny żyje, choć ostatnio też zakupiłam tzw. polędwicę łososiową z indyka (Morliny), pomyslałam, że skoro indyk to chyba może być dla nas protalek - jeszcze nie otwierałam, ale zobaczymy jak to smakuje pewnie wkrótce... Moze da rade dodać taką pokrojoną polędwiczkę do sałatki jakiejś.. albo o! - jajeczniczki! ;D I musze się jeszcze jedną rzecza pochwalić ;) - wczoraj będąc na zakupach namówiłam moją Maminę na zakup blendera :) dotychczas w naszej kuchni wydawał się on zbędny, ale ja analizując przepisy i generalnie myśląc o pzrygotowywaniu rożnych rzeczy stwierdziłam, że chyba by sie przydał (myślałam, że to będzie koszt koło 400-500zł, a tu się okazało że za trochę ponad 200zł udało nam się kupic produkt BOSCHa o bardzo dobrych parametrach). Tak wiec teraz kombinuję co by tu zrobić w nim żeby móc się nim nacieszyć ;). Mogłabym sobie strzelic koktajl proteinowy na sniadanko, ALE... ja wciaż funkcjonuję BEZ OTRĄB, więc w sumie byłby to taki koktajl czysto twarożkowo jogurtowy... zobaczę. Z tymi otrębami to w ogóle... ja wciąż czekam na pierwsze zastosowanie przy zaparciu, ale załatwiam się normalnie (średnio 1x/dziennie), więc... jadłabym je tylko dla samego "smaku"... no i teoretycznie pożytku płynącego z ich dobroczynnego składu - Babcia Magda w końcu bardzo je tu zachwalała :D. BUZIAKI i do potem! MIłej niedzieli życzę! PS. Ciekawe co tam słychać u Michasi i jej córeczki! Cisza jak makiem zasiał, pewnie maja dużo zajęć z Małą... :D PS2. Wszelkim spadkom oczywiście bijemy brawo!
  23. Dobry wieczór! Zlądowałam dziś znowu późną porą do domu po całym dniu biegania... centra handlowe męczą naprawdę (tym bardziej gdy nie bardzo wiadomo co kupić mając w głowie nadzieję na to, ze wkrótce będzie się szukać innych, "drobniejszych" rzeczy...), za to mój Chrześniak jest cudny :) Maragrete, 100krotko i Sandro33 (i te Protalinki, które z niedoskonałości pamięci pominęłam, a też ZRZUCIŁY jakieś gramy!) - gratuluję "zrzutki" wagowej! każdy gram się liczy, a co dopiero KILOgram! ;) Witam Sandro w gronie zamieszkujących Kocią Krainę :shock: Co do OTRĄB to podpisuję się pod tym co mówiła tu którąs z nas wyżej - można je spożywać w każdej postaci, mniej lub bardziej rozdrobnione (te rozdrobnione na "pył" też puszczają "klej" powiedzmy)... po dodaniu do jogurtu, placuszków czy wypieków... Tak wiec nie bój - jak masz chęć lub potrzebę - jedz do woli!... a raczej do 3 łyżek na dobę :shock: A'propos zaś jogurtów... mi np bardzo cieżko znaleźć jogurt natutalny 0%, w zasadzie chyba takiego nie spotkałam :shock: W wersji 0% kupuję serek homo OSTROWI (ale kurcze średni on jest, jakby ktoś tam mąki nasypał tak mi zostaje na języku...), pyszny twarożek (trójkącik) PIĄTNICA )(serek wiejski ich też jest rewelka, ale ma 3% tł. minimum), kefir jakiś tam i mleko ŁACIATE. Jednak jak spojrzeć na skład węglowodanowy tych produktów to żaden nie ma ich zero... Najniższe pod tym względem jogurty które jem mają po 5-6 mg na 100ml jogurtu (u nas większość jogurtów chyba tak ma tych naturalnych),a le za to mają po 0,5 albo i 1,5% tłuszczu. Tak więc bez wpadania w obłęd - jeśli masz tylko w opcji takie produkty ogrganizm musi nauczyć się na nich chudnąć... i na pewno nauczy :). 100krotko pocieszasz me skołatane serce! :) :) Też tak sobie myślałam, że w tak długodystansowym programie jakim jest dieta Dukana, gdzie prawdziwe efekty należą do tzw. "odległych skutków" jeden grzech alkoholowy nie może mieć druzgocącego wpływu na cały efekt końcowy. Dostanie dodatkowe kalorie, dodatkowe CHO, ale egzystując na białkach głównie raczej prędzej bym sądziła, że potraktuje to jak "szok toksyczny" i "pomyłkę" w tym co wrzuciliśmy do żołądka, aniżeli okazję do wyciagnięcia z tych weglowodanów każdego ostatniego "skrawka glukozy" i prędkiego go zmagazynowania... Cóż, obym się nie myliła i oby uszło mi to płazem - jeśli faktycznie zgrzeszę :shock:... co niestety jest możłiwe :shock: De_Moniq trochę tak zrozumiałam Twój post, że już ledwo dajesz radę, bo objadły Ci się te produkty :). Cóż, skor Dukana odczuwasz jako reżim dietowy faktycznie, to hm... życzę Ci, aby nastawienie Twoje się odmieniło, bo inaczej wierzę, że może być ciężko. A to naparwdę jest chyba jedyna z diet tak bogata w pozywienie i tak mało wprowadzajaca element głodówki do życia osoby odchudzającej się... Można przeżyc wiec! :) Zastanawia mnie też czemu zjadasz tylko 2 posiłki dziennie - nie chcę się tu mądrzyć, ale myślę ze dla protalowej diety to za mało :D Niech się wypowiedzą bardziej doświadczone Protalki.... A jak Ci brak bardzo pieczywa to po prostu na I dniu P+W upiecz sobie chlebek, albo choc placuszki... może Ci to humor poprawi i nabierzesz dużo chęci do trwania w postanowieniu diety :D. MaLiNkA koniec z tymi przygotowywaniami, nie ociągaj się! dołączaj do nas... z nami nie zginiesz! :D Pozdrawiam serdecznie kobitki i spokojnej nocy życzę - gdybym juz tu dzis nie zajrzała! :D PS. Dzis po raz pierwszy zjadłam sobie SURIMI - wkroiłam do sałatki takiej mieszanej z ogórka, pomidora i serka wiejskiego 3% (byłam u rodzinki i musiałam coś na szybko wciągnąc i bez wielkiego bałaganu przygotowawczego). Trochę czułam się jak Chińczyk jak zobaczyłam tą wersję ryby, ale... nawet mi smakowało (choć w pewnym sesnie jest ono bez smaku ;) ) więc wpisuję je w stały jadłospis ;)...
  24. Dzieńdoberek! Znowu witam Was przy porannej kawie Jak tam u Was sobota? U mnie pięęęęękne słoneczko świeci, aż miło popatrzec pzrez okno.. choc temperatura oscyluje wokół 1-3 stopni tylko... Mam teraz tyci tyci czasu na pisanie, zdążyłam tylko przeleciec świeże posty wzrokiem i odpisuje tyle o ile, na resztę odpowiem wieczorem jak zjadę spowrotem do domu - bo dziś dzień wizyt rodzinnych i wizyty w C.H. Ale muszę się pochwalic!!!:D Słuchajcie... faza P+W, dzień trzecie się rozpoczyna... a na mojej wadze dziś kolejne 200g mniej! (wczoraj też -200g!), tak wiec postanowiłam zmienic suwaczek! ;) [De_Moniq wytrzymaj, zobacz ja zdaje sie ze po te 200g serio gubie codziennie.... Ty też będziesz! a zobacz w ciągu tygodnia to może dać nawet ponad 1kg mniej!] Sandra zdaje się, że tu jest link do tego mojego tłumaczenia :shock: http://www.smaczny.pl/forum/index.php?s=&a...ost&p=88365 W razie problemów pisz jeszcze - coś poradzimy :shock: . Niżej też tłumaczę jak cytować po kilka dziewczyn... choc dokładniej mam to opisane tu: http://www.smaczny.pl/forum/index.php?s=&a...ost&p=88396 Jusiu, na 14 stronie przepisów tu na forum (w temacie przepisy?). Ten? - http://www.smaczny.pl/forum/index.php?s=&a...ost&p=86998 :) Będe musiała spróbować! ;) BUZIAKI DLA WAS KOCHANE na ten dzień dzisiejszy, niech i Wam słoneczko poświeci dzis! Cieszę się bardzo z Waszych spadków, nawet tych najmniejszych - bo sama widzę jak one mnie w dobry nastrój wprawiają! obyśmy tak dalej "leciały w dół" ;) Do wieczora! PS. Dziś sobota, miejcie dobre serduszka i KLIKAJCIE NA 'PAJACYKA'! :) [dla tych co nie wiedzą patrz: górny prawy róg strony naszego forum]
  25. Cześć Dziewczęta! :D Piątek już dobiega końca... na wybrzezu było dzis slonecznie i sucho, do tego bez wiatru... jednak ziiiimno.... mróz na szybach aut z rana! Popołudnie minęło mi na odkurzaniu i ogólnym ogarnianiu, potem zakupy (trzeba było się protalowo wyposazyć na kolejne dni) no i teraz jestem :D. Jutro w planie wypad na małe zakupy (z ciuchami jednak będę czekać aż trochę ze mnie zleci jeszcze... ;) bo mam nadzieję, że zleci... :shock: ), a później jade do mojego chreśniaka z kilkoma podarunkami - leci mu 9-ty miesiąc wiec czas najwyższy na pierwszy kubek niekapek! [polecam wszystkim mamom firmę Tommy Tippette, mają bardzo fizjologicznie ukształtowane smoczki w butelkach - NAJLEPSZE NA RYNKU pod tym względem, umożliwiają karmienie naturalne przy butelce bo nie zakłocają odruchu ssania, naprawdę - i generalnie taki sprzeta dla maluszków mają bardzo bardzo fajny]. U mnie waga dziś rano pokazała 200g mniej... ciekawe czy na stałe... dziś mam wrażenie, że warzywka mi bokiem wyjdą, choc jakoś na potęgę tez ich nie jadłam.... De_Moniq, jeśli cofniesz się na moje posty z 14 października to usłyszysz jak ja jęczałam tu na zakończenie mojej 7-dniowej uderzeniówki... zeszło mi niecałe 1,4 kg... I to akurat w sumie po 3 dniahc zgubiłam, przez kolejne dni waga w sumie stała... Teraz jednak mijają kolejne dni i coś się rusza... myślę, że po prostu nalezymy do takich osób, które chudnąć będa na tej diecie bez spektakularnego efektu "pierwszej fazy"... Natomiast mam szczerą nadzieję, że MAMY SZANSĘ JEDNAK SCHUDNĄĆ tyle ile sobie postanowiłysmy :D Tak więc głowa do góry, bądź cierpliwa... a przede wszytskim musisz zacząc kombinować coś z jedzeniem, bo nie moż ebyc tak, że po 5 dniach nie możesz już patrzeć na jogurty i piersi :D. Może spróbuj jakiś ryb... wędzone są wygodne w spożyciu, można też znaleźć sardynki w puszce w sosie wlasnym, tuńczyka... już nie mówiąc o pyszncyh rybach pieczonych w folii w piekarniku. Na poprzedniej (albo dwie strony wczesniej) pisałam dziewczynom o moim sosie tuńczykowym - dla fazy P+W (w której będziesz juz od pon przecież!) można go sobie przyrządzić z większą ilością tuńczyka a mniejsza jogurtu... i zjeść jako taką "potrawkę z tuńczyka" (tylko uważać z tymi korniszonkami, bo będzie kwasne!!!! lepiej dać mniej niz więcej!). Poprzeglądaj też przepisy na desery i słodkości... ja robię namiętnie ZEBRĘ - to same jogurty w zasadzie, a przy tym wygląda inaczej, ma inną konsystencję więc "zjada sie ze smakiem"... lubię tez twarożek rozdrobniony widelcem wymieszanym z jogurtem/kefirem zamiast smietany... dodaję czasem szczypiorku jesli na słono np do sniadania (jak jest faza P+W to mozna dodać ogórka/rzodkiewkę, czosnek i wychodzi taki już całkiem fajny twarozek...) albo sodzika jak chcę mieć taki twarożkowy deser na wieczór (+cynamon czasem :shock: ). Nie probowałam jeszcze innych przepisów na słodkości, ale muszę je zacząc opatentowywać, bo czeka mnie Wigilia w fazie P+W, więc muszę sobie jakieś swoje ciacho upichcić :) [za to sylwestre proteinowy!]. I tu pytanie: który sernik macie najlepiej sprawdzony i który dobrze smakuje Protalowe Piekareczki? :D Przepisów jest kilka, nie wiem od którego zacząć... lubię serniki normalne ze zwykłego twarogu, ale juz nie pamiętam czy tu taki mozna zrobic.... Tak więc głowa do góry, De_Moniq pokonasz chwile słabości! Jeśli czujesz się głodna - jedz... jedz po trochu a częsciej wtedy... i może rzeczy bardziej "ciężkostrawne", np kawałek mięska drobiowego, na kolejny posiłek jakąś rybę (ja wcinałam pół łososia na raz), potem jajko, twaróg... jogurtami się nie najjesz nawet jak będziesz często wcinać :). No i do tego picie... ja sporo pije, jak podejde do butelki z wodą to nalewam sobie szklanke i wypijam prawie duszkiem, a potem nalewam pol nastepnej i dopelniam do pełna colą ZERO... i ta w wersji słodkeij wchodzi łatwiej :D. A to już conajmniej jakies 400ml takie dwie szklanki :D. Przyznam, że pijam też sporo kawy z mlekiem 0%... bo jakoś tam mi bardzo wchodzi :D. I póki co wiecie co dziewczęta - nie narzekam na wypróżnianie! :D Maliszka miło mi słyszeć, że zainsirowałam Twoja wyobraźnie do "odczuc smakowych" ;). Mam nadzieję, że tak pzrygotowana potrawa będzie zjadliwa dla Twojego podniebienia :). [tylko podkreslam, uwaga z korniszonami... teraz na fazie warzywnej spóbowałam moich mini-korniszonków i okazało się ze sa pieruńsko kwasne... i aż sie pzrestraszyłam... dałabym pewnie ze 2 takie maleństw tylko na taką porcję z 1 puszki tuńczyka...] Saga - mówisz żem jest Twoja rybną inspiracją?! Łojeny! :D Ale jeśli mam możłiwośc Ci jakkolwiek pomóc w urozmaiceniu swojego jadłospisu to zrobię to z przyjemnością! Ja też tu czerpie od Was inspiracje! Tylko, że ja wcale tyle pomysłów nie mam na te ryby :) Po prostu je lubię i często wcinam w jak najprostszej postaci [dzis znowu kupiłam pstrąga wędzonego i jednego surowego na jutro - bo dziś już nie zdążyłam upiec.... będzie pysznie! A jak smakuje pstrąg z pieca z bazylią juz sama wiesz ;)] Kochane - ja też poszukuję w 3mieście skrobi kukurydzianej... czy Protalki z wybrzeża moga mi doradzic, gdzie ją dostać....? Za to kupiłam ostatnio w BOMI mączkę owsianą - to chyba po prosto zmielone otręby, prawda? Przynajmneij tak wyglądają... pomyślałam, że będę mogła jej użyc do jakiś wypieków, gdzie w przepisach pisałyście by mielic otreby.... nada sie? Aj Grazzia... hm... co by tu Ci powiedzieć... Wiesz te "zaproszenia" na cytologię to całkiem inna kwestia, faktycznie było coś takiego wdrożone w życie że wysyłalo sie indywidualne zaproszenia do kobiet, ale... Fakt, nie mam na ten temat praktycznej zbyt wiedzy, bo niestety zajęcia w szpitalach to co innego niż pzrychodniana rzeczywistosć... ale wydawało mi się, że ten program pozwala po prostu kobiecie 1x na 2 lata wykonać bezpłatnie cytologię w gabinecie NFZ podczas swojej kontrolnej wizyty. Po prostu trzeba by zapytać swojego lekarza z NFZ podczas wizyty czy jest mozłiwość wykonania "od ręki" (tu i teraz) cytologii tej bezpłatnej przysługującej z uzredu w pewnym wieku. Jeśli zaś chodzi się prywatnie do ginekologa to jest małe prawdopodobieństwo, ż ebedzie tam tak opcja, bo prywatny gabinet to PRYWATNY i tam się płaci za wszystko (cytologia kosztuje zazwyczaj 30zł) - jesłi sie taka kobieta z prywatnego gabinetu uprze na cyto z programu musi wóczas sie rejestrować "centralnie", czyli najpewniej tak jak Ty się zapisywałaś.. czyli termin oczekiwania jest dość długi... Niestety ale systemy świadczeń zdrowotnych sa niedoskonałe... nawte jeśli już sa, choc ja mówie - sa na to pieniądze... Nawet jesli taka cyto wypada w niedogodnym terminie tuż przed miesiączką np to i tak warto zrobic - w końcu się nie płaci... "Grube" zmiany zostaną wykryte w każdym momencie... a drobne zmiany nie sa takie naglące... więc będzie można powtórzyć badanie jak coś kogoś zaniepokoi trochę... Szwagier - ciesze sie, że juz wyszedł... niech się pilnuje teraz ze zdrowiem, nie powinien złapać na tą resztkę borelizoy jeszcze jakiejś wirusowej infekcji. Czy bierze jeszcze jakis antybiotyk w domu...? Jeśli chodzi zaś o Twojego Tatę to przykro słyszeć, że musiał zawitać w szpitalu :shock:. Chora trzustka... pewnie chodzi o pzrewlekłe zapalenie, być może jego zaostrzenie... bo w starszym wieku (a zakładam, że Twój Tato skończył 60 lat... :)) nie czesto zdarza sie ostre zapalenie (choc jest możłiwe). Mogą byc jeszcze jakies torbiele ale mysle, że to nie to... Prędzej chodzi własnie o niewydolność zewnątrzwydzielnicza, czyli enzymatyczną trzustki... czy Tatko ma cukrzycę też? Jak będziesz coś więcej wiedziec i będziesz chciała się podzielic informacjami to chętnie posłucham :). Marudko - aktywny weekend przed Tobą, życzę sprawnego rozpakowywania sie... żeby tylko nic się nie potłukło! :shock: Dawaj znać jak będziesz mogła jak Wam idzie! Słuchajcie... i generalnie jest taka sprawa... na przyszły weekend będę jechała do moich znajomych z tegorocznych żagli do Warszawy... chcemy sie spotkać, pogadać, pójść gdzieś potańczyć... Kurczę... zdaje się (a raczej ejst to pewne), że bedzie alkohol... Nie żebym się bała, czy się OPRĘ, bo jak będę chciała to się oprę... sęk w tym, że przez uczelnie nie wiem kiedy się z nimi zobaczę następny raz i.. i w pewnym sensie chciałabym wznieśc za nich i z nimi i za nas jakiś kieliszek wina - bo nie wiem kiedy sie z nimi zobaczę znowu, a wspomnienia mazurskie są wciąz tak zywe!... no i mam kurcze moralny dylemat :). Czy tego typu grzeszek jest ryzyko, że WSZYSTKO POPSUJE w moim dietowaniu...? Cofnie mnie i mój metabolizm do czasu sprzed diety znowu etc etc (w wawie w sob będe miec same białka, a w niedz B+W już)..? Póbuję sobie to po medyczno-naukowemu wytłumaczyć ale wiecie jak to jest... niby lekarzu lecz się sam, ale z drugiej strony - lekarz nigdy nie jest obiektywny w leczeniu siebie i rodziny... wiec trudno jest mi dojsc do jakiś konstruktywncyh wniosków. Jakie macie doświadczenia z takimi "alkoholowymi grzeszkami"? Było bardzo źle "po"...? To będzie mój 16, 17 i 18 dzień diety dopiero... nie chciałabym zaprzepaścic tych 2 tyg :).... Tyle ode mnie... ściskam gorąco i do usłyszenia jutro pewnie! :D Teraz czas na odrobinę relaksu... :shock:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.